Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2010
Dystans całkowity: | 296.00 km (w terenie 3.00 km; 1.01%) |
Czas w ruchu: | 17:10 |
Średnia prędkość: | 17.24 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 22.77 km i 1h 19m |
Więcej statystyk |
Dzień sto osiemdziesiąty
Poniedziałek, 6 grudnia 2010
Kategoria Praca
| Aktywność:
Do pracy i z powrotem zwykłą "starą" trasą.
Służby miejskie przygotowują specjalne odmiany zimowych dróg rowerowych - to coś między odśnieżonym chodnikiem a odśnieżoną jezdnią, to wydzielony w jezdni pas dla rowerów:
Obwodnicą też nie da się komfortowo jechać:
A w Dani zupełnie inaczej
Służby miejskie przygotowują specjalne odmiany zimowych dróg rowerowych - to coś między odśnieżonym chodnikiem a odśnieżoną jezdnią, to wydzielony w jezdni pas dla rowerów:
Śnieżna DDR© WrocNam
Obwodnicą też nie da się komfortowo jechać:
W poszukiwaniu DDR© WrocNam
A w Dani zupełnie inaczej
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:45 h avg:21.33 km/h
Bez dnia
Niedziela, 5 grudnia 2010
| Aktywność:
Coś na muzycznie wesoło:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Dzień sto siedemdziesiąty dziewiąty
Sobota, 4 grudnia 2010
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Wreszcie nadszedł dzień sprawdzenia siebie i roweru w trudnych minimasakrowych warunkach. Organizator - Wrocławski Klub Sportowy Artemis - umiejscowił w tym roku imprezę w okolicach Ślęży. Pogoda dopisała (śnieg posypał, mróz dołożył swoje) dlatego na starcie pojawili się tylko prawdziwi twardziele.
Po dwudziestominutowych próbach upakowania roweru do srebrnego bolidu, udało mi się to i z lekkim opóźnieniem wyruszyłem z Wrocławia do Sobótki, na miejsce startu. W okolicach Małuszowa wyprzedzałem jakiegoś rowerzystę, który, sądząc po jego wyglądzie, miał zamiar wziąć udział MNM.
Po dotarciu na parking w okolicach Schroniska pod Wieżycą skompletowałem rower, przebrałem się i ruszyłem na start. Dotarłem tam w momencie wyruszenia na trasę głównej ekipy uczestników. Było jak zwykle tłumnie i wesoło. W grupie próbowałem wyszukać znajome sylwetki, ale mi się nie udało i już zacząłem podejrzewać, że będę zmuszony sam pokonać trasę. Zarejestrowałem się i czekałem na kolejną turę startu. W międzyczasie rozdano nam mapki i kiedy zapoznawałem się z trasą, na terenie schroniska pojawił się Błażej, który szybko załatwił formalności i był gotowy do startu.
Trasa była poprowadzona wzdłuż głównych dróg - bez szczególnych elementów terenowych, na które, stęsknieni, sami się zdecydowaliśmy między PK 10 i 9 i brnęliśmy po kolana w śniegu:
Jechało się świetnie i szybko zdobywało się PK:
Ponieważ już prawie na początku byliśmy lekko głodni, zadzwoniliśmy po pizzę, która momentalnie została dowieziona, a my mogliśmy się oddawać przyjemnościom dziurkowania:
Lekki mrozik (temp. w okolicach -15*C, odczuwalna, szczególnie podczas zjazdów, trochę niższa) powodowała, że dawaliśmy czasami poodpoczywać naszym rumakom i sami oddawaliśmy się intensywnej gimnastyce stóp, które najbardziej były narażone na chłód:
W wyniku działania pewnych sił nieczystych, które nie pozwoliły nam doliczyć do dwóch skrętów w lewo, byliśmy zmuszeni lekko zmodyfikować zaplanowaną trasę, ale wszystko dobrze się skończyło.
Na punkcie 9 spotkaliśmy dwóch zawodników, którzy po pokonaniu trasy pieszej byli już na ukończeniu trasy rowerowej - nie to co my, turyści.
Podjazd i szczególnie zjazd z PK 2 był już prawie ponad moje siły - podjazd zmuszony byłem pokonać w połowie na własnych dolnych kończynach, a podczas zjazdu poczułem, że tylne koło stara się wyprzedzić przednie, ale na szczęście jechałem w koleinie i niechybny pojedynczy poziomy Axel zakończył się tylko podpórką.
Błażej nic sobie nie robił z takich problemów i gnał w dół, jakby to był czarny asfalt.
Zajęliśmy doskonałe miejsca (6 i 7) w połowie stawki.
Po dojechaniu do mety i zjedzeniu pieczonej na ognisku kiełbaski, rozpoczęliśmy powrót do domów:
Trasa:
Po dwudziestominutowych próbach upakowania roweru do srebrnego bolidu, udało mi się to i z lekkim opóźnieniem wyruszyłem z Wrocławia do Sobótki, na miejsce startu. W okolicach Małuszowa wyprzedzałem jakiegoś rowerzystę, który, sądząc po jego wyglądzie, miał zamiar wziąć udział MNM.
Po dotarciu na parking w okolicach Schroniska pod Wieżycą skompletowałem rower, przebrałem się i ruszyłem na start. Dotarłem tam w momencie wyruszenia na trasę głównej ekipy uczestników. Było jak zwykle tłumnie i wesoło. W grupie próbowałem wyszukać znajome sylwetki, ale mi się nie udało i już zacząłem podejrzewać, że będę zmuszony sam pokonać trasę. Zarejestrowałem się i czekałem na kolejną turę startu. W międzyczasie rozdano nam mapki i kiedy zapoznawałem się z trasą, na terenie schroniska pojawił się Błażej, który szybko załatwił formalności i był gotowy do startu.
Główni bohaterowie© WrocNam
W bazie imprezy© WrocNam
Walka z mapami© WrocNam
Trasa była poprowadzona wzdłuż głównych dróg - bez szczególnych elementów terenowych, na które, stęsknieni, sami się zdecydowaliśmy między PK 10 i 9 i brnęliśmy po kolana w śniegu:
Trasa MNM 2010© WrocNam
Jechało się świetnie i szybko zdobywało się PK:
Błażej na PK 1© WrocNam
W pobliżu PK 3© WrocNam
Ponieważ już prawie na początku byliśmy lekko głodni, zadzwoniliśmy po pizzę, która momentalnie została dowieziona, a my mogliśmy się oddawać przyjemnościom dziurkowania:
Próby znakowania© WrocNam
PK 6 zdobyty© WrocNam
Chodzący Blas(k)© WrocNam
Rowery i coś z bramy© WrocNam
Lekki mrozik (temp. w okolicach -15*C, odczuwalna, szczególnie podczas zjazdów, trochę niższa) powodowała, że dawaliśmy czasami poodpoczywać naszym rumakom i sami oddawaliśmy się intensywnej gimnastyce stóp, które najbardziej były narażone na chłód:
Mały odpoczynek© WrocNam
W wyniku działania pewnych sił nieczystych, które nie pozwoliły nam doliczyć do dwóch skrętów w lewo, byliśmy zmuszeni lekko zmodyfikować zaplanowaną trasę, ale wszystko dobrze się skończyło.
Na punkcie 9 spotkaliśmy dwóch zawodników, którzy po pokonaniu trasy pieszej byli już na ukończeniu trasy rowerowej - nie to co my, turyści.
Podjazd i szczególnie zjazd z PK 2 był już prawie ponad moje siły - podjazd zmuszony byłem pokonać w połowie na własnych dolnych kończynach, a podczas zjazdu poczułem, że tylne koło stara się wyprzedzić przednie, ale na szczęście jechałem w koleinie i niechybny pojedynczy poziomy Axel zakończył się tylko podpórką.
Błażej nic sobie nie robił z takich problemów i gnał w dół, jakby to był czarny asfalt.
Zajęliśmy doskonałe miejsca (6 i 7) w połowie stawki.
Po dojechaniu do mety i zjedzeniu pieczonej na ognisku kiełbaski, rozpoczęliśmy powrót do domów:
Czekając na załadunek© WrocNam
Trasa:
Dane wycieczki:
25.00 km (0.00 km teren) czas: 01:50 h avg:13.64 km/h
Dzień sto siedemdziesiąty ósmy
Do pracy niczym rowerowy syn marnotrawny starą trasą przez Osobowicką. Przewidywałem, że obwodnica będzie pod DDR nieprzejezdna.
Podczas podjazdu na Most Milenijny zobaczyłem, że mimo grubej warstwy śniegu i odczuwalnego ostrego mrozu, temperatura jest całkiem znośna:
Mimo, że podczas powrotu widziałem spływające Odrą pierwsze kry:
Rower wzbogacił się o nowy element tuningowy:
Podczas powrotu podjechałem do serwisu, gdzie stałem się właścicielem karty stałego klienta ze zniżką, oraz odwiedziłem trzy sklepy motoryzacyjne w poszukiwaniu żarówki oświetlenia wewnętrznego srebrnego bolidu. Żarówka była w ostatnim odwiedzonym sklepie, mimo że minąłem go pierwszego.
Wczoraj wieczorem wymiana opony na kupionego Land Cruisera - rower dzisiaj wykazywał dużą dzielność terenową. Chociaż na lodzie przy próbie skrętu o mało nie zaliczyłem gleby.
Podczas podjazdu na Most Milenijny zobaczyłem, że mimo grubej warstwy śniegu i odczuwalnego ostrego mrozu, temperatura jest całkiem znośna:
Całkiem ciepło© WrocNam
Mimo, że podczas powrotu widziałem spływające Odrą pierwsze kry:
Pierwsze lody© WrocNam
Rower wzbogacił się o nowy element tuningowy:
Lodowa owiewka© WrocNam
Podczas powrotu podjechałem do serwisu, gdzie stałem się właścicielem karty stałego klienta ze zniżką, oraz odwiedziłem trzy sklepy motoryzacyjne w poszukiwaniu żarówki oświetlenia wewnętrznego srebrnego bolidu. Żarówka była w ostatnim odwiedzonym sklepie, mimo że minąłem go pierwszego.
Wczoraj wieczorem wymiana opony na kupionego Land Cruisera - rower dzisiaj wykazywał dużą dzielność terenową. Chociaż na lodzie przy próbie skrętu o mało nie zaliczyłem gleby.
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:19.20 km/h
Dzień sto siedemdziesiąty siódmy
Do pracy normalnie.
Na obwodnicy nie dało się jechać normalnie po DDR, więc przeszedłem na jezdnię. Kierowcy karnie mijali mnie w dużej odległości.
Powrót przez serwis rowerowy, z którego wyszedłem z nową oponą Schwalbe Land Cruiser (42,5 zł).
Zyskałem też kartę stałego klienta i związaną z tym zniżkę.
Po dojechaniu do domu przypomniałem sobie, że powinienem odebrać z redakcji Gazety Wyborczej ogrzewacz do dłoni, który dostawali wszyscy uczestnicy konkursu na miejsce usytuowania podgrzewanych ławek firmy Fortum.
Na Rynku zaczęto budowę choinki - zapalenie jej oświetlenia w sobotę:
Na obwodnicy nie dało się jechać normalnie po DDR, więc przeszedłem na jezdnię. Kierowcy karnie mijali mnie w dużej odległości.
Powrót przez serwis rowerowy, z którego wyszedłem z nową oponą Schwalbe Land Cruiser (42,5 zł).
Zyskałem też kartę stałego klienta i związaną z tym zniżkę.
Po dojechaniu do domu przypomniałem sobie, że powinienem odebrać z redakcji Gazety Wyborczej ogrzewacz do dłoni, który dostawali wszyscy uczestnicy konkursu na miejsce usytuowania podgrzewanych ławek firmy Fortum.
Na Rynku zaczęto budowę choinki - zapalenie jej oświetlenia w sobotę:
Budowa choinki© WrocNam
Dane wycieczki:
19.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:19.00 km/h