Dzień sześćdziesiąty piąty
Zwykła trasa w deszczu.
Trudna kondycyjnie po wczorajszych wyczynach.
Podczas powrotu cztery fotki "miszczów" parkowania na Legnickiej.
Trudna kondycyjnie po wczorajszych wyczynach.
Podczas powrotu cztery fotki "miszczów" parkowania na Legnickiej.
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:19.20 km/h
Dzień sześćdziesiąty czwarty
Zachęcony przez Młynarza pojawiłem się przed dziesiątą rano w punkcie zbornym pod Wieżą Ciśnień. Pogoda spowodowała, że wyciągnąłem z szafy rzeczy, które włożyłem tam w połowie kwietnia i miałem nadzieję zobaczyć dopiero koło października.
Cel wyprawy był jasno określony:

Pod Wieżą schowałem się przed wiatrem i czekałem na pozostałych zapowiedzianych uczestników wyjazdu: Jahoo i Młynarza (kierownika i sternika), Kaisę i Blase'a, Agę (która niestety nie dotarła) i Galena oraz JPbike'a:

Pojawiają się w kolejności odwrotnej do odległości z jakiej muszą dojechać. Ostatnie przyjeżdża kierownictwo wyprawy:

Chwila rozmów, podejmowania decyzji co do kierunków oraz opadów i ruszamy wiedzeni elektronicznym organem Młynarza.
Od początku napieramy równo i wydaje się, że nic nas nie powstrzyma:

Od czasu do czasu ktoś rzuca się do przodu, żeby uchwycić resztę w czasie przejazdu. Czasami trzeba wyprzedzić peleton prawie o pół kilometra, żeby zdążyć rzucić rower, wyjąć aparat, przygotować postawę fotograficzną i cyknąć fotki.
Czasami wszyscy robimy postoje:


W Rogowie Sobóckim, w znanej piekarni, robimy dłuższy postój połączony z degustacją miejscowych specjałów:

Niestety, niektórzy z nas zostali potraktowani bardzo niegościnnie:


Podczas podjazdu pod Tąpadła zatrzymujemy się na chwilę w pobliżu Studni św. Świerada, czyli Źródełka Życia:

Na przełęczy zaczyna się ciężka droga w górę. Niektórzy z nas jadą, niektórzy idą, a niektórzy porzucają rowery i znikają w lesie:


Góra pokonała mnie po przejechaniu około 500 m, potem pozostało mi tylko wspinanie się.
Niemniej po pewnym czasie dotarliśmy wszyscy cali i zdrowi na górę, gdzie w schronisku posiedzieliśmy przy czymś ciepłym lub zimnym, stałym lub ciekłym, byle się ogrzać:


Możemy podziwiać widoki dość ograniczone przez mgłę:



Po kilkudziesięciu minutach podejmujemy decyzję o powrocie na świeże powietrze i zjeździe na Tąpadła:

Droga jest tak wyboista, że nawet czekając na odpowiednie ujęcie ręce się trzęsą:

Wreszcie na dole:

Jackowi tak się spodobało, że wykonał kilka nawrotek:

Zjazd ze Ślęży pozostawia niezatarte ślady:


Ruszamy z Tąpadeł w kierunku Wrocławia mając nadzieję na trochę wiatru w plecy i utrzymanie się pogody:


Tak długa wyprawa nie mogła się odbyć bez jakiejś małej awarii, którą okazał się flaczek Flecika Jahoo:

Niektórzy ciężko pracowali, podczas gdy inni walnęli się w trawę:


Podczas pokonywania ruchliwej drogi nr 8 łatwiej było skorzystać z przejścia dla pieszych niż z wyjazdu z podporządkowanej drogi. Wielka trójka stałaby tam chyba do poniedziałku gdyby nie interwencja Galena:

Kilkanaście kilometrów przed Wrocławiem złapał nas deszczyk, który towarzyszył nam już krótkimi przerwami do samych domów. Ze względu na pokonany dystans potrzebowaliśmy częstszych odpoczynków:

Widoczki Ślęży:


Po dojechaniu do pierwszych oznak cywilizacji Wrocławia, każde z nas postanowiło pojechać w swoją stronę, ze swoją prędkością.
Prawie dokładnie o 20.00 minąłem Wieżę Ciśnień, skąd 10 godzin wcześniej zaczęła się wielka wyprawa części wrocławskiej ekipy BS. Jeszcze kilka krótkich kilometrów i byłem w domu.
Dokładną trasę opiszę później, kiedy znajdę trochę czasu albo Młynarz wrzuci tracka z GPSu.
POZA TEMATEM:
Rano, jeszcze przed wyjazdem, przez miasto przemknęła kolumna rzadko spotykanych na polskich ulicach pojazdów:

Na skrzyżowaniu Powst. Śląskich i Hallera powstaje innowacyjny przejazd rowerowy:

Dzięki wszystkim za wspaniałą wyprawę. Największe brawa należą się Kasi, za pokonanie samej siebie i ustanowienie niezłej życiówki.
Cel wyprawy był jasno określony:

Cel: Ślęża© WrocNam
Pod Wieżą schowałem się przed wiatrem i czekałem na pozostałych zapowiedzianych uczestników wyjazdu: Jahoo i Młynarza (kierownika i sternika), Kaisę i Blase'a, Agę (która niestety nie dotarła) i Galena oraz JPbike'a:

Czekamy...© WrocNam
Pojawiają się w kolejności odwrotnej do odległości z jakiej muszą dojechać. Ostatnie przyjeżdża kierownictwo wyprawy:

Nadjeżdża Kierownictwo© WrocNam
Chwila rozmów, podejmowania decyzji co do kierunków oraz opadów i ruszamy wiedzeni elektronicznym organem Młynarza.
Od początku napieramy równo i wydaje się, że nic nas nie powstrzyma:

Idziemy ławą© WrocNam
Od czasu do czasu ktoś rzuca się do przodu, żeby uchwycić resztę w czasie przejazdu. Czasami trzeba wyprzedzić peleton prawie o pół kilometra, żeby zdążyć rzucić rower, wyjąć aparat, przygotować postawę fotograficzną i cyknąć fotki.
Czasami wszyscy robimy postoje:

Pierwszy postój© WrocNam

Drugi postój© WrocNam
W Rogowie Sobóckim, w znanej piekarni, robimy dłuższy postój połączony z degustacją miejscowych specjałów:

Przy stole w Rogowie© WrocNam
Niestety, niektórzy z nas zostali potraktowani bardzo niegościnnie:

Rozczarowany Blase© WrocNam

Gdzie moja marmolada?!?!© WrocNam
Podczas podjazdu pod Tąpadła zatrzymujemy się na chwilę w pobliżu Studni św. Świerada, czyli Źródełka Życia:

U źródła© WrocNam
Na przełęczy zaczyna się ciężka droga w górę. Niektórzy z nas jadą, niektórzy idą, a niektórzy porzucają rowery i znikają w lesie:

Byle do góry© WrocNam

Pozostawiony rower© WrocNam
Góra pokonała mnie po przejechaniu około 500 m, potem pozostało mi tylko wspinanie się.
Niemniej po pewnym czasie dotarliśmy wszyscy cali i zdrowi na górę, gdzie w schronisku posiedzieliśmy przy czymś ciepłym lub zimnym, stałym lub ciekłym, byle się ogrzać:

W schronisku© WrocNam

Rowerowe stadko© WrocNam
Możemy podziwiać widoki dość ograniczone przez mgłę:

Szczyt Ślęży© WrocNam

Panorama ze Ślęży we mgle© WrocNam

Ściana schroniska© WrocNam
Po kilkudziesięciu minutach podejmujemy decyzję o powrocie na świeże powietrze i zjeździe na Tąpadła:

Zjazd© WrocNam
Droga jest tak wyboista, że nawet czekając na odpowiednie ujęcie ręce się trzęsą:

Poruszający zjazd© WrocNam
Wreszcie na dole:

Gdzie reszta?© WrocNam
Jackowi tak się spodobało, że wykonał kilka nawrotek:

Osiemnasty zjazd Jacka© WrocNam
Zjazd ze Ślęży pozostawia niezatarte ślady:

Młynarz, Blase i piegi© WrocNam

Samotny Galen i jego piegi© WrocNam
Ruszamy z Tąpadeł w kierunku Wrocławia mając nadzieję na trochę wiatru w plecy i utrzymanie się pogody:

Dokonaliśmy tego© WrocNam

Naprzód, do Wrocławia!© WrocNam
Tak długa wyprawa nie mogła się odbyć bez jakiejś małej awarii, którą okazał się flaczek Flecika Jahoo:

Postój techniczny© WrocNam
Niektórzy ciężko pracowali, podczas gdy inni walnęli się w trawę:

Blase w trawie© WrocNam

Blase w fotograficznym ciągu© WrocNam
Podczas pokonywania ruchliwej drogi nr 8 łatwiej było skorzystać z przejścia dla pieszych niż z wyjazdu z podporządkowanej drogi. Wielka trójka stałaby tam chyba do poniedziałku gdyby nie interwencja Galena:

Jesteśmy pełnoprawnymi użytkownikami drogi© WrocNam
Kilkanaście kilometrów przed Wrocławiem złapał nas deszczyk, który towarzyszył nam już krótkimi przerwami do samych domów. Ze względu na pokonany dystans potrzebowaliśmy częstszych odpoczynków:

Na co my czekamy?© WrocNam
Widoczki Ślęży:

Ślęża© WrocNam

Ślęża w rzepaku© WrocNam
Po dojechaniu do pierwszych oznak cywilizacji Wrocławia, każde z nas postanowiło pojechać w swoją stronę, ze swoją prędkością.
Prawie dokładnie o 20.00 minąłem Wieżę Ciśnień, skąd 10 godzin wcześniej zaczęła się wielka wyprawa części wrocławskiej ekipy BS. Jeszcze kilka krótkich kilometrów i byłem w domu.
Dokładną trasę opiszę później, kiedy znajdę trochę czasu albo Młynarz wrzuci tracka z GPSu.
POZA TEMATEM:
Rano, jeszcze przed wyjazdem, przez miasto przemknęła kolumna rzadko spotykanych na polskich ulicach pojazdów:

Kolumna Hummerów© WrocNam
Na skrzyżowaniu Powst. Śląskich i Hallera powstaje innowacyjny przejazd rowerowy:

Przejazd rowerowy© WrocNam
Dzięki wszystkim za wspaniałą wyprawę. Największe brawa należą się Kasi, za pokonanie samej siebie i ustanowienie niezłej życiówki.
Dane wycieczki:
121.00 km (5.00 km teren) czas: 06:25 h avg:18.86 km/h
Przebieżka nr 26
Wieczorem poszedłem sobie pobiegać dookoła Starego Miasta i przy okazji zobaczyć jak rozwija się Noc Muzeów. Pogoda była taka, że gdyby nie zielone liście i kwiaty, to można byłoby pomyśleć, że jest marzec lub październik. Na Odrze bardzo wysoki stan wody.
Przy okazji spotkałem nowego krasnala:

Pod Pocztą Główną rozwinął się mały obóz wojskowy ze sprzętem (byli żołnierze z BSap z Brzegu i bdow z Leśnicy):

Chyba z okazji Nocy Muzeów pomniki zostały udekorowane kolorowymi muszkami:




Z SMSa od Młynarza dowiedziałem się, że podczas treningu byłem śledzony przez Jahoo.
Przy okazji spotkałem nowego krasnala:

Krasnal Ioofek?© WrocNam
Pod Pocztą Główną rozwinął się mały obóz wojskowy ze sprzętem (byli żołnierze z BSap z Brzegu i bdow z Leśnicy):

Obóz pod Pocztą© WrocNam
Chyba z okazji Nocy Muzeów pomniki zostały udekorowane kolorowymi muszkami:

Chrobry z muszką© WrocNam

Słowacki z muszką© WrocNam

Walka z muszką© WrocNam

Zwycięstwo z muszką© WrocNam
Z SMSa od Młynarza dowiedziałem się, że podczas treningu byłem śledzony przez Jahoo.
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Przebieżka nr 25
Króciuteńka przebieżka na siłownię pod gołym niebem w celu rozruszania nóg i poćwiczenia rąk (2km).
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Dzień sześćdziesiąty trzeci
Z obolałymi nogami w deszczu do pracy.
Powrót z nadal pobolewającymi nogami w słońcu.
Powrót z nadal pobolewającymi nogami w słońcu.
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:19.20 km/h
Przebieżka nr 24
Półmaraton Dąbrowski - czas 1:41:53 (netto), 222 miejsce na 576 kończących (71 na 189 w kategorii).
Szykowałem się na pobijanie życiówki, czyli bieg poniżej 1:30. Czułem moc, ale dobre tempo udało się utrzymać tylko do 11 km. Potem była masakra... Ale dotarłem:



Przed startem:




Szykowałem się na pobijanie życiówki, czyli bieg poniżej 1:30. Czułem moc, ale dobre tempo udało się utrzymać tylko do 11 km. Potem była masakra... Ale dotarłem:

Dąbrowskie trofeum© WrocNam

Finisz w Dąbrowie© WrocNam

Coraz bliżej© WrocNam
Przed startem:

Hala CSiR© WrocNam

Zajezdnia półmaratońska© WrocNam

Trochę problemów logistycznych© WrocNam

Rozgrzewka© WrocNam

Przed samym startem© WrocNam
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Przebieżka nr 23
Dookoła Starego Miasta (7,5km).
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Dzień sześćdziesiąty drugi
Do pracy normalnie, choć w deszczu.
Powrót przez miasto zobaczyć nowego krasnala:

Uwieczniłem też stosunkowo nowy mural na Młodzieżowym Domu Kultury:
Powrót przez miasto zobaczyć nowego krasnala:

Krasnal Florianek© WrocNam
Uwieczniłem też stosunkowo nowy mural na Młodzieżowym Domu Kultury:

Mural towarzyski© WrocNam
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:45 h avg:21.33 km/h
Przebieżka nr 22
Po długim weekendzie spędzonym w Kotlinie Kłodzkiej trochę ruchu przed półmaratonem dąbrowskim w niedzielę.
Wykorzystałem trening żeby podbiec na Gwarną złożyć zeznania w sprawie nieprawidłowego parkowania (z 23.03!!!). Przy okazji chciałem złożyć trzy dodatkowe zgłoszenia. Niestety, okazało się, że najlepiej, jak wyślę do nich zgłoszenie mailem, a oni po sprawdzeniu kierowcy w CEPiKu, wezwą mnie do osobistego stawiennictwa.
Podczas dobiegania do przejścia na Świdnickiej zobaczyłem czekającego na zielone światło rowerzystę. Twarz wydawała mi się skądś znajoma. Po spojrzeniu na zielono-czarny rower byłem już pewien, kim jest tajemniczy cyklista - to nikt inny, tylko Boski Blase na swojej nowej maszynie! Zamieniliśmy kilka słów i każdy z nas podążył w swoją stronę.
Wykorzystałem trening żeby podbiec na Gwarną złożyć zeznania w sprawie nieprawidłowego parkowania (z 23.03!!!). Przy okazji chciałem złożyć trzy dodatkowe zgłoszenia. Niestety, okazało się, że najlepiej, jak wyślę do nich zgłoszenie mailem, a oni po sprawdzeniu kierowcy w CEPiKu, wezwą mnie do osobistego stawiennictwa.
Podczas dobiegania do przejścia na Świdnickiej zobaczyłem czekającego na zielone światło rowerzystę. Twarz wydawała mi się skądś znajoma. Po spojrzeniu na zielono-czarny rower byłem już pewien, kim jest tajemniczy cyklista - to nikt inny, tylko Boski Blase na swojej nowej maszynie! Zamieniliśmy kilka słów i każdy z nas podążył w swoją stronę.
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Przebieżka nr 21
Przed deszczem krótka szybka przebieżka (3km)
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h