Wpisy archiwalne w kategorii
Krasnale
Dystans całkowity: | 3362.50 km (w terenie 40.00 km; 1.19%) |
Czas w ruchu: | 163:25 |
Średnia prędkość: | 20.58 km/h |
Liczba aktywności: | 136 |
Średnio na aktywność: | 24.72 km i 1h 12m |
Więcej statystyk |
Dzień czterdziesty czwarty
Przez cały dzień wiało niesamowicie.
Do pracy normalnie, choć starą drogą.
Powrót przez miasto, zobaczyć nowe rozwiązania prorowerowe.
W pracy działa członek lobby:
Po moich pesymistycznych wizjach z niedzieli nie pozostało na razie nic:
Na Kazimierza Wielkiego powstaje pas rowerowy:
Na ul. Widok stanęła nowa mała postać, trzymająca w rękach dzbanek z jakąś cieczą:
Do pracy normalnie, choć starą drogą.
Powrót przez miasto, zobaczyć nowe rozwiązania prorowerowe.
W pracy działa członek lobby:
Lobby kaskowe© WrocNam
Po moich pesymistycznych wizjach z niedzieli nie pozostało na razie nic:
Oczyszczony konrapas na Ruskiej© WrocNam
Na Kazimierza Wielkiego powstaje pas rowerowy:
Pas rowerowy na Kazimierza Wielkiego© WrocNam
Na ul. Widok stanęła nowa mała postać, trzymająca w rękach dzbanek z jakąś cieczą:
Marysia Pięknisia© WrocNam
Marysia z dzbankiem© WrocNam
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren) czas: 00:55 h avg:18.55 km/h
Dzień trzydziesty piąty-a
Po raz pierwszy od dawna do pracy na Authorze. Z nowym kołem jakoś leciutko się śmigało.
Z powrotem przez miasto odebrać zakup z Allegro i zobaczyć nowe krasnale:
Niedaleko Murarza na murze budynku ulokował się stworek:
Z powrotem przez miasto odebrać zakup z Allegro i zobaczyć nowe krasnale:
Krasnale Selgrosowe© WrocNam
Krasnal Murarz© WrocNam
Niedaleko Murarza na murze budynku ulokował się stworek:
TP-Ludek© WrocNam
Dane wycieczki:
23.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:23.00 km/h
Dzień sto osiemdziesiąty dziewiąty
Ostatnie kilometry w 2011 km.
Mimo że pogoda nie nastrajała do wyjazdu (marznący deszcz albo mokry śnieg), musiałem dokręcic do równej ilości. W rzeczywistości przekręciłem o dwa kilometry, ale nie wyliczyłem trasy dokładnie.
Przede wszystkim pojechałem zobaczyc palmę:
Potem podjechałem na Rynek zobaczy jak wyglądają ostatnie przygotowania do medialnego Sylwestra. Dźwięki prób słychac było prawie w całym mieście:
Parę dni temu została zauważona kolejna wycieczka/uczieka/porwanie Krasnala Wypłatnika (teraz połączona z wandalizmem):
Postawiona ocieplana ławeczka Fortum ma małą wadę - śnieg na niej topnieje i jest przez to mokra:
Przy Szewskiej stoi kilka plakatów z planami zagospodarowania tejże ulicy. Wśród nich pomysł na rowerownię:
W drodze na Ostrów Tumski zatrzymałem się na chwilę przy krasnalu piorącym w nurcie Odry swoje brudne ciuszki:
Po drugiej stronie stało stado ptactwa:
Na Katedrze niektóre rzeźby uzyskały nowe zimowe udoskonalenia:
Z Ostrowa pomknąłem w stronę Parku Szczytnickiego i Hali Ludowej:
Potem przemknąłem na drugą stronę Odry i odwiedziłem okolice znane niektórym BikeStatowiczom:
Wreszcie po pokonaniu założonego dystansu dotarłem do domu.
Małe podsumowanie:
Pokonane 4.500 km w czasie 212 godzin, czyli z prędkością około 21 km/h w różnych warunkach klimatycznych i o różnych porach dnia.
Przekręcone ponad 15.000 km z BS.
Zwykłe rowerowe usterki (wymiana napędu, dętki, szprychy). Wymiana amortyzatora. Pozyskanie nowych elementów stroju rowerowego do jazdy w każdych warunkach.
Jazda w Brukseli i Madrycie.
Na końcu najważniejsze - poznanie nowych bikerów z Wrocławia i okolic oraz kilka udanych wieloosobowych wypadów.
* * * * * * WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM SEZONIE * * * * * *
Mimo że pogoda nie nastrajała do wyjazdu (marznący deszcz albo mokry śnieg), musiałem dokręcic do równej ilości. W rzeczywistości przekręciłem o dwa kilometry, ale nie wyliczyłem trasy dokładnie.
Przede wszystkim pojechałem zobaczyc palmę:
Podmuch egzotyki© WrocNam
Potem podjechałem na Rynek zobaczy jak wyglądają ostatnie przygotowania do medialnego Sylwestra. Dźwięki prób słychac było prawie w całym mieście:
Sylwestrowy Rynek© WrocNam
Ostatnie próby przed Sylwestrem© WrocNam
Ciekawe oświetlenie© WrocNam
Parę dni temu została zauważona kolejna wycieczka/uczieka/porwanie Krasnala Wypłatnika (teraz połączona z wandalizmem):
Ucieczka Wypłatnika© WrocNam
Postawiona ocieplana ławeczka Fortum ma małą wadę - śnieg na niej topnieje i jest przez to mokra:
Ciepła ale mokra© WrocNam
Przy Szewskiej stoi kilka plakatów z planami zagospodarowania tejże ulicy. Wśród nich pomysł na rowerownię:
Plany dla Szewskiej© WrocNam
W drodze na Ostrów Tumski zatrzymałem się na chwilę przy krasnalu piorącym w nurcie Odry swoje brudne ciuszki:
Krasnal Pracz albo Nurek© WrocNam
Po drugiej stronie stało stado ptactwa:
Ptasie wały© WrocNam
Na Katedrze niektóre rzeźby uzyskały nowe zimowe udoskonalenia:
Nowy daszek© WrocNam
Z Ostrowa pomknąłem w stronę Parku Szczytnickiego i Hali Ludowej:
Zimowa panorama okolic Hali© WrocNam
Potem przemknąłem na drugą stronę Odry i odwiedziłem okolice znane niektórym BikeStatowiczom:
Znana BikeStatsowa rzeźba© WrocNam
Wreszcie po pokonaniu założonego dystansu dotarłem do domu.
Małe podsumowanie:
Pokonane 4.500 km w czasie 212 godzin, czyli z prędkością około 21 km/h w różnych warunkach klimatycznych i o różnych porach dnia.
Przekręcone ponad 15.000 km z BS.
Zwykłe rowerowe usterki (wymiana napędu, dętki, szprychy). Wymiana amortyzatora. Pozyskanie nowych elementów stroju rowerowego do jazdy w każdych warunkach.
Jazda w Brukseli i Madrycie.
Na końcu najważniejsze - poznanie nowych bikerów z Wrocławia i okolic oraz kilka udanych wieloosobowych wypadów.
* * * * * * WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM SEZONIE * * * * * *
Dane wycieczki:
19.00 km (0.00 km teren) czas: 01:15 h avg:15.20 km/h
Dzień sto osiemdziesiąty ósmy
Po rozmowie z Arkiem z "Zagoń rower do roboty" i "Chroń skroń" podczas odbierania koszulki za moją "twórczość" poetycką na temat barierki przy drodze rowerowej Wrocław - Trzebnica, postanowiłem zrobić gruntowne rozpoznanie podmiotu lirycznego mojej ody.
Wybrałem sobie śliczny słoneczny zimowy dzień przed końcem roku i ruszyłem.
Po dojechaniu do skrzyżowania Obwodnicy Środmiejskiej z ul. Żmigrodzką stwierdziłem zakończenie infrastruktury rowerowej w kierunku Trzebnicy:
Skrzyżowanie uznałem za zerowy kilometr trasy na Trzebnicę. W dalszej drodze do dyspozycji pozostawała jezdnia. Dość wąska o tej porze roku. A drogi dla rowerów lub ciągu pieszo-rowerowego brak. Tak samo, jak i barierki.
Wreszcie, po przekroczeniu Widawy (ok. 2,8km), widać jakiś ślady świadczące o zbliżaniu się do uprawnionego celu:
W czasie pokonywania tych niecałych 3km musiałem zjeżdżać 4 razy na pobocze, żeby przepuścić TIRy, które nie miały możliwości wyprzedzenia mnie. Odpuszczałem tylko dlatego, że warunki na drodze były trudne (czasami lód na asfalcie), co uniemożliwiało poruszanie się z prędkością większą niż ok. 20km/h i wolę nie mieć za sobą TIRa, a pod sobą lodu.
Przed Psarami zaczyna się barierka. Chyba jako element chodnika. Śnieg utrudnia rozpoznanie podłoża, a znaków brak:
Kilometr dalej (3,8km) zza zakrętu zaczyna wyłaniać się w całej okazałości obiekt westchnień wielu rowerzystów:
Jestem pozytywnie zaskoczony stanem odśnieżenia:
Ale 200m dalej (4km) wszystko wraca do normy:
Barierka bardzo ładnie komponuje się z zalegającym śniegiem. Może tak powinno być cały rok?:
Ruszam dalej jezdnią, cały czas mając po lewej stronie ciąg z barierką chroniącą nie wiadomo przed czym.
Przy wjeżdżaniu do Kryniczna (5,9km) ciąg się kończy. I trzeba radzić sobie samemu:
Ciąg znowu się pojawia na końcu miejscowości, żeby zaraz znowu się skończyć. O tym już nie informują znaki, ale rozkopane pobocze.
Około 7km ciąg znowu się objawia. Przed dotarciem do Ligoty Pięknej odchodzi ładnym łukiem od drogi głównej:
Ale nie powoduje to zniknięcia barierki:
I znów mam wrażenie, że zima powinna trwać na cały rok:
W Ligocie ciąg powstał po obu stronach drogi, ale ten kto trzymał się lewego (czyli tego, który ciągnie się od początku) może mieć trochę problemów po przejechaniu całej wioski:
Ani śladu przejścia, ani żadnego znaku, że droga się kończy. Trzeba dokonać teleportacji na drugą stronę:
W Wiszni Małej (ok. 11km) odbijam w lewo na Szewce, dość mając już problemów ze śledzeniem drogi rowerowej i barierki w trudnych zimowych warunkach (termometr wskazuje -8).
Niemniej sprawdziłem mniej więcej połowę trasy Wrocław-Trzebnica, co podsumować mogę następującymi wnioskami:
1. Brak połączenia nowej trasy z istniejącymi w mieście (pozostaje nadal prawie 3km jazdy jezdnią - co pewnie dałoby się zlikwidować nie inwestując w barierkę).
2. Urywanie się trasy w wioskach (Kryniczno).
3. Brak utrzymania zimowego (co bardzo by się przydało).
4. Bezsensowna barierka niechroniąca przed niczym.
5. Barierka nie ciągnie się bite 12km (to jako pozytyw), ale nie wiem jak jest na odcinku Wisznia-Trzebnica (na to przyjdzie czas, kiedy zrobi się trochę cieplej).
6. Brak odpowiedniego oznakowania (Ligota).
W drodze powrotnej podjechałem do ślicznego kościółka w Strzeszowie:
Przy okazji dowiedziałem się, jak długą ma historię mała wioseczka:
Głównym celem w wiosce był krzyż pokutny, który mało już przypomina krzyż:
Po dobiciu się do drogi Oborniki-Wrocław spokojnie dojechałem do miasta i żeby trochę dokręcić kilometrów pojechałem okrężną drogą do domu.
Sprawdziłem, jak sobie dają radę w czasie obfitych opadów śniegu Parasolniki:
Wycieczka bardzo udana i już niewiele pozostało do granicznego kilometrażu w tym roku.
Trasa:
Wybrałem sobie śliczny słoneczny zimowy dzień przed końcem roku i ruszyłem.
Po dojechaniu do skrzyżowania Obwodnicy Środmiejskiej z ul. Żmigrodzką stwierdziłem zakończenie infrastruktury rowerowej w kierunku Trzebnicy:
Ostatnie ślady rowerowej cywilizacji© WrocNam
Skrzyżowanie uznałem za zerowy kilometr trasy na Trzebnicę. W dalszej drodze do dyspozycji pozostawała jezdnia. Dość wąska o tej porze roku. A drogi dla rowerów lub ciągu pieszo-rowerowego brak. Tak samo, jak i barierki.
Wreszcie, po przekroczeniu Widawy (ok. 2,8km), widać jakiś ślady świadczące o zbliżaniu się do uprawnionego celu:
Widać, że się zbliża© WrocNam
W czasie pokonywania tych niecałych 3km musiałem zjeżdżać 4 razy na pobocze, żeby przepuścić TIRy, które nie miały możliwości wyprzedzenia mnie. Odpuszczałem tylko dlatego, że warunki na drodze były trudne (czasami lód na asfalcie), co uniemożliwiało poruszanie się z prędkością większą niż ok. 20km/h i wolę nie mieć za sobą TIRa, a pod sobą lodu.
Przed Psarami zaczyna się barierka. Chyba jako element chodnika. Śnieg utrudnia rozpoznanie podłoża, a znaków brak:
Wreszcie jest!© WrocNam
Kilometr dalej (3,8km) zza zakrętu zaczyna wyłaniać się w całej okazałości obiekt westchnień wielu rowerzystów:
Wyłania się ciąg P-R© WrocNam
Jestem pozytywnie zaskoczony stanem odśnieżenia:
Utrzymanie zimowe ciągu P-R© WrocNam
Ale 200m dalej (4km) wszystko wraca do normy:
MiG, Author i ciąg P-R© WrocNam
Barierka bardzo ładnie komponuje się z zalegającym śniegiem. Może tak powinno być cały rok?:
Barierka i jeszcze więcej barierki© WrocNam
Ruszam dalej jezdnią, cały czas mając po lewej stronie ciąg z barierką chroniącą nie wiadomo przed czym.
Przy wjeżdżaniu do Kryniczna (5,9km) ciąg się kończy. I trzeba radzić sobie samemu:
Nieoczekiwany koniec ciągu P-R© WrocNam
Ciąg znowu się pojawia na końcu miejscowości, żeby zaraz znowu się skończyć. O tym już nie informują znaki, ale rozkopane pobocze.
Około 7km ciąg znowu się objawia. Przed dotarciem do Ligoty Pięknej odchodzi ładnym łukiem od drogi głównej:
Trochę się rozeszło© WrocNam
Ale nie powoduje to zniknięcia barierki:
Ale barierka się ciągnie© WrocNam
I znów mam wrażenie, że zima powinna trwać na cały rok:
Natura wyrówna© WrocNam
W Ligocie ciąg powstał po obu stronach drogi, ale ten kto trzymał się lewego (czyli tego, który ciągnie się od początku) może mieć trochę problemów po przejechaniu całej wioski:
I co dalej?© WrocNam
Ani śladu przejścia, ani żadnego znaku, że droga się kończy. Trzeba dokonać teleportacji na drugą stronę:
Szybki przeskok na drugą stronę© WrocNam
W Wiszni Małej (ok. 11km) odbijam w lewo na Szewce, dość mając już problemów ze śledzeniem drogi rowerowej i barierki w trudnych zimowych warunkach (termometr wskazuje -8).
Niemniej sprawdziłem mniej więcej połowę trasy Wrocław-Trzebnica, co podsumować mogę następującymi wnioskami:
1. Brak połączenia nowej trasy z istniejącymi w mieście (pozostaje nadal prawie 3km jazdy jezdnią - co pewnie dałoby się zlikwidować nie inwestując w barierkę).
2. Urywanie się trasy w wioskach (Kryniczno).
3. Brak utrzymania zimowego (co bardzo by się przydało).
4. Bezsensowna barierka niechroniąca przed niczym.
5. Barierka nie ciągnie się bite 12km (to jako pozytyw), ale nie wiem jak jest na odcinku Wisznia-Trzebnica (na to przyjdzie czas, kiedy zrobi się trochę cieplej).
6. Brak odpowiedniego oznakowania (Ligota).
W drodze powrotnej podjechałem do ślicznego kościółka w Strzeszowie:
Kościół w Strzeszowie© WrocNam
Przy okazji dowiedziałem się, jak długą ma historię mała wioseczka:
Tablica w Strzeszowie© WrocNam
Głównym celem w wiosce był krzyż pokutny, który mało już przypomina krzyż:
Zimowy krzyż pokutny w Strzeszowie© WrocNam
Po dobiciu się do drogi Oborniki-Wrocław spokojnie dojechałem do miasta i żeby trochę dokręcić kilometrów pojechałem okrężną drogą do domu.
Sprawdziłem, jak sobie dają radę w czasie obfitych opadów śniegu Parasolniki:
Zimowe Parasolniki© WrocNam
Wycieczka bardzo udana i już niewiele pozostało do granicznego kilometrażu w tym roku.
Trasa:
Dane wycieczki:
50.00 km (0.00 km teren) czas: 02:40 h avg:18.75 km/h
Dzień sto osiemdziesiąty czwarty
Na forum BS ogłosiłem chęć weekendowego wypadu w okolice Wrocławia i dziś o godzinie 10 pojawiłem się na Placu Solnym, w oczekiwaniu na ekipę. Kilka minut po 10 pojawił się ... Młynarz!
Niestety nie był wyposażony w sprzęt na wyprawę i tylko pogawędziliśmy kilka ładnych minut, o tym co się ostatnio działo u nas. Pożegnaliśmy się z życzeniami na Nowy Rok i rozeszliśmy/rozjechaliśmy się swoje strony.
Po przeprowadzonych z Piotrkiem konsultacjach co do trasy, wybrałem opcję dojazdu do Pierwoszowa drogą na Trzebnicę. Wpisywało się to całkiem dobrze w moje plany, które obejmowały również wizytę u nowego krasnala i oględziny zabarierkowanej DDR do Trzebnicy.
Celem był kolejny obok Jezusa ze Świebodzina, najwyższy obiekt specjalny w Polsce:
Zanim do niego dotarłem, podziwiałem krasnala w hotelu Jasek (na razie bez nazwy):
Zapoznałem się też z ostatnim krzykiem technicznej mody - barierkami przy kostkowej drodze rowerowej "o mało co" Wrocław - Trzebnica:
Jest tych barierek podobno ponad 12 km i służą do ... nikt za bardzo nie wie.
W Krrynicznie postanowiłem opuścić główną drogę i ruszyłem na Malin, z którego miałem zamiar krótką trasą leśną dotrzeć do Pierwoszowa.
Po drodze spotkałem jadącą gdzieś przed siebie znajomą rodzinę kolegi z pracy.
Po krótkim postoju i kubku ciepłej herbaty skierowałem się w las:
W śnieżnej koleinie jechało się całkiem znośnie, wystarczyła jednak chwila nieuwagi, żeby rower zahaczał o brzeg i próbował zrzucić z siodła. Nieocenione wtedy stawały się stuptuty, które Mikołaj za pośrednictwem Natki sprezentował w tym roku:
Wszędzie było biało - szadź osadziła się na wszystkim:
Wreszcie po bojach z teren i lodem na drogach dotarłem do swojego kolegi:
Trochę się rozgrzałem i ruszyłem z powrotem wzdłuż trasy kolejowej w kierunku Siedlca. Po drodze zauważyłem, że operator kolejowy myśli o pasażerach i przygotował paczki świąteczne przy trasie:
Później już zwykłą trasą przez Pasikurowice dotarłem do domu.
Trasa:
Niestety nie był wyposażony w sprzęt na wyprawę i tylko pogawędziliśmy kilka ładnych minut, o tym co się ostatnio działo u nas. Pożegnaliśmy się z życzeniami na Nowy Rok i rozeszliśmy/rozjechaliśmy się swoje strony.
Po przeprowadzonych z Piotrkiem konsultacjach co do trasy, wybrałem opcję dojazdu do Pierwoszowa drogą na Trzebnicę. Wpisywało się to całkiem dobrze w moje plany, które obejmowały również wizytę u nowego krasnala i oględziny zabarierkowanej DDR do Trzebnicy.
Celem był kolejny obok Jezusa ze Świebodzina, najwyższy obiekt specjalny w Polsce:
Megabałwan© WrocNam
Zanim do niego dotarłem, podziwiałem krasnala w hotelu Jasek (na razie bez nazwy):
Jasek© WrocNam
Zapoznałem się też z ostatnim krzykiem technicznej mody - barierkami przy kostkowej drodze rowerowej "o mało co" Wrocław - Trzebnica:
Ochrona przed dzikimi rolnikami© WrocNam
Barierki przy DDR© WrocNam
Jest tych barierek podobno ponad 12 km i służą do ... nikt za bardzo nie wie.
W Krrynicznie postanowiłem opuścić główną drogę i ruszyłem na Malin, z którego miałem zamiar krótką trasą leśną dotrzeć do Pierwoszowa.
Po drodze spotkałem jadącą gdzieś przed siebie znajomą rodzinę kolegi z pracy.
Po krótkim postoju i kubku ciepłej herbaty skierowałem się w las:
W oczekiwaniu na jeźdźca© WrocNam
W śnieżnej koleinie jechało się całkiem znośnie, wystarczyła jednak chwila nieuwagi, żeby rower zahaczał o brzeg i próbował zrzucić z siodła. Nieocenione wtedy stawały się stuptuty, które Mikołaj za pośrednictwem Natki sprezentował w tym roku:
Stuptuty© WrocNam
Stuptuty w akcji© WrocNam
Wszędzie było biało - szadź osadziła się na wszystkim:
Wszędzie biało!© WrocNam
Wreszcie po bojach z teren i lodem na drogach dotarłem do swojego kolegi:
Dwa bałwany - jeden duży, drugi mały© WrocNam
Trochę się rozgrzałem i ruszyłem z powrotem wzdłuż trasy kolejowej w kierunku Siedlca. Po drodze zauważyłem, że operator kolejowy myśli o pasażerach i przygotował paczki świąteczne przy trasie:
Kieliszki pod pokrywą© WrocNam
Później już zwykłą trasą przez Pasikurowice dotarłem do domu.
Trasa:
Dane wycieczki:
43.00 km (3.00 km teren) czas: 02:20 h avg:18.43 km/h
Dzień sto osiemdziesiąty pierwszy
Do pracy normalnie (starą trasą, obwodnica nieodśnieżona).
Powrót przez miasto żeby odebrać książki dla Natki.
Po drodze odwiedziny u nowego krasnala:
A rano na Odrze (a właściwie jej zimowisku barek) ślad po lodołamaniu:
Powrót przez miasto żeby odebrać książki dla Natki.
Po drodze odwiedziny u nowego krasnala:
Dialogomir© WrocNam
A rano na Odrze (a właściwie jej zimowisku barek) ślad po lodołamaniu:
Przeszedł lodołamacz© WrocNam
Dane wycieczki:
21.00 km (0.00 km teren) czas: 01:05 h avg:19.38 km/h
Dzień sto siedemdziesiąty piąty
Korzystając z ładnej pogody wyskoczyłem na krótką przejażdżkę po mieście.
Odwiedziłem Natkę, która współprowadziła szkolenie a potem pognałem na Rynek i Ostrów Tumski.
Na Rynku przez najbliższy miesiąc będzie można popodziwiać nowego krasnala:
Siedzi sobie w otoczeniu stoisk na targowisku:
W przejściu pod Świdnicką i okolicach trwała akcja z udziałem fretek:
Na Moście Tumskim coraz więcej kłódek. W coraz też dziwniejszej formie i miejscach:
Dziś ostatni dzień wystawy Solidarny Wrocław:
Zauważyłem, że dziś pobiłem swój rekord z 2008 kilometrażu w ciągu roku. Może do 4,5 tyś. kilometrów dojadę.
Odwiedziłem Natkę, która współprowadziła szkolenie a potem pognałem na Rynek i Ostrów Tumski.
Na Rynku przez najbliższy miesiąc będzie można popodziwiać nowego krasnala:
Krasnal Prezentuś© WrocNam
Siedzi sobie w otoczeniu stoisk na targowisku:
Jarmark w pełnej krasie© WrocNam
W przejściu pod Świdnicką i okolicach trwała akcja z udziałem fretek:
Dzień bez futra© WrocNam
Na Moście Tumskim coraz więcej kłódek. W coraz też dziwniejszej formie i miejscach:
Most Tumski-kłódki© WrocNam
Most Tumski-rowerowy akcent© WrocNam
Most Tumski-opaska© WrocNam
Most Tumski-brak miejsca© WrocNam
Dziś ostatni dzień wystawy Solidarny Wrocław:
Ostatni dzień wystawy© WrocNam
Zauważyłem, że dziś pobiłem swój rekord z 2008 kilometrażu w ciągu roku. Może do 4,5 tyś. kilometrów dojadę.
Dane wycieczki:
20.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:20.00 km/h
Dzień sto sześćdziesiąty dziewiąty
Do pracy normalnie.
Powrót okrężną trasą zobaczyć stosunkowo nowego krasnala:
Na Rynku zaczęła się budowa świątecznego miasteczka.
Powrót okrężną trasą zobaczyć stosunkowo nowego krasnala:
Krasnal Polidenciak© WrocNam
Na Rynku zaczęła się budowa świątecznego miasteczka.
Dane wycieczki:
23.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:23.00 km/h
Dzień sto sześćdziesiąty trzeci
Po dwóch dniach bolidowania, do pracy normalnie - wyszło mi, że trasa jest jednak o 0,5km dłuższa od starej (bezobwodnicowej).
Z powrotem trochę dłuższą trasą zobaczyć nowego krasnala:
Sky Tower pnie się do góry:
Na Legnickiej ktoś bardzo mondrze porozwieszał plakiety wyborcze, ograniczając dla pieszych i rowerzystów na wysokości głowy:
Wczoraj, po kilku problemach, zakończyłem proces zmiany amortyzatora - prosty Suntour XCR (175 zł) i stery VP-A69AC (89 zł). Stery chyba przeżyją samą ramę - takie porządne.
Super się jeździ - bez stuków, luzów i bardzo miękko.
W poniedziałek kupiłem w Lidlu okulary sportowe z zestawem czterech kompletów szkieł - brakowało mi czegoś przezroczystego i przeciwmgielnego. Teraz jest już dobrze.
Z powrotem trochę dłuższą trasą zobaczyć nowego krasnala:
Krasnal Miłostek© WrocNam
Sky Tower pnie się do góry:
Wieża Sky Tower© WrocNam
Na Legnickiej ktoś bardzo mondrze porozwieszał plakiety wyborcze, ograniczając dla pieszych i rowerzystów na wysokości głowy:
Wybory wkrótce© WrocNam
Wczoraj, po kilku problemach, zakończyłem proces zmiany amortyzatora - prosty Suntour XCR (175 zł) i stery VP-A69AC (89 zł). Stery chyba przeżyją samą ramę - takie porządne.
Super się jeździ - bez stuków, luzów i bardzo miękko.
W poniedziałek kupiłem w Lidlu okulary sportowe z zestawem czterech kompletów szkieł - brakowało mi czegoś przezroczystego i przeciwmgielnego. Teraz jest już dobrze.
Dane wycieczki:
30.00 km (0.00 km teren) czas: 01:20 h avg:22.50 km/h
Dzień sto sześćdziesiąty
Do pracy nową trasą obwodową.
Powrót przez miasto kupić stery (69 zł) i smar do amora (15 zł), zobaczyć nowego krasnala i odebrać dla Natki książki w księgarni.
W weekend czeka mnie mała robota przy rowerze.
W pracy zrobiłem zdjęcia ulotki poświęconej bezpieczeństwu, którą wziąłem w wypożyczalni w Brukseli. Pisze na niej czego nie powinni robić piesi, rowerzyści i kierowcy:
Nowy krasnal w mieście:
Powrót przez miasto kupić stery (69 zł) i smar do amora (15 zł), zobaczyć nowego krasnala i odebrać dla Natki książki w księgarni.
W weekend czeka mnie mała robota przy rowerze.
W pracy zrobiłem zdjęcia ulotki poświęconej bezpieczeństwu, którą wziąłem w wypożyczalni w Brukseli. Pisze na niej czego nie powinni robić piesi, rowerzyści i kierowcy:
Ulotka zielono-czerwona© WrocNam
Nowy krasnal w mieście:
Krasnal Fizolek© WrocNam
Dane wycieczki:
28.00 km (0.00 km teren) czas: 01:15 h avg:22.40 km/h