Wpisy archiwalne w kategorii
Miasto
Dystans całkowity: | 17268.52 km (w terenie 158.00 km; 0.91%) |
Czas w ruchu: | 815:21 |
Średnia prędkość: | 21.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.20 km/h |
Suma kalorii: | 3920 kcal |
Liczba aktywności: | 731 |
Średnio na aktywność: | 23.62 km i 1h 07m |
Więcej statystyk |
Dzień sto czwarty
Do pracy normalnie. Choć z niezwykłymi widokami:
Z pracy urwałem się szybciej (wykorzystuję nagromadzone nadgodziny) i pojechałem trochę dookoła miasta. Między innymi zobaczyć pierwszy prawdziwy kontrapas we Wrocławiu:
Coś kombinują© WrocNam
Z pracy urwałem się szybciej (wykorzystuję nagromadzone nadgodziny) i pojechałem trochę dookoła miasta. Między innymi zobaczyć pierwszy prawdziwy kontrapas we Wrocławiu:
Kotrapas wrocławski© WrocNam
Oznaczenie kotrapasu© WrocNam
Dane wycieczki:
28.00 km (0.00 km teren) czas: 01:15 h avg:22.40 km/h
Dzień sto pierwszy
Do pracy normalnie.
Szybki powrót trochę dłuższą drogą.
We Wrocławiu zawitały dwa nowe krasnale:
Na mieście pojawiły się plakaty zapraszające na Mistrzostwa Polski w Piłce Nożnej:
Natka dostała kartkę z rowerowym znaczkiem:
Szybki powrót trochę dłuższą drogą.
We Wrocławiu zawitały dwa nowe krasnale:
Krasnal i piwo© WrocNam
Piastosław I Złocisty© WrocNam
Monterek© WrocNam
Na mieście pojawiły się plakaty zapraszające na Mistrzostwa Polski w Piłce Nożnej:
Otto Cup© WrocNam
Natka dostała kartkę z rowerowym znaczkiem:
Holenderski znaczek© WrocNam
Dane wycieczki:
22.00 km (0.00 km teren) czas: 00:55 h avg:24.00 km/h
Dzień dziewięćdziesiąty dziewiąty
Sobota, 3 lipca 2010
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Nie mogłem opuścić takiego wydarzenia! Para samotnych bikerów przesiadła się na tandem! Jahoo i Młynarz zaczęli działać jako team.
Ustaliliśmy z Natką plan dnia w ten sposób, abym o 15 mógł się stawić przed kościołem i uczestniczyć w ceremonii, na którą zapraszał Młynarz.
Udałem się na wskazane miejsce w stroju organizacyjnym, który został przyozdobiony przez Mamę Piotra:
Na uroczystość stawiał się mocna (choć mogła być na pewno mocniejsza) grupa BS - z czego większość przyjazdowa - z dalekiego Zagłębia i Śląska:
Kosma przygotowała odpowiedni dla rowerzystów bukiet, będący składem części zapasowych do wspólnego tandemu:
Równo o godzinie 15 wszyscy zaczęli z niecierpliwością wyczekiwać głównych aktorów:
Cały czas Państwo Młodzi zachowywali się bardzo profesjonalnie, choć głosy im lekko drżały podczas publicznych wypowiedzi.
Po wyjściu z kościoła na Nowożeńców czekały lokalne opady pieniężno-płatkowe:
Potem zaczęło się składanie życzeń i wspólne zdjęcia, z których jedno osławi na pewno rowery focusa i mój.
Jak to na większości wypraw bywa, nie obyło się bez małych problemów technicznych. Na szczęście, niektórzy wożą łatki z klejem:
Udało mi się również wreszcie uchwycić Pierwszy Samochód BS:
Zdjęcia odmienionych jahoo i młynarza po opublikowaniu wpisów przez zainteresowanych.
Odmienieni:
Ustaliliśmy z Natką plan dnia w ten sposób, abym o 15 mógł się stawić przed kościołem i uczestniczyć w ceremonii, na którą zapraszał Młynarz.
Udałem się na wskazane miejsce w stroju organizacyjnym, który został przyozdobiony przez Mamę Piotra:
Ślubna pamiątka© WrocNam
Na uroczystość stawiał się mocna (choć mogła być na pewno mocniejsza) grupa BS - z czego większość przyjazdowa - z dalekiego Zagłębia i Śląska:
Ekipa BS na uroczystości© WrocNam
Kosma przygotowała odpowiedni dla rowerzystów bukiet, będący składem części zapasowych do wspólnego tandemu:
Właściwy bukiecik© WrocNam
Równo o godzinie 15 wszyscy zaczęli z niecierpliwością wyczekiwać głównych aktorów:
Oczekiwanie we wnętrzu© WrocNam
Cały czas Państwo Młodzi zachowywali się bardzo profesjonalnie, choć głosy im lekko drżały podczas publicznych wypowiedzi.
Po wyjściu z kościoła na Nowożeńców czekały lokalne opady pieniężno-płatkowe:
Kwietno-pieniężny deszczyk© WrocNam
Potem zaczęło się składanie życzeń i wspólne zdjęcia, z których jedno osławi na pewno rowery focusa i mój.
Jak to na większości wypraw bywa, nie obyło się bez małych problemów technicznych. Na szczęście, niektórzy wożą łatki z klejem:
Klejenie sprzętu© WrocNam
Udało mi się również wreszcie uchwycić Pierwszy Samochód BS:
Bikestatowa Cytrynka© WrocNam
Zdjęcia odmienionych jahoo i młynarza po opublikowaniu wpisów przez zainteresowanych.
Odmienieni:
Jeszcze osobno, ale w towarzystwie© WrocNam
Już razem© WrocNam
Dane wycieczki:
8.00 km (0.00 km teren) czas: 00:20 h avg:24.00 km/h
Dzień dziewięćdziesiąty szósty
Do pracy choć inną drogą, to dystans taki sam. Wrzuciłem w spółdzielni stan liczników przed kolejnym rozliczeniem.
Powrót bardzo okrężną drogą z kawałkiem Tour de Wałów. Duży upał.
Na Wybrzeżu Wyspiańskiego zwróciłem mile uwagę kobiecie, żeby nie stała na DDR przy zepsutym samochodzie, ale odebrała to jak zaczepkę. Trochę się posprzeczaliśmy. A chciałem dobrze.
Powrót bardzo okrężną drogą z kawałkiem Tour de Wałów. Duży upał.
Na Wybrzeżu Wyspiańskiego zwróciłem mile uwagę kobiecie, żeby nie stała na DDR przy zepsutym samochodzie, ale odebrała to jak zaczepkę. Trochę się posprzeczaliśmy. A chciałem dobrze.
Dane wycieczki:
30.00 km (0.00 km teren) czas: 01:15 h avg:24.00 km/h
Dzień dziewięćdziesiąty trzeci
Sobota, 26 czerwca 2010
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Wyczytałem gdzieś, że około 22.00 na Odrze w okolicach Ostrowa Tumskiego z okazji Dni Odry powinna się odbywać parada jednostek pływających. Ze względu na to, że nie miałem zbytnio czasu na jazdę w ciągu dnia, postanowiłem pojechać do miasta i to zobaczyć.
Na Bulwarze Dunikowskiego odbywał się piknik marynarski, ale nie było śladu żadnej parady, a zapowiedzi konferansjera na scenie nie wynikało, żeby w ogóle się miała odbyć. Mile zapowiadający się wieczór musiałem wykorzystać inaczej - przejechałem się trochę po mieście:
Próbując zrobić na Moście Grunwaldzkim zdjęcia z długim czasem naświetlania, stwierdziłem, że most cały czas potężnie drga - nie tylko podczas przejazdu ciężkich pojazdów, ale zawsze.
Na Rynku zastałem parking (strzeżony przez ochroniarza):
W nawiązaniu do piątkowego hasła na jednym z wiaduktów, dzisiaj zobaczyłem drugie:
A pod samym domem:
Całkowicie nierowerowo po południu postanowiłem się trochę ukulturalnić, a przy okazji zobaczyć wreszcie Bunkier od środka i wybrałem się na Przegląd Sztuki "Survival 8" odbywający się właśnie w Bunkrze:
Ogólnie było ciekawie - niestety nie wszystkie instalacje dało się uwiecznić odpowiednio na zdjęciach - tutaj tylko mały przegląd (nazwy moje własne, nie nawiązują w większości do autorskich):
Na Bulwarze Dunikowskiego odbywał się piknik marynarski, ale nie było śladu żadnej parady, a zapowiedzi konferansjera na scenie nie wynikało, żeby w ogóle się miała odbyć. Mile zapowiadający się wieczór musiałem wykorzystać inaczej - przejechałem się trochę po mieście:
Wieczorny Ostrów Tumski© WrocNam
Nadbór z Wyspą Piaskową w tle© WrocNam
Wieczorne Muzeum Narodowe© WrocNam
Oksiężycowana Wieża Ciśnień© WrocNam
Księżycowa droga© WrocNam
Próbując zrobić na Moście Grunwaldzkim zdjęcia z długim czasem naświetlania, stwierdziłem, że most cały czas potężnie drga - nie tylko podczas przejazdu ciężkich pojazdów, ale zawsze.
Na Rynku zastałem parking (strzeżony przez ochroniarza):
Parking Rolls-Royce'ów© WrocNam
Duch ekstazy© WrocNam
W nawiązaniu do piątkowego hasła na jednym z wiaduktów, dzisiaj zobaczyłem drugie:
Hasło wieczoru© WrocNam
A pod samym domem:
Nowe ujęcie lokomotywy© WrocNam
Całkowicie nierowerowo po południu postanowiłem się trochę ukulturalnić, a przy okazji zobaczyć wreszcie Bunkier od środka i wybrałem się na Przegląd Sztuki "Survival 8" odbywający się właśnie w Bunkrze:
Survival 2010© WrocNam
Ogólnie było ciekawie - niestety nie wszystkie instalacje dało się uwiecznić odpowiednio na zdjęciach - tutaj tylko mały przegląd (nazwy moje własne, nie nawiązują w większości do autorskich):
Woskowy domek© WrocNam
Muchy na ścianie© WrocNam
Na zapas© WrocNam
Wnętrze Bunkra© WrocNam
Bardzo swobodna parafraza© WrocNam
Dane wycieczki:
11.00 km (0.00 km teren) czas: 00:35 h avg:18.86 km/h
Dzień dziewięćdziesiąty drugi
Do pracy normalnie.
Powrót przez miasto zobaczyć ustawione na Pl. Grunwaldzkim kamienne rzeźby:
Wcześniej zahaczyłem o ul. Górnickiego, gdzie na szkole są kolejne murale:
Po drodze do pracy zobaczyłem rozwieszony na jednym z wiaduktów apel:
Wczoraj odbywało się pod pociągiem (chyba) oblewanie jego ustawiania - rano w domu pachniało ogniskiem i smażonymi kiełbaskami:
Powrót przez miasto zobaczyć ustawione na Pl. Grunwaldzkim kamienne rzeźby:
Dwa Authory© WrocNam
Rzeźby© WrocNam
Rzeźby II© WrocNam
Wcześniej zahaczyłem o ul. Górnickiego, gdzie na szkole są kolejne murale:
Mural na szkole I© WrocNam
Mural na szkole II© WrocNam
Mural na szkole III© WrocNam
Po drodze do pracy zobaczyłem rozwieszony na jednym z wiaduktów apel:
Ktoś nie lubi PZPNu© WrocNam
Wczoraj odbywało się pod pociągiem (chyba) oblewanie jego ustawiania - rano w domu pachniało ogniskiem i smażonymi kiełbaskami:
"Kolejarska" imprezka© WrocNam
Dane wycieczki:
22.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:22.00 km/h
Dzień dziewięćdziesiąty pierwszy
Do pracy normalnie.
Trochę przed wyjściem uwiecznienie nowości w sąsiedztwie:
Powrót przez miasto - miałem nadzieję na nowego krasnala, ale gdzieś się schował. Spotkałem za to sprzątacza:
Na Rynku jak zwykle dużo się dzieje:
Spotkałem po raz pierwszy Bajkobus, czyli teatr na kółkach:
Trochę przed wyjściem uwiecznienie nowości w sąsiedztwie:
5.10 do nieba© WrocNam
Powrót przez miasto - miałem nadzieję na nowego krasnala, ale gdzieś się schował. Spotkałem za to sprzątacza:
Wlepa© WrocNam
Na Rynku jak zwykle dużo się dzieje:
Namiot WTKC© WrocNam
Zlot Bentley i Rolls-Royce© WrocNam
Spotkałem po raz pierwszy Bajkobus, czyli teatr na kółkach:
Bajkobus bokiem© WrocNam
Teraz widać, że teatr!© WrocNam
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:21.60 km/h
Dzień osiemdziesiąty czwarty
Dzień Nagiego Rowerzysty - kiedy w Polsce?
Przedwczoraj wracając z Pasikurowic, zauważyliśmy na jednym z przejazdów przekręconą sygnalizację świetlną. Dzisiaj rejestracja, więc do pracy dłuższą drogą.
Jak pokonać przejazd w takiej pozycji?
Po pracy też dłuższą drogą, ale inną, zobaczyć co tam kombinują na Na Ostatnim Groszu:
Po niebie krążyły sobie tymczasem dwa małe samoloty:
Z drugiej strony nieba, majestatycznie zbliżał się do lotniska jeden z największych samolotów - An-124 Rusłan:
Przedwczoraj wracając z Pasikurowic, zauważyliśmy na jednym z przejazdów przekręconą sygnalizację świetlną. Dzisiaj rejestracja, więc do pracy dłuższą drogą.
Jak pokonać przejazd w takiej pozycji?
Robimy żółwika© WrocNam
Po pracy też dłuższą drogą, ale inną, zobaczyć co tam kombinują na Na Ostatnim Groszu:
Ktoś nie mógł się zdecydować© WrocNam
Zawijasy© WrocNam
Po niebie krążyły sobie tymczasem dwa małe samoloty:
Berek© WrocNam
Z drugiej strony nieba, majestatycznie zbliżał się do lotniska jeden z największych samolotów - An-124 Rusłan:
Antonow zniża się nad Gądowianką© WrocNam
Rusłan podchodzi do lądowania© WrocNam
Dane wycieczki:
26.00 km (0.00 km teren) czas: 01:05 h avg:24.00 km/h
Dzień osiemdziesiąty drugi
Miasto było nasze dzisiaj:
Święto Wrocławskiego Rowerzysty, mimo niezbyt głośnego i powszechnego rozpropagowania, zebrało na Placu Solnym i okolicach pokaźną grupę wielbicieli dwóch kółek i całej reszty sprzętu:
Nie mogło oczywiście zabraknąć przedstawicieli BS, którzy pojawili się w mocnej grupie: Aga z Galenem, Żyła, Mattik i moja skromna osoba:
Mimo, że dwójka z nas zdradziła barwy BS, okazało się, że ułatwiło to spotkanie z kolejnym BikeStatowiczem: Kojakiem:
Na przejeździe nie mogło zabraknąć ciekawie przebranych rowerzystów mających nadzieję na wygranie konkursu na najciekawsze przebranie:
Uprzedzając fakty, okazało się, że w czasie konkursu zwyciężył Meksykanin:
Z mały poślizgiem, po wysłuchaniu paru przemów, pozowaniu do zdjęcia i trudnościach z wyjechaniem z Solnego przez wąskie gardło Gepperta, zaczęliśmy się lansować na mieście:
Prędkość całego przejazdu była jak zwykle powalająca i wymagała najwyższego kunsztu w sztuce prowadzenia roweru, ponieważ niewiele przekraczała bezpieczną, umożliwiającą utrzymanie roweru w pionie bez podparcia, tj. 5km/h. Dwa razy udało się nam jednak rozpędzić do 20km/h. Nie jest to jednak nic dziwnego, jeśli popatrzy się na cały peleton i rozrzut wiekowo-sprzętowy:
Podobno zebrało nas się ponad tysiąc ludzi i prędkość przestała mieć znaczenie.
Od czasu do czasu trzeba było popędzić do przodu (żeby nie stracić kontaktu z grupą) i zrobić jakąś fotkę:
Nawet jeden z eskortujących nas policjantów na jednym ze skrzyżowań wyjął aparat i zaczął fotografować całość przejazdu (mam nadzieję, że nie w celach rozpoznawczych).
Po przejechaniu około 14 km w czasie prawie 2h, dojechaliśmy do Bulwaru Dunikowskiego, gdzie miał się odbyć bajk-piknik. Po chwili do naszej grupy dołączył drBike, na chwilę podszedł Focus, a w tłumie mignął Argusiol. Impreza się rozgrzewała:
Można było pooglądać ciekawe rowery:
Można było oznakować rower na stanowisku policji - po odczekaniu dłuższego czasu w kolejce, który można było sobie umilić rozmową:
Wśród dzieci największym wzięciem cieszył się pokaz puszczania baniek (raczej bań) mydlanych:
Jako, że mattik ciągle mi uciekał z kadru podczas przejazdu, dowód, że i on bawił się dobrze:
Po wypełnieniu ankiety dla WIRu, pogadaniu chwilę i zobaczeniu, co było do zobaczenia, postanowiłem dać sobie trzecią szansę na obejrzenie pikniku militarnego na poligonie pod Pasikurowicami. Do mojej próby dołączył się drBike, z którym połykając kilometry, dotarliśmy na poligon, na którym, oprócz kilku motocrossowców, nie działo się nic.
Za Krzyżanowicami mój towarzysz podróży zapytał mnie o łatki do dętek, co okazało się prorocze bo kilka kilometrów dalej poczułem dziwne noszenie w przednim kole. Doświadczyliśmy tego, czego odradzał djk kilka dni temu - klejenie dętki w chmarze komarów. Dzięki czujnemu oka drBike'a i moim sprawnym rękom uporaliśmy się szybko z problemem. W międzyczasie spotkaliśmy jeszcze jednego BikeStatowicza wracającego z wyprawy w okolice Wzgórz Trzebnickich - był to biker81, który się przypomniał.
Po rzuceniu okiem na pusty poligon, pognaliśmy w stronę Wrocławia.
Dzięki wszystkim za wspólny wypad!
Więcej relacji:
Mój fotoblog - prawie wszystkie zdjęcia, jakie zrobiłem.
Gazeta Wyborcza
Moje Miasto
Gazeta Wrocławska
Zakaz sięgnął bruku© WrocNam
Święto Wrocławskiego Rowerzysty, mimo niezbyt głośnego i powszechnego rozpropagowania, zebrało na Placu Solnym i okolicach pokaźną grupę wielbicieli dwóch kółek i całej reszty sprzętu:
Część zdjęcia GW© WrocNam
Nie mogło oczywiście zabraknąć przedstawicieli BS, którzy pojawili się w mocnej grupie: Aga z Galenem, Żyła, Mattik i moja skromna osoba:
Ekipa BS na Solnym© WrocNam
Zbieramy się na ŚWR-2010© WrocNam
Mimo, że dwójka z nas zdradziła barwy BS, okazało się, że ułatwiło to spotkanie z kolejnym BikeStatowiczem: Kojakiem:
Dwie Nutellki© WrocNam
Trzy Nutellki© WrocNam
Na przejeździe nie mogło zabraknąć ciekawie przebranych rowerzystów mających nadzieję na wygranie konkursu na najciekawsze przebranie:
Medialne postacie© WrocNam
Uprzedzając fakty, okazało się, że w czasie konkursu zwyciężył Meksykanin:
Zwyciężczyni konkursu© WrocNam
Z mały poślizgiem, po wysłuchaniu paru przemów, pozowaniu do zdjęcia i trudnościach z wyjechaniem z Solnego przez wąskie gardło Gepperta, zaczęliśmy się lansować na mieście:
Przygotowania do zdjęcia© WrocNam
Wyjazd z Solnego© WrocNam
Ekipa podczas przejazdu© WrocNam
Pozdrowienia z trasy© WrocNam
Podziwiajcie klatę Galena, reszta to betka© WrocNam
Prędkość całego przejazdu była jak zwykle powalająca i wymagała najwyższego kunsztu w sztuce prowadzenia roweru, ponieważ niewiele przekraczała bezpieczną, umożliwiającą utrzymanie roweru w pionie bez podparcia, tj. 5km/h. Dwa razy udało się nam jednak rozpędzić do 20km/h. Nie jest to jednak nic dziwnego, jeśli popatrzy się na cały peleton i rozrzut wiekowo-sprzętowy:
Masa nas z przodu© WrocNam
Masa nas z tyłu© WrocNam
Podobno zebrało nas się ponad tysiąc ludzi i prędkość przestała mieć znaczenie.
Od czasu do czasu trzeba było popędzić do przodu (żeby nie stracić kontaktu z grupą) i zrobić jakąś fotkę:
Żyła w żywiole© WrocNam
Nawet jeden z eskortujących nas policjantów na jednym ze skrzyżowań wyjął aparat i zaczął fotografować całość przejazdu (mam nadzieję, że nie w celach rozpoznawczych).
Po przejechaniu około 14 km w czasie prawie 2h, dojechaliśmy do Bulwaru Dunikowskiego, gdzie miał się odbyć bajk-piknik. Po chwili do naszej grupy dołączył drBike, na chwilę podszedł Focus, a w tłumie mignął Argusiol. Impreza się rozgrzewała:
Bajk-piknik© WrocNam
Odwiedziny Indianina© WrocNam
Można było pooglądać ciekawe rowery:
Elektryczny rower© WrocNam
Rowerowy chopper© WrocNam
Rower miejski© WrocNam
Ciekawy napęd© WrocNam
Można było oznakować rower na stanowisku policji - po odczekaniu dłuższego czasu w kolejce, który można było sobie umilić rozmową:
Kolejka do znakowania© WrocNam
Rozmowy w kolejce© WrocNam
Wśród dzieci największym wzięciem cieszył się pokaz puszczania baniek (raczej bań) mydlanych:
Tworzenie baniek© WrocNam
Bańka mydlana© WrocNam
Jako, że mattik ciągle mi uciekał z kadru podczas przejazdu, dowód, że i on bawił się dobrze:
Zadowolony mattik© WrocNam
Po wypełnieniu ankiety dla WIRu, pogadaniu chwilę i zobaczeniu, co było do zobaczenia, postanowiłem dać sobie trzecią szansę na obejrzenie pikniku militarnego na poligonie pod Pasikurowicami. Do mojej próby dołączył się drBike, z którym połykając kilometry, dotarliśmy na poligon, na którym, oprócz kilku motocrossowców, nie działo się nic.
Za Krzyżanowicami mój towarzysz podróży zapytał mnie o łatki do dętek, co okazało się prorocze bo kilka kilometrów dalej poczułem dziwne noszenie w przednim kole. Doświadczyliśmy tego, czego odradzał djk kilka dni temu - klejenie dętki w chmarze komarów. Dzięki czujnemu oka drBike'a i moim sprawnym rękom uporaliśmy się szybko z problemem. W międzyczasie spotkaliśmy jeszcze jednego BikeStatowicza wracającego z wyprawy w okolice Wzgórz Trzebnickich - był to biker81, który się przypomniał.
Po rzuceniu okiem na pusty poligon, pognaliśmy w stronę Wrocławia.
Dzięki wszystkim za wspólny wypad!
Więcej relacji:
Mój fotoblog - prawie wszystkie zdjęcia, jakie zrobiłem.
Gazeta Wyborcza
Moje Miasto
Gazeta Wrocławska
Dane wycieczki:
44.00 km (0.00 km teren) czas: 03:00 h avg:14.67 km/h
Dzień osiemdziesiąty pierwszy
Mając nadzieję na pooglądanie jakiegoś wojskowego sprzętu, parę minut przed ustaloną godziną spotkania zameldowałem się na Rynku, pod Fredrą. Pogoda zapowiadała się znakomicie.
Na miejscu czekał już mattik, po chwili dojechali argusiol i zyla82. Po odczekaniu kilku minut (dawaliśmy szansę spóźnialskim), ruszyliśmy w kierunku poligonu pod Pasikurowicami.
Od samego początku tempo było całkiem rześkie. Mijaliśmy kolejne ulice, później wioski i pola golfowe, z każdym obrotem kół zbliżając się do... WIELKIEGO NIC.
Po raz kolejny (pierwszy raz był usprawiedliwiony z powodu powodzi) Agencja Artystyczna "Jedynka" dała ciała. Na przewidywanym miejscu pikniku nie stwierdziliśmy żadnej aktywności.
Jedynym elementem militarnym był pojazd, który spotkaliśmy prowadząc rozpoznanie:
Pojeździliśmy sobie po piaszczystych drogach, o ukształtowaniu drogi czołgowej:
W drodze powrotnej, spotkaliśmy trójkę rowerzystów (dwóch starszych gości i chłopaczek na rowerze bez hamulców), którzy podobno coś wiedzieli. Poddaliśmy się ich przewodnictwu i słuchając wielu ciekawych opowieści, zbliżaliśmy się do WSOWLąd, gdzie miał się odbywać przełożony w przestrzeni piknik. Prowadzeni byliśmy terenami poligonu, z wykorzystaniem skrótów, które jak zwykle, są najdłuższe - dotarliśmy po jakimś czasie i pokonaniu nowobudowanej obwodnicy do zniszczonego mostu na Widawie.
Musieliśmy zawracać i szukać nowej drogi. W międzyczasie argusiol postanowił odłączyć się od naszej prącej z niesamowitą prędkością grupy. Starsi panowie byli wielkimi znawcami terenu i sprawnie poprowadzili nas do płotu WSOWLąd zbudowanego z drutu kolczastego, który pokonaliśmy starą frontową metodą. Następnie najkrótszą drogą ruszyliśmy w kierunku festynu, który miał się odbywać na terenie. Po kilku minutach kręcenia dotarliśmy do "festynu" dla dzieci (atrakcjami była grochówka, kompot, samochód ŻW i karaoke). Po wciągnięciu miski zupy postanowiliśmy jeszcze trochę pokręcić - wybór padł na okolice Osobowic. Po drodze zatrzymaliśmy się i z ciekawością zapoznaliśmy z przebiegiem "Dni Kultury Muzułmańskiej":
Na Osobowicach dojechaliśmy do budowanej przeprawy na Rędzinie:
Sprawdziliśmy też postępy budowy kolejnego dzisiaj odcinka AOW:
W drodze powrotnej do cywilizacji spotkaliśmy wielki peleton młodych bikerów, którzy wracali najprawdopodobniej z wyprawy do Lasu Osobowickiego.
Pod Mostem Milenijnym pożegnaliśmy się i mając nadzieję na kolejne wspólne wypady, rozjechaliśmy do domów.
Mimo, że nie osiągnąłem zakładanego celu, wypad uważam za wielce udany.
Wielkie dzięki za wyjazd!
Trasa:
Na miejscu czekał już mattik, po chwili dojechali argusiol i zyla82. Po odczekaniu kilku minut (dawaliśmy szansę spóźnialskim), ruszyliśmy w kierunku poligonu pod Pasikurowicami.
Od samego początku tempo było całkiem rześkie. Mijaliśmy kolejne ulice, później wioski i pola golfowe, z każdym obrotem kół zbliżając się do... WIELKIEGO NIC.
Po raz kolejny (pierwszy raz był usprawiedliwiony z powodu powodzi) Agencja Artystyczna "Jedynka" dała ciała. Na przewidywanym miejscu pikniku nie stwierdziliśmy żadnej aktywności.
Jedynym elementem militarnym był pojazd, który spotkaliśmy prowadząc rozpoznanie:
Pojazd militarny© WrocNam
Pojeździliśmy sobie po piaszczystych drogach, o ukształtowaniu drogi czołgowej:
Pokonywanie czołgówki© WrocNam
Mattik napiera, a Żyła się grzebie© WrocNam
Gazu, po piachu!© WrocNam
W drodze powrotnej, spotkaliśmy trójkę rowerzystów (dwóch starszych gości i chłopaczek na rowerze bez hamulców), którzy podobno coś wiedzieli. Poddaliśmy się ich przewodnictwu i słuchając wielu ciekawych opowieści, zbliżaliśmy się do WSOWLąd, gdzie miał się odbywać przełożony w przestrzeni piknik. Prowadzeni byliśmy terenami poligonu, z wykorzystaniem skrótów, które jak zwykle, są najdłuższe - dotarliśmy po jakimś czasie i pokonaniu nowobudowanej obwodnicy do zniszczonego mostu na Widawie.
Zniszczony most© WrocNam
Musieliśmy zawracać i szukać nowej drogi. W międzyczasie argusiol postanowił odłączyć się od naszej prącej z niesamowitą prędkością grupy. Starsi panowie byli wielkimi znawcami terenu i sprawnie poprowadzili nas do płotu WSOWLąd zbudowanego z drutu kolczastego, który pokonaliśmy starą frontową metodą. Następnie najkrótszą drogą ruszyliśmy w kierunku festynu, który miał się odbywać na terenie. Po kilku minutach kręcenia dotarliśmy do "festynu" dla dzieci (atrakcjami była grochówka, kompot, samochód ŻW i karaoke). Po wciągnięciu miski zupy postanowiliśmy jeszcze trochę pokręcić - wybór padł na okolice Osobowic. Po drodze zatrzymaliśmy się i z ciekawością zapoznaliśmy z przebiegiem "Dni Kultury Muzułmańskiej":
Przed meczetem© WrocNam
Na Osobowicach dojechaliśmy do budowanej przeprawy na Rędzinie:
Most na Rędzinie© WrocNam
Sprawdziliśmy też postępy budowy kolejnego dzisiaj odcinka AOW:
AOW w budowie© WrocNam
W drodze powrotnej do cywilizacji spotkaliśmy wielki peleton młodych bikerów, którzy wracali najprawdopodobniej z wyprawy do Lasu Osobowickiego.
Pod Mostem Milenijnym pożegnaliśmy się i mając nadzieję na kolejne wspólne wypady, rozjechaliśmy do domów.
Mimo, że nie osiągnąłem zakładanego celu, wypad uważam za wielce udany.
Wielkie dzięki za wyjazd!
Trasa:
Dane wycieczki:
46.00 km (10.00 km teren) czas: 02:40 h avg:17.25 km/h