Mini Nocna Masakra była NASZA!!!
Mini Nocna Masakra była NASZA!!! WIELKIE dzięki dla całej ekipy!!!
Zorganizowany wyjazd na Mini Nocną Masakrę.
Ekipa:
Blase, Młynarz, Asica, Kosma, Iskierka84, Galen, djk71 i opisujący to WrocNam. Dołączy: hose i dwójka (nie)znajomych ??? (ktoś podpowie?-ściągnąłem od Darka, że byli to zielona oraz Michał).
Miejsce spotkania: Most Oławski.
Godzina spotkania: 16.00
Godzina rozpoczęcia imprezy: 18.00
Trasa którą poznamy trochę później. W momencie spotkania wiemy, że to okolice Kotowic:
Ruszamy kilka minut po 16. Ciągniemy do Siechnic bocznymi drogami, tam wskakujemy na 94 i kręcimy do odbicia na Kotowice (czeka tam hose). Tempo na odcinku i właściwie całej trasie nadaje Młynarz (a właściwie SPD). Okazuje się, że to będzie dobry wybór. Zjazd do Kotowic, krótkie poszukiwanie bazy startu. Odprawa przedstartowa, odebranie mapek, analiza punktów i ruszamy kilka minut po 18. Pogoda dopisuje (chociaż w prognozach przewija się deszcz). Plan zakłada zdobywanie punktów w kolejności: 11, 14, 13, 12, 10, 15, 16, 17, 18, 19, 20.
Zdobywamy kolejne punkty. Jazdę w terenie przerywają ciągłe okrzyki: "uwaga", "kałuże", "błoto", "UWAGA!!!". Na drogach gruntowych jest ślisko, bardzo ślisko i piekielnie ślisko, ale dajemy radę. Po chwili wszyscy tracą jakiekolwiek ślady bieżnika na oponach. Wszystko pokrywa warstwa błota. Zapychają się hamulce, błotniki. Jedzie się jak na pełnych slickach. Niektórzy zakopują się w błocie i mają problem z nadążeniem za grupą.
Większość grup wybrała odwrotny do naszego kierunek zdobywania punktów kontrolnych. Dzięki znajomości terenu (szczególnie Młynarza i Blase) znajdowanie punktów idzie gładko. Oprócz momentów, kiedy gubimy szlak i wjeżdżamy w krzaczory, albo z nich wyjeżdżamy.
Najważniejsze, że wszystkim dopisuje humor. Nawet krótkie przestoje spowodowane drobnymi awariami nie zniechęcają i są raczej pozytywnie odbierane (zwasze można się czymś posilić albo coś wypić).
Wreszcie po kilku godzinach (około godziny 23) docieramy do końcowego punktu. Pozostaje kwestia wyboru drogi powrotnej. Ze względu na czas, wybór pada na teren (krótsza o kilka kilometrów trasa i znany, przejechany już dzisiaj teren).
Przyjazd kilka minut przed 24.00. Czas 5:34.
Okazuje się że, zwyciężyliśmy w kategorii ekip jedenastoosobowych. Znowu sukces!!! Po kilkudziesięciu minutach spędzonych na wcinaniu bigosu, piciu herbaty i ogrzewaniu się. Postanawiamy wracać. Wybór pada na drogę 94. Przy wyjściu okazuje się, że gdzieś w końcówce trasy złapałem kapcia i z opony zeszło powietrze. kolejne małe opóźnienie. Szybkie klejenie i możemy ruszać. A to jest historia do opowiedzenia w kolejnym dniu.
Niesamowita atmosfera. Niepowtarzalne widoki świateł rowerowych w lesie i na drodze. No i wspaniali towarzysze pokonywanych kilometrów.
Mijający nas kierowcy musieli myśleć, że jest z nas niezła grupa szajbusów.
Pierwszy popas (jeszcze przed dojazdem do bazy) - Siechnice - prawie cała ekipa wrocławsko - śląsko - zagłębiowska:
W bazie:
Opracowywanie taktyki pokonywania punktów:
Moja skromna osoba w czasie analizy mapy:
Pierwszy popas na trasie:
Mój rumak:
Ekipa BS na trasie:
Ekipa w całości przy punkcie 14 (śluza Ratowice):
Przy punkcie 13:
Pierwsza awaria (wymiana dętki w nieziemskich warunkach przed punktem 10):
Głowa Młynarza doznaje przegrzania od prędkości:
Czesio przy punkcie 16:
Ślady działalności bobrów (punkt 17):
Ostatni punkt i rozważania nad drogą powrotną do bazy MNM - teren czy szosa - wybór był jedyny słuszny i, jak się okazało, prawidłowy: teren:
W bazie po powrocie, nad ciepłą herbatą i bigosowym żurkiem (obiecywanego prawdziwego już nie było!!! Jedyny skandal imprezy.):
Uczestnik MNM zamieścił nasze zdjęcia 1 i 2.
Coś z zupełnie innej beczki - konwój Mikołajów:
Zorganizowany wyjazd na Mini Nocną Masakrę.
Ekipa:
Blase, Młynarz, Asica, Kosma, Iskierka84, Galen, djk71 i opisujący to WrocNam. Dołączy: hose i dwójka (nie)znajomych ??? (ktoś podpowie?-ściągnąłem od Darka, że byli to zielona oraz Michał).
Miejsce spotkania: Most Oławski.
Godzina spotkania: 16.00
Godzina rozpoczęcia imprezy: 18.00
Trasa którą poznamy trochę później. W momencie spotkania wiemy, że to okolice Kotowic:
Ruszamy kilka minut po 16. Ciągniemy do Siechnic bocznymi drogami, tam wskakujemy na 94 i kręcimy do odbicia na Kotowice (czeka tam hose). Tempo na odcinku i właściwie całej trasie nadaje Młynarz (a właściwie SPD). Okazuje się, że to będzie dobry wybór. Zjazd do Kotowic, krótkie poszukiwanie bazy startu. Odprawa przedstartowa, odebranie mapek, analiza punktów i ruszamy kilka minut po 18. Pogoda dopisuje (chociaż w prognozach przewija się deszcz). Plan zakłada zdobywanie punktów w kolejności: 11, 14, 13, 12, 10, 15, 16, 17, 18, 19, 20.
Zdobywamy kolejne punkty. Jazdę w terenie przerywają ciągłe okrzyki: "uwaga", "kałuże", "błoto", "UWAGA!!!". Na drogach gruntowych jest ślisko, bardzo ślisko i piekielnie ślisko, ale dajemy radę. Po chwili wszyscy tracą jakiekolwiek ślady bieżnika na oponach. Wszystko pokrywa warstwa błota. Zapychają się hamulce, błotniki. Jedzie się jak na pełnych slickach. Niektórzy zakopują się w błocie i mają problem z nadążeniem za grupą.
Większość grup wybrała odwrotny do naszego kierunek zdobywania punktów kontrolnych. Dzięki znajomości terenu (szczególnie Młynarza i Blase) znajdowanie punktów idzie gładko. Oprócz momentów, kiedy gubimy szlak i wjeżdżamy w krzaczory, albo z nich wyjeżdżamy.
Najważniejsze, że wszystkim dopisuje humor. Nawet krótkie przestoje spowodowane drobnymi awariami nie zniechęcają i są raczej pozytywnie odbierane (zwasze można się czymś posilić albo coś wypić).
Wreszcie po kilku godzinach (około godziny 23) docieramy do końcowego punktu. Pozostaje kwestia wyboru drogi powrotnej. Ze względu na czas, wybór pada na teren (krótsza o kilka kilometrów trasa i znany, przejechany już dzisiaj teren).
Przyjazd kilka minut przed 24.00. Czas 5:34.
Okazuje się że, zwyciężyliśmy w kategorii ekip jedenastoosobowych. Znowu sukces!!! Po kilkudziesięciu minutach spędzonych na wcinaniu bigosu, piciu herbaty i ogrzewaniu się. Postanawiamy wracać. Wybór pada na drogę 94. Przy wyjściu okazuje się, że gdzieś w końcówce trasy złapałem kapcia i z opony zeszło powietrze. kolejne małe opóźnienie. Szybkie klejenie i możemy ruszać. A to jest historia do opowiedzenia w kolejnym dniu.
Niesamowita atmosfera. Niepowtarzalne widoki świateł rowerowych w lesie i na drodze. No i wspaniali towarzysze pokonywanych kilometrów.
Mijający nas kierowcy musieli myśleć, że jest z nas niezła grupa szajbusów.
Pierwszy popas (jeszcze przed dojazdem do bazy) - Siechnice - prawie cała ekipa wrocławsko - śląsko - zagłębiowska:
W bazie:
Opracowywanie taktyki pokonywania punktów:
Moja skromna osoba w czasie analizy mapy:
Pierwszy popas na trasie:
Mój rumak:
Ekipa BS na trasie:
Ekipa w całości przy punkcie 14 (śluza Ratowice):
Przy punkcie 13:
Pierwsza awaria (wymiana dętki w nieziemskich warunkach przed punktem 10):
Głowa Młynarza doznaje przegrzania od prędkości:
Czesio przy punkcie 16:
Ślady działalności bobrów (punkt 17):
Ostatni punkt i rozważania nad drogą powrotną do bazy MNM - teren czy szosa - wybór był jedyny słuszny i, jak się okazało, prawidłowy: teren:
W bazie po powrocie, nad ciepłą herbatą i bigosowym żurkiem (obiecywanego prawdziwego już nie było!!! Jedyny skandal imprezy.):
Uczestnik MNM zamieścił nasze zdjęcia 1 i 2.
Coś z zupełnie innej beczki - konwój Mikołajów:
Dane wycieczki:
86.00 km (20.00 km teren) czas: 05:00 h avg:17.20 km/h
Komentarze
No, nieźle daliście czadu, pozdrawiam i mam nadzieję, że będę miał okazję kiedyś się załapać na jakiś kolejny zlot BS :). a jestem raczej pewien, że takowe się jeszcze odbędą :)!
art75 - 23:08 wtorek, 9 grudnia 2008 | linkuj
Zgadzam się atmosfera była świetna. Nie ma to jak jechać w dużej grupie:)
Fajne zdjęcia, dobrze że chociaż Ty miałeś aparat:) blase - 19:28 wtorek, 9 grudnia 2008 | linkuj
Fajne zdjęcia, dobrze że chociaż Ty miałeś aparat:) blase - 19:28 wtorek, 9 grudnia 2008 | linkuj
A poza tym świetna relacja. Nic dodać, nic ująć. Tak było :-)
djk71 - 21:44 poniedziałek, 8 grudnia 2008 | linkuj
Dokładnie tak. Hose mi już to potwierdził. :)
Monika (zielona.bikestats.pl) i Michał - oboje jechali jako Cyklotour Mlynarz - 20:38 poniedziałek, 8 grudnia 2008 | linkuj
Monika (zielona.bikestats.pl) i Michał - oboje jechali jako Cyklotour Mlynarz - 20:38 poniedziałek, 8 grudnia 2008 | linkuj
Pozostała dówjka to: Monika i o ile pamiętam Michał.
djk71 - 20:35 poniedziałek, 8 grudnia 2008 | linkuj
djk71 - 20:35 poniedziałek, 8 grudnia 2008 | linkuj
Zajebiaszczy Rajd, zajebiaszcza relacja.
Pozdrawiam i dzięki za przemiłe towarzystwo ;) kosma100 - 09:15 poniedziałek, 8 grudnia 2008 | linkuj
Pozdrawiam i dzięki za przemiłe towarzystwo ;) kosma100 - 09:15 poniedziałek, 8 grudnia 2008 | linkuj
hahaha, ale się uśmiałem! :D
Zapewne w klasyfikacji zespołów 11-osobowych byliśmy najlepsi. :)
Fajnie, że mogliśmy razem pojeździć.
Zabawa była po prostu wspaniała. Dużo śmiechu - i o to chodzi właśnie.
Teraz czekamy na wiosenną Fraszkę - mam nadzieję, że tej imprezy też nie odpuścisz. :)
Dzięki i do następnego! Mlynarz - 02:57 poniedziałek, 8 grudnia 2008 | linkuj
Zapewne w klasyfikacji zespołów 11-osobowych byliśmy najlepsi. :)
Fajnie, że mogliśmy razem pojeździć.
Zabawa była po prostu wspaniała. Dużo śmiechu - i o to chodzi właśnie.
Teraz czekamy na wiosenną Fraszkę - mam nadzieję, że tej imprezy też nie odpuścisz. :)
Dzięki i do następnego! Mlynarz - 02:57 poniedziałek, 8 grudnia 2008 | linkuj
No to widzę, że było super :) Pozazdrościć ;)
Pozdro !: ) vanhelsing - 19:55 niedziela, 7 grudnia 2008 | linkuj
Pozdro !: ) vanhelsing - 19:55 niedziela, 7 grudnia 2008 | linkuj
Jeszcze raz dzięki za niesamowite przeżycia! Dobry był ten żurek? :D Nieprawdaż? :)
iskierka84 - 12:06 niedziela, 7 grudnia 2008 | linkuj
Była NASZA! Fajnie było Cię poznać. Dzięki za mile towarzystwo przez cały wieczór. Było świetnie tylko końcówka dała mi w tyłek.
djk71 - 11:26 niedziela, 7 grudnia 2008 | linkuj
Komentuj