Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2010
Dystans całkowity: | 323.00 km (w terenie 18.00 km; 5.57%) |
Czas w ruchu: | 18:15 |
Średnia prędkość: | 17.70 km/h |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 17.94 km i 1h 00m |
Więcej statystyk |
Wypad zagraniczny-Bruksela
Sobota, 30 stycznia 2010
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Nie jeździłem przez cały tydzień na rowerze ze względu na służbowy wyjazd do rowerowego miasta - Brukseli.
Po ulicach śmiga trochę rowerzystów, nie tak wielu jak w lecie. Warunki nie były najlepsze (koło zera i popadujący czasami śniego-deszcz), lecz daleko do naszych.
Czasu na zwiedzanie nie było za dużo, odwiedziłem tylko okolice Grand Place'u.
Wypatrzyłem taką dostawczą maszynkę:
Poza tym zimowy obraz katedry patronów Brukseli (w lecie chwilę spędziłem na jednej z parkowych ławeczek):
Na miastem cały czas góruje kolosalny Pałac Sprawiedliwości:
Chwilami niebo się rozpogadzało:
Jedna z plenerowych instalacji:
W niektórych oknach Królewskiego Muzeum Sztuki widać było cały czas błękitne niebo z chmurkami:
W mieście stoi też trochę pozostałości z przeszłości:
Na jednym z miejskich skwerów porobiłem sobie kilka zdjęć:
Więcej zdjęć z Brukseli w opisie z moich poprzednich wyjazdów: lipcowego i październikowego
W czasie lotu z Wrocławia uwieczniłem okolice, w których rozgrywana była zeszłoroczna MNM, czyli okołokątne lasy i pola (szyba nie była największej czystości - w locie powrotnym dowiedziałem się dlaczego, bo przechodziłem procedurę odmrażania samolotu, czyli polewania go specjalnym płynem):
Udało mi się też zobaczyć kopalnię i elektrownię w Bełchatowie:
W drodze do Brukseli goniliśmy Słońce (kiedy wsiadałem do samolotu, słońce właśnie kryło się za horyzont, kiedy wznieśliśmy się na przelotową wysokość, słońce przez prawie godzinę pozostawało własnie w takiej pozycji):
W drodze powrotnej miałem okazję siedzieć kilka rzędów od kilkorga polskich europarlamentarzystów, wracających do Polski: A. Bielana, J. Hibner, D. Jazłowieckiej, J. Kurskiego, J. Zemke, Z. Ziobro (przynajmniej tylu rozpoznałem).
Czekając na lotnisku w Warszawie widziałem pędzącego na samolot G. Schetynę, a w samolocie do Wrocławia zauważyłem H. Śleszyńską.
Powrót mogę uznać zatem za bardzo światowy.
Po ulicach śmiga trochę rowerzystów, nie tak wielu jak w lecie. Warunki nie były najlepsze (koło zera i popadujący czasami śniego-deszcz), lecz daleko do naszych.
Czasu na zwiedzanie nie było za dużo, odwiedziłem tylko okolice Grand Place'u.
Wypatrzyłem taką dostawczą maszynkę:
Trójkołowiec© WrocNam
Poza tym zimowy obraz katedry patronów Brukseli (w lecie chwilę spędziłem na jednej z parkowych ławeczek):
Katedra Św. Michała i Św. Guduli© WrocNam
Na miastem cały czas góruje kolosalny Pałac Sprawiedliwości:
Pałac Sprawiedliwości© WrocNam
Chwilami niebo się rozpogadzało:
Ratusz i Księżyc© WrocNam
Jedna z plenerowych instalacji:
Miejskie słowa© WrocNam
W niektórych oknach Królewskiego Muzeum Sztuki widać było cały czas błękitne niebo z chmurkami:
Niebo w oknie© WrocNam
W mieście stoi też trochę pozostałości z przeszłości:
Cześć murów© WrocNam
Średniowieczna wieża© WrocNam
Na jednym z miejskich skwerów porobiłem sobie kilka zdjęć:
Trzy aparaty© WrocNam
Kolorowa trójca© WrocNam
Więcej zdjęć z Brukseli w opisie z moich poprzednich wyjazdów: lipcowego i październikowego
W czasie lotu z Wrocławia uwieczniłem okolice, w których rozgrywana była zeszłoroczna MNM, czyli okołokątne lasy i pola (szyba nie była największej czystości - w locie powrotnym dowiedziałem się dlaczego, bo przechodziłem procedurę odmrażania samolotu, czyli polewania go specjalnym płynem):
Okolice Kątnej© WrocNam
Udało mi się też zobaczyć kopalnię i elektrownię w Bełchatowie:
Bełchatów© WrocNam
W drodze do Brukseli goniliśmy Słońce (kiedy wsiadałem do samolotu, słońce właśnie kryło się za horyzont, kiedy wznieśliśmy się na przelotową wysokość, słońce przez prawie godzinę pozostawało własnie w takiej pozycji):
W pogoni za Słońcem© WrocNam
W drodze powrotnej miałem okazję siedzieć kilka rzędów od kilkorga polskich europarlamentarzystów, wracających do Polski: A. Bielana, J. Hibner, D. Jazłowieckiej, J. Kurskiego, J. Zemke, Z. Ziobro (przynajmniej tylu rozpoznałem).
Czekając na lotnisku w Warszawie widziałem pędzącego na samolot G. Schetynę, a w samolocie do Wrocławia zauważyłem H. Śleszyńską.
Powrót mogę uznać zatem za bardzo światowy.
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Dzień osiemnasty sezonu
Po powrocie z pracy szybki obiad i przejażdżka na Borowską do sklepu motoryzacyjnego, żeby odebrać kupiony na Allegro smar do łańcucha. Jutro będzie testowanie.
Wykorzystując niezłe warunki pogodowo-drogowe, mimo stosunkowo niekorzystnych warunków temperaturowych (temperatura ze znanej piosenki Lady Pank), pojechałem na Ślężną i Plac Kościuszki obejrzeć dwa nowe krasnale (nazwy na razie nieoficjalne):
Kiedy wracałem Legnicką do domu, jakaś niedouczona (w zakresie ruchu drogowego) lekarka z mijającej mnie karetki otworzyła okno i coś tam krzyczała o jeździe ścieżkami rowerowymi. Na światłach dojechałem do niej, znacząco popatrzyłem i tylko pokręciłem głową nad nieuctwem.
Wykorzystując niezłe warunki pogodowo-drogowe, mimo stosunkowo niekorzystnych warunków temperaturowych (temperatura ze znanej piosenki Lady Pank), pojechałem na Ślężną i Plac Kościuszki obejrzeć dwa nowe krasnale (nazwy na razie nieoficjalne):
Krasnal Weterynarz© WrocNam
Krasnal Świntuszek© WrocNam
Kiedy wracałem Legnicką do domu, jakaś niedouczona (w zakresie ruchu drogowego) lekarka z mijającej mnie karetki otworzyła okno i coś tam krzyczała o jeździe ścieżkami rowerowymi. Na światłach dojechałem do niej, znacząco popatrzyłem i tylko pokręciłem głową nad nieuctwem.
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:16.00 km/h
Dzień siedemnasty sezonu
Niedziela, 17 stycznia 2010
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Znowu padał śnieg:
:-D (bo lubię jak w zimie jest biało)
:-( (bo jutro wyjeżdżam i jeszcze trochę śniegu może bardzo utrudnić mi pracę).
Małe kręcenie po Wrocławiu pętlą, którą czasami biegam (Legnicka, Klecińska, Grabiszyńska, Podwale, Legnicka).
Przy stadionie przy Oporowskiej zobaczyłem reklamę jednego starego i kilku nowych napoi - alternatywnych również dla Piasta:
Na Promenadzie Staromiejskiej:
Zamknięty został mostek łączący Promenadę z Podwalem. Pewnie dlatego, że otwarto nowy, a stary musi być wyremontowany:
Mewy mają teraz za to miejsce żeby spokojnie pokontemplować otoczenie:
Dziś kończy się dobra zimowa passa przejazdowa - do piątku nie wsiądę na rower.
Spadłem z pierwszej 50 dystansów. Pojawił się za to na 1. miejscu gość z 3000 km bez wpisów na blogu (!).
Jeszcze do poczytania - trochę śmieszne, ale w sumie tragiczne.
Według "Faktu" we Wrocławiu tragedia. Kto chce może zagłosować!
:-D (bo lubię jak w zimie jest biało)
:-( (bo jutro wyjeżdżam i jeszcze trochę śniegu może bardzo utrudnić mi pracę).
Małe kręcenie po Wrocławiu pętlą, którą czasami biegam (Legnicka, Klecińska, Grabiszyńska, Podwale, Legnicka).
Przy stadionie przy Oporowskiej zobaczyłem reklamę jednego starego i kilku nowych napoi - alternatywnych również dla Piasta:
Napoje Śląska© WrocNam
Na Promenadzie Staromiejskiej:
Zimowa fosa© WrocNam
Zamknięty został mostek łączący Promenadę z Podwalem. Pewnie dlatego, że otwarto nowy, a stary musi być wyremontowany:
Zamknięty mostek© WrocNam
Mewy mają teraz za to miejsce żeby spokojnie pokontemplować otoczenie:
Ptasia okupacja© WrocNam
Dziś kończy się dobra zimowa passa przejazdowa - do piątku nie wsiądę na rower.
Spadłem z pierwszej 50 dystansów. Pojawił się za to na 1. miejscu gość z 3000 km bez wpisów na blogu (!).
Jeszcze do poczytania - trochę śmieszne, ale w sumie tragiczne.
Według "Faktu" we Wrocławiu tragedia. Kto chce może zagłosować!
Dane wycieczki:
12.00 km (2.00 km teren) czas: 00:45 h avg:16.00 km/h
Dzień szesnasty sezonu
Sobota, 16 stycznia 2010
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Krótka przejażdżka zobaczyć nową postać i nowe sprzęty na ulicach Wrocławia.
Po drodze zauważyłem na wejściem jednej z kamienic ładną zasłonkę:
Na Placu Dominikańskim od kilku tygodni lub nawet miesięcy na ścianie wisi obraz pod wielce mówiącym tytułem "MI-Z":
Wczoraj Wrocław wzbogacił się o kolejną miejską rzeźbę. Mają rację ci, którzy krytykują jej ustawienie - po pierwsze: stoi w takim miejscu, że ciężko ją zauważyć:
Zarzut drugi: wygląda jak anorektyczka. Zarzut trzeci: ze względu na to, że wpatruje się w Galerię Dominikańską, można ją uznać za "galeriankę":
Zarzut czwarty: stoi tak, że właściwie nie można jej dobrze obejrzeć ze wszystkich stron (z tyłu, w rękach trzyma kwiatek):
Akurat rzeźbę podziwiała też znana Baśka z klatki B.
Od kilku dni we Wrocławiu stoją też nowe stojaki rowerowe:
Szermierz z powodu zimy dorobił się nakrycia głowy:
Dzisiejsze poszukiwania smaru do łańcucha znowu zakończone porażką - chyba kupię na Allegro.
Po drodze zauważyłem na wejściem jednej z kamienic ładną zasłonkę:
Soplowa zasłonka© WrocNam
Na Placu Dominikańskim od kilku tygodni lub nawet miesięcy na ścianie wisi obraz pod wielce mówiącym tytułem "MI-Z":
Miejski obraz© WrocNam
Wczoraj Wrocław wzbogacił się o kolejną miejską rzeźbę. Mają rację ci, którzy krytykują jej ustawienie - po pierwsze: stoi w takim miejscu, że ciężko ją zauważyć:
Gdzie jest?© WrocNam
Zarzut drugi: wygląda jak anorektyczka. Zarzut trzeci: ze względu na to, że wpatruje się w Galerię Dominikańską, można ją uznać za "galeriankę":
Wrocławianka© WrocNam
Zarzut czwarty: stoi tak, że właściwie nie można jej dobrze obejrzeć ze wszystkich stron (z tyłu, w rękach trzyma kwiatek):
Wrocławianka z Baśką© WrocNam
Akurat rzeźbę podziwiała też znana Baśka z klatki B.
Od kilku dni we Wrocławiu stoją też nowe stojaki rowerowe:
Nowe stojaki© WrocNam
Zajęty stojak© WrocNam
Szermierz z powodu zimy dorobił się nakrycia głowy:
Zimowy Szermierz© WrocNam
Dzisiejsze poszukiwania smaru do łańcucha znowu zakończone porażką - chyba kupię na Allegro.
Dane wycieczki:
8.00 km (0.00 km teren) czas: 00:35 h avg:13.71 km/h
Dzień piętnasty sezonu
Do pracy normalnie - nadal jezdnią.
Powrót przez miasto w poszukiwaniu polecanego przez kundello21 smaru do łańcucha.
W drodze zauważyłem dziwnie czerwoną plamę w miejscu gdzie zazwyczaj przesiaduje krasnal Skarbuś. Okazało się, że nadal bawi się w św. Mikołaja:
Powrót przez miasto w poszukiwaniu polecanego przez kundello21 smaru do łańcucha.
W drodze zauważyłem dziwnie czerwoną plamę w miejscu gdzie zazwyczaj przesiaduje krasnal Skarbuś. Okazało się, że nadal bawi się w św. Mikołaja:
Mikołajowy Krasnal Skarbuś© WrocNam
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:16.00 km/h
Dzień czternasty sezonu
Do pracy normalnie - nadal jezdniami - DDR całkowicie nieprzejezdne na pewnych odcinkach.
Powrót dłuższą drogą przez miasto.
Kolega powiedział, że widział wczoraj, jak kilku chłopaczków przerabiało bałwana na popiersie:
Już miałem ruszać po zrobieniu zdjęć, kiedy nagle poczułem się jak w filmie Hitchcocka. Ptaków było pewnie kilka tysięcy:
Oprócz sopli i oblodzonych elementów elewacji, zaczyna się sezon dachowych lawin:
Powrót dłuższą drogą przez miasto.
Kolega powiedział, że widział wczoraj, jak kilku chłopaczków przerabiało bałwana na popiersie:
Zimowe popiersie© WrocNam
Profil zimowego popiersia© WrocNam
Już miałem ruszać po zrobieniu zdjęć, kiedy nagle poczułem się jak w filmie Hitchcocka. Ptaków było pewnie kilka tysięcy:
Ptaki© WrocNam
Hitchcockowe klimaty© WrocNam
Oprócz sopli i oblodzonych elementów elewacji, zaczyna się sezon dachowych lawin:
Lawina dachowa© WrocNam
Lokalna lawina© WrocNam
Dane wycieczki:
22.00 km (0.00 km teren) czas: 01:15 h avg:17.60 km/h
Dzień trzynasty sezonu
Do pracy normalnie - znowu po Osobowickiej i Obornickiej jezdnią, bo chodnikiem i DDR się nie dało.
Powrót dłuższą drogą przez miasto.
Miasto zaczyna obradzać soplami:
Rozpoczyna się z nimi walka:
W drodze z Ostrowa zatrzymałem się na Moście Tumskim:
Wiem już czego oczekiwać, kiedy zatrzymam się w pięciogwiazdkowym hotelu - np. odśnieżenia samochodu (w weekend widziałem gościa w liberii, który usuwał śnieg z jakiegoś merca).
Powrót dłuższą drogą przez miasto.
Miasto zaczyna obradzać soplami:
Sople© WrocNam
Rozpoczyna się z nimi walka:
Czyszczenie sopli© WrocNam
W drodze z Ostrowa zatrzymałem się na Moście Tumskim:
Mosty Młyńskie© WrocNam
Wiem już czego oczekiwać, kiedy zatrzymam się w pięciogwiazdkowym hotelu - np. odśnieżenia samochodu (w weekend widziałem gościa w liberii, który usuwał śnieg z jakiegoś merca).
Dane wycieczki:
20.00 km (0.00 km teren) czas: 01:10 h avg:17.14 km/h
Dzień dwunasty sezonu
Wtorek, 12 stycznia 2010
Kategoria Praca
| Aktywność:
W trudnych warunkach do pracy i z powrotem.
Pieszy i rowerzysta zawsze sobie poradzi pokonać przeszkodę terenową:
Trochę mrozu i kilkucentymetrowa warstwa śniegu i robota stoi - Obwodnica Śródmiejska:
Zdjęcie z przygotowywania wczorajszego obiadu:
Pieszy i rowerzysta zawsze sobie poradzi pokonać przeszkodę terenową:
Dadzą sobie radę© WrocNam
Trochę mrozu i kilkucentymetrowa warstwa śniegu i robota stoi - Obwodnica Śródmiejska:
Zimowa budowa obwodnicy© WrocNam
Zdjęcie z przygotowywania wczorajszego obiadu:
Glazura lodowa 30%© WrocNam
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 01:10 h avg:13.71 km/h
Dzień jedenasty sezonu
Pojechałem zobaczyć ślady wczorajszej bytności Alleycatowców na Wzgórzu Polskim. Przy okazji wybranie pieniędzy z bankomatu i kilka obserwacji miejskich.
Kto by się przejmował i zajmował odśnieżaniem przejść dla pieszych w centrum miasta?:
Poza tym, co to za stwierdzenia: "Atak zimy". Jest styczeń, środek zimy, więc co to znaczy atak? Gdyby takie warunki były w marcu, albo jeszcze lepiej w czerwcu, wtedy bym rozumiał określenie "atak".
Przy Moście Piaskowym i na Bulwarze Dunikowskiego porobiłem trochę zdjęć.
Zimowy Ostrów Tumski:
Krasnalowi Praczowi spod śniegu nie wystaje nawet czubek czapki:
Do walki o kawałki chleba rzucane przez ludzi stanęły drużyny Kaczek i Mew:
Na Wzgórzu, mimo padającego wczoraj śniegu pozostało jeszcze trochę naszych śladów. Jednym z zadań było zrobienie w śniegu czegoś co nazywa się orłem lub aniołkiem:
Bastion Ceglarski nadal pozostaje ruiną:
Niektórzy chyba poczekają do wiosny z wyjazdem z miejsca postoju:
Nastąpiło duże przyspieszenie momentu rozpoczęcia Euro 2012 - 27.12.2009 (czyli 15 dni temu) było 891 dni. Jak tak dalej pójdzie Euro 2012 zacznie się na początki 2011 na nieskończonym stadionie:
Papa Krasnal dorobił się orkiestrowego listka:
Kto by się przejmował i zajmował odśnieżaniem przejść dla pieszych w centrum miasta?:
Przejście dla pieszych© WrocNam
Poza tym, co to za stwierdzenia: "Atak zimy". Jest styczeń, środek zimy, więc co to znaczy atak? Gdyby takie warunki były w marcu, albo jeszcze lepiej w czerwcu, wtedy bym rozumiał określenie "atak".
Przy Moście Piaskowym i na Bulwarze Dunikowskiego porobiłem trochę zdjęć.
Zimowy Ostrów Tumski:
Zamarznięta Odra z Ostrowem w tle© WrocNam
Zimowy Ostrów© WrocNam
Krasnalowi Praczowi spod śniegu nie wystaje nawet czubek czapki:
Zimowy Krasnal Pracz© WrocNam
Do walki o kawałki chleba rzucane przez ludzi stanęły drużyny Kaczek i Mew:
Walka o paszę© WrocNam
Na Wzgórzu, mimo padającego wczoraj śniegu pozostało jeszcze trochę naszych śladów. Jednym z zadań było zrobienie w śniegu czegoś co nazywa się orłem lub aniołkiem:
Alleycatowe ślady© WrocNam
Bastion Ceglarski nadal pozostaje ruiną:
Zimowy Bastion Ceglarski© WrocNam
Niektórzy chyba poczekają do wiosny z wyjazdem z miejsca postoju:
Zasypani© WrocNam
Nastąpiło duże przyspieszenie momentu rozpoczęcia Euro 2012 - 27.12.2009 (czyli 15 dni temu) było 891 dni. Jak tak dalej pójdzie Euro 2012 zacznie się na początki 2011 na nieskończonym stadionie:
Zegar tyka© WrocNam
Papa Krasnal dorobił się orkiestrowego listka:
Orkiestrowy Papa Krasnal© WrocNam
Dane wycieczki:
7.00 km (0.00 km teren) czas: 00:35 h avg:12.00 km/h
Dzień dziesiąty sezonu
Postanowiłem wziąć udział w organizowanym z okazji WOŚP Alleycat'cie Świątecznej Pomocy.
Dzięki temu zasiliłem konto fundacji dodatkowymi 5 złotymi, przeżyłem kolejną przygodę, poznałem nowych ludzi i stałem się właścicielem pierwszej szprychówki:
Na miejsce startu zgłosiłem się kilka minut wcześniej i wraz z organizatorem - Pawłem - gadając na różne tematy, obserwowaliśmy rozmaite techniki pokonywania terenu i dojazdu do celu. Zebrała nas się spora jak na warunki, dziewięcioosobowa grupa wyścigowa (edit-po sprawdzeniu okazało się, że grupa miała 11 osób):
Jak to na poważnej imprezie sportowej, towarzyszył nam reporter lokalnego radia, który przeprowadzał wywiady. Nasza grupka oraz stojące samotnie przez kilka minut rowery stanowiliśmy pewnego rodzaju sensację:
Kilka minut przed 14 organizator porozkładał opisy trasy zawierające miejsca, do których mieliśmy dotrzeć:
Już na samym początku straciłem kilka cennych sekund, myląc położenie Wzgórza Polskiego ze Słowiańskim i koniecznym sprawdzeniem na mapie. Niemniej na miejsce dotarłem nie całkiem opóźniony. Następnie musieliśmy odwiedzić dwie kwiaciarnie (Curie-Skłodowskiej, Ołbińska) i sprawdzić nazwę firmy na Czarnieckiego. Potem już tylko do mety usytuowanej na Wzgórzu Andersa:
Cały dochód z wyścigów został przeznaczony na konto WOŚP. Dwuosobowy zespół zwycięzców otrzymał przywilej wrzucenia wszystkich pieniędzy do skrzyneczek:
Zająłem zaszczytne przedostanie miejsce (edit-po sprawdzeniu okazało się, że trzecie od końca - co nie zmienia faktu, że zabawa była przednia). Ostatni zawodnik ze względu na problemy techniczne dotarł już po rozdaniu nagród:
A pod Wzgórzem Andersa impreza dopiero się rozkręcała - grały zespoły, prowadzono konkursy, prezentowano możliwości sprzętu, dokonywano próby upchnięcia jak największej ilości ludzi w autobusie (zamiast policzyć zwykłych z pasażerów na obleganych trasach obsługiwanych przez krótkie autobusy):
Po drodze (na Ołbińskiej) pomagałem wypchnąć samochód z bocznej uliczki na bardziej wyjeżdżoną, zaś pod domem wpychałem przez zaspę Golfa, który nie mógł zaparkować na wolnym miejscu.
Przed wyjazdem wymieniłem klocki w tylnym hamulcu i wymieniłem tylną oponę na znalezioną wczoraj w piwnicy prawie nieużywaną Cobrę Kelly's, która pozostała po starym rowerze. Na takiej oponie z bieżnikiem, zupełnie inaczej niż wczoraj, rower rwał się do przodu.
Dzięki temu zasiliłem konto fundacji dodatkowymi 5 złotymi, przeżyłem kolejną przygodę, poznałem nowych ludzi i stałem się właścicielem pierwszej szprychówki:
Pierwsza szprychówka© WrocNam
Na miejsce startu zgłosiłem się kilka minut wcześniej i wraz z organizatorem - Pawłem - gadając na różne tematy, obserwowaliśmy rozmaite techniki pokonywania terenu i dojazdu do celu. Zebrała nas się spora jak na warunki, dziewięcioosobowa grupa wyścigowa (edit-po sprawdzeniu okazało się, że grupa miała 11 osób):
Przed startem Alleycata© WrocNam
Same ostre© WrocNam
Jak to na poważnej imprezie sportowej, towarzyszył nam reporter lokalnego radia, który przeprowadzał wywiady. Nasza grupka oraz stojące samotnie przez kilka minut rowery stanowiliśmy pewnego rodzaju sensację:
Maszyny się grzeją© WrocNam
Kilka minut przed 14 organizator porozkładał opisy trasy zawierające miejsca, do których mieliśmy dotrzeć:
Rozkładanie opisów trasy© WrocNam
Już na samym początku straciłem kilka cennych sekund, myląc położenie Wzgórza Polskiego ze Słowiańskim i koniecznym sprawdzeniem na mapie. Niemniej na miejsce dotarłem nie całkiem opóźniony. Następnie musieliśmy odwiedzić dwie kwiaciarnie (Curie-Skłodowskiej, Ołbińska) i sprawdzić nazwę firmy na Czarnieckiego. Potem już tylko do mety usytuowanej na Wzgórzu Andersa:
Oczekiwanie na dojeżdżających© WrocNam
Na mecie© WrocNam
Cały dochód z wyścigów został przeznaczony na konto WOŚP. Dwuosobowy zespół zwycięzców otrzymał przywilej wrzucenia wszystkich pieniędzy do skrzyneczek:
Podział pieniędzy© WrocNam
Zadanie zwycięzców© WrocNam
Wrzutka© WrocNam
Zająłem zaszczytne przedostanie miejsce (edit-po sprawdzeniu okazało się, że trzecie od końca - co nie zmienia faktu, że zabawa była przednia). Ostatni zawodnik ze względu na problemy techniczne dotarł już po rozdaniu nagród:
Ostatni z pierwszych© WrocNam
A pod Wzgórzem Andersa impreza dopiero się rozkręcała - grały zespoły, prowadzono konkursy, prezentowano możliwości sprzętu, dokonywano próby upchnięcia jak największej ilości ludzi w autobusie (zamiast policzyć zwykłych z pasażerów na obleganych trasach obsługiwanych przez krótkie autobusy):
WOSP 2010© WrocNam
Po drodze (na Ołbińskiej) pomagałem wypchnąć samochód z bocznej uliczki na bardziej wyjeżdżoną, zaś pod domem wpychałem przez zaspę Golfa, który nie mógł zaparkować na wolnym miejscu.
Przed wyjazdem wymieniłem klocki w tylnym hamulcu i wymieniłem tylną oponę na znalezioną wczoraj w piwnicy prawie nieużywaną Cobrę Kelly's, która pozostała po starym rowerze. Na takiej oponie z bieżnikiem, zupełnie inaczej niż wczoraj, rower rwał się do przodu.
Dane wycieczki:
25.00 km (10.00 km teren) czas: 01:30 h avg:16.67 km/h