Wpisy archiwalne w kategorii
Sprzęt
Dystans całkowity: | 3333.21 km (w terenie 44.00 km; 1.32%) |
Czas w ruchu: | 159:19 |
Średnia prędkość: | 20.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.00 km/h |
Liczba aktywności: | 137 |
Średnio na aktywność: | 24.33 km i 1h 10m |
Więcej statystyk |
Takie sobie pokręcenie po Wrocławiu
Takie sobie pokręcenie po Wrocławiu - odwiedzenie nowych krasnali, Jarmarku Bożonarodzeniowego oraz test nowego błotnika.
Legnicka - Piłsudskiego - Grabiszyńska - Hallera - Powstańców Ślaskich - Kamienna - Borowska - Świdnicka - Rynek - Św. Mikołaja - Legnicka.
Krasnalowy mural na Grabiszyńskiej (pojawił się już chyba na wiosnę, ale nie miałem jakoś okazji go odwiedzić):

Rozkopana Grabiszyńska (likwidacja dobrej poniemieckiej kostki na rzecz asfaltu):

Widok przez drzewa ze Wzgórza Andersa na Aquapark (ciężko było się tam dostać, ale miałem próbę przed MNM):

Jarmark Świąteczny na Świdnickiej i na Rynku:

Bożonarodzeniowy wiatrak, w którym serwują grzańce:

Budowa choinki:

Rzeźba na rogu dawnego szpitala (obecnie biurowca):

Krasnal Luminator:
Krasnal ma lampkę, która pomaga mu po zmroku pracować przy laptopie:

Krasnal Lunatyk:
Krasnal Turysta (mniej zalany niż ostatnio):

Błotnik (by Decathlon - 30 zł), według mnie, prezentuje się trochę dziwnie, ale nieźle:

Można uznać, że sprzętowo jestem przygotowany do MNM.
Legnicka - Piłsudskiego - Grabiszyńska - Hallera - Powstańców Ślaskich - Kamienna - Borowska - Świdnicka - Rynek - Św. Mikołaja - Legnicka.
Krasnalowy mural na Grabiszyńskiej (pojawił się już chyba na wiosnę, ale nie miałem jakoś okazji go odwiedzić):

Rozkopana Grabiszyńska (likwidacja dobrej poniemieckiej kostki na rzecz asfaltu):

Widok przez drzewa ze Wzgórza Andersa na Aquapark (ciężko było się tam dostać, ale miałem próbę przed MNM):

Jarmark Świąteczny na Świdnickiej i na Rynku:



Bożonarodzeniowy wiatrak, w którym serwują grzańce:

Budowa choinki:

Rzeźba na rogu dawnego szpitala (obecnie biurowca):

Krasnal Luminator:



Krasnal ma lampkę, która pomaga mu po zmroku pracować przy laptopie:

Krasnal Lunatyk:


Krasnal Turysta (mniej zalany niż ostatnio):


Błotnik (by Decathlon - 30 zł), według mnie, prezentuje się trochę dziwnie, ale nieźle:

Można uznać, że sprzętowo jestem przygotowany do MNM.
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:55 h avg:17.45 km/h
Do pracy normalną trasą z
Do pracy normalną trasą z krótkim postojem w ciemnościach, żeby przetestować lampkę. Nie jest źle. Próby fotograficzne nie nadają sie do publikacji.
Planowałem podczas powrotu podjechać do serwisu, bo od dłuższego czasu coś mi rzęziło w okolicach suportu i wstyd było pedalić. W pracy mała prywata i mycie roweru. Zaś po myciu... przestało stukać. Albo rower sie przestraszył wizyty, albo to rzeczywiście tylko brud (a myłem go już kilka razy, więc to dziwne).
Tak więc, do domu krótszą trasą z chwilową przerwą na małą sesyjkę. Mural przy Ptasiej (można spróbować poczytać teksty na postaci):

Mały industrialny krajobraz:
Planowałem podczas powrotu podjechać do serwisu, bo od dłuższego czasu coś mi rzęziło w okolicach suportu i wstyd było pedalić. W pracy mała prywata i mycie roweru. Zaś po myciu... przestało stukać. Albo rower sie przestraszył wizyty, albo to rzeczywiście tylko brud (a myłem go już kilka razy, więc to dziwne).
Tak więc, do domu krótszą trasą z chwilową przerwą na małą sesyjkę. Mural przy Ptasiej (można spróbować poczytać teksty na postaci):

Mały industrialny krajobraz:

Dane wycieczki:
14.00 km (0.00 km teren) czas: 00:40 h avg:21.00 km/h
Z warsztatu do domu.
Z warsztatu do domu.
Po około 5.300 km (04.04.07 i 09.07.07) wymiana drugiego łańcucha (Wippermann Connex), dużej zębatki z przodu (42 zęby) i kasety (CS-HG40-8) - koszt z robocizną i regulacjami: 167 zł.
Znowu na jakieś 1,5 roku mam spokój.
Po około 5.300 km (04.04.07 i 09.07.07) wymiana drugiego łańcucha (Wippermann Connex), dużej zębatki z przodu (42 zęby) i kasety (CS-HG40-8) - koszt z robocizną i regulacjami: 167 zł.
Znowu na jakieś 1,5 roku mam spokój.
Dane wycieczki:
4.00 km (0.00 km teren) czas: 00:10 h avg:24.00 km/h
Do pracy normalnie.
Powrót
Do pracy normalnie.
Powrót przez warsztat - zakup opony (69zł) i pedałów platformówek (25 zł) i miasto - zobaczyć na rynku wystawę o roku 68.
Opona jeszcze w opakowaniu:

Jeszcze luźne pedały:
Powrót przez warsztat - zakup opony (69zł) i pedałów platformówek (25 zł) i miasto - zobaczyć na rynku wystawę o roku 68.
Opona jeszcze w opakowaniu:

Jeszcze luźne pedały:

Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:19.20 km/h
Do pracy normalnie. Powrót starą,
Do pracy normalnie. Powrót starą, krótszą trasą ze względu na "flaczka" w tylniej oponie.
Był na tyle mały, że powietrza po doładowaniu nastacji do 4 atm starczyło na dojazd do domu.
Gdzieś na trasie dojazdowej dopracy zrobiła się dziurka, bo przez 8 godzin w pracy mało co spadło ciśnienie (ale spadło).
Czeka mnie klejenie dętki jako rozrywka na popołudnie.
Wieczorny aneks:
po klejeniu dętki - czeka mnie niedługo wymiana opony, bo zaczynają wyłazić wewnątrz druty.
Przebieżka (4km). Odwiedziny nowych krasnali (zdjęcia jutro).
Był na tyle mały, że powietrza po doładowaniu nastacji do 4 atm starczyło na dojazd do domu.
Gdzieś na trasie dojazdowej dopracy zrobiła się dziurka, bo przez 8 godzin w pracy mało co spadło ciśnienie (ale spadło).
Czeka mnie klejenie dętki jako rozrywka na popołudnie.
Wieczorny aneks:
po klejeniu dętki - czeka mnie niedługo wymiana opony, bo zaczynają wyłazić wewnątrz druty.
Przebieżka (4km). Odwiedziny nowych krasnali (zdjęcia jutro).
Dane wycieczki:
14.00 km (0.00 km teren) czas: 00:35 h avg:24.00 km/h
Do warsztatu i kilka
Do warsztatu i kilka godzin później z powrotem.
Wymiana przedniego amortyzatora (Suntour XCR LO-250 zł), przedniej przerzutki (Shimano Alivio-39 zł), sterów (Futura-59 zł).
Powrót do starego łańcucha na jego dożynki (3150 km BikeStats).
Wymiana przedniego amortyzatora (Suntour XCR LO-250 zł), przedniej przerzutki (Shimano Alivio-39 zł), sterów (Futura-59 zł).
Powrót do starego łańcucha na jego dożynki (3150 km BikeStats).
Dane wycieczki:
8.00 km (0.00 km teren) czas: 00:20 h avg:24.00 km/h
Do pracy mimo urlopu.
Do pracy mimo urlopu. W czasie dojazdu złapałem gumę. Szybkie łatkowanie.
Potem powrót przez dworzec - zakup biletów na jutrzejszy wyjazd do Katowic.
Po południu przyszedł bagażnik - szkoda, że nikt nie pomyślał, żeby zapakować śruby mocujące. Na szczęście miałem cztery pasujące.
W środę mocowanie do ramy po wymianie podzespołów i przeglądzie. Sakwa pasuje całkiem nieźle do bagażnika. Mogłaby być bardziej spasowana, ale ujdzie.
Potem powrót przez dworzec - zakup biletów na jutrzejszy wyjazd do Katowic.
Po południu przyszedł bagażnik - szkoda, że nikt nie pomyślał, żeby zapakować śruby mocujące. Na szczęście miałem cztery pasujące.
W środę mocowanie do ramy po wymianie podzespołów i przeglądzie. Sakwa pasuje całkiem nieźle do bagażnika. Mogłaby być bardziej spasowana, ale ujdzie.
Dane wycieczki:
19.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:19.00 km/h
Po porannym wyleczeniu
Po porannym wyleczeniu rumaka (wcześniej w pracy, żeby pokleić dętkę) zwyczajny powrót do domu.
Krótki sprint z kolegą w samochodzie - wygrany przeze mnie (Vmax. 42km/h) z powodu korka - a droga rowerowa WOLNA!!!
Krótki sprint z kolegą w samochodzie - wygrany przeze mnie (Vmax. 42km/h) z powodu korka - a droga rowerowa WOLNA!!!
Dane wycieczki:
8.00 km (0.00 km teren) czas: 00:20 h avg:24.00 km/h
Rano zawierucha z zadymką.
Rano zawierucha z zadymką.
Kiedy wybierałem sposób dotarcia do pracy, znałem prognozę pogody - przelotne opady śniegu z deszczem - ale uznałem, że może mi się na rowerze poszczęci i nic w czasie jazdy na mnie nie spadnie, zwłaszcza, że spojrzałem za okno, a księżyc tak ślicznie świecił.... Wskoczyłem więc w strój rowerowy, rower do windy i wyjazd. Po wyjściu z klatki - szok. Zadymka. Ale co było robić, wskoczyłem na siodełko i naprzód ;-D. Zaraz zresztą przestało.
Powrót zapowiadał się standardowo i nudnie. Niemniej po około 2 km poczułem dziwne zawirowania tylniego koła podczas zmian kieunku jazdy. Guma (czwarta w tym roku, więc chyba nie jest źle). Uznałem, że jadę dopóki się da. Dało się jeszcze 400 m. Potem zaczęła się jazda z przeszkodami - pompowanie, pedałowanie, pompowanie..... Dziurka była na tyle mała, że dawało się jechać przez kilkaset metrów, a nie chciało mi się stawiać roweru do góry kołami i wymieniać dętki 5 km przed domem. Więc jakoś dojechałem. Zmęczyłem się tym 6 km duathlonem bardziej niż 50 km normalnej wycieczki.
Opona i dętka zdjęte. Dziurka namierzona, czeka na zaklejenie.
Kiedy wybierałem sposób dotarcia do pracy, znałem prognozę pogody - przelotne opady śniegu z deszczem - ale uznałem, że może mi się na rowerze poszczęci i nic w czasie jazdy na mnie nie spadnie, zwłaszcza, że spojrzałem za okno, a księżyc tak ślicznie świecił.... Wskoczyłem więc w strój rowerowy, rower do windy i wyjazd. Po wyjściu z klatki - szok. Zadymka. Ale co było robić, wskoczyłem na siodełko i naprzód ;-D. Zaraz zresztą przestało.
Powrót zapowiadał się standardowo i nudnie. Niemniej po około 2 km poczułem dziwne zawirowania tylniego koła podczas zmian kieunku jazdy. Guma (czwarta w tym roku, więc chyba nie jest źle). Uznałem, że jadę dopóki się da. Dało się jeszcze 400 m. Potem zaczęła się jazda z przeszkodami - pompowanie, pedałowanie, pompowanie..... Dziurka była na tyle mała, że dawało się jechać przez kilkaset metrów, a nie chciało mi się stawiać roweru do góry kołami i wymieniać dętki 5 km przed domem. Więc jakoś dojechałem. Zmęczyłem się tym 6 km duathlonem bardziej niż 50 km normalnej wycieczki.
Opona i dętka zdjęte. Dziurka namierzona, czeka na zaklejenie.
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 01:10 h avg:13.71 km/h
Standard dzienny.
Byłby,
Standard dzienny.
Byłby, gdyby jakiś debil nie rozbił dwóch wiat przystankowych i nie stworzył pól szkłowych nie do przejechania bez strat - efekt klejenie dętki i małe spóźnienie do pracy.
Byłby, gdyby jakiś debil nie rozbił dwóch wiat przystankowych i nie stworzył pól szkłowych nie do przejechania bez strat - efekt klejenie dętki i małe spóźnienie do pracy.
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:40 h avg:24.00 km/h