Przebieżka nr 10
W czasie pracy godzina WF-u.
Między innymi 4 km, z czego 3km w 12 minut.
Między innymi 4 km, z czego 3km w 12 minut.
Dane wycieczki:
0.00 km (4.00 km teren) czas: h avg: km/h
Dzień czterdziesty trzeci
Do pracy normalnie.
Powrót przez warsztat samochodowy i z rowerem na pace do do domu.
W czasie mojej nieobecności dotarły wygrane w konkursie środki czystości dla roweru.
Powrót przez warsztat samochodowy i z rowerem na pace do do domu.
W czasie mojej nieobecności dotarły wygrane w konkursie środki czystości dla roweru.
Dane wycieczki:
14.00 km (0.00 km teren) czas: 00:35 h avg:24.00 km/h
Ljubljana-Monachium-Wrocław
Przed wylotem, podczas oczekiwania na samolot, miałem czas na podziwianie widoków Alp Kamnickich:


Trochę się też nudziłem:


Wreszcie przyleciał mój podniebny rumak, który dostarczył mnie na miejsce przesiadki:

Na lotnisku w Monachium znowu musiałem trochę poczekać, ale lotnisko jest duże, więc jest co pooglądać, zapewnia darmową kawę i inne napoje, a dzięki firmie Allianz można wejść do monachijskiego stadionu i połączyć się ze światem (co też uczyniłem, czego dowodem są wpisy na FB):

Czasami otaczały mnie tłumy, a czasami było puściutko:

Panorama Alp© WrocNam

Lotnisko w Ljubljanie© WrocNam
Trochę się też nudziłem:

Kawa w oczekiwaniu na lot© WrocNam

W oczekiwaniu na lot© WrocNam
Wreszcie przyleciał mój podniebny rumak, który dostarczył mnie na miejsce przesiadki:

Mój środek podniebnego transportu© WrocNam
Na lotnisku w Monachium znowu musiałem trochę poczekać, ale lotnisko jest duże, więc jest co pooglądać, zapewnia darmową kawę i inne napoje, a dzięki firmie Allianz można wejść do monachijskiego stadionu i połączyć się ze światem (co też uczyniłem, czego dowodem są wpisy na FB):

Mini Allianz Arena© WrocNam
Czasami otaczały mnie tłumy, a czasami było puściutko:

Lotnisko w Monachium© WrocNam
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Ljubljana
Służbowe wiatry zawiały mnie na południe Europy do stolicy Słowenii - Ljubljany.
Jak zwykle w czasie takich wyjazdów czasu nie ma zbyt dużo, ale kilka chwil zawsze się znajdzie, żeby coś zobaczyć. Będzie trochę zdjęć.
Po przylocie i dostaniu się do hotelu, szybko ruszyłem coś jeszcze pozwiedzać przed zachodem słońca. Drugiego dnia, idąc na spotkanie też sobie coś pooglądałem, a po zakończeniu spotkania wykorzystałem jeszcze dwie godzinki przed nocą, żeby utrwalić wspomnienia - większość rzeczy w centrum już obejrzałem pierwszego dnia.
Zwracałem uwagę na zabytki i ciekawe miejsca, jak i środowisko rowerowe. Miasto bardzo przypomina mi Bielsko - Białą - ze względu na wielkość, architekturę, ukształtowanie i otoczenie górami.
Nad miastem góruje zamek, który zdobyłem w czasie wizyty dwukrotnie:

Rowerów jest zatrzęsienie. Wszędzie rowerzyści (od garniaków po lyckrowców), stojaki rowerowe, drogi rowerowe i rowery. Nawet funkcjonariusze różnych służb (policja, poczta - tych widziałem) poruszają się na rowerach.






W pozyskanym pierwszego dnia w informacji turystycznej folderze przeczytałem, że działa w Ljubljanie wypożyczalnia rowerów, więc drugiego dnia nie mogłem nie skorzystać z okazji. Niestety, spóźniłem się 50 minut, bo rowery wypożyczali na minimum 2 godziny, a w momencie dotarcia do wypożyczalni do zamknięcia zostało 1:10. Może następnym razem się uda pozwiedzać dalsze okolice:
Pod wypożyczalnią - przygotowałem już GPS, żeby utrwalić swoją wycieczkę:
#lat=46.05092&lng=14.51017&zoom=19&type=1
Z nierowerowych atrakcji jest do obejrzenia zamek i starówka:

Można obejrzeć trójdrożny most i most ze smokami:

Można pooglądać sobie makietę centrum miasta:

Pod wzgórzem zamkowym przebiega sobie tunel:

A na wzgórzu stoi pomnik upamiętniający powstania chłopskie:

Dla leniwych przygotowano kolejkę na wzgórze, bo podejście jest rzeczywiście żmudne (ale wrażenia świetne):

W mieście jest trochę fontann, stoi kilkanaście pomników i rzeźb:

Nie brakuje też polskich akcentów:


Jak we Wrocławiu, można się zaopatrzyć w mleko na ulicy (zauważyłem również seromaty - może kiedyś będą i w Polsce):

Inwazja McDonald'sa poszła dalej niż w Polsce, bo po mieście jeżdżą autobusowe jego wersje:

Gdziekolwiek się człowiek nie obróci tam góry:


Ja też się wtopiłem w tło:

Jak i u nas trwa walka na hasła namurach:
Jak zwykle w czasie takich wyjazdów czasu nie ma zbyt dużo, ale kilka chwil zawsze się znajdzie, żeby coś zobaczyć. Będzie trochę zdjęć.
Po przylocie i dostaniu się do hotelu, szybko ruszyłem coś jeszcze pozwiedzać przed zachodem słońca. Drugiego dnia, idąc na spotkanie też sobie coś pooglądałem, a po zakończeniu spotkania wykorzystałem jeszcze dwie godzinki przed nocą, żeby utrwalić wspomnienia - większość rzeczy w centrum już obejrzałem pierwszego dnia.
Zwracałem uwagę na zabytki i ciekawe miejsca, jak i środowisko rowerowe. Miasto bardzo przypomina mi Bielsko - Białą - ze względu na wielkość, architekturę, ukształtowanie i otoczenie górami.
Nad miastem góruje zamek, który zdobyłem w czasie wizyty dwukrotnie:

Zamek w Ljubljanie© WrocNam
Rowerów jest zatrzęsienie. Wszędzie rowerzyści (od garniaków po lyckrowców), stojaki rowerowe, drogi rowerowe i rowery. Nawet funkcjonariusze różnych służb (policja, poczta - tych widziałem) poruszają się na rowerach.

Droga rowerowa w Ljubljanie© WrocNam

Jeden z rodzajów stojaków© WrocNam

Pasy rowerowe© WrocNam

Patrol rowerowy© WrocNam

Rower na ścianie© WrocNam

Niezły patent© WrocNam
W pozyskanym pierwszego dnia w informacji turystycznej folderze przeczytałem, że działa w Ljubljanie wypożyczalnia rowerów, więc drugiego dnia nie mogłem nie skorzystać z okazji. Niestety, spóźniłem się 50 minut, bo rowery wypożyczali na minimum 2 godziny, a w momencie dotarcia do wypożyczalni do zamknięcia zostało 1:10. Może następnym razem się uda pozwiedzać dalsze okolice:

Ljubljańska wypożyczalnia rowerów© WrocNam
Pod wypożyczalnią - przygotowałem już GPS, żeby utrwalić swoją wycieczkę:
#lat=46.05092&lng=14.51017&zoom=19&type=1
Z nierowerowych atrakcji jest do obejrzenia zamek i starówka:

Widok miejski Ljubljany© WrocNam
Można obejrzeć trójdrożny most i most ze smokami:

Smok na moście© WrocNam
Można pooglądać sobie makietę centrum miasta:

Makieta Starego Miasta Ljubljany© WrocNam
Pod wzgórzem zamkowym przebiega sobie tunel:

Wzgórze zamkowe z tunelem© WrocNam
A na wzgórzu stoi pomnik upamiętniający powstania chłopskie:

Słoweńscy kosynierzy© WrocNam
Dla leniwych przygotowano kolejkę na wzgórze, bo podejście jest rzeczywiście żmudne (ale wrażenia świetne):

Kolejka na wzgórze zamkowe© WrocNam
W mieście jest trochę fontann, stoi kilkanaście pomników i rzeźb:

Słoweńska sztuka© WrocNam
Nie brakuje też polskich akcentów:

Poljski vrabec© WrocNam

Ulica Krakowska© WrocNam
Jak we Wrocławiu, można się zaopatrzyć w mleko na ulicy (zauważyłem również seromaty - może kiedyś będą i w Polsce):

Słoweński mlekomat© WrocNam
Inwazja McDonald'sa poszła dalej niż w Polsce, bo po mieście jeżdżą autobusowe jego wersje:

McBusDrive© WrocNam
Gdziekolwiek się człowiek nie obróci tam góry:

Typowa ljubljańska ulica© WrocNam

Panorama Ljubljany© WrocNam
Ja też się wtopiłem w tło:

Na tle panoramy miasta© WrocNam
Jak i u nas trwa walka na hasła namurach:

Słoweńskie hasło dnia© WrocNam
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Dzień czterdziesty drugi
Kolejne wezwanie na pospolite rowerowe ruszenie we Wrocławiu.
Biker81 rzucił hasło delikatnej setki, które podchwyciła jeszcze trójka Bikestatowiczów: argusiol, drBike i ja.
Przed wyruszeniem na wyprawę musiałem jeszcze pojechać na Stare Miasto poszukać kantoru, bo wczoraj zapomniałem kupić trochę pieniędzy na jutrzejszy wyjazd. Potem ruszyłem na Psie Pole.
Stawiliśmy się w umówionym miejscu i pokręciliśmy pętlą gruntzWR-a dookoła Oleśnicy.
Wszystko szło jak z płatka aż do Dobroszyc, gdzie rower Rafała odmówił posłuszeństwa. Nasz przewodnik musiał nas opuścić i popedałował do Oleśnicy na pociąg, żeby spokojnie wrócić do domu.
My pozbawieni przewodnictwa prawie od razu straciliśmy orientację i trochę się pogubiliśmy, ale po paru minutach znaleźliśmy się na ustalonym szlaku.
Przemierzając kolejne kilometry, już bez przeszkód osiągnęliśmy Wrocław, gdzie argusiol nas opuścił i pojechał pooglądać żużlowców, a ja wspólnie z drBike'iem dokręciliśmy do Centrum.
Przebić się przez Wały w niedzielne popołudnie jest prawdziwym wyzwaniem.
Zdjęcia z wycieczki:



Trasa:
Podczas przejazdu powrotnego przez Rynek zobaczyłem Zająca:

Powstały wczoraj kontrapas na Ruskiej:

Wielkie dzięki za wspólne kręcenie!
Biker81 rzucił hasło delikatnej setki, które podchwyciła jeszcze trójka Bikestatowiczów: argusiol, drBike i ja.
Przed wyruszeniem na wyprawę musiałem jeszcze pojechać na Stare Miasto poszukać kantoru, bo wczoraj zapomniałem kupić trochę pieniędzy na jutrzejszy wyjazd. Potem ruszyłem na Psie Pole.
Stawiliśmy się w umówionym miejscu i pokręciliśmy pętlą gruntzWR-a dookoła Oleśnicy.
Wszystko szło jak z płatka aż do Dobroszyc, gdzie rower Rafała odmówił posłuszeństwa. Nasz przewodnik musiał nas opuścić i popedałował do Oleśnicy na pociąg, żeby spokojnie wrócić do domu.
My pozbawieni przewodnictwa prawie od razu straciliśmy orientację i trochę się pogubiliśmy, ale po paru minutach znaleźliśmy się na ustalonym szlaku.
Przemierzając kolejne kilometry, już bez przeszkód osiągnęliśmy Wrocław, gdzie argusiol nas opuścił i pojechał pooglądać żużlowców, a ja wspólnie z drBike'iem dokręciliśmy do Centrum.
Przebić się przez Wały w niedzielne popołudnie jest prawdziwym wyzwaniem.
Zdjęcia z wycieczki:

Krzyż w Pasikurowicach© WrocNam

Staw w Miodarach© WrocNam

Niczym Morze Czerwone© WrocNam
Trasa:
Podczas przejazdu powrotnego przez Rynek zobaczyłem Zająca:

Fioletowy Zając© WrocNam
Powstały wczoraj kontrapas na Ruskiej:

Kontrpas na Ruskiej© WrocNam
Wielkie dzięki za wspólne kręcenie!
Dane wycieczki:
117.00 km (0.00 km teren) czas: 05:20 h avg:21.94 km/h
Dzień czterdziesty pierwszy
W południe do warsztatu odebrać samochód, co okazało się trudne bo po krótkiej jeździe próbnej okazało się, że nadal jest niesprawny - panowie mechanicy byli bardzo przejęci i będą walczyć dalej z materią. Mają zrobić wszystko, żeby bolid był sprawny w przyszłym tygodniu.
Po drodze do warsztatu odnalazłem dwa murale z planu, a dwóch innych nie udało mi się odnaleźć:


Niedaleko ktoś stworzył śmieszny chodniczek:

Kanał Powodziowy wygląda jak górska rzeczka - czyżby przygotowania do wiosennych roztopów?:

Zahaczyłem też o kontrowersyjny herb Wrocławia - ktoś zrobił kiedyś modyfikację, a teraz część od razu chce zniszczyć, a część zostawić jako pamiątkę minionych czasów:

Na Placu Grunwaldzkim udało mi się uchwycić wreszcie Przystanek Literacki - jedna skrzynka z propozycją książki, druga czeka na listy przystankowiczów:

Po drodze złapałem też w obiektyw kolejną wielbicielkę jazdy po chodniku - chociaż po dzisiejszym kolejnym mailu z SM, która odstępuje od ukarania ze względu na "uporczywe unikanie kontaktu ze Strażą Miejską, nie stawianie się na wezwania" (czyli można sobie olewać ich listy), miałem chwilę zwątpienia, ale mam już skargę do komendanta SM i prezydenta i wezwanie pójdzie swoją drogą.
Po drodze do warsztatu odnalazłem dwa murale z planu, a dwóch innych nie udało mi się odnaleźć:

Mural - Daszyńskiego I© WrocNam

Mural - Daszyńskiego II© WrocNam
Niedaleko ktoś stworzył śmieszny chodniczek:

Ślady stóp© WrocNam
Kanał Powodziowy wygląda jak górska rzeczka - czyżby przygotowania do wiosennych roztopów?:

Strumyczek© WrocNam
Zahaczyłem też o kontrowersyjny herb Wrocławia - ktoś zrobił kiedyś modyfikację, a teraz część od razu chce zniszczyć, a część zostawić jako pamiątkę minionych czasów:

Herb ze swastyką© WrocNam
Na Placu Grunwaldzkim udało mi się uchwycić wreszcie Przystanek Literacki - jedna skrzynka z propozycją książki, druga czeka na listy przystankowiczów:

Przystanek Literacki© WrocNam
Po drodze złapałem też w obiektyw kolejną wielbicielkę jazdy po chodniku - chociaż po dzisiejszym kolejnym mailu z SM, która odstępuje od ukarania ze względu na "uporczywe unikanie kontaktu ze Strażą Miejską, nie stawianie się na wezwania" (czyli można sobie olewać ich listy), miałem chwilę zwątpienia, ale mam już skargę do komendanta SM i prezydenta i wezwanie pójdzie swoją drogą.
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:21.60 km/h
Dzień czterdziesty
Ciąg dalszy perypetii ze srebrnym bolidem - zawiozłem go do warsztatu po tym jak po poniedziałkowej naprawie gdzieś się rozszczelnił i stracił dużo cieczy chłodzącej.
Na parking rowerem, demontaż połowy samochodu i roweru, po czym rower na pakę i do warsztatu. Stamtąd do pracy mimo urlopu - miałem posiedzieć godzinkę - ale jak zwykle, wszystko udało się załatwić po czterech godzinach i do domu przez miasto śladem wrocławskich murali z mapki, którą znalazłem w sieci. Bez niej trudno byłoby znaleźć większość malowideł, bo są często malowane na oficynach:




Pozostałą cześć murali pozostawiam sobie na kolejną wycieczkę.
Na Nowowiejskiej ustrzeliłem buraczkę jeżdżącą po ciągu pieszo - rowerowym. Zgłoszenie do SM pójdzie.
Drogą zakupu nabyłem niedawno nowy dzwonek, bo stary się zużył - ale ładnie teraz brzmi.
Na parking rowerem, demontaż połowy samochodu i roweru, po czym rower na pakę i do warsztatu. Stamtąd do pracy mimo urlopu - miałem posiedzieć godzinkę - ale jak zwykle, wszystko udało się załatwić po czterech godzinach i do domu przez miasto śladem wrocławskich murali z mapki, którą znalazłem w sieci. Bez niej trudno byłoby znaleźć większość malowideł, bo są często malowane na oficynach:

Mural-Jedności Narodowej© WrocNam

Mural-Chrobrego© WrocNam

Mural-Jagiellończyka© WrocNam

Mural-Nowowiejska© WrocNam

Mural-reklama© WrocNam
Pozostałą cześć murali pozostawiam sobie na kolejną wycieczkę.
Na Nowowiejskiej ustrzeliłem buraczkę jeżdżącą po ciągu pieszo - rowerowym. Zgłoszenie do SM pójdzie.
Drogą zakupu nabyłem niedawno nowy dzwonek, bo stary się zużył - ale ładnie teraz brzmi.
Dane wycieczki:
20.00 km (0.00 km teren) czas: 00:55 h avg:21.82 km/h
Dzień trzydziesty dziewiąty
Środa, 30 marca 2011
| Aktywność:

Do pracy normalnie.
Powrót przez miasto żeby złożyć papiery na szkolenie na Uniwersytecie Ekonomicznym.
Mimo że byłem tam drugi raz, to już mnie znają:
Powrót przez miasto żeby złożyć papiery na szkolenie na Uniwersytecie Ekonomicznym.
Mimo że byłem tam drugi raz, to już mnie znają:

Inicjały© WrocNam
Dane wycieczki:
21.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:25.20 km/h
Nagroda!
Moje zdjęcie (z opisem przygody z dnia 26.01.2011) wysłane na konkurs "Polska na rowery" zostało nagrodzone!
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Dzień trzydziesty ósmy
Do pracy normalnie.
Wyświetlacz przy obwodnicy przypomina, że dziś jest kolejny pracujący dzień:

Kawałek po zjechaniu z Mostu Milenijnego, nagle słyszę za sobą tętent, a po chwili widzę wyprzedzającą mnie w odległości około 2 m sarnę. Nieźle gnała, ja miałem 30 na liczniku, a wzięła mnie jakbym stał. Nie było nawet czasu, żeby pstryknąć fotkę.
Kawałek dalej tradycyjnie zaatakował mnie zapach pól irygacyjnych, a po wjechaniu na wzniesienie, okazało się, że jestem otoczony murem mgły:



Po pracy powrót przez miasto dokonać rozpoznania otoczenia Uniwersytetu Ekonomicznego, gdzie mam zamiar lekko się edukować w najbliższym czasie.
Wszędzie widać wiosnę:
Wyświetlacz przy obwodnicy przypomina, że dziś jest kolejny pracujący dzień:

Do roboty!© WrocNam
Kawałek po zjechaniu z Mostu Milenijnego, nagle słyszę za sobą tętent, a po chwili widzę wyprzedzającą mnie w odległości około 2 m sarnę. Nieźle gnała, ja miałem 30 na liczniku, a wzięła mnie jakbym stał. Nie było nawet czasu, żeby pstryknąć fotkę.
Kawałek dalej tradycyjnie zaatakował mnie zapach pól irygacyjnych, a po wjechaniu na wzniesienie, okazało się, że jestem otoczony murem mgły:

Mgłą otoczony-Pn© WrocNam

Mgłą otoczony-Zach© WrocNam

Mgłą otoczony-Płd© WrocNam
Po pracy powrót przez miasto dokonać rozpoznania otoczenia Uniwersytetu Ekonomicznego, gdzie mam zamiar lekko się edukować w najbliższym czasie.
Wszędzie widać wiosnę:

Krokusowe pole© WrocNam
Dane wycieczki:
23.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:23.00 km/h