Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2009
Dystans całkowity: | 180.00 km (w terenie 30.00 km; 16.67%) |
Czas w ruchu: | 10:02 |
Średnia prędkość: | 17.94 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 22.50 km i 1h 15m |
Więcej statystyk |
Śnieżna codzienność i koniec sezonu
Stary Rok pożegnał Wrocław opadami śniegu, co spowodowało, że zima znowu zaskoczyła drogowców.
Rano całkiem przyjemnie się jechało. Świeży śnieg, zero błota.
Powrót przez miasto już nie był tak przyjemny. Błoto pośniegowe i pełno soli.
Podsumowanie:
Przekroczone 10.000km na BS
W 2009 - 3627km, ze średnią 20,8km/h.
Życzę sobie i innym aby przyszły rok nie był gorszy niż właśnie mijający.
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim Bikestatowiczom.
Rano całkiem przyjemnie się jechało. Świeży śnieg, zero błota.
Powrót przez miasto już nie był tak przyjemny. Błoto pośniegowe i pełno soli.
Droga do pracy© WrocNam
Podsumowanie:
Przekroczone 10.000km na BS
W 2009 - 3627km, ze średnią 20,8km/h.
Życzę sobie i innym aby przyszły rok nie był gorszy niż właśnie mijający.
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim Bikestatowiczom.
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:18.00 km/h
Normalność z poszukiwaniem warsztatu
Po wczorajszym myciu przyszedł moment na przyklejenie oznakowań BS, które Blase rozdawał na MNM:
Z uwagi na półzerwany łańcuch, powolutku do pracy, kontrolując co pewien czas stan osłabionego ogniwa.
Kiedy wstałem około 5.00 ulice były suche i czarne. Godzinę i kilka minut później, kiedy wychodziłem do pracy, ulice były raczej mokre i na pewno nie czarne. W ciągu trochę więcej niż godziny napadała ładna warstwa śniegu. Który przed moim powrotem z pracy całkowicie stopniał.
Wracając zahaczyłem o dwa warsztaty. Pierwszy (mój stały punkt serwisowy) był zamknięty - inwentaryzacja. Na szczęście przy Długiej serwis był otwarty i po kilku minutach łańcuch wrócił do swojej pełnej sprawności (bez kolejnych ogniw).
Oby pogoda dopisywała przez następne dni - mimo, że prognozy są niezbyt optymistyczne.
Oznakowany© WrocNam
Z uwagi na półzerwany łańcuch, powolutku do pracy, kontrolując co pewien czas stan osłabionego ogniwa.
Kiedy wstałem około 5.00 ulice były suche i czarne. Godzinę i kilka minut później, kiedy wychodziłem do pracy, ulice były raczej mokre i na pewno nie czarne. W ciągu trochę więcej niż godziny napadała ładna warstwa śniegu. Który przed moim powrotem z pracy całkowicie stopniał.
Wracając zahaczyłem o dwa warsztaty. Pierwszy (mój stały punkt serwisowy) był zamknięty - inwentaryzacja. Na szczęście przy Długiej serwis był otwarty i po kilku minutach łańcuch wrócił do swojej pełnej sprawności (bez kolejnych ogniw).
Oby pogoda dopisywała przez następne dni - mimo, że prognozy są niezbyt optymistyczne.
Dane wycieczki:
15.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:15.00 km/h
Do myjni
Niedziela, 27 grudnia 2009
Kategoria Sprzęt
| Aktywność:
Z powodu niemożności poprawnego skucia łańcucha przez całe święta nie mogłem pojeździć. A pogoda była przednia.
Wieczorem podjechałem na Statoil umyć rower po zeszłotygodniowych deszczach. Jutro do warsztatu.
Przeszliśmy się dzisiaj w okolice Rynku. Wypiliśmy w Czekoladziarni czekoladę i kupiliśmy sobie coś na drogę:
Pamiątkowe zdjęcie na 891 dni przed rozpoczęciem Euro 2012:
Wieczorem podjechałem na Statoil umyć rower po zeszłotygodniowych deszczach. Jutro do warsztatu.
Przeszliśmy się dzisiaj w okolice Rynku. Wypiliśmy w Czekoladziarni czekoladę i kupiliśmy sobie coś na drogę:
Wrocławska czekoladka© WrocNam
Lotnicza czekoladka© WrocNam
Pamiątkowe zdjęcie na 891 dni przed rozpoczęciem Euro 2012:
Przy EuroZegarze© WrocNam
Dane wycieczki:
1.00 km (0.00 km teren) czas: 00:02 h avg:30.00 km/h
***WESOŁYCH ŚWIĄT***
Czwartek, 24 grudnia 2009
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Wszystkiego, wszystkiego *N*A*J* wszystkim Bikestatowiczom!!!
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Codzienność
Mimo że dnie coraz dłuższe i temperatura wzrasta, jakoś mało osób wybrało się dziś na rower. Chociaż kilka było.
Rano deszczowo do pracy. Z powrotem na szczęście już bez deszczu.
Na Legnickiej zauważyłem pozytywną rzecz - nastąpiło zniwelowanie krawężników na całej długości ulicy po północnej stronie. Zapowiadano to od września.
Wczoraj jakoś dziwnie mi się jechało, bo rower nie skakał po krawężnikach i myślałem, że to zalegający śnieg wyrównał podjazdy.
A to jednak ludzka ręka miała w tym swój udział.
Wieczorem ubieraliśmy choinkę. Drzewko potulnie czekające na swoją kolej w toku prac domowych:
Jakiś czas potem:
Po ubraniu choinki postanowiłem nasmarować trochę łańcuch po mokrej przejażdżce. Okazało się, że trochę się "zusterkował":
To pokłosie MNM, kiedy łańcuch całkiem puścił. A ja się zastanawiałem czemu łańcuch trochę krzywo chodził. Myślałem, ze to z powodu całkowitego wypłukania smarowideł.
Jutro muszę poszukać jakiegoś czynnego warsztatu, żeby to naprawić - zapowiada się kilka całkiem ładnych dni i ciężko byłoby je zmarnować.
Warto rzucić okiem szczególnie na motywy rowerowe.
Dzięki Małemu Piratowi mam nowego "podglądacza", który przekazuje mi, kto mnie odwiedza.
Rano deszczowo do pracy. Z powrotem na szczęście już bez deszczu.
Na Legnickiej zauważyłem pozytywną rzecz - nastąpiło zniwelowanie krawężników na całej długości ulicy po północnej stronie. Zapowiadano to od września.
Wczoraj jakoś dziwnie mi się jechało, bo rower nie skakał po krawężnikach i myślałem, że to zalegający śnieg wyrównał podjazdy.
A to jednak ludzka ręka miała w tym swój udział.
Wieczorem ubieraliśmy choinkę. Drzewko potulnie czekające na swoją kolej w toku prac domowych:
Choinka w kącie© WrocNam
Jakiś czas potem:
Choinka w pełnej krasie© WrocNam
Po ubraniu choinki postanowiłem nasmarować trochę łańcuch po mokrej przejażdżce. Okazało się, że trochę się "zusterkował":
Rozchodzący się łańcuch© WrocNam
To pokłosie MNM, kiedy łańcuch całkiem puścił. A ja się zastanawiałem czemu łańcuch trochę krzywo chodził. Myślałem, ze to z powodu całkowitego wypłukania smarowideł.
Jutro muszę poszukać jakiegoś czynnego warsztatu, żeby to naprawić - zapowiada się kilka całkiem ładnych dni i ciężko byłoby je zmarnować.
Warto rzucić okiem szczególnie na motywy rowerowe.
Dzięki Małemu Piratowi mam nowego "podglądacza", który przekazuje mi, kto mnie odwiedza.
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:19.20 km/h
Normalność
Trasa codzienna.
Śnieg powoli zamienia się w błotko i trzeba powoli jeździć.
Odra jeszcze nie całkiem zamarzła...:
... a już znaleźli się amatorzy łowienia podlodowego:
Osławione wrocławskie odmierzacze czasu do zmiany świateł (są całe dwa w jednym z największych miast w Polsce i są testowane) - jak zauważyłem podczas stania i robienia zdjęć, sytuacja niezbyt się zmieniła - ludzie i tak przejeżdżają na żółtym i początku czerwonych:
Zapomniane (ale przypomniane) krasnale Basenówki ze SPA na Teatralnej:
Śnieg powoli zamienia się w błotko i trzeba powoli jeździć.
Odra jeszcze nie całkiem zamarzła...:
Zimowe zimowisko barek© WrocNam
... a już znaleźli się amatorzy łowienia podlodowego:
Wędkarze© WrocNam
Osławione wrocławskie odmierzacze czasu do zmiany świateł (są całe dwa w jednym z największych miast w Polsce i są testowane) - jak zauważyłem podczas stania i robienia zdjęć, sytuacja niezbyt się zmieniła - ludzie i tak przejeżdżają na żółtym i początku czerwonych:
Czerwony czas© WrocNam
Zielony czas© WrocNam
Zapomniane (ale przypomniane) krasnale Basenówki ze SPA na Teatralnej:
Krasnale Plumplumek i Helpik© WrocNam
Krasnale Bulbulek i Ratuś© WrocNam
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:19.20 km/h
Mroźno-wieczorna przejażdżka po Wrocławiu
Po dwóch tygodniach bez roweru wreszcie na siodle.
W pracy ciągle jakieś wyjazdy czy konieczność przyjeżdżania do pracy samochodem (zgroza).
Po wielkim sprzątaniu (a właściwie jego pierwszej części) ruszyłem trochę poodpoczywać na świeżym powietrzu. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie temperatura: -16 st. C. Kiedy jechało się powoli, było nawet znośnie, kiedy zaś trochę depnąłem, nieźle dawało i palce wszystkich kończyn czuły chłód.
Objechałem centrum Wrocławia spoglądając to tu, to tam (między innymi na Zielińskiego robotnicy naprawiali wiadukt, przez który w piątek nastąpił prawie kolejowy Armagedon, itp.):
Przy Świdnickiej stanął zegar odliczający czas do Euro 2012 (w środku jest chyba 1000 kul, z których codziennie jedna będzie wylatywała przez otwór z przodu). W poniedziałek uruchomienie:
Na Rynku kontynuuje swoją działalność Jarmark Bożonarodzeniowy (wróciłem do domu z owocami w czekoladzie i oscypkiem):
Dwa tygodnie temu pojawił się nowy krasnal - Zielarz. Kiedy wracałem z MNM, to go nie zauważyłem:
W czwartek zobaczyłem ewenement na skalę Wrocławia (komuś chyba było po prostu łatwiej odśnieżać po tej stronie):
W pracy ciągle jakieś wyjazdy czy konieczność przyjeżdżania do pracy samochodem (zgroza).
Po wielkim sprzątaniu (a właściwie jego pierwszej części) ruszyłem trochę poodpoczywać na świeżym powietrzu. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie temperatura: -16 st. C. Kiedy jechało się powoli, było nawet znośnie, kiedy zaś trochę depnąłem, nieźle dawało i palce wszystkich kończyn czuły chłód.
Objechałem centrum Wrocławia spoglądając to tu, to tam (między innymi na Zielińskiego robotnicy naprawiali wiadukt, przez który w piątek nastąpił prawie kolejowy Armagedon, itp.):
Ptaki Abakanowicz© WrocNam
Nocna Opera© WrocNam
Wieczorna Świcdnicka© WrocNam
Przy Świdnickiej stanął zegar odliczający czas do Euro 2012 (w środku jest chyba 1000 kul, z których codziennie jedna będzie wylatywała przez otwór z przodu). W poniedziałek uruchomienie:
Euro-2012-Zegar© WrocNam
Euro-2012-Kule© WrocNam
Na Rynku kontynuuje swoją działalność Jarmark Bożonarodzeniowy (wróciłem do domu z owocami w czekoladzie i oscypkiem):
Jarmark Bożonarodzeniowy© WrocNam
Wieczorny Rynek© WrocNam
Choinka z Szopką© WrocNam
Wieczorny Ratusz© WrocNam
Dwa tygodnie temu pojawił się nowy krasnal - Zielarz. Kiedy wracałem z MNM, to go nie zauważyłem:
Krasnal Zielarz© WrocNam
W czwartek zobaczyłem ewenement na skalę Wrocławia (komuś chyba było po prostu łatwiej odśnieżać po tej stronie):
Odśnieżona DDR© WrocNam
Dane wycieczki:
6.00 km (0.00 km teren) czas: 00:40 h avg:9.00 km/h
Cało-Kątna masakryczna wyprawa nocna
Sobota, 5 grudnia 2009
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Nastał wielki dzień Mini Nocnej Masakry.
Pogoda dopisywała - prognozy również były obiecujące.
Po szybkim opuszczeniu I WSRP, zjadłem obiad, przebrałem się, spakowałem i ruszyłem w trasę przez miasto i okoliczne wioski w kierunku Kątnej - miejsca startu i mety MNM 2009.
Okazało się, że podczas szybkiej jazdy, mimo odpowiednich zabezpieczeń, trochę chłodzą się stopy, nogi i palce rąk. Na szczęście miałem w plecaku środki zapobiegawcze.
Po dotarciu do Kątnej spotkałem Galena, argusiola, akitigra, Maćka i Bartka. Po chwili dotarł Blase, a przed samym startem ekipa powiększyła się o Jahoo, Młynarza i JPbike.
W bazie zawodów zebrała się wielka ilość ludzi (zapisało się 255 osób):
Kilka minut przed 18 otrzymaliśmy ostrzeżenie przed możliwym ostrzałem ze strony myśliwych (sezon łowiecki w pełni) oraz mapy z wrysowanymi PK i rozpoczęła się analiza trasy:
W zamieszaniu startowym część ekipy zagubiła się, jednak znając doświadczenie rowerzystów, wchodzących w jej skład, nie mieliśmy obaw, że sobie nie poradzą (dotarli do mety przed siłami głównymi BS).
Każdy mógł sobie przygotować swój oryginalny numer startowy:
Na trasie towarzyszyła nam wszechogarniająca mgła, która nadawała szczególnego posmaku atmosferze poruszania się przez lasy i pola otaczające Kątną. Chociaż trochę utrudniała robienie zdjęć i używanie czołówki:
Oprócz mgły, w początkowej fazie naszej trasy towarzyszyły nam wielkie ilości błota - ale po to między innymi przyjechaliśmy do Kątnej.
Pokonywanie trasy takiej, jak MNM nie mogłoby by się odbyć bez defektów. Na szczęście doświadczył nas (a właściwie mnie) tylko jeden, który w pierwszej chwili kojarzyłem z zakończeniem całej imprezy i trudnościami z dotarciem do domu - zerwany łańcuch. Niemniej po przybyciu kawalerii w postaci Blasa (wielkie Ci dzięki jeszcze raz) i jego skuwacza, problem w ciągu pięciu minut został rozwiązany i dalej kontynuowałem jazdę (trochę ostrożniej, niemniej cały czas do przodu).
Trasę pokonywaliśmy sprawnie i w niezłym tempie dzięki pracy zespołowej i zdolnościom terenowym Bartka(?) - czasami (szczególnie w początkowej fazie) nie za bardzo wiedziałem, gdzie jedziemy:
Wreszcie po zdobyciu wszystkich punktów dotarliśmy około 22.30 do mety, na której czekała na nas gorące powitanie w postaci gorącej herbaty:
Odnalazła się zagubiona cząstka BS:
Według organizatorów trasa:
Długość 36 km, z czego:
ok. 7 km asfaltu,
ok. 3 km uciążliwego błota,
kilkaset metrów w miarę przejezdnego pustkowia,
ok. 25 km dróg w miarę miłych rowerom.
Pagórkowatość terenu nieodczuwalna.
Nam wyszło około 46 km. Z resztą się zgadzam.
Po lekkim ogrzaniu się i ubraniu dodatkowych spodni, w towarzystwie Blasa ruszyłem w kierunku Wrocławia. Pozostała część ekipy wracała samochodami.
Droga powrotna przez wioski minęła niepostrzeżenie i znaleźliśmy się w granicach miasta, pozostał więc tylko krótki skok do domów. W okolicach Korony pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę.
W okolicach ul. Św. Mikołaja starałem się jeszcze znaleźć postawionego podobno dzisiaj nowego krasnala. Niestety nie udało się i trzeba ruszyć na poszukiwania kiedy indziej.
Po dotarciu do domu, okazało się, że nocna jazda ma ciekawy wpływ na tworzenie aury:
WIELKIE DZIĘKI ZA WSPÓLNĄ JAZDĘ I DO ZOBACZENIA W PRZYSZŁYM ROKU!
Pogoda dopisywała - prognozy również były obiecujące.
Po szybkim opuszczeniu I WSRP, zjadłem obiad, przebrałem się, spakowałem i ruszyłem w trasę przez miasto i okoliczne wioski w kierunku Kątnej - miejsca startu i mety MNM 2009.
Okazało się, że podczas szybkiej jazdy, mimo odpowiednich zabezpieczeń, trochę chłodzą się stopy, nogi i palce rąk. Na szczęście miałem w plecaku środki zapobiegawcze.
Po dotarciu do Kątnej spotkałem Galena, argusiola, akitigra, Maćka i Bartka. Po chwili dotarł Blase, a przed samym startem ekipa powiększyła się o Jahoo, Młynarza i JPbike.
W bazie zawodów zebrała się wielka ilość ludzi (zapisało się 255 osób):
MNM-Przed startem© WrocNam
Kilka minut przed 18 otrzymaliśmy ostrzeżenie przed możliwym ostrzałem ze strony myśliwych (sezon łowiecki w pełni) oraz mapy z wrysowanymi PK i rozpoczęła się analiza trasy:
MNM-trasa© WrocNam
W zamieszaniu startowym część ekipy zagubiła się, jednak znając doświadczenie rowerzystów, wchodzących w jej skład, nie mieliśmy obaw, że sobie nie poradzą (dotarli do mety przed siłami głównymi BS).
Każdy mógł sobie przygotować swój oryginalny numer startowy:
MNM-Numer startowy© WrocNam
Na trasie towarzyszyła nam wszechogarniająca mgła, która nadawała szczególnego posmaku atmosferze poruszania się przez lasy i pola otaczające Kątną. Chociaż trochę utrudniała robienie zdjęć i używanie czołówki:
MNM-robienie zdjęcia© WrocNam
Oprócz mgły, w początkowej fazie naszej trasy towarzyszyły nam wielkie ilości błota - ale po to między innymi przyjechaliśmy do Kątnej.
Pokonywanie trasy takiej, jak MNM nie mogłoby by się odbyć bez defektów. Na szczęście doświadczył nas (a właściwie mnie) tylko jeden, który w pierwszej chwili kojarzyłem z zakończeniem całej imprezy i trudnościami z dotarciem do domu - zerwany łańcuch. Niemniej po przybyciu kawalerii w postaci Blasa (wielkie Ci dzięki jeszcze raz) i jego skuwacza, problem w ciągu pięciu minut został rozwiązany i dalej kontynuowałem jazdę (trochę ostrożniej, niemniej cały czas do przodu).
Trasę pokonywaliśmy sprawnie i w niezłym tempie dzięki pracy zespołowej i zdolnościom terenowym Bartka(?) - czasami (szczególnie w początkowej fazie) nie za bardzo wiedziałem, gdzie jedziemy:
MNM-Ekipa BS (prawie cała)© WrocNam
MNM-Wymiana kalorii© WrocNam
MNM-wieża obserwacyjna© WrocNam
MNM-przy punkcie© WrocNam
MNM-jeden z ostanich PK© WrocNam
Wreszcie po zdobyciu wszystkich punktów dotarliśmy około 22.30 do mety, na której czekała na nas gorące powitanie w postaci gorącej herbaty:
MNM-posiłek zwyciezców© WrocNam
Odnalazła się zagubiona cząstka BS:
MNM-zagubiona część ekipy© WrocNam
Według organizatorów trasa:
Długość 36 km, z czego:
ok. 7 km asfaltu,
ok. 3 km uciążliwego błota,
kilkaset metrów w miarę przejezdnego pustkowia,
ok. 25 km dróg w miarę miłych rowerom.
Pagórkowatość terenu nieodczuwalna.
Nam wyszło około 46 km. Z resztą się zgadzam.
Po lekkim ogrzaniu się i ubraniu dodatkowych spodni, w towarzystwie Blasa ruszyłem w kierunku Wrocławia. Pozostała część ekipy wracała samochodami.
Droga powrotna przez wioski minęła niepostrzeżenie i znaleźliśmy się w granicach miasta, pozostał więc tylko krótki skok do domów. W okolicach Korony pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę.
W okolicach ul. Św. Mikołaja starałem się jeszcze znaleźć postawionego podobno dzisiaj nowego krasnala. Niestety nie udało się i trzeba ruszyć na poszukiwania kiedy indziej.
Po dotarciu do domu, okazało się, że nocna jazda ma ciekawy wpływ na tworzenie aury:
Blask pomasakrowy© WrocNam
WIELKIE DZIĘKI ZA WSPÓLNĄ JAZDĘ I DO ZOBACZENIA W PRZYSZŁYM ROKU!
Dane wycieczki:
94.00 km (30.00 km teren) czas: 05:05 h avg:18.49 km/h
I WSRP
Sobota, 5 grudnia 2009
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Nie mogłem przepuścić takiej okazji i nie zobaczyć i nie posłuchać prezentacji dotyczącej Wielkiej Wyprawy Dookoła Polski.
Jahoo i Młynarz przedstawili ją podczas I Wrocławskich Spotkań Rowerowych Podróżników:
Opowiadali barwnie o 30 dniach spędzonych na rowerach, okraszając to wielką ilością zdjęć:
Parze prelegentów towarzyszył gość z zaprzyjaźnionej stolicy Wielkopolski - JPbike, który przyjechał aby wzmocnić ekipę BS na MNM i odwiedzić kilka miejsc na Dolnym Śląsku.
Przez chwilę towarzyszyła nam również bikerka z okolic stolicy Małopolski mdudi.
Przed dotarciem do miejsca, w którym odbywały się prezentacje, zahaczyłem o Rynek, na którym można było np. pojeździć na desce i zobaczyć przystrojoną z okazji święta ulicy Św. Mikołaja kamieniczkę Małgosię:
Jahoo i Młynarz przedstawili ją podczas I Wrocławskich Spotkań Rowerowych Podróżników:
I WSPR-plakat© WrocNam
I WSRP-Baner© WrocNam
Opowiadali barwnie o 30 dniach spędzonych na rowerach, okraszając to wielką ilością zdjęć:
Ostatnie uzgodnienia© WrocNam
Ostatnie przygotowania© WrocNam
Przed prezentacją© WrocNam
Prezentacja wyprawy© WrocNam
Podziękowania© WrocNam
Parze prelegentów towarzyszył gość z zaprzyjaźnionej stolicy Wielkopolski - JPbike, który przyjechał aby wzmocnić ekipę BS na MNM i odwiedzić kilka miejsc na Dolnym Śląsku.
Przez chwilę towarzyszyła nam również bikerka z okolic stolicy Małopolski mdudi.
Przed dotarciem do miejsca, w którym odbywały się prezentacje, zahaczyłem o Rynek, na którym można było np. pojeździć na desce i zobaczyć przystrojoną z okazji święta ulicy Św. Mikołaja kamieniczkę Małgosię:
Stok na Rynku© WrocNam
Świąteczna Małgosia© WrocNam
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Codzienność zakupowa
Do pracy normalnie. Z krótką przerwą na podziwianie Księżyca chowającego się za mgłą:
Powrót przez sklep rowerowy, w którym kupiłem lampkę HF-378 (35 zł - jakaś chińska produkcja, ale podobno dobrze sobie radzi). Nie chciałem wydać fortuny na światło, a to co było nawet droższe mniej spełniało moje wymagania. No chyba, że lampka za 180 zł - była prawie ideałem.
Zamglony Księżyc© WrocNam
Powrót przez sklep rowerowy, w którym kupiłem lampkę HF-378 (35 zł - jakaś chińska produkcja, ale podobno dobrze sobie radzi). Nie chciałem wydać fortuny na światło, a to co było nawet droższe mniej spełniało moje wymagania. No chyba, że lampka za 180 zł - była prawie ideałem.
Dane wycieczki:
14.00 km (0.00 km teren) czas: 00:35 h avg:24.00 km/h