Dzień sto osiemdziesiąty ósmy
Po rozmowie z Arkiem z "Zagoń rower do roboty" i "Chroń skroń" podczas odbierania koszulki za moją "twórczość" poetycką na temat barierki przy drodze rowerowej Wrocław - Trzebnica, postanowiłem zrobić gruntowne rozpoznanie podmiotu lirycznego mojej ody.
Wybrałem sobie śliczny słoneczny zimowy dzień przed końcem roku i ruszyłem.
Po dojechaniu do skrzyżowania Obwodnicy Środmiejskiej z ul. Żmigrodzką stwierdziłem zakończenie infrastruktury rowerowej w kierunku Trzebnicy:
Skrzyżowanie uznałem za zerowy kilometr trasy na Trzebnicę. W dalszej drodze do dyspozycji pozostawała jezdnia. Dość wąska o tej porze roku. A drogi dla rowerów lub ciągu pieszo-rowerowego brak. Tak samo, jak i barierki.
Wreszcie, po przekroczeniu Widawy (ok. 2,8km), widać jakiś ślady świadczące o zbliżaniu się do uprawnionego celu:
W czasie pokonywania tych niecałych 3km musiałem zjeżdżać 4 razy na pobocze, żeby przepuścić TIRy, które nie miały możliwości wyprzedzenia mnie. Odpuszczałem tylko dlatego, że warunki na drodze były trudne (czasami lód na asfalcie), co uniemożliwiało poruszanie się z prędkością większą niż ok. 20km/h i wolę nie mieć za sobą TIRa, a pod sobą lodu.
Przed Psarami zaczyna się barierka. Chyba jako element chodnika. Śnieg utrudnia rozpoznanie podłoża, a znaków brak:
Kilometr dalej (3,8km) zza zakrętu zaczyna wyłaniać się w całej okazałości obiekt westchnień wielu rowerzystów:
Jestem pozytywnie zaskoczony stanem odśnieżenia:
Ale 200m dalej (4km) wszystko wraca do normy:
Barierka bardzo ładnie komponuje się z zalegającym śniegiem. Może tak powinno być cały rok?:
Ruszam dalej jezdnią, cały czas mając po lewej stronie ciąg z barierką chroniącą nie wiadomo przed czym.
Przy wjeżdżaniu do Kryniczna (5,9km) ciąg się kończy. I trzeba radzić sobie samemu:
Ciąg znowu się pojawia na końcu miejscowości, żeby zaraz znowu się skończyć. O tym już nie informują znaki, ale rozkopane pobocze.
Około 7km ciąg znowu się objawia. Przed dotarciem do Ligoty Pięknej odchodzi ładnym łukiem od drogi głównej:
Ale nie powoduje to zniknięcia barierki:
I znów mam wrażenie, że zima powinna trwać na cały rok:
W Ligocie ciąg powstał po obu stronach drogi, ale ten kto trzymał się lewego (czyli tego, który ciągnie się od początku) może mieć trochę problemów po przejechaniu całej wioski:
Ani śladu przejścia, ani żadnego znaku, że droga się kończy. Trzeba dokonać teleportacji na drugą stronę:
W Wiszni Małej (ok. 11km) odbijam w lewo na Szewce, dość mając już problemów ze śledzeniem drogi rowerowej i barierki w trudnych zimowych warunkach (termometr wskazuje -8).
Niemniej sprawdziłem mniej więcej połowę trasy Wrocław-Trzebnica, co podsumować mogę następującymi wnioskami:
1. Brak połączenia nowej trasy z istniejącymi w mieście (pozostaje nadal prawie 3km jazdy jezdnią - co pewnie dałoby się zlikwidować nie inwestując w barierkę).
2. Urywanie się trasy w wioskach (Kryniczno).
3. Brak utrzymania zimowego (co bardzo by się przydało).
4. Bezsensowna barierka niechroniąca przed niczym.
5. Barierka nie ciągnie się bite 12km (to jako pozytyw), ale nie wiem jak jest na odcinku Wisznia-Trzebnica (na to przyjdzie czas, kiedy zrobi się trochę cieplej).
6. Brak odpowiedniego oznakowania (Ligota).
W drodze powrotnej podjechałem do ślicznego kościółka w Strzeszowie:
Przy okazji dowiedziałem się, jak długą ma historię mała wioseczka:
Głównym celem w wiosce był krzyż pokutny, który mało już przypomina krzyż:
Po dobiciu się do drogi Oborniki-Wrocław spokojnie dojechałem do miasta i żeby trochę dokręcić kilometrów pojechałem okrężną drogą do domu.
Sprawdziłem, jak sobie dają radę w czasie obfitych opadów śniegu Parasolniki:
Wycieczka bardzo udana i już niewiele pozostało do granicznego kilometrażu w tym roku.
Trasa:
Wybrałem sobie śliczny słoneczny zimowy dzień przed końcem roku i ruszyłem.
Po dojechaniu do skrzyżowania Obwodnicy Środmiejskiej z ul. Żmigrodzką stwierdziłem zakończenie infrastruktury rowerowej w kierunku Trzebnicy:
Ostatnie ślady rowerowej cywilizacji© WrocNam
Skrzyżowanie uznałem za zerowy kilometr trasy na Trzebnicę. W dalszej drodze do dyspozycji pozostawała jezdnia. Dość wąska o tej porze roku. A drogi dla rowerów lub ciągu pieszo-rowerowego brak. Tak samo, jak i barierki.
Wreszcie, po przekroczeniu Widawy (ok. 2,8km), widać jakiś ślady świadczące o zbliżaniu się do uprawnionego celu:
Widać, że się zbliża© WrocNam
W czasie pokonywania tych niecałych 3km musiałem zjeżdżać 4 razy na pobocze, żeby przepuścić TIRy, które nie miały możliwości wyprzedzenia mnie. Odpuszczałem tylko dlatego, że warunki na drodze były trudne (czasami lód na asfalcie), co uniemożliwiało poruszanie się z prędkością większą niż ok. 20km/h i wolę nie mieć za sobą TIRa, a pod sobą lodu.
Przed Psarami zaczyna się barierka. Chyba jako element chodnika. Śnieg utrudnia rozpoznanie podłoża, a znaków brak:
Wreszcie jest!© WrocNam
Kilometr dalej (3,8km) zza zakrętu zaczyna wyłaniać się w całej okazałości obiekt westchnień wielu rowerzystów:
Wyłania się ciąg P-R© WrocNam
Jestem pozytywnie zaskoczony stanem odśnieżenia:
Utrzymanie zimowe ciągu P-R© WrocNam
Ale 200m dalej (4km) wszystko wraca do normy:
MiG, Author i ciąg P-R© WrocNam
Barierka bardzo ładnie komponuje się z zalegającym śniegiem. Może tak powinno być cały rok?:
Barierka i jeszcze więcej barierki© WrocNam
Ruszam dalej jezdnią, cały czas mając po lewej stronie ciąg z barierką chroniącą nie wiadomo przed czym.
Przy wjeżdżaniu do Kryniczna (5,9km) ciąg się kończy. I trzeba radzić sobie samemu:
Nieoczekiwany koniec ciągu P-R© WrocNam
Ciąg znowu się pojawia na końcu miejscowości, żeby zaraz znowu się skończyć. O tym już nie informują znaki, ale rozkopane pobocze.
Około 7km ciąg znowu się objawia. Przed dotarciem do Ligoty Pięknej odchodzi ładnym łukiem od drogi głównej:
Trochę się rozeszło© WrocNam
Ale nie powoduje to zniknięcia barierki:
Ale barierka się ciągnie© WrocNam
I znów mam wrażenie, że zima powinna trwać na cały rok:
Natura wyrówna© WrocNam
W Ligocie ciąg powstał po obu stronach drogi, ale ten kto trzymał się lewego (czyli tego, który ciągnie się od początku) może mieć trochę problemów po przejechaniu całej wioski:
I co dalej?© WrocNam
Ani śladu przejścia, ani żadnego znaku, że droga się kończy. Trzeba dokonać teleportacji na drugą stronę:
Szybki przeskok na drugą stronę© WrocNam
W Wiszni Małej (ok. 11km) odbijam w lewo na Szewce, dość mając już problemów ze śledzeniem drogi rowerowej i barierki w trudnych zimowych warunkach (termometr wskazuje -8).
Niemniej sprawdziłem mniej więcej połowę trasy Wrocław-Trzebnica, co podsumować mogę następującymi wnioskami:
1. Brak połączenia nowej trasy z istniejącymi w mieście (pozostaje nadal prawie 3km jazdy jezdnią - co pewnie dałoby się zlikwidować nie inwestując w barierkę).
2. Urywanie się trasy w wioskach (Kryniczno).
3. Brak utrzymania zimowego (co bardzo by się przydało).
4. Bezsensowna barierka niechroniąca przed niczym.
5. Barierka nie ciągnie się bite 12km (to jako pozytyw), ale nie wiem jak jest na odcinku Wisznia-Trzebnica (na to przyjdzie czas, kiedy zrobi się trochę cieplej).
6. Brak odpowiedniego oznakowania (Ligota).
W drodze powrotnej podjechałem do ślicznego kościółka w Strzeszowie:
Kościół w Strzeszowie© WrocNam
Przy okazji dowiedziałem się, jak długą ma historię mała wioseczka:
Tablica w Strzeszowie© WrocNam
Głównym celem w wiosce był krzyż pokutny, który mało już przypomina krzyż:
Zimowy krzyż pokutny w Strzeszowie© WrocNam
Po dobiciu się do drogi Oborniki-Wrocław spokojnie dojechałem do miasta i żeby trochę dokręcić kilometrów pojechałem okrężną drogą do domu.
Sprawdziłem, jak sobie dają radę w czasie obfitych opadów śniegu Parasolniki:
Zimowe Parasolniki© WrocNam
Wycieczka bardzo udana i już niewiele pozostało do granicznego kilometrażu w tym roku.
Trasa:
Dane wycieczki:
50.00 km (0.00 km teren) czas: 02:40 h avg:18.75 km/h
Komentarze
Bardzo fajnie opisujesz Twoje wypady rowerowe.Zdjęcia też super.Pozdrawiam:)
sikorski33 - 19:41 wtorek, 4 stycznia 2011 | linkuj
Super! Bardzo miło mi się czytało. Strasznie tęsknię za rowerem i nie mogę się już doczekać ocieplenia... Trzeba będzie na początku sezonu bardzo ostro pocisnąć, żeby za Wami nadążyć :]
Galen - 12:38 piątek, 31 grudnia 2010 | linkuj
Dla mnie ten śnieg to jest koszmar, wyjdę na rower jak się trochę roztopi :P
Platon - 09:49 piątek, 31 grudnia 2010 | linkuj
widzę że nie odpuszczasz jazdy w zimie. Ja się ograniczyłem do dojazdów do pracy. może z nowym rokiem będę więcej jeździł. Pozdrower
drBike - 08:47 piątek, 31 grudnia 2010 | linkuj
Komentuj