Dzień sto pięćdziesiąty pierwszy b
Piątek, 15 października 2010
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Przyjechawszy po pracy do domu, zrzuciłem tylko plecak i pognałem po odbiór dwóch nowych felg do srebrnego bolidu. Wziąłem ze sobą plecak, mając nadzieję, że się zmieszczą.
Po dojechaniu na miejsce, paczka okazała się jednak zbyt duża na zapakowanie i dlatego wolnym tempem w stylu "krótkimi skokami" (czyli zmianą rąk ze względu na prawie 13kg masy) dotarłem po kilkudziesięciu minutach do domu.
Samochodem i tak zabrałoby mi to więcej czasu, a tak w 1:15 z szukaniem paczki i robieniem jej uszu z taśmy klejącej, obróciłem na drugi koniec miasta i z powrotem.
Z okien rozpościera się widok na ostateczną formę "Lokomotywy do nieba":
Po dojechaniu na miejsce, paczka okazała się jednak zbyt duża na zapakowanie i dlatego wolnym tempem w stylu "krótkimi skokami" (czyli zmianą rąk ze względu na prawie 13kg masy) dotarłem po kilkudziesięciu minutach do domu.
Samochodem i tak zabrałoby mi to więcej czasu, a tak w 1:15 z szukaniem paczki i robieniem jej uszu z taśmy klejącej, obróciłem na drugi koniec miasta i z powrotem.
Z okien rozpościera się widok na ostateczną formę "Lokomotywy do nieba":
Ostatnie przygotowania© WrocNam
Dane wycieczki:
14.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:16.80 km/h
Komentarze
Lornetka w rękę i miałeś dobrą miejscówkę ;)
Platon - 08:01 niedziela, 24 października 2010 | linkuj
Komentuj