JESTEM POSTRACHEM WROCŁAWSKICH
Wtorek, 11 września 2007
Kategoria Praca
| Aktywność:
JESTEM POSTRACHEM WROCŁAWSKICH DRÓG!!! ;-D
Rano, w drodze do pracy, przede mną jechała jakaś kobieta. Jechała jakoś mało stabilnie (zygzakowała niemiłosiernie po całej szerokości ddr). Wreszcie wydawało mi się, że znalazałem jej fazę i wdepnąłem pedały, żeby ją wyprzedzić. A ona w ostatniej chwili zmieniła kierunek jazdy. Gdyby nie mistrzowskie opanowanie kierownicy (;-D), zagarażowałbym w jej rowerze. Przejeżdzając koło niej krzyknąłem, żeby się decydowała po której stronie ddr jedzie, po czym pomknąłem przed siebie. Kilkadziesiąt metrów dalej stanąłem na światłach. Po chwili dojeżdża ona, zatrzymuje się, wyjmuje słuchawki z uszu i mówi, że ją WYSTRASZYŁEM krzykiem i czy nie można bardziej kulturalnie z rana. Mnie zatkało, ale odpowiadam, że to ona mnie przestraszyła swoimi manewrami i że kulturalny byłem, bo przy takiej jeździe to większość ludzi zaczełaby bluzgać. Coś tam jeszcze pogadała o kulturze, ja jej odpowiedziałem o prawidłowej jeździe i nasze drogi się rozeszły, bo światło zmnieniło się na zielone.
Nic tak mnie nie wkurza, jak brak poszanowania podstawowych zasad ruchu rowerowego (w tym kodeksu ruchu drogowego).
Tak sobie ponarzekałem. W sumie to całe zdarzenie było dla mnie śmieszne, ale trochę strachu się najadłem, kiedy mijaliśmy się rowerami na styk kierownicami.
Poza tym wszystko normalnie - dom-praca-dom.
Rano, w drodze do pracy, przede mną jechała jakaś kobieta. Jechała jakoś mało stabilnie (zygzakowała niemiłosiernie po całej szerokości ddr). Wreszcie wydawało mi się, że znalazałem jej fazę i wdepnąłem pedały, żeby ją wyprzedzić. A ona w ostatniej chwili zmieniła kierunek jazdy. Gdyby nie mistrzowskie opanowanie kierownicy (;-D), zagarażowałbym w jej rowerze. Przejeżdzając koło niej krzyknąłem, żeby się decydowała po której stronie ddr jedzie, po czym pomknąłem przed siebie. Kilkadziesiąt metrów dalej stanąłem na światłach. Po chwili dojeżdża ona, zatrzymuje się, wyjmuje słuchawki z uszu i mówi, że ją WYSTRASZYŁEM krzykiem i czy nie można bardziej kulturalnie z rana. Mnie zatkało, ale odpowiadam, że to ona mnie przestraszyła swoimi manewrami i że kulturalny byłem, bo przy takiej jeździe to większość ludzi zaczełaby bluzgać. Coś tam jeszcze pogadała o kulturze, ja jej odpowiedziałem o prawidłowej jeździe i nasze drogi się rozeszły, bo światło zmnieniło się na zielone.
Nic tak mnie nie wkurza, jak brak poszanowania podstawowych zasad ruchu rowerowego (w tym kodeksu ruchu drogowego).
Tak sobie ponarzekałem. W sumie to całe zdarzenie było dla mnie śmieszne, ale trochę strachu się najadłem, kiedy mijaliśmy się rowerami na styk kierownicami.
Poza tym wszystko normalnie - dom-praca-dom.
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:40 h avg:24.00 km/h
Komentarze
Ja miałem na ścieżce rowerowej przy ulicy Wiśniowej drobną kolizję.
Kto, by przypuszczał, że kobieta zeskoczy w trakcie jazdy z roweru, by poprawić rajstopy hehe Mlynarz - 02:16 wtorek, 18 września 2007 | linkuj
Kto, by przypuszczał, że kobieta zeskoczy w trakcie jazdy z roweru, by poprawić rajstopy hehe Mlynarz - 02:16 wtorek, 18 września 2007 | linkuj
Jak już "musiała" mieć te słuchawki w/na uszach,
mogła przynajmniej trzymać prawą.
Na pewno nie byłoby.... porannych ;) zgrzytów.
Niestety ludzie - w każdym wieku - nie są nauczeni poruszania się prawą stroną.
Tak piesi jak i rowerzyści. Gdyby ta zasada działała nieprzyjemnych zdarzeń byłoby - tak myślę - o około 90% mniej.
Pozdrawiam - Czesiek czesiek - 20:32 wtorek, 11 września 2007 | linkuj
Komentuj
mogła przynajmniej trzymać prawą.
Na pewno nie byłoby.... porannych ;) zgrzytów.
Niestety ludzie - w każdym wieku - nie są nauczeni poruszania się prawą stroną.
Tak piesi jak i rowerzyści. Gdyby ta zasada działała nieprzyjemnych zdarzeń byłoby - tak myślę - o około 90% mniej.
Pozdrawiam - Czesiek czesiek - 20:32 wtorek, 11 września 2007 | linkuj