Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2009
Dystans całkowity: | 244.00 km (w terenie 1.00 km; 0.41%) |
Czas w ruchu: | 13:07 |
Średnia prędkość: | 18.60 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 27.11 km i 1h 27m |
Więcej statystyk |
Zwiedzanie Brukseli
Sobota, 4 lipca 2009
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Kiedy piszę ten wpis dokładnie miesiąc od mojego rowerowego zwiedzania Brukseli - wcześniej jakoś nie było czasu i natchnienia.
Planując wyjazd do stolicy Belgii i jednej ze stolic zjednoczonej Europy okazało się, że będę miał wolną sobotę i część niedzieli. Zacząłem szukać jakichś atrakcji, które pozwoliłyby trochę się rozerwać w weekend. Oczywiście wybór padł na atrakcje rowerowe - okazało się, że codziennie organizowane są wycieczki objazdowe po mieście. Po spisaniu danych z internetu, postanowiłem rozpoznać warunki i teren na miejscu po dojechaniu.
Jedną z pierwszych rzezy, która rzuciła mi się w oczy po opuszczeniu autobusu, którym przyjechałem z lotniska, była wypożyczalnia rowerów miejskich wyposażona w całkiem zgrabne mieszczuchy:
Sieć wypożyczalni dosyć gęsto wypełnia ścisłe centrum miasta (niebieskie i żółte kółka):
W jednym z kolejnych dni pobytu chciałem skorzystać z usług tej instytucji, jednak warunki wypożyczenia chwilowo przerosły możliwości mojej karty kredytowej i skończyło się tylko na dogłębnym poznaniu zasad.
Chciałbym doczekać chwili, kiedy polskie (albo chociaż wrocławskie) ulice będą przypominać brukselskie (pomijając większość nawierzchni na starym mieście) - śluzy, wydzielone pasy, anulowanie zakazów. Mimo, że drogi nie są szersze niż nasze (a nawet odwrotnie), zawsze na jezdni znalazło się miejsce na wytyczenie pasa dla rowerów:
Jako, że Belgia jest bardzo znana ze swoich komiksów, wszędzie widać artystyczne podejście do wolnych powierzchni na ulicach:
Pełno też jest w mieście różnego rodzaju rzeźb, pomników i tego typu miejskich wypełniaczy. Począwszy od najsłynniejszego - Manneken Pis'a (przebieranego kilkaset razy rocznie):
Przez patrona Brukseli - Św. Michała:
Po różnego rodzaju inne postacie (również z akcentami rowerowymi):
Napotkałem też trochę miejsc, które są bezpośrednimi łącznikami z Polską:
W piątek po południu (po skończonym spotkaniu) odbyłem wyprawę do Waterloo, które leży około 20 km od centrum Brukseli i gdzie można dojechać komunikacją miejską. Zwiedziłem kopiec usypany ku czci poległych (wspaniały widok oraz ostrzeżenie przed wejściem dla osób nie posiadających odpowiedniej kondycji - w końcu było tam coś koło 260 stopni), panoramę bitwy (nie umywa się do Racławickiej), muzeum bitwy, kaplicę z płytami pamiątkowymi i muzeum figur woskowych, w którym napotkałem postać "Marszałka Naprzód!" - feldmarszałka Blüchera (tego od mauzoleum i pałacu w Krobielowicach, który dostał go w uznaniu zasług podczas bitwy). Obejrzałem widowisko multimedialne dotyczące bitwy i fragmenty filmu jej poświęconego:
Świetny jest język i sam wydźwięk napisów na takich płytach.
W sobotę, po wcześniejszym załatwieniu przez internet (drogą okrężną z Polski) zapisu i opłaty za rowerowe zwiedzanie, ubrany w jedynie słuszną koszulkę pojawiłem się na rynku w miejscu zbiórki. Okazało się, że chętnych tego dnia było całe trzy osoby (para Holendrów i moja skromna osoba), zaś przewodnikiem był student Politechniki Brukselskiej. W takim kameralnym składzie pokrążyliśmy po mieście słuchając opowieści o ciekawych miejscach, delektując się pysznymi belgijskimi frytkami oraz wymieniając się uwagami na różne tematy (np. problematyki rowerowej w różnych krajach).
Miasto można było oczywiście zwiedzać tak:
Ja podróżowałem jednak trochę inaczej - na takim rumaku (pierwszy raz na mieszczuchu przejechałem więcej niż kilka metrów - całkiem wygodnie):
Cała wycieczka potrwała około 4,5 godziny, co pozwoliło na odwiedzenie chyba wszystkich ważnych miejsc w centrum Brukseli (kilometraż całkowicie orientacyjny):
Po zakończeniu wycieczki postanowiłem wypożyczyć rower i ruszyć w okolice Atomium, czyli jednego z symboli Brukseli. Z powodu braków walutowych podróż odbyłem metrem, cały czas występując w jedynie słusznej koszulce. Zwiedziłem Atomium oraz Mini Europę (wystawę miniatur słynnych budowli europejskich - Polskę reprezentowały tylko Dwór Artusa i Fontanna Neptuna - szkoda):
W Atomium prezentowano między innymi różne wizje przyszłości:
Wieczorem pokręciłem się jeszcze po mieście, zakupiłem ostatnie pamiątki i odwiedziłem po raz ostatni pierwszą na świecie galerię handlową:
Planując wyjazd do stolicy Belgii i jednej ze stolic zjednoczonej Europy okazało się, że będę miał wolną sobotę i część niedzieli. Zacząłem szukać jakichś atrakcji, które pozwoliłyby trochę się rozerwać w weekend. Oczywiście wybór padł na atrakcje rowerowe - okazało się, że codziennie organizowane są wycieczki objazdowe po mieście. Po spisaniu danych z internetu, postanowiłem rozpoznać warunki i teren na miejscu po dojechaniu.
Jedną z pierwszych rzezy, która rzuciła mi się w oczy po opuszczeniu autobusu, którym przyjechałem z lotniska, była wypożyczalnia rowerów miejskich wyposażona w całkiem zgrabne mieszczuchy:
Brukselska wypożyczalnia© WrocNam
Brukselski rower miejski© WrocNam
Sieć wypożyczalni dosyć gęsto wypełnia ścisłe centrum miasta (niebieskie i żółte kółka):
Mapa rowerowni© WrocNam
W jednym z kolejnych dni pobytu chciałem skorzystać z usług tej instytucji, jednak warunki wypożyczenia chwilowo przerosły możliwości mojej karty kredytowej i skończyło się tylko na dogłębnym poznaniu zasad.
Chciałbym doczekać chwili, kiedy polskie (albo chociaż wrocławskie) ulice będą przypominać brukselskie (pomijając większość nawierzchni na starym mieście) - śluzy, wydzielone pasy, anulowanie zakazów. Mimo, że drogi nie są szersze niż nasze (a nawet odwrotnie), zawsze na jezdni znalazło się miejsce na wytyczenie pasa dla rowerów:
Brukselskie ulice I© WrocNam
Brukselskie ulice II© WrocNam
Brukselskie ulice III© WrocNam
Brukselskie ulice IV© WrocNam
Brukselskie ulice V© WrocNam
Brukselskie ulice VI© WrocNam
Brukselski bruk© WrocNam
Jako, że Belgia jest bardzo znana ze swoich komiksów, wszędzie widać artystyczne podejście do wolnych powierzchni na ulicach:
Brukselski mural I© WrocNam
Brukselski mural II© WrocNam
Brukselski mural III© WrocNam
Brukselski mural IV© WrocNam
Brukselski mural V© WrocNam
Pełno też jest w mieście różnego rodzaju rzeźb, pomników i tego typu miejskich wypełniaczy. Począwszy od najsłynniejszego - Manneken Pis'a (przebieranego kilkaset razy rocznie):
Olewam to!© WrocNam
Inny ubiór© WrocNam
Kolejny ubiór© WrocNam
Przez patrona Brukseli - Św. Michała:
Św. Michał© WrocNam
Patron Brukseli© WrocNam
Po różnego rodzaju inne postacie (również z akcentami rowerowymi):
Piotruś Pan© WrocNam
Abstrakcyjna rowerzystka© WrocNam
Obszczajsłupek© WrocNam
Napotkałem też trochę miejsc, które są bezpośrednimi łącznikami z Polską:
Polski akcent I© WrocNam
Polski akcent II© WrocNam
Polski akcent III© WrocNam
Polski akcent IV© WrocNam
W piątek po południu (po skończonym spotkaniu) odbyłem wyprawę do Waterloo, które leży około 20 km od centrum Brukseli i gdzie można dojechać komunikacją miejską. Zwiedziłem kopiec usypany ku czci poległych (wspaniały widok oraz ostrzeżenie przed wejściem dla osób nie posiadających odpowiedniej kondycji - w końcu było tam coś koło 260 stopni), panoramę bitwy (nie umywa się do Racławickiej), muzeum bitwy, kaplicę z płytami pamiątkowymi i muzeum figur woskowych, w którym napotkałem postać "Marszałka Naprzód!" - feldmarszałka Blüchera (tego od mauzoleum i pałacu w Krobielowicach, który dostał go w uznaniu zasług podczas bitwy). Obejrzałem widowisko multimedialne dotyczące bitwy i fragmenty filmu jej poświęconego:
Waterloo I© WrocNam
Waterloo II© WrocNam
Plan bitwy pod Waterloo© WrocNam
Panorama Waterloo© WrocNam
Marszałek Blucher© WrocNam
Tablica pamiątkowa© WrocNam
Świetny jest język i sam wydźwięk napisów na takich płytach.
W sobotę, po wcześniejszym załatwieniu przez internet (drogą okrężną z Polski) zapisu i opłaty za rowerowe zwiedzanie, ubrany w jedynie słuszną koszulkę pojawiłem się na rynku w miejscu zbiórki. Okazało się, że chętnych tego dnia było całe trzy osoby (para Holendrów i moja skromna osoba), zaś przewodnikiem był student Politechniki Brukselskiej. W takim kameralnym składzie pokrążyliśmy po mieście słuchając opowieści o ciekawych miejscach, delektując się pysznymi belgijskimi frytkami oraz wymieniając się uwagami na różne tematy (np. problematyki rowerowej w różnych krajach).
Miasto można było oczywiście zwiedzać tak:
Zwiedzanie miasta© WrocNam
Ja podróżowałem jednak trochę inaczej - na takim rumaku (pierwszy raz na mieszczuchu przejechałem więcej niż kilka metrów - całkiem wygodnie):
Brukselski rumak© WrocNam
Cała wycieczka potrwała około 4,5 godziny, co pozwoliło na odwiedzenie chyba wszystkich ważnych miejsc w centrum Brukseli (kilometraż całkowicie orientacyjny):
Zagraniczna reklama BikeStats© WrocNam
Euro-syrenka© WrocNam
Parlament Europejski© WrocNam
Z wizytą w Parlamencie© WrocNam
Pomywacze szyb© WrocNam
Po zakończeniu wycieczki postanowiłem wypożyczyć rower i ruszyć w okolice Atomium, czyli jednego z symboli Brukseli. Z powodu braków walutowych podróż odbyłem metrem, cały czas występując w jedynie słusznej koszulce. Zwiedziłem Atomium oraz Mini Europę (wystawę miniatur słynnych budowli europejskich - Polskę reprezentowały tylko Dwór Artusa i Fontanna Neptuna - szkoda):
Atomium© WrocNam
Mała Europa© WrocNam
W Atomium prezentowano między innymi różne wizje przyszłości:
Mężczyzna przyszłości© WrocNam
Wieczorem pokręciłem się jeszcze po mieście, zakupiłem ostatnie pamiątki i odwiedziłem po raz ostatni pierwszą na świecie galerię handlową:
Galeria handlowa© WrocNam
Dane wycieczki:
10.00 km (0.00 km teren) czas: 02:00 h avg:5.00 km/h