WrocNam
Wrocław łamany z Warszawą
avatar

Informacje

  • Kilometry przejechane: 33126.80 km
  • Kilometry przebiegnięte: 948.08 km
  • Godziny kręcenia: 64d 02h 21m
  • Prędkość przelotowa: 21.49 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Tak się jeździło

  • 2016
  • button stats bikestats.pl
  • 2015
  • button stats bikestats.pl
  • 2014
  • button stats bikestats.pl
  • 2013
  • button stats bikestats.pl
  • 2012
  • button stats bikestats.pl
  • 2011
  • button stats bikestats.pl
  • 2010
  • button stats bikestats.pl
  • 2009
  • button stats bikestats.pl
  • 2008
  • button stats bikestats.pl
  • 2007
  • button stats bikestats.pl

    Warto rzucić okiem i trochę poczytać

    Linki

    Statystyki roczne

    Wykres roczny blog rowerowy WrocNam.bikestats.pl

    Archiwum

    Moje małe statystyki

    Szukaj

    R-75

    Niedziela, 27 maja 2012 Kategoria Okolice | Aktywność:



    Kolejny dzień nowych doświadczeń, czyli start w maratonie szosowym w Lesznie.
    Wyciągnięty przez kolegę z pracy, Roberta (wielkie Ci za to dzięki), postanowiłem się pościgać. Dołączył do naszej dwójki Rafał.
    Wczoraj zlikwidowałem jedyny element tuningowy srebrnego bolidu, czyli daszek tylnej klapy i przygotowałem bagażnik do przewozu naszych rumaków.
    Rano wczesna pobudka, krótki dojazd na parking, montowanie roweru i ruszam po chłopaków. Najpierw Rafał, potem po drodze Robert. Jakoś dajemy radę upchnąć się w niezbyt obszernym wnętrzu bolidu razem ze zdemontowanymi z rowerów kołami. Wszystko idzie zgodnie z założonym planem czasowym.
    W trzeciej próbie montażowej bagażnik bardzo dobrze się sprawuje. Nic nie trzęsie, nic się nie luzuje, nic nie trzaska, blachy się nie gną - poprzednio niezbyt poprawnie go montowałem, bo daszek nie dawał innej możliwości.
    Mkniemy w stronę Leszna. Po drodze mija nas kilka samochodów, które też wiozą kolarzy na start. W samym Lesznie robimy przez chwilę za przewodników, mylimy drogę i jest wesoło. Docieramy zaraz potem na parking przy lotnisku aeroklubu, gdzie usytuowana jest baza maratonu.
    Demontujemy bagażnik, montujemy rowery i przygotowujemy do startu:
    Zwarci i gotowi do startu © WrocNam

    W międzyczasie gawędzimy z innymi uczestnikami i pobieramy pakiety startowe (w tym kolejne skarpetki rowerowe) wraz z chipami:
    Biuro maratonu w Lesznie © WrocNam

    Przy okazji oglądamy i podziwiamy sprzęt różnoraki:
    Rama w koszulce © WrocNam

    Około 8:30 kierujemy się na start, gdzie ze względu na start masowy, czuję atmosferę znaną z maratonów biegowych:
    Start maratonu w Lesznie © WrocNam

    Rafał i Robert na starcie © WrocNam

    W pozie napoleońskiej na starcie © WrocNam

    Samolot nad kolarzami © WrocNam

    Równo o godzinie 9:00 ruszamy. Rafał zostaje lekko z tyłu i szybko tracę go z oczu. Doganiam Roberta i od tej pory zaczyna się niesamowita jazda.
    Zupełnie nowe doświadczenie - jazda w peletonie. Prędkość nie spada właściwie poniżej 35 km/h, ale jedzie się w miarę spokojnie. Nie można tylko stracić kontaktu z grupą. Raz się zagapiłem i musiałem doganiać, czego skutkiem była prędkość max. Niestety tempo jazdy nie daje możliwości podziwiania wszelakich okoliczności przyrody i zabytków. Trzeba za to uważać na zawodników z każdej strony - szczególnie z przodu.
    Gnamy kilometr za kilometrem. Po 50 km przejechanych ze średnią 34 km/h, odpuszczamy trzymanie się grupy żeby trochę oszczędzać siły na pozostały dystans - planowaliśmy pokonać podwójną pętlę, czyli 133 km. Jedziemy spokojnie i w okolice planowanego rozjazdu dystansów dojeżdżamy z 15 minutowym zapasem (organizatorzy określili limit dotarcia na rozjazd znajdujący się na 66 km na 2h 15 min.). Czekamy na jakieś strzałki, wskazówki i cały czas jedziemy tam gdzie większość. Po dotarciu do 70 km, po zapytaniu kogoś z obstawy przejazdu, gdzie odbicie, słyszymy, że dawno je minęliśmy i do mety w Lesznie już został nam kawałek. Zatrzymujemy się i robimy jedyny odpoczynek na trasie:
    Krótki odpoczynek w rowie © WrocNam

    Postanawiamy nie wracać i zakończyć przejazd na krótkim dystansie. Łapiemy jakiś przelatujący pociąg i chwilę później przemykamy przez linię mety. Zastanawiamy się co z Rafałem i ile będziemy na niego czekać, jeśli ruszył na dłuższy przejazd. Zaczynamy zdejmować z koszulek numery, kiedy pojawia się Rafał, który też nie zauważył rozjazdu i dotarł na metę minutę po nas.
    Odbieramy medale i dyplomy wypisywane na bieżąco przez sprawną obsługę biura maratonu:
    Oczekujące medale © WrocNam

    Robimy fotki pamiątkowe i ruszamy na posiłek regeneracyjny:
    Po maratonie w Lesznie © WrocNam

    Odpoczynek po maratonie © WrocNam

    Posileni montujemy rowery i rozpoczynamy powrót. Gawędząc docieramy do Wrocławia, gdzie po rozwiezieniu współtowarzyszy, docieram na parking i przesiadam się na rower i dojeżdżam do domu.
    Kilka wniosków:
    1. Trzeba jeszcze raz pojechać do Leszna na maraton i pokonać trasę turystycznie, żeby coś pooglądać.
    2. Zawsze zapoznać się z trasą, a nie jechać jak zawodowiec, czekając na oznaczenia.
    3. Trzeba wybrać się do Leszna pociągiem, zwiedzić je i wrócić na kołach, zwiedzając Rawicz i Żmigród.
    Wyniki przejazdu:
    Miejsce: open 344 (na 531 kończących), 35 w kategorii (na 51 kończących).
    WIELKIE DZIĘKI ZA WSPÓLNY WYPAD I JAZDĘ
    Trasa:
    Dane wycieczki: 77.00 km (0.00 km teren) czas: 02:30 h avg:30.80 km/h

    Komentarze
    Zazdroszczę :)
    Ja przez obowiązki w pracy sezonu jeszcze nie rozpocząłem :/ a w sierpniu już urlop zaklepany na rowery :) Jakbyś planował kolejne maratony szosowe proszę o info to z chęcią bym się wybrał.
    kojak
    - 21:31 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj
    Najpierw skomentowałem potem przeczytałem:( mój błąd.
    drBike
    - 18:13 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj
    Tomek, wszyscy bali się tłumu, ale na szczęście wszyscy jechali rozsądnie i nie zdarzyły się żadne incydenty.
    Marcin, miał być giga, ale trasa była kiepsko oznaczona i nie trafiliśmy w zjazd - nie tylko my ;-)
    Średnia rzeczywiście robi wrażenie - nie wiedziałem, że jestem w stanie tak długo utrzymać takie tempo, ale peleton robi swoje.
    WrocNam
    - 17:02 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj
    Michał a nie miał być dystans giga?? Średnia bardzo fajna jak na mtb
    drBike
    - 11:12 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj
    Łoo matko ale średnia Ci niezła wyszła ;) Musze kiedyś spróbować takiej jazdy w peletonie, faktycznie musi być fajne doświadczenie.
    mattik
    - 10:17 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj
    Trochę przeraża ten tłum na starcie :)
    Platon
    - 08:15 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj
    Fajna imprezka ,no i niezŁa średnia jak na MTB.Dzięki za plakat.
    focus74
    - 22:12 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj
    Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa namoc
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


    Blogi rowerowe na www.bikestats.pl