Dzień sto siedemdziesiąty drugi
Do pracy w deszczu. Powrót w lekkiej mżawce. Po wczorajszym pucowaniu roweru zostało tylko wspomnienie.
Dziś premiera nowego kokpitu i nowych przeciwdeszczowców nożnych.
Kokpit super, w butach stopy suche, ale pryskająca spod kół woda spływa po nogawkach i dostaje się do środka - muszę opracować ochraniacze.
W drodze powrotnej poczułem dziwne rzucanie koła. Okazało się, że gdzieś przebiłem oponę. Dojechałem do domu na trzy pompowania, w tym jedno na BP do 4 atm.
W pracy zalęgły nam się myszy:
Dziś premiera nowego kokpitu i nowych przeciwdeszczowców nożnych.
Kokpit super, w butach stopy suche, ale pryskająca spod kół woda spływa po nogawkach i dostaje się do środka - muszę opracować ochraniacze.
W drodze powrotnej poczułem dziwne rzucanie koła. Okazało się, że gdzieś przebiłem oponę. Dojechałem do domu na trzy pompowania, w tym jedno na BP do 4 atm.
W pracy zalęgły nam się myszy:
Pudło pełne myszy© WrocNam
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:20.40 km/h
Komentarze
Komentuj