Dzień sto siedemdziesiąty dziewiąty
Sobota, 4 grudnia 2010
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Wreszcie nadszedł dzień sprawdzenia siebie i roweru w trudnych minimasakrowych warunkach. Organizator - Wrocławski Klub Sportowy Artemis - umiejscowił w tym roku imprezę w okolicach Ślęży. Pogoda dopisała (śnieg posypał, mróz dołożył swoje) dlatego na starcie pojawili się tylko prawdziwi twardziele.
Po dwudziestominutowych próbach upakowania roweru do srebrnego bolidu, udało mi się to i z lekkim opóźnieniem wyruszyłem z Wrocławia do Sobótki, na miejsce startu. W okolicach Małuszowa wyprzedzałem jakiegoś rowerzystę, który, sądząc po jego wyglądzie, miał zamiar wziąć udział MNM.
Po dotarciu na parking w okolicach Schroniska pod Wieżycą skompletowałem rower, przebrałem się i ruszyłem na start. Dotarłem tam w momencie wyruszenia na trasę głównej ekipy uczestników. Było jak zwykle tłumnie i wesoło. W grupie próbowałem wyszukać znajome sylwetki, ale mi się nie udało i już zacząłem podejrzewać, że będę zmuszony sam pokonać trasę. Zarejestrowałem się i czekałem na kolejną turę startu. W międzyczasie rozdano nam mapki i kiedy zapoznawałem się z trasą, na terenie schroniska pojawił się Błażej, który szybko załatwił formalności i był gotowy do startu.
Trasa była poprowadzona wzdłuż głównych dróg - bez szczególnych elementów terenowych, na które, stęsknieni, sami się zdecydowaliśmy między PK 10 i 9 i brnęliśmy po kolana w śniegu:
Jechało się świetnie i szybko zdobywało się PK:
Ponieważ już prawie na początku byliśmy lekko głodni, zadzwoniliśmy po pizzę, która momentalnie została dowieziona, a my mogliśmy się oddawać przyjemnościom dziurkowania:
Lekki mrozik (temp. w okolicach -15*C, odczuwalna, szczególnie podczas zjazdów, trochę niższa) powodowała, że dawaliśmy czasami poodpoczywać naszym rumakom i sami oddawaliśmy się intensywnej gimnastyce stóp, które najbardziej były narażone na chłód:
W wyniku działania pewnych sił nieczystych, które nie pozwoliły nam doliczyć do dwóch skrętów w lewo, byliśmy zmuszeni lekko zmodyfikować zaplanowaną trasę, ale wszystko dobrze się skończyło.
Na punkcie 9 spotkaliśmy dwóch zawodników, którzy po pokonaniu trasy pieszej byli już na ukończeniu trasy rowerowej - nie to co my, turyści.
Podjazd i szczególnie zjazd z PK 2 był już prawie ponad moje siły - podjazd zmuszony byłem pokonać w połowie na własnych dolnych kończynach, a podczas zjazdu poczułem, że tylne koło stara się wyprzedzić przednie, ale na szczęście jechałem w koleinie i niechybny pojedynczy poziomy Axel zakończył się tylko podpórką.
Błażej nic sobie nie robił z takich problemów i gnał w dół, jakby to był czarny asfalt.
Zajęliśmy doskonałe miejsca (6 i 7) w połowie stawki.
Po dojechaniu do mety i zjedzeniu pieczonej na ognisku kiełbaski, rozpoczęliśmy powrót do domów:
Trasa:
Po dwudziestominutowych próbach upakowania roweru do srebrnego bolidu, udało mi się to i z lekkim opóźnieniem wyruszyłem z Wrocławia do Sobótki, na miejsce startu. W okolicach Małuszowa wyprzedzałem jakiegoś rowerzystę, który, sądząc po jego wyglądzie, miał zamiar wziąć udział MNM.
Po dotarciu na parking w okolicach Schroniska pod Wieżycą skompletowałem rower, przebrałem się i ruszyłem na start. Dotarłem tam w momencie wyruszenia na trasę głównej ekipy uczestników. Było jak zwykle tłumnie i wesoło. W grupie próbowałem wyszukać znajome sylwetki, ale mi się nie udało i już zacząłem podejrzewać, że będę zmuszony sam pokonać trasę. Zarejestrowałem się i czekałem na kolejną turę startu. W międzyczasie rozdano nam mapki i kiedy zapoznawałem się z trasą, na terenie schroniska pojawił się Błażej, który szybko załatwił formalności i był gotowy do startu.
Główni bohaterowie© WrocNam
W bazie imprezy© WrocNam
Walka z mapami© WrocNam
Trasa była poprowadzona wzdłuż głównych dróg - bez szczególnych elementów terenowych, na które, stęsknieni, sami się zdecydowaliśmy między PK 10 i 9 i brnęliśmy po kolana w śniegu:
Trasa MNM 2010© WrocNam
Jechało się świetnie i szybko zdobywało się PK:
Błażej na PK 1© WrocNam
W pobliżu PK 3© WrocNam
Ponieważ już prawie na początku byliśmy lekko głodni, zadzwoniliśmy po pizzę, która momentalnie została dowieziona, a my mogliśmy się oddawać przyjemnościom dziurkowania:
Próby znakowania© WrocNam
PK 6 zdobyty© WrocNam
Chodzący Blas(k)© WrocNam
Rowery i coś z bramy© WrocNam
Lekki mrozik (temp. w okolicach -15*C, odczuwalna, szczególnie podczas zjazdów, trochę niższa) powodowała, że dawaliśmy czasami poodpoczywać naszym rumakom i sami oddawaliśmy się intensywnej gimnastyce stóp, które najbardziej były narażone na chłód:
Mały odpoczynek© WrocNam
W wyniku działania pewnych sił nieczystych, które nie pozwoliły nam doliczyć do dwóch skrętów w lewo, byliśmy zmuszeni lekko zmodyfikować zaplanowaną trasę, ale wszystko dobrze się skończyło.
Na punkcie 9 spotkaliśmy dwóch zawodników, którzy po pokonaniu trasy pieszej byli już na ukończeniu trasy rowerowej - nie to co my, turyści.
Podjazd i szczególnie zjazd z PK 2 był już prawie ponad moje siły - podjazd zmuszony byłem pokonać w połowie na własnych dolnych kończynach, a podczas zjazdu poczułem, że tylne koło stara się wyprzedzić przednie, ale na szczęście jechałem w koleinie i niechybny pojedynczy poziomy Axel zakończył się tylko podpórką.
Błażej nic sobie nie robił z takich problemów i gnał w dół, jakby to był czarny asfalt.
Zajęliśmy doskonałe miejsca (6 i 7) w połowie stawki.
Po dojechaniu do mety i zjedzeniu pieczonej na ognisku kiełbaski, rozpoczęliśmy powrót do domów:
Czekając na załadunek© WrocNam
Trasa:
Dane wycieczki:
25.00 km (0.00 km teren) czas: 01:50 h avg:13.64 km/h
Komentarze
No pięknie ,widać kto tu jest prawdziwym trwardzielem,sory twardzelami .Nie to co my mieszczuchy.Jak wyŁapiesz podobną imprezę to daj znać może w końcu zdążę szybciej wyjść z fabryki .
focus74 - 21:51 poniedziałek, 6 grudnia 2010 | linkuj
Gratuluje i podziwiam. Ja jak przeczytałem ze pod sobótka nawet nie myślałem aby się wybrać. Może organizatorzy dopasowali trasę do panujących warunków pogodowych.
Pozdrawiam. gruntzWR - 12:59 poniedziałek, 6 grudnia 2010 | linkuj
Pozdrawiam. gruntzWR - 12:59 poniedziałek, 6 grudnia 2010 | linkuj
Gratulacje i wielki szacun za jazdę w tak wymagających warunkach. Szkoda, że nie dane mi było się zjawić, no ale może w przyszłym roku się uda. Pozdrawiam
zyla82 - 12:12 poniedziałek, 6 grudnia 2010 | linkuj
Nie podejrzewam planu o takie praktyki...
być może fotka na której jest mapa, to nie jest fotka mapy.
Ja miałem na myśli fotę samej mapy, która jest jakby kopią.
Gdyby było nie tak to rachwal już by skasował ;)
Jacek zanudziłbyś się, to była prosta trasa, wymagający był tylko mróz ;)
Monika, jeszcze troche takich imprez będzie ;)
blase - 08:30 poniedziałek, 6 grudnia 2010 | linkuj
być może fotka na której jest mapa, to nie jest fotka mapy.
Ja miałem na myśli fotę samej mapy, która jest jakby kopią.
Gdyby było nie tak to rachwal już by skasował ;)
Jacek zanudziłbyś się, to była prosta trasa, wymagający był tylko mróz ;)
Monika, jeszcze troche takich imprez będzie ;)
blase - 08:30 poniedziałek, 6 grudnia 2010 | linkuj
Fajnie, to jest właśnie to coś co taki biker jak ja lubi :)
Tym razem nie dałem rady się zjawić :(
Więc jestem w grupie tych co żałują ...
Poprawię się :)
JPbike - 10:51 niedziela, 5 grudnia 2010 | linkuj
Tym razem nie dałem rady się zjawić :(
Więc jestem w grupie tych co żałują ...
Poprawię się :)
JPbike - 10:51 niedziela, 5 grudnia 2010 | linkuj
Szkoda, że nie wypalił wyjazd na MNM. Wybrałam kładzenie płytek w ciepłym domu...
Ale za rok...
;-)
Pozdrawiam kosma100 - 09:13 niedziela, 5 grudnia 2010 | linkuj
Ale za rok...
;-)
Pozdrawiam kosma100 - 09:13 niedziela, 5 grudnia 2010 | linkuj
Dzięki Michał, że poczekałeś przed startem, samemu byłoby nudnawo ;)
moja wersja zdarzeń blase - 09:12 niedziela, 5 grudnia 2010 | linkuj
moja wersja zdarzeń blase - 09:12 niedziela, 5 grudnia 2010 | linkuj
Ech... i jak tu nie żałować... Ale jeszcze kiedyś się uda :-)
Temperatura rzeczywiście musiała wam dać popalić. djk71 - 08:23 niedziela, 5 grudnia 2010 | linkuj
Komentuj
Temperatura rzeczywiście musiała wam dać popalić. djk71 - 08:23 niedziela, 5 grudnia 2010 | linkuj