Dzień pięćdziesiąty trzeci
Sobota, 30 kwietnia 2011
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Kolejny (czwarty) już raz zdecydowałem się na sprawdzenie swych sił w maratonie szosowym na wymagającej trasie Żądła Szerszenia:
Dzień wcześniej, wieczorem, wymieniłem przywiezioną z Warszawy przez Brukselę linkę przerzutki (7 zł) i spróbowałem wyregulować przednią przerzutkę, ale ciągle coś szurało - niemniej znalazłem ustawienie najmniej wkurzające uszy, zasmarowałem wyczyszczony wcześniej łańcuch (wykorzystałem nowe smarowidło na suche warunki - TF2 Dry Wax with Krytox, ale nie jestem z niego zadowolony, bo już mniej więcej w połowie trasy łańcuch wydawała odgłosy, jakby nigdy nie widział na sobie czegoś do smarowania).
Rano zerwałem się, zalałem do bidonu przygotowany wieczorem szerszeniowy napój energetyczny i po ostatnich przygotowaniach ruszyłem srebrnym bolidem do Trzebnicy.
Po odebraniu numeru, przygotowaniu roweru do startu i przebraniu się byłem gotowy zmierzyć się z wydłużoną i zmienioną tegoroczną trasą.
Trasa:
Na starcie spotkałem Rafała, z którym zamieniliśmy kilka słów i wreszcie nastąpiła chwila prawdy:
Ze względu na dość skomplikowany początek trasy, poza miasto grupy startowe wyjeżdżały w asyście motocyklistów z klubu DTR.
Pogoda dopisywała, jechało się dobrze. Kilka kilometrów za Trzebnicą nasza malutka grupa została dogoniona przez szybką grupę, w której jechał Rafał, podpiąłem się i pociągnąłem niezłym tempem kilka kilometrów, ale potem odpadłem.
Samotnie przemierzałem kolejne kilometry, aż do momentu kiedy dołączyła do mnie miła pani na szosie z ekipy Szerszeni, z którą na zmianę pociskaliśmy w kierunku punktu żywieniowego. W czasie jazdy ostrzegała między innymi przed specjalną górką przygotowaną na tę edycję. Na jakimś zjeździe pani dodała gazu i się rozdzieliliśmy. Organizatorzy zapewnili czytelne oznakowanie trasy:
Powoli dojeżdżałem w okolice 70 km, gdzie zatrzymałem się po raz pierwszy na krótki popas. Pomogło mi to bardzo. Po bułce i małpim dopingu czułem się jak nowo narodzony.
Na punkcie spotkałem Tomka, który w barwach Husarii Szosowej również brał udział w Żądle.
Kolejne kilometry mijały samotnie, a w pewnym momencie pozdrowił mnie przemykający szybko Krzysiek, który ostatecznie zajął 1 miejsce w swojej grupie wiekowej.
Z każdą mijaną górką wyczekiwałem podjazdu, przed którym ostrzegała mnie pani z Szerszeni. Aż wreszcie się ukazała w całej okazałości - aż się zatrzymałem i zacząłem śmiać - dobrze, że było się gdzie rozpędzić, nachylenie 14%, prędkość w okolicach 50 km/h wystarczyło na swobodny dojazd do około 1/3 wysokości, potem zaczęła się walka.
Ale od czego są przełożenia w MTB? Wjechałem z dużym zapasem trybów. Niektórzy mocno walczyli, a niektórzy wprowadzali rowery:
Potem już było z górki i stałym tempem zbliżałem się do mety. Wreszcie dotarłem:
Czas netto: 5:14:10, czas brutto:5:33:29, miejsce 414 (na 464 kończących - cieszy mnie szczególnie, że pod koniec byłem w stanie wyprzedzać - na 88 km byłem 426, na 108 ponownie 426, na 115 już 422), w kategorii wiekowo-rowerowej 17 (na 21 kończących).
Jak co roku, jestem zadowolony ze startu i uczestnictwa.
Po posiłku regeneracyjnym, szybkie pakowanie i powrót srebrnym bolidem do domu.
ZDJĘCIA PÓŹNIEJ.
Żądło Szerszenia 2011© WrocNam
Dzień wcześniej, wieczorem, wymieniłem przywiezioną z Warszawy przez Brukselę linkę przerzutki (7 zł) i spróbowałem wyregulować przednią przerzutkę, ale ciągle coś szurało - niemniej znalazłem ustawienie najmniej wkurzające uszy, zasmarowałem wyczyszczony wcześniej łańcuch (wykorzystałem nowe smarowidło na suche warunki - TF2 Dry Wax with Krytox, ale nie jestem z niego zadowolony, bo już mniej więcej w połowie trasy łańcuch wydawała odgłosy, jakby nigdy nie widział na sobie czegoś do smarowania).
Rano zerwałem się, zalałem do bidonu przygotowany wieczorem szerszeniowy napój energetyczny i po ostatnich przygotowaniach ruszyłem srebrnym bolidem do Trzebnicy.
Po odebraniu numeru, przygotowaniu roweru do startu i przebraniu się byłem gotowy zmierzyć się z wydłużoną i zmienioną tegoroczną trasą.
Przed startem© WrocNam
Trasa:
Na starcie spotkałem Rafała, z którym zamieniliśmy kilka słów i wreszcie nastąpiła chwila prawdy:
Na starcie (by Szosowiec.pl)© WrocNam
Ze względu na dość skomplikowany początek trasy, poza miasto grupy startowe wyjeżdżały w asyście motocyklistów z klubu DTR.
Pogoda dopisywała, jechało się dobrze. Kilka kilometrów za Trzebnicą nasza malutka grupa została dogoniona przez szybką grupę, w której jechał Rafał, podpiąłem się i pociągnąłem niezłym tempem kilka kilometrów, ale potem odpadłem.
Samotnie przemierzałem kolejne kilometry, aż do momentu kiedy dołączyła do mnie miła pani na szosie z ekipy Szerszeni, z którą na zmianę pociskaliśmy w kierunku punktu żywieniowego. W czasie jazdy ostrzegała między innymi przed specjalną górką przygotowaną na tę edycję. Na jakimś zjeździe pani dodała gazu i się rozdzieliliśmy. Organizatorzy zapewnili czytelne oznakowanie trasy:
Górki© WrocNam
Dziury jeszcze przez 2 km© WrocNam
Miejsce popasu© WrocNam
Powoli dojeżdżałem w okolice 70 km, gdzie zatrzymałem się po raz pierwszy na krótki popas. Pomogło mi to bardzo. Po bułce i małpim dopingu czułem się jak nowo narodzony.
Na punkcie spotkałem Tomka, który w barwach Husarii Szosowej również brał udział w Żądle.
Kolejne kilometry mijały samotnie, a w pewnym momencie pozdrowił mnie przemykający szybko Krzysiek, który ostatecznie zajął 1 miejsce w swojej grupie wiekowej.
Z każdą mijaną górką wyczekiwałem podjazdu, przed którym ostrzegała mnie pani z Szerszeni. Aż wreszcie się ukazała w całej okazałości - aż się zatrzymałem i zacząłem śmiać - dobrze, że było się gdzie rozpędzić, nachylenie 14%, prędkość w okolicach 50 km/h wystarczyło na swobodny dojazd do około 1/3 wysokości, potem zaczęła się walka.
Oczekiwany podjazd© WrocNam
Ale od czego są przełożenia w MTB? Wjechałem z dużym zapasem trybów. Niektórzy mocno walczyli, a niektórzy wprowadzali rowery:
Moja walka (by Szerszenie)© WrocNam
Walka innych uczestników© WrocNam
Potem już było z górki i stałym tempem zbliżałem się do mety. Wreszcie dotarłem:
Na mecie© WrocNam
Regeneracja© WrocNam
Czas netto: 5:14:10, czas brutto:5:33:29, miejsce 414 (na 464 kończących - cieszy mnie szczególnie, że pod koniec byłem w stanie wyprzedzać - na 88 km byłem 426, na 108 ponownie 426, na 115 już 422), w kategorii wiekowo-rowerowej 17 (na 21 kończących).
Jak co roku, jestem zadowolony ze startu i uczestnictwa.
Po posiłku regeneracyjnym, szybkie pakowanie i powrót srebrnym bolidem do domu.
ZDJĘCIA PÓŹNIEJ.
Dane wycieczki:
135.00 km (0.00 km teren) czas: 05:14 h avg:25.80 km/h
Komentarze
Jestem pod dużym wrażeniem tego że podjechałeś :)
Gratulacje za udział i ukończenie ! JPbike - 23:25 sobota, 7 maja 2011 | linkuj
Gratulacje za udział i ukończenie ! JPbike - 23:25 sobota, 7 maja 2011 | linkuj
Zdjęć w necie jest już tyle, że ciężko to wszystko przejrzeć. Na wielu Ciebie widziałem :)
Platon - 14:37 środa, 4 maja 2011 | linkuj
Komentuj