Dzień osiemdziesiąty pierwszy
Mając nadzieję na pooglądanie jakiegoś wojskowego sprzętu, parę minut przed ustaloną godziną spotkania zameldowałem się na Rynku, pod Fredrą. Pogoda zapowiadała się znakomicie.
Na miejscu czekał już mattik, po chwili dojechali argusiol i zyla82. Po odczekaniu kilku minut (dawaliśmy szansę spóźnialskim), ruszyliśmy w kierunku poligonu pod Pasikurowicami.
Od samego początku tempo było całkiem rześkie. Mijaliśmy kolejne ulice, później wioski i pola golfowe, z każdym obrotem kół zbliżając się do... WIELKIEGO NIC.
Po raz kolejny (pierwszy raz był usprawiedliwiony z powodu powodzi) Agencja Artystyczna "Jedynka" dała ciała. Na przewidywanym miejscu pikniku nie stwierdziliśmy żadnej aktywności.
Jedynym elementem militarnym był pojazd, który spotkaliśmy prowadząc rozpoznanie:
Pojeździliśmy sobie po piaszczystych drogach, o ukształtowaniu drogi czołgowej:
W drodze powrotnej, spotkaliśmy trójkę rowerzystów (dwóch starszych gości i chłopaczek na rowerze bez hamulców), którzy podobno coś wiedzieli. Poddaliśmy się ich przewodnictwu i słuchając wielu ciekawych opowieści, zbliżaliśmy się do WSOWLąd, gdzie miał się odbywać przełożony w przestrzeni piknik. Prowadzeni byliśmy terenami poligonu, z wykorzystaniem skrótów, które jak zwykle, są najdłuższe - dotarliśmy po jakimś czasie i pokonaniu nowobudowanej obwodnicy do zniszczonego mostu na Widawie.
Musieliśmy zawracać i szukać nowej drogi. W międzyczasie argusiol postanowił odłączyć się od naszej prącej z niesamowitą prędkością grupy. Starsi panowie byli wielkimi znawcami terenu i sprawnie poprowadzili nas do płotu WSOWLąd zbudowanego z drutu kolczastego, który pokonaliśmy starą frontową metodą. Następnie najkrótszą drogą ruszyliśmy w kierunku festynu, który miał się odbywać na terenie. Po kilku minutach kręcenia dotarliśmy do "festynu" dla dzieci (atrakcjami była grochówka, kompot, samochód ŻW i karaoke). Po wciągnięciu miski zupy postanowiliśmy jeszcze trochę pokręcić - wybór padł na okolice Osobowic. Po drodze zatrzymaliśmy się i z ciekawością zapoznaliśmy z przebiegiem "Dni Kultury Muzułmańskiej":
Na Osobowicach dojechaliśmy do budowanej przeprawy na Rędzinie:
Sprawdziliśmy też postępy budowy kolejnego dzisiaj odcinka AOW:
W drodze powrotnej do cywilizacji spotkaliśmy wielki peleton młodych bikerów, którzy wracali najprawdopodobniej z wyprawy do Lasu Osobowickiego.
Pod Mostem Milenijnym pożegnaliśmy się i mając nadzieję na kolejne wspólne wypady, rozjechaliśmy do domów.
Mimo, że nie osiągnąłem zakładanego celu, wypad uważam za wielce udany.
Wielkie dzięki za wyjazd!
Trasa:
Na miejscu czekał już mattik, po chwili dojechali argusiol i zyla82. Po odczekaniu kilku minut (dawaliśmy szansę spóźnialskim), ruszyliśmy w kierunku poligonu pod Pasikurowicami.
Od samego początku tempo było całkiem rześkie. Mijaliśmy kolejne ulice, później wioski i pola golfowe, z każdym obrotem kół zbliżając się do... WIELKIEGO NIC.
Po raz kolejny (pierwszy raz był usprawiedliwiony z powodu powodzi) Agencja Artystyczna "Jedynka" dała ciała. Na przewidywanym miejscu pikniku nie stwierdziliśmy żadnej aktywności.
Jedynym elementem militarnym był pojazd, który spotkaliśmy prowadząc rozpoznanie:
Pojazd militarny© WrocNam
Pojeździliśmy sobie po piaszczystych drogach, o ukształtowaniu drogi czołgowej:
Pokonywanie czołgówki© WrocNam
Mattik napiera, a Żyła się grzebie© WrocNam
Gazu, po piachu!© WrocNam
W drodze powrotnej, spotkaliśmy trójkę rowerzystów (dwóch starszych gości i chłopaczek na rowerze bez hamulców), którzy podobno coś wiedzieli. Poddaliśmy się ich przewodnictwu i słuchając wielu ciekawych opowieści, zbliżaliśmy się do WSOWLąd, gdzie miał się odbywać przełożony w przestrzeni piknik. Prowadzeni byliśmy terenami poligonu, z wykorzystaniem skrótów, które jak zwykle, są najdłuższe - dotarliśmy po jakimś czasie i pokonaniu nowobudowanej obwodnicy do zniszczonego mostu na Widawie.
Zniszczony most© WrocNam
Musieliśmy zawracać i szukać nowej drogi. W międzyczasie argusiol postanowił odłączyć się od naszej prącej z niesamowitą prędkością grupy. Starsi panowie byli wielkimi znawcami terenu i sprawnie poprowadzili nas do płotu WSOWLąd zbudowanego z drutu kolczastego, który pokonaliśmy starą frontową metodą. Następnie najkrótszą drogą ruszyliśmy w kierunku festynu, który miał się odbywać na terenie. Po kilku minutach kręcenia dotarliśmy do "festynu" dla dzieci (atrakcjami była grochówka, kompot, samochód ŻW i karaoke). Po wciągnięciu miski zupy postanowiliśmy jeszcze trochę pokręcić - wybór padł na okolice Osobowic. Po drodze zatrzymaliśmy się i z ciekawością zapoznaliśmy z przebiegiem "Dni Kultury Muzułmańskiej":
Przed meczetem© WrocNam
Na Osobowicach dojechaliśmy do budowanej przeprawy na Rędzinie:
Most na Rędzinie© WrocNam
Sprawdziliśmy też postępy budowy kolejnego dzisiaj odcinka AOW:
AOW w budowie© WrocNam
W drodze powrotnej do cywilizacji spotkaliśmy wielki peleton młodych bikerów, którzy wracali najprawdopodobniej z wyprawy do Lasu Osobowickiego.
Pod Mostem Milenijnym pożegnaliśmy się i mając nadzieję na kolejne wspólne wypady, rozjechaliśmy do domów.
Mimo, że nie osiągnąłem zakładanego celu, wypad uważam za wielce udany.
Wielkie dzięki za wyjazd!
Trasa:
Dane wycieczki:
46.00 km (10.00 km teren) czas: 02:40 h avg:17.25 km/h
Komentarze
Ja dziś nie mogłem do Was dołączyć, bo ranek spędziłem w Ciastoramie szukając klamotów do wykończenia tego przedłużającego się remontu... Mam nadzieję, że zobaczymy się gdzieś jutro na ŚWR. Pozdrawiam!
Galen - 19:59 sobota, 12 czerwca 2010 | linkuj
Mimo że piknik to totalny niewypał, wyjazd również uważam za udany. Fajna przygoda i do następnego razu.
mattik - 18:59 sobota, 12 czerwca 2010 | linkuj
Komentuj