Codzienność
Trasa codzienna: dom-praca-dom.
Trochę powolna - po wczorajszej wyprawie pobolewa trochę kolano.
Bunkier na Strzegomskim uzyskał nowy wygląd:

Jak wyczytałem w Gazecie Wrocławskiej mural na froncie bunkra nosi nazwę "Klepsydra". W wnętrzu ma się znajdować Muzeum Sztuki Współczesnej. Bardziej podobał mi się pomysł umieszczenia w nim muzeum Twierdzy Breslau, ale to też może nie jest zła idea.
Trochę powolna - po wczorajszej wyprawie pobolewa trochę kolano.
Bunkier na Strzegomskim uzyskał nowy wygląd:

Nowy wygląd bunkra© WrocNam
Jak wyczytałem w Gazecie Wrocławskiej mural na froncie bunkra nosi nazwę "Klepsydra". W wnętrzu ma się znajdować Muzeum Sztuki Współczesnej. Bardziej podobał mi się pomysł umieszczenia w nim muzeum Twierdzy Breslau, ale to też może nie jest zła idea.
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:19.20 km/h
Po drugiej stronie Ślęży
Po zapoznaniu się parę dni temu z kilkudniową prognozą pogody oraz chęcią częściowego odrobienia braków w rowerowaniu postanowiłem wybrać się niedzielę na wielką pętlę dookoła Ślęży.
Trasa:
Wrocław (Legnicka-Piłsudskiego-Powstańców-Karkonoska) - Tyniec Mały - Żerniki Małe - Krzyżowice - Baki - Pustków Żurawski - Damianowice - Pustków Wilczkowski - Wilczkowice - Jordanów Śląski - Glinice - Tomice - Piotrówek - Oleszna - Słupice - Jażwina - Tuszyn - Kiełczyn - Książnica - Kiełczyn - Jędrzejowice - Wiry - Mysłaków - Zebrzydów - Biała - Chwałków - Górka - Strzeblów - DK 35 - Wrocław (Karkonoska - Powstańców - Świdnicka - Rynek - Kazimierza Wielkiego - Św. Mikołaja - Legnicka).
Planowałem ruszyć koło 7 rano, jednak po wstaniu okazało się, ze pogoda wygląda na trochę niepewną. Prognozy pokazywały cały czas ładną pogodę bez deszczu. Tak więc koło 8.15 spakowany i gotowy na całodzienną eskapadę ruszyłem w kierunku Ślęży. Przeszkadzał dość mocny wiatr, którego kierunek zapowiadał jednak szybki powrót.
W Krzyżowicach akurat odbywało się śniadanie na trawie:

W okolicach Pustkowa napotkałem ogromne pole jakiś kwiatków:

W Damianowicach stoi pomnik ku czci żołnierzy, którzy zginęli w czasie I Wojny Światowej...:

...zaś w Garncarsku pomnik Żołnierzy Armii Radzieckiej:

W Jordanowie na kościele oznakowanie wysokości ponad poziomem morza (reper):

Fryzy heraldyczne i portal na terenie szkoły podstawowej w Tuszynie (urządzonej w pałacu):


Okazało się, że władze Sobótki do monitorowania sytuacji na drogach wykorzystują najnowsze i nie zawsze powszechnie znane technologie:

W Mirosławicach akurat lądowali amatorzy mocnych wrażeń:

Udało mi się dzisiaj zobaczyć dużą ilość krzyży pokutnych. Kilku też się nie udało zobaczyć (Glinice - msza, Młynica - byłem chyba ślepy, Książnica - podobnie, Wiry - krzyże na dachu kościoła, Biała - ślepota) - zawsze sobie obiecuję, że sprawdzę, gdzie dany krzyż się znajduje, ale kończy się na obiecankach. A poza tym chodzi właśnie o własnooczne znalezienie.








Po drodze pełno też różnych dworków i pałacyków. O widokach nie wspominając. W bezpośredniej okolicy Ślęży dużo też rowerzystów.
Po dotarciu do Garncarska zastanawiałem się jaką drogę wybrać - dalszą (przez Kąty) czy krótszą (DK 35). Licznik wskazywał 101 km i jednak zdecydowałem się na szybszą i moze trochę bardziej niebezpieczną trasę drogą krajową. Okazało się, że nie było tak źle. Ruch całkiem znośny, wiatr w plecy i brak wariatów drogowych. 25 km do ronda przy Castoramie udało mi się pokonać w 50 minut (z kilkuminutowym postojem w Mirosławicach).
We Wrocławiu postanowiłem zahaczyć o Rynek i zobaczyć rzeźbę Abakanowicz na Świdnickiej.
Widać, że trwa festiwal Era Nowe Horyzonty:

Rzeźba na Świdnickiej pt. "Ptaki" (co prawda wyglądają jak jakieś odrzutowce):

Wystawa "100 lat polskiego kina":

Plenerowe rynkowe kino:

Tekturowy wędkarz fontannowy:

Znalazło się też miejsce pamięci Michaela Jacksona:

Wyszedłem z domu o 8.15. Wróciłem o 16.30. Dzień bardzo udany.
Mapa trasy (dzięki nowości Blase'a):
Trasa:
Wrocław (Legnicka-Piłsudskiego-Powstańców-Karkonoska) - Tyniec Mały - Żerniki Małe - Krzyżowice - Baki - Pustków Żurawski - Damianowice - Pustków Wilczkowski - Wilczkowice - Jordanów Śląski - Glinice - Tomice - Piotrówek - Oleszna - Słupice - Jażwina - Tuszyn - Kiełczyn - Książnica - Kiełczyn - Jędrzejowice - Wiry - Mysłaków - Zebrzydów - Biała - Chwałków - Górka - Strzeblów - DK 35 - Wrocław (Karkonoska - Powstańców - Świdnicka - Rynek - Kazimierza Wielkiego - Św. Mikołaja - Legnicka).
Planowałem ruszyć koło 7 rano, jednak po wstaniu okazało się, ze pogoda wygląda na trochę niepewną. Prognozy pokazywały cały czas ładną pogodę bez deszczu. Tak więc koło 8.15 spakowany i gotowy na całodzienną eskapadę ruszyłem w kierunku Ślęży. Przeszkadzał dość mocny wiatr, którego kierunek zapowiadał jednak szybki powrót.
W Krzyżowicach akurat odbywało się śniadanie na trawie:

Niedzielne śniadanie© WrocNam
W okolicach Pustkowa napotkałem ogromne pole jakiś kwiatków:

Kwiatowe pole© WrocNam
W Damianowicach stoi pomnik ku czci żołnierzy, którzy zginęli w czasie I Wojny Światowej...:

Pomnik żołnierzy I WŚ© WrocNam
...zaś w Garncarsku pomnik Żołnierzy Armii Radzieckiej:

Pomnik Żołnierzy Radzieckich© WrocNam
W Jordanowie na kościele oznakowanie wysokości ponad poziomem morza (reper):

Reper w Jordanowie© WrocNam
Fryzy heraldyczne i portal na terenie szkoły podstawowej w Tuszynie (urządzonej w pałacu):

Fryz heraldyczny© WrocNam

Szkolny portal© WrocNam
Okazało się, że władze Sobótki do monitorowania sytuacji na drogach wykorzystują najnowsze i nie zawsze powszechnie znane technologie:

Monitoring© WrocNam
W Mirosławicach akurat lądowali amatorzy mocnych wrażeń:

Przygoda życia© WrocNam
Udało mi się dzisiaj zobaczyć dużą ilość krzyży pokutnych. Kilku też się nie udało zobaczyć (Glinice - msza, Młynica - byłem chyba ślepy, Książnica - podobnie, Wiry - krzyże na dachu kościoła, Biała - ślepota) - zawsze sobie obiecuję, że sprawdzę, gdzie dany krzyż się znajduje, ale kończy się na obiecankach. A poza tym chodzi właśnie o własnooczne znalezienie.

Krzyż w Damianowicach© WrocNam

Krzyż w Wilczkowicach© WrocNam

Krzyż w Tuszynie© WrocNam

Krzyż w Kiełczynie© WrocNam

Krzyże w Mysłakowie© WrocNam

Krzyż w Zebrzydowie I© WrocNam

Krzyż w Zebrzydowie II© WrocNam

Krzyż w Strzeblowie© WrocNam
Po drodze pełno też różnych dworków i pałacyków. O widokach nie wspominając. W bezpośredniej okolicy Ślęży dużo też rowerzystów.
Po dotarciu do Garncarska zastanawiałem się jaką drogę wybrać - dalszą (przez Kąty) czy krótszą (DK 35). Licznik wskazywał 101 km i jednak zdecydowałem się na szybszą i moze trochę bardziej niebezpieczną trasę drogą krajową. Okazało się, że nie było tak źle. Ruch całkiem znośny, wiatr w plecy i brak wariatów drogowych. 25 km do ronda przy Castoramie udało mi się pokonać w 50 minut (z kilkuminutowym postojem w Mirosławicach).
We Wrocławiu postanowiłem zahaczyć o Rynek i zobaczyć rzeźbę Abakanowicz na Świdnickiej.
Widać, że trwa festiwal Era Nowe Horyzonty:

Można zawsze coś wybrać© WrocNam
Rzeźba na Świdnickiej pt. "Ptaki" (co prawda wyglądają jak jakieś odrzutowce):

Ptaki Abakanowicz© WrocNam
Wystawa "100 lat polskiego kina":

Kinowa wystawa© WrocNam
Plenerowe rynkowe kino:

Kino na Rynku© WrocNam
Tekturowy wędkarz fontannowy:

Kto mu pozwolił?© WrocNam
Znalazło się też miejsce pamięci Michaela Jacksona:

Michael© WrocNam
Wyszedłem z domu o 8.15. Wróciłem o 16.30. Dzień bardzo udany.
Mapa trasy (dzięki nowości Blase'a):
Dane wycieczki:
139.00 km (1.00 km teren) czas: 06:20 h avg:21.95 km/h
Zakupowe jeżdżenie
W okolice Jaracza po Allegrowe zakupy.
Powrót w lekkim deszczu.
Deszcz pokrzyżował plany miejskiego objazdu.
Zobaczyłem reklamę nieźle wykorzystującą lokalne uwarunkowania:
Powrót w lekkim deszczu.
Deszcz pokrzyżował plany miejskiego objazdu.
Zobaczyłem reklamę nieźle wykorzystującą lokalne uwarunkowania:

Krasnale marketingowe© WrocNam
Dane wycieczki:
11.00 km (0.00 km teren) czas: 00:35 h avg:18.86 km/h
Do myjni
Wyczyścić rower na Statoil.
Dane wycieczki:
1.00 km (0.00 km teren) czas: 00:02 h avg:30.00 km/h
Rower mniej męczy
Po burzy króciutka przebieżka (4km).
Mięśnie całkowicie zesztywniałem po przedwczorajszym biegu.
Wszędzie widać efekty gwałtownego wiatru - głównie połamane gałęzie (kilka usunąłem z chodnika, żeby nie utrudniały poruszania się, głównie na rowerze), ale zdarzył się też daszek ze słupa ogłoszeniowego, który leżał jakieś 40 m od samego słupa (Legnicka/Niedźwiedzia).
Muszę wreszcie wyskoczyć na rower.
Mięśnie całkowicie zesztywniałem po przedwczorajszym biegu.
Wszędzie widać efekty gwałtownego wiatru - głównie połamane gałęzie (kilka usunąłem z chodnika, żeby nie utrudniały poruszania się, głównie na rowerze), ale zdarzył się też daszek ze słupa ogłoszeniowego, który leżał jakieś 40 m od samego słupa (Legnicka/Niedźwiedzia).
Muszę wreszcie wyskoczyć na rower.
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Rower mniej męczy
Przebieżka (6km).
Pierwszy raz od miesiąca. Trochę się zmęczyłem. Trochę zmian w mieście - trzeba podjechać rowerem i obfotografować.
Pierwszy raz od miesiąca. Trochę się zmęczyłem. Trochę zmian w mieście - trzeba podjechać rowerem i obfotografować.
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Krótko po Wrocławiu
Dowiedziawszy się, że we Wrocławiu pojawiły się nowe krasnale, ruszyłem im na spotkanie.
Jeden pojawił się na Osobowicach:

Drugi, a właściwie druga niedaleko elektrociepłowni:

W drodze powrotnej zahaczyłem o Rynek, na którym odbywają się dwie wystawy: jedna poświęcona 190 rocznicy istnienia centralnej administracji drogowej, druga Pomarańczowej Alternatywie:



W centrum Wrocławia powoli powstaje jezioro:
Jeden pojawił się na Osobowicach:

Drukarz Kaowiec© WrocNam
Drugi, a właściwie druga niedaleko elektrociepłowni:

Klarcia© WrocNam
W drodze powrotnej zahaczyłem o Rynek, na którym odbywają się dwie wystawy: jedna poświęcona 190 rocznicy istnienia centralnej administracji drogowej, druga Pomarańczowej Alternatywie:

Autostradowa wystawa© WrocNam

Pomarańczowa wystawa© WrocNam

Pomarańczowe krasnoludki© WrocNam
W centrum Wrocławia powoli powstaje jezioro:

Wrocławskie jezioro© WrocNam
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:20.40 km/h
Codzienność z małym odstępstwem
Do pracy w deszczu.
Powrót trochę wydłużony o podjechanie na stację żeby nabić koła. Zauważyłem, że zawsze po deszczu tracą trochę ciśnienia.
Rano spostrzegłem w kilku miejscach wlepki, ale nie miałem czasu ich uwiecznić.
Kim są te/ci odważne/odważni porywający się na tak wymagającą trasę?:


Trzeba zauważyć, że Tour de France trwa chyba 22 dni i kolarze mają do przejechania coś koło 3400 km. To o czymś świadczy.
Mały edit:
Właśnie zadzwonił Młynarz, który wraz z Jahoo i Blase'em chcieli mnie wyciągnąć na małe przewietrzenie organizmu. Gdy nie to, że siedzę nad pisaniem jakiegoś wniosku o dofinansowanie, który jutro mam wysłać, wyrwałbym się z przyjemnością. A tak tylko mogłem powiedzieć: dzięki za zaproszenie!
Powrót trochę wydłużony o podjechanie na stację żeby nabić koła. Zauważyłem, że zawsze po deszczu tracą trochę ciśnienia.
Rano spostrzegłem w kilku miejscach wlepki, ale nie miałem czasu ich uwiecznić.
Kim są te/ci odważne/odważni porywający się na tak wymagającą trasę?:

Wlepka I© WrocNam

Wlepka II© WrocNam
Trzeba zauważyć, że Tour de France trwa chyba 22 dni i kolarze mają do przejechania coś koło 3400 km. To o czymś świadczy.
Mały edit:
Właśnie zadzwonił Młynarz, który wraz z Jahoo i Blase'em chcieli mnie wyciągnąć na małe przewietrzenie organizmu. Gdy nie to, że siedzę nad pisaniem jakiegoś wniosku o dofinansowanie, który jutro mam wysłać, wyrwałbym się z przyjemnością. A tak tylko mogłem powiedzieć: dzięki za zaproszenie!
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:21.60 km/h
Zwiedzanie Brukseli
Kiedy piszę ten wpis dokładnie miesiąc od mojego rowerowego zwiedzania Brukseli - wcześniej jakoś nie było czasu i natchnienia.
Planując wyjazd do stolicy Belgii i jednej ze stolic zjednoczonej Europy okazało się, że będę miał wolną sobotę i część niedzieli. Zacząłem szukać jakichś atrakcji, które pozwoliłyby trochę się rozerwać w weekend. Oczywiście wybór padł na atrakcje rowerowe - okazało się, że codziennie organizowane są wycieczki objazdowe po mieście. Po spisaniu danych z internetu, postanowiłem rozpoznać warunki i teren na miejscu po dojechaniu.
Jedną z pierwszych rzezy, która rzuciła mi się w oczy po opuszczeniu autobusu, którym przyjechałem z lotniska, była wypożyczalnia rowerów miejskich wyposażona w całkiem zgrabne mieszczuchy:


Sieć wypożyczalni dosyć gęsto wypełnia ścisłe centrum miasta (niebieskie i żółte kółka):

W jednym z kolejnych dni pobytu chciałem skorzystać z usług tej instytucji, jednak warunki wypożyczenia chwilowo przerosły możliwości mojej karty kredytowej i skończyło się tylko na dogłębnym poznaniu zasad.
Chciałbym doczekać chwili, kiedy polskie (albo chociaż wrocławskie) ulice będą przypominać brukselskie (pomijając większość nawierzchni na starym mieście) - śluzy, wydzielone pasy, anulowanie zakazów. Mimo, że drogi nie są szersze niż nasze (a nawet odwrotnie), zawsze na jezdni znalazło się miejsce na wytyczenie pasa dla rowerów:







Jako, że Belgia jest bardzo znana ze swoich komiksów, wszędzie widać artystyczne podejście do wolnych powierzchni na ulicach:





Pełno też jest w mieście różnego rodzaju rzeźb, pomników i tego typu miejskich wypełniaczy. Począwszy od najsłynniejszego - Manneken Pis'a (przebieranego kilkaset razy rocznie):



Przez patrona Brukseli - Św. Michała:


Po różnego rodzaju inne postacie (również z akcentami rowerowymi):



Napotkałem też trochę miejsc, które są bezpośrednimi łącznikami z Polską:




W piątek po południu (po skończonym spotkaniu) odbyłem wyprawę do Waterloo, które leży około 20 km od centrum Brukseli i gdzie można dojechać komunikacją miejską. Zwiedziłem kopiec usypany ku czci poległych (wspaniały widok oraz ostrzeżenie przed wejściem dla osób nie posiadających odpowiedniej kondycji - w końcu było tam coś koło 260 stopni), panoramę bitwy (nie umywa się do Racławickiej), muzeum bitwy, kaplicę z płytami pamiątkowymi i muzeum figur woskowych, w którym napotkałem postać "Marszałka Naprzód!" - feldmarszałka Blüchera (tego od mauzoleum i pałacu w Krobielowicach, który dostał go w uznaniu zasług podczas bitwy). Obejrzałem widowisko multimedialne dotyczące bitwy i fragmenty filmu jej poświęconego:






Świetny jest język i sam wydźwięk napisów na takich płytach.
W sobotę, po wcześniejszym załatwieniu przez internet (drogą okrężną z Polski) zapisu i opłaty za rowerowe zwiedzanie, ubrany w jedynie słuszną koszulkę pojawiłem się na rynku w miejscu zbiórki. Okazało się, że chętnych tego dnia było całe trzy osoby (para Holendrów i moja skromna osoba), zaś przewodnikiem był student Politechniki Brukselskiej. W takim kameralnym składzie pokrążyliśmy po mieście słuchając opowieści o ciekawych miejscach, delektując się pysznymi belgijskimi frytkami oraz wymieniając się uwagami na różne tematy (np. problematyki rowerowej w różnych krajach).
Miasto można było oczywiście zwiedzać tak:

Ja podróżowałem jednak trochę inaczej - na takim rumaku (pierwszy raz na mieszczuchu przejechałem więcej niż kilka metrów - całkiem wygodnie):

Cała wycieczka potrwała około 4,5 godziny, co pozwoliło na odwiedzenie chyba wszystkich ważnych miejsc w centrum Brukseli (kilometraż całkowicie orientacyjny):





Po zakończeniu wycieczki postanowiłem wypożyczyć rower i ruszyć w okolice Atomium, czyli jednego z symboli Brukseli. Z powodu braków walutowych podróż odbyłem metrem, cały czas występując w jedynie słusznej koszulce. Zwiedziłem Atomium oraz Mini Europę (wystawę miniatur słynnych budowli europejskich - Polskę reprezentowały tylko Dwór Artusa i Fontanna Neptuna - szkoda):


W Atomium prezentowano między innymi różne wizje przyszłości:

Wieczorem pokręciłem się jeszcze po mieście, zakupiłem ostatnie pamiątki i odwiedziłem po raz ostatni pierwszą na świecie galerię handlową:
Planując wyjazd do stolicy Belgii i jednej ze stolic zjednoczonej Europy okazało się, że będę miał wolną sobotę i część niedzieli. Zacząłem szukać jakichś atrakcji, które pozwoliłyby trochę się rozerwać w weekend. Oczywiście wybór padł na atrakcje rowerowe - okazało się, że codziennie organizowane są wycieczki objazdowe po mieście. Po spisaniu danych z internetu, postanowiłem rozpoznać warunki i teren na miejscu po dojechaniu.
Jedną z pierwszych rzezy, która rzuciła mi się w oczy po opuszczeniu autobusu, którym przyjechałem z lotniska, była wypożyczalnia rowerów miejskich wyposażona w całkiem zgrabne mieszczuchy:

Brukselska wypożyczalnia© WrocNam

Brukselski rower miejski© WrocNam
Sieć wypożyczalni dosyć gęsto wypełnia ścisłe centrum miasta (niebieskie i żółte kółka):

Mapa rowerowni© WrocNam
W jednym z kolejnych dni pobytu chciałem skorzystać z usług tej instytucji, jednak warunki wypożyczenia chwilowo przerosły możliwości mojej karty kredytowej i skończyło się tylko na dogłębnym poznaniu zasad.
Chciałbym doczekać chwili, kiedy polskie (albo chociaż wrocławskie) ulice będą przypominać brukselskie (pomijając większość nawierzchni na starym mieście) - śluzy, wydzielone pasy, anulowanie zakazów. Mimo, że drogi nie są szersze niż nasze (a nawet odwrotnie), zawsze na jezdni znalazło się miejsce na wytyczenie pasa dla rowerów:

Brukselskie ulice I© WrocNam

Brukselskie ulice II© WrocNam

Brukselskie ulice III© WrocNam

Brukselskie ulice IV© WrocNam

Brukselskie ulice V© WrocNam

Brukselskie ulice VI© WrocNam

Brukselski bruk© WrocNam
Jako, że Belgia jest bardzo znana ze swoich komiksów, wszędzie widać artystyczne podejście do wolnych powierzchni na ulicach:

Brukselski mural I© WrocNam

Brukselski mural II© WrocNam

Brukselski mural III© WrocNam

Brukselski mural IV© WrocNam

Brukselski mural V© WrocNam
Pełno też jest w mieście różnego rodzaju rzeźb, pomników i tego typu miejskich wypełniaczy. Począwszy od najsłynniejszego - Manneken Pis'a (przebieranego kilkaset razy rocznie):

Olewam to!© WrocNam

Inny ubiór© WrocNam

Kolejny ubiór© WrocNam
Przez patrona Brukseli - Św. Michała:

Św. Michał© WrocNam

Patron Brukseli© WrocNam
Po różnego rodzaju inne postacie (również z akcentami rowerowymi):

Piotruś Pan© WrocNam

Abstrakcyjna rowerzystka© WrocNam

Obszczajsłupek© WrocNam
Napotkałem też trochę miejsc, które są bezpośrednimi łącznikami z Polską:

Polski akcent I© WrocNam

Polski akcent II© WrocNam

Polski akcent III© WrocNam

Polski akcent IV© WrocNam
W piątek po południu (po skończonym spotkaniu) odbyłem wyprawę do Waterloo, które leży około 20 km od centrum Brukseli i gdzie można dojechać komunikacją miejską. Zwiedziłem kopiec usypany ku czci poległych (wspaniały widok oraz ostrzeżenie przed wejściem dla osób nie posiadających odpowiedniej kondycji - w końcu było tam coś koło 260 stopni), panoramę bitwy (nie umywa się do Racławickiej), muzeum bitwy, kaplicę z płytami pamiątkowymi i muzeum figur woskowych, w którym napotkałem postać "Marszałka Naprzód!" - feldmarszałka Blüchera (tego od mauzoleum i pałacu w Krobielowicach, który dostał go w uznaniu zasług podczas bitwy). Obejrzałem widowisko multimedialne dotyczące bitwy i fragmenty filmu jej poświęconego:

Waterloo I© WrocNam

Waterloo II© WrocNam

Plan bitwy pod Waterloo© WrocNam

Panorama Waterloo© WrocNam

Marszałek Blucher© WrocNam

Tablica pamiątkowa© WrocNam
Świetny jest język i sam wydźwięk napisów na takich płytach.
W sobotę, po wcześniejszym załatwieniu przez internet (drogą okrężną z Polski) zapisu i opłaty za rowerowe zwiedzanie, ubrany w jedynie słuszną koszulkę pojawiłem się na rynku w miejscu zbiórki. Okazało się, że chętnych tego dnia było całe trzy osoby (para Holendrów i moja skromna osoba), zaś przewodnikiem był student Politechniki Brukselskiej. W takim kameralnym składzie pokrążyliśmy po mieście słuchając opowieści o ciekawych miejscach, delektując się pysznymi belgijskimi frytkami oraz wymieniając się uwagami na różne tematy (np. problematyki rowerowej w różnych krajach).
Miasto można było oczywiście zwiedzać tak:

Zwiedzanie miasta© WrocNam
Ja podróżowałem jednak trochę inaczej - na takim rumaku (pierwszy raz na mieszczuchu przejechałem więcej niż kilka metrów - całkiem wygodnie):

Brukselski rumak© WrocNam
Cała wycieczka potrwała około 4,5 godziny, co pozwoliło na odwiedzenie chyba wszystkich ważnych miejsc w centrum Brukseli (kilometraż całkowicie orientacyjny):

Zagraniczna reklama BikeStats© WrocNam

Euro-syrenka© WrocNam

Parlament Europejski© WrocNam

Z wizytą w Parlamencie© WrocNam

Pomywacze szyb© WrocNam
Po zakończeniu wycieczki postanowiłem wypożyczyć rower i ruszyć w okolice Atomium, czyli jednego z symboli Brukseli. Z powodu braków walutowych podróż odbyłem metrem, cały czas występując w jedynie słusznej koszulce. Zwiedziłem Atomium oraz Mini Europę (wystawę miniatur słynnych budowli europejskich - Polskę reprezentowały tylko Dwór Artusa i Fontanna Neptuna - szkoda):

Atomium© WrocNam

Mała Europa© WrocNam
W Atomium prezentowano między innymi różne wizje przyszłości:

Mężczyzna przyszłości© WrocNam
Wieczorem pokręciłem się jeszcze po mieście, zakupiłem ostatnie pamiątki i odwiedziłem po raz ostatni pierwszą na świecie galerię handlową:

Galeria handlowa© WrocNam
Dane wycieczki:
10.00 km (0.00 km teren) czas: 02:00 h avg:5.00 km/h
Normalność z małym odstępstwem
Do pracy przez budynek spółdzielni oddać zapisy liczników wody.
Powrót normalnie.
Duszno, teraz leje szarej wielkiej chmury.
Powrót normalnie.
Duszno, teraz leje szarej wielkiej chmury.
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren) czas: 00:45 h avg:22.67 km/h