Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2012
Dystans całkowity: | 354.00 km (w terenie 20.00 km; 5.65%) |
Czas w ruchu: | 16:05 |
Średnia prędkość: | 22.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma kalorii: | 4230 kcal |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 39.33 km i 1h 47m |
Więcej statystyk |
B-20
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012
Kategoria Przebieżka
| Aktywność:
Po weekendowej jeździe chwila przebieżki (4 km w 21 min.) i ćwiczeń ogólnych.
Dane wycieczki:
0.00 km (4.00 km teren) czas: h avg: km/h
R-56
Niedziela, 29 kwietnia 2012
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Rano obudziłem się z lekko bolącymi nogami i musiałem je jakoś rozruszać. Trasa do Trzebnicy na oficjalne zakończenie Żądła Szerszenia 2012 wydawała się idealna. Ruszyłem i od samego początku zaczął mi towarzyszyć wiatr w twarz. Jakoś jednak dojechałem na sam początek imprezy. Puchary już czekały:
Razem z nimi nagrody rzeczowe za utwór literacki na temat piłkarsko - kolarski:
Największą atrakcją byli goście specjalni: panowie Szurkowski i Charucki:
Największe oklaski dostał jednak zawodnik, który w wieku 82 lat pokonał dystans 150 km (i to w czasie tylko o około 5 minut gorszym ode mnie):
Rozdawanie nagród odbywało się jak zwykle szybko i sprawnie:
Zostałem uchwycony podczas małej regulacji ustawień rumaka:
Wraz z oficjalnym zakończeniem mistrzowie w asyście odjechali w siną dal:
Po drodze zahaczyłem o trzebnicki park zobaczyć nową strukturę:
Przez zmienną wiosenną pogodę trzebnickie wzgórza jeszcze nie wyglądają tak jak powinny:
Panorama części Wrocławia podczas wietrznego powrotu:
Trasa:
Trofea Żądła 2012© WrocNam
Razem z nimi nagrody rzeczowe za utwór literacki na temat piłkarsko - kolarski:
Nagrody i trofea© WrocNam
Największą atrakcją byli goście specjalni: panowie Szurkowski i Charucki:
Mistrzowie: Szurkowski i Charucki© WrocNam
Największe oklaski dostał jednak zawodnik, który w wieku 82 lat pokonał dystans 150 km (i to w czasie tylko o około 5 minut gorszym ode mnie):
82 lata i 150 km zaliczone© WrocNam
Rozdawanie nagród odbywało się jak zwykle szybko i sprawnie:
Zakończenie Żądła Szerszenia 2012© WrocNam
Zostałem uchwycony podczas małej regulacji ustawień rumaka:
Ja na zakończeniu Żądła 2012 (by Rafał K)© WrocNam
Wraz z oficjalnym zakończeniem mistrzowie w asyście odjechali w siną dal:
Mistrzowie odjeżdżają© WrocNam
Po drodze zahaczyłem o trzebnicki park zobaczyć nową strukturę:
Kompozycja przestrzenna© WrocNam
Przez zmienną wiosenną pogodę trzebnickie wzgórza jeszcze nie wyglądają tak jak powinny:
Niezbyt zielono-żółte Wzgórza Trzebnickie© WrocNam
Panorama części Wrocławia podczas wietrznego powrotu:
Sky Tower i kominy© WrocNam
Trasa:
Dane wycieczki:
58.00 km (0.00 km teren) czas: 02:30 h avg:23.20 km/h
R-55
Sobota, 28 kwietnia 2012
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Znów nastał dzień poddania się kuracji wytrzymałościowej serwowanej przez Szerszenie z Trzebnicy, czyli kolejne Żądło Szerszenia. To już mój 5. raz.
Po krótkim śnie, zebrałem się, pobiegłem po srebrny bolid, zamontowałem bagażnik i na nim rower i ruszyłem w dziewiczy dla tego zestawu przejazd na dłuższej trasie. Po drodze sprawdziłem stan trzymania bagażnika (bez uwag) i dobiłem na stacji powietrzem opony, żeby się toczyły.
Po dojechaniu na miejsce, pobiegłem po pakiet startowy i zacząłem przygotowania do startu. Znowu Szerszenie postarały się, żeby puścić zawodników w skarpetkach:
Przed startem spotkałem Rafała i Radka:
Rumak w wersji startowej - odchudzonej o parę kilo w stosunku do lat poprzednich:
W grupie startowej (w tym roku grupy były przypadkowo losowane spośród startujących) znalazłem się z samymi rowerami szosowymi. Po starcie podczas przejazdu przez miasto jakoś się z nimi trzymałem, ale po wyjeździe na tereny rolnicze cała grupa rozwinęła nieosiągalną przeze mnie prędkość i zaczęła mi znikać. Ale i tak przez pierwsze 20 kilometrów miałem średnią powyżej 33 km. Pomagał w tym wiatr, który w dalszej części dystansu miałem lekko przeklinać.
Po drodze zatrzymałem się przy małej awarii, której doznał Husarz Marcin, którego wspomogłem jak mogłem (podobnie jak inni), ale którego pech nie opuścił tego dnia:
Kręciłem sobie spokojnie przez okolice Stawów Milickich, słońce coraz bardziej przygrzewało (czasami termometr w czasie całej jazdy pokazywał mi 35 stopni) i dotarłem w końcu do pierwszego punktu żywnościowego, który usytuowany był przy nowo otwieranej trasie rowerowej poprowadzonej po szlaku kolejki wąskotorowej:
Właśnie tam byłem świadkiem typowej peletonowej małej kolizji, która chyba zakończyła się tylko otarciami:
Jazda za punktem żywnościowym była już gorsza bo prowadziła głównie pod wiatr, przez co prędkość spadała i zaczęło odzywać się zmęczenie.
Do drugiego punktu żywnościowego przez własną głupotę dotarłem na ostatnich kroplach wody.
Potem zaczęły się schody w Kocich Górach i słynne podjazdy z Prababką na czele. Pod górę za Tarnowcem wjechałem na nogach objętych kurczami we wszystkich chyba mięśniach. Na szczęście w jednej nodze przeważały kurcze zginaczy, a w drugiej prostowników, więc jakoś dawałem radę znaleźć pozycję odpoczynkową podczas zjazdów.
W Boleścinie w sklepie, gdzie zrobiłem sobie mały pit-stop odbyłem pogawędkę z panem sprzedawcą na temat ścigania się.
Potem dotarłem do mety:
Posiliłem się grochówką, kaszanką i kiełbaską i odjechałem zadowolony do domu.
Statystyki:
Miejsce: 282 na 304.
Czas brutto: 7h 5 min.
Miejsce w kategorii: 9 na 12.
Premia górska (14%): 2 min. 10 sek. - 243 na 391.
Trasa:
Po krótkim śnie, zebrałem się, pobiegłem po srebrny bolid, zamontowałem bagażnik i na nim rower i ruszyłem w dziewiczy dla tego zestawu przejazd na dłuższej trasie. Po drodze sprawdziłem stan trzymania bagażnika (bez uwag) i dobiłem na stacji powietrzem opony, żeby się toczyły.
Po dojechaniu na miejsce, pobiegłem po pakiet startowy i zacząłem przygotowania do startu. Znowu Szerszenie postarały się, żeby puścić zawodników w skarpetkach:
Kolejne skarpetki Szerszeni© WrocNam
W pakiecie startowym© WrocNam
Przed startem spotkałem Rafała i Radka:
Ja, Rafał i Radek© WrocNam
Rumak w wersji startowej - odchudzonej o parę kilo w stosunku do lat poprzednich:
Rumak przed startem w 2012© WrocNam
W grupie startowej (w tym roku grupy były przypadkowo losowane spośród startujących) znalazłem się z samymi rowerami szosowymi. Po starcie podczas przejazdu przez miasto jakoś się z nimi trzymałem, ale po wyjeździe na tereny rolnicze cała grupa rozwinęła nieosiągalną przeze mnie prędkość i zaczęła mi znikać. Ale i tak przez pierwsze 20 kilometrów miałem średnią powyżej 33 km. Pomagał w tym wiatr, który w dalszej części dystansu miałem lekko przeklinać.
Po drodze zatrzymałem się przy małej awarii, której doznał Husarz Marcin, którego wspomogłem jak mogłem (podobnie jak inni), ale którego pech nie opuścił tego dnia:
Husarz i Szerszeń w walce z dętką© WrocNam
Kręciłem sobie spokojnie przez okolice Stawów Milickich, słońce coraz bardziej przygrzewało (czasami termometr w czasie całej jazdy pokazywał mi 35 stopni) i dotarłem w końcu do pierwszego punktu żywnościowego, który usytuowany był przy nowo otwieranej trasie rowerowej poprowadzonej po szlaku kolejki wąskotorowej:
Punkt żywnościowy przy torach© WrocNam
Historyczny wagon© WrocNam
Na punkcie żywnościowym© WrocNam
Właśnie tam byłem świadkiem typowej peletonowej małej kolizji, która chyba zakończyła się tylko otarciami:
Kolizja na trasie© WrocNam
Jazda za punktem żywnościowym była już gorsza bo prowadziła głównie pod wiatr, przez co prędkość spadała i zaczęło odzywać się zmęczenie.
Do drugiego punktu żywnościowego przez własną głupotę dotarłem na ostatnich kroplach wody.
Potem zaczęły się schody w Kocich Górach i słynne podjazdy z Prababką na czele. Pod górę za Tarnowcem wjechałem na nogach objętych kurczami we wszystkich chyba mięśniach. Na szczęście w jednej nodze przeważały kurcze zginaczy, a w drugiej prostowników, więc jakoś dawałem radę znaleźć pozycję odpoczynkową podczas zjazdów.
W Boleścinie w sklepie, gdzie zrobiłem sobie mały pit-stop odbyłem pogawędkę z panem sprzedawcą na temat ścigania się.
Potem dotarłem do mety:
Na mecie Żądła 2012© WrocNam
Posiliłem się grochówką, kaszanką i kiełbaską i odjechałem zadowolony do domu.
Statystyki:
Miejsce: 282 na 304.
Czas brutto: 7h 5 min.
Miejsce w kategorii: 9 na 12.
Premia górska (14%): 2 min. 10 sek. - 243 na 391.
Trasa:
Dane wycieczki:
150.00 km (0.00 km teren) czas: 06:05 h avg:24.66 km/h
R-54
Do pracy w deszczu.
Powrót przez miasto zobaczyć trzy nowe krasnale i co w ogóle się dzieje.
Krasnale:
Na Mostach Młyńskich nowa struktura:
Na Rynku czekamy na Puchar Mistrzostw Europy, który niedługo ma się pojawić we Wrocławiu:
Powrót przez miasto zobaczyć trzy nowe krasnale i co w ogóle się dzieje.
Krasnale:
WrocKlik© WrocNam
Ogorzałek i Opiłek II© WrocNam
Ogorzałek i Opiłek I© WrocNam
Na Mostach Młyńskich nowa struktura:
Tunel na moście© WrocNam
Na Rynku czekamy na Puchar Mistrzostw Europy, który niedługo ma się pojawić we Wrocławiu:
Czekanie na puchar© WrocNam
Dane wycieczki:
19.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:22.80 km/h
R-53
Jako że uparty mały-pirat postanowił reaktywować jazdę na dwóch kółkach, a mi odechciewa się przy każdej podróży łączonej rozkładać i rower, i wnętrze samochodu, jakiś czas temu zakupiłem bagażnik na rumaki.
Dziś po po pracy przystąpiłem do prób scalania dwóch pojazdów. Powstała hybryda, która na próbnej trasie całkiem nieźle sobie dawała radę. Na dłuższej trasie kompilacja transportowa zostanie przetestowana przed i po Żądle w przyszłym tygodniu.
Muszę tylko popracować nad wysokością umieszczenia rumaka, żeby koła nie zasłaniały świateł.
Dziś po po pracy przystąpiłem do prób scalania dwóch pojazdów. Powstała hybryda, która na próbnej trasie całkiem nieźle sobie dawała radę. Na dłuższej trasie kompilacja transportowa zostanie przetestowana przed i po Żądle w przyszłym tygodniu.
Muszę tylko popracować nad wysokością umieszczenia rumaka, żeby koła nie zasłaniały świateł.
Bolid z rumakiem© WrocNam
Dane wycieczki:
2.00 km (0.00 km teren) czas: 00:05 h avg:24.00 km/h
Lublana pieszo
Środa, 18 kwietnia 2012
Kategoria Okolice
| Aktywność:
W czasie pieszej wycieczki po mieście zostałem porażony:
W czasie drogi na spotkanie mijałem pamiątkę po rzymskim mieście Emona, które dało początki Lublanie:
Podczas spotkania okazało się, że w mieście trwa strajk służb publicznych i część z ludzi, którzy mieli przyjechać w tym dniu utknęła na lotnisku. Jeszcze nie wiedziałem, że ja też odczuję skutki strajku.
Po spotkaniu przebrałem i pognałem do wypożyczalni rowerów. Zaniepokoił mnie widok:
Drzwi były zamknięte, a na szybie przyklejona była informacja o strajku:
Przechodzący obok chłopak zapytał mnie czy szukam czegoś szczególnego, a kiedy powiedziałem mu, że chodzi o rowery, wskazał mi dwa miejsca w mieście, gdzie potencjalnie mógłbym pożyczyć rower. W internecie wyszukałem jeszcze kilka miejsc i zacząłem szukać. Niestety, okazało się, że albo pora roku jeszcze nie była odpowiednia, albo rowery miejskie spowodowały niedobór rowerów w wypożyczalniach (zazwyczaj pubach, które traktują to jako dodatkową usługę).
Zrezygnowałem więc z objazdu pozostałej części trasy historycznej, zostawiając ją sobie na kolejny wyjazd i ruszyłem pieszo w kierunku górujących nad miastem zielonych wzgórz - takiej śródmiejskiej Ślęży:
I znowu dziesiątki biegaczy i setki spacerowiczów. Ale tereny zachęcają do ruchu.
Pamiątkowe ślady niedawnej wojny:
Po powrocie do cywilizacji na jednym z mostów zauważyłem objawy mody widoczne też we Wrocławiu:
W katedrze ciekawe umieszczenie zegara - nad organami i chórem:
Z tematyki rowerowej - mimo świetnej infrastruktury rowerowej, ludzi i tak jeżdżą jak im się chce (na jezdni szeroki pas rowerowy):
Na mieście widoczna jest policja:
Czasami można spotkać ciekawe znaki:
A i wybór potraw jest duży - w fast foodzie można wybierać - tylko czy wszystkie psy to Burki?:
Moja kolacja była bardziej tradycyjna:
Nie dane było mi zjeść samemu, zaraz zleciało się okoliczne towarzystwo, które po chwili dosłownie jadło mi z ręki (przy okazji - przeczytałem, że wróble są pod całkowitą ochroną i są uważane za gatunek zagrożony:
Po drodze do hotelu widziałem jeszcze plakaty strajkowe:
.
Różowa pancerna pięść© WrocNam
W czasie drogi na spotkanie mijałem pamiątkę po rzymskim mieście Emona, które dało początki Lublanie:
Pozostałości rzymskiego muru© WrocNam
Podczas spotkania okazało się, że w mieście trwa strajk służb publicznych i część z ludzi, którzy mieli przyjechać w tym dniu utknęła na lotnisku. Jeszcze nie wiedziałem, że ja też odczuję skutki strajku.
Po spotkaniu przebrałem i pognałem do wypożyczalni rowerów. Zaniepokoił mnie widok:
Aresztowane rowery© WrocNam
Drzwi były zamknięte, a na szybie przyklejona była informacja o strajku:
Informacja o strajku© WrocNam
Przechodzący obok chłopak zapytał mnie czy szukam czegoś szczególnego, a kiedy powiedziałem mu, że chodzi o rowery, wskazał mi dwa miejsca w mieście, gdzie potencjalnie mógłbym pożyczyć rower. W internecie wyszukałem jeszcze kilka miejsc i zacząłem szukać. Niestety, okazało się, że albo pora roku jeszcze nie była odpowiednia, albo rowery miejskie spowodowały niedobór rowerów w wypożyczalniach (zazwyczaj pubach, które traktują to jako dodatkową usługę).
Zrezygnowałem więc z objazdu pozostałej części trasy historycznej, zostawiając ją sobie na kolejny wyjazd i ruszyłem pieszo w kierunku górujących nad miastem zielonych wzgórz - takiej śródmiejskiej Ślęży:
Lublańska Ślęża© WrocNam
Leśna ścieżka© WrocNam
I znowu dziesiątki biegaczy i setki spacerowiczów. Ale tereny zachęcają do ruchu.
Pamiątkowe ślady niedawnej wojny:
Pamięć wojny© WrocNam
Pomnik antywojenny© WrocNam
Po powrocie do cywilizacji na jednym z mostów zauważyłem objawy mody widoczne też we Wrocławiu:
Prawie jak most we Wrocławiu© WrocNam
Specyficzne oznaki przywiązania© WrocNam
W katedrze ciekawe umieszczenie zegara - nad organami i chórem:
Zegar wewnątrz katedry© WrocNam
Z tematyki rowerowej - mimo świetnej infrastruktury rowerowej, ludzi i tak jeżdżą jak im się chce (na jezdni szeroki pas rowerowy):
Prawie jak w Polsce© WrocNam
Na mieście widoczna jest policja:
Patrol rowerowy© WrocNam
Czasami można spotkać ciekawe znaki:
Ucieczka ze szkoły© WrocNam
A i wybór potraw jest duży - w fast foodzie można wybierać - tylko czy wszystkie psy to Burki?:
Wynalazca albo pospolity psiak© WrocNam
Tylko psiak© WrocNam
Moja kolacja była bardziej tradycyjna:
Płynny doping powycieczkowy© WrocNam
Słodki doping powycieczkowy© WrocNam
Nie dane było mi zjeść samemu, zaraz zleciało się okoliczne towarzystwo, które po chwili dosłownie jadło mi z ręki (przy okazji - przeczytałem, że wróble są pod całkowitą ochroną i są uważane za gatunek zagrożony:
Towarzystwo przy stole© WrocNam
Prawie jak koliber© WrocNam
Po drodze do hotelu widziałem jeszcze plakaty strajkowe:
Plakat strajkowy© WrocNam
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
R-52
Wtorek, 17 kwietnia 2012
Kategoria Okolice
| Aktywność:
I znów miałem okazję odwiedzić jedno z moich ulubionych zagranicznych miast - Lublanę:
Na lotnisku we Wrocławiu próbowałem nogami zatrzymać samolot:
Po przelocie i po zakwaterowaniu się w hotelu wyszedłem do miasta i skierowałem się do punktu informacji turystycznej. Nie czułem się za dobrze (lekko bolące gardło i mocno cieknący nos), więc postanowiłem wykorzystać najlepsze lekarstwo na świecie, czyli ruch na świeżym powietrzu. A co może być najlepszą jego formą? Oczywiście rower. Przed wyjazdem zaplanowałem sobie przejechanie historycznego szlaku dookoła Lublany związanego z II Wojną Światową, kiedy to całe miasto zostało otoczone murem z drutu kolczastego i właściwie odcięte od świata. Obecnie w miejscu ustawienia drutu kolczastego poprowadzona jest droga dookoła miasta, zwana Pot spominov in tovaristva albo Path of Remembrance and Comradeship.
Zanim dotarłem do informacji turystycznej zauważyłem specjalnie przygotowane dla kibiców hokeja ławeczki - w Lublanie trwały właśnie Mistrzostwa Świata w Hokeju:
Na jednym z głównych placów trały targi książki:
A w kolejnym miejscu festiwal regionalnego wina - Cvicka, czyli Kwasiarnia:
Pokrzepiony małym kieliszkiem Kwasika, od którego ścierpły mi zęby, ale który jednocześnie bardzo dobrze wchodził, wypożyczyłem na kilka godzin rower i udałem się na zaplanowaną trasę:
Na trasie nie sposób się zgubić. Wszystkie mapy turystyczne miasta mają w sposób specjalny zaznaczony szlak, zaś w rzeczywistości we wszystkich punktach węzłowych stoją drogowskazy. Szlak ma ustawiony kilometraż, często ustawione są mapki, przy trasie stoją pamiątkowe obeliski (ufundowane przez mieszkańców i zakłady Lublany):
Cała trasa ma 32,5 km i prowadzi zarówno specjalną żwirową ścieżką, jak i ulicami, na których są specjalne oznakowania:
Takiej ilości biegaczy, jaką widziałem w Lublanie, nie widziałem nigdzie indziej. Dziesiątki i setki. W każdym wieku i w każdym tempie. Ale mają niezłe tereny do biegania.
Na trasie stoją obeliski i inne pamiątki historyczne oraz architektoniczne:
Pewien odcinek szlak prowadzi nawet przez cmentarz:
Po przejechaniu kilkunastu kilometrów stwierdziłem, że muszę uciekać z trasy i wracać do centrum, żeby oddać rower. Gdyby rower był lepszy a ja nie zamotał się w kilku miejscach, przejechałbym więcej. Ale to zostawiłem sobie na drugi dzień. A wyszło, że na następny wyjazd.
Po powrocie do hotelu, pokrzepiony pizzą, udałem się na zasłużony odpoczynek:
Trasa:
Witamy w Lublanie© WrocNam
Na lotnisku we Wrocławiu próbowałem nogami zatrzymać samolot:
Samolot w chwycie nożnym© WrocNam
Po przelocie i po zakwaterowaniu się w hotelu wyszedłem do miasta i skierowałem się do punktu informacji turystycznej. Nie czułem się za dobrze (lekko bolące gardło i mocno cieknący nos), więc postanowiłem wykorzystać najlepsze lekarstwo na świecie, czyli ruch na świeżym powietrzu. A co może być najlepszą jego formą? Oczywiście rower. Przed wyjazdem zaplanowałem sobie przejechanie historycznego szlaku dookoła Lublany związanego z II Wojną Światową, kiedy to całe miasto zostało otoczone murem z drutu kolczastego i właściwie odcięte od świata. Obecnie w miejscu ustawienia drutu kolczastego poprowadzona jest droga dookoła miasta, zwana Pot spominov in tovaristva albo Path of Remembrance and Comradeship.
Zanim dotarłem do informacji turystycznej zauważyłem specjalnie przygotowane dla kibiców hokeja ławeczki - w Lublanie trwały właśnie Mistrzostwa Świata w Hokeju:
Ławeczka hokejowa© WrocNam
Na jednym z głównych placów trały targi książki:
Lublańskie targi książki© WrocNam
A w kolejnym miejscu festiwal regionalnego wina - Cvicka, czyli Kwasiarnia:
Festiwal wina© WrocNam
Pokrzepiony małym kieliszkiem Kwasika, od którego ścierpły mi zęby, ale który jednocześnie bardzo dobrze wchodził, wypożyczyłem na kilka godzin rower i udałem się na zaplanowaną trasę:
Lublański rumak© WrocNam
Na trasie nie sposób się zgubić. Wszystkie mapy turystyczne miasta mają w sposób specjalny zaznaczony szlak, zaś w rzeczywistości we wszystkich punktach węzłowych stoją drogowskazy. Szlak ma ustawiony kilometraż, często ustawione są mapki, przy trasie stoją pamiątkowe obeliski (ufundowane przez mieszkańców i zakłady Lublany):
Mapka POT© WrocNam
Oznakowanie pionowe POT© WrocNam
Kilometr zerowy POT© WrocNam
Oznakowanie kilometrowe POT© WrocNam
Cała trasa ma 32,5 km i prowadzi zarówno specjalną żwirową ścieżką, jak i ulicami, na których są specjalne oznakowania:
Trasa POT© WrocNam
Oznakowanie poziome POT© WrocNam
Takiej ilości biegaczy, jaką widziałem w Lublanie, nie widziałem nigdzie indziej. Dziesiątki i setki. W każdym wieku i w każdym tempie. Ale mają niezłe tereny do biegania.
Na trasie stoją obeliski i inne pamiątki historyczne oraz architektoniczne:
Pomnik ku czci ...© WrocNam
Dodatkowy obelisk pamiątkowy POT© WrocNam
Obelisk pamiątkowy POT I© WrocNam
Obelisk pamiątkowy POT II© WrocNam
Przejazd pod torami na trasie© WrocNam
Jeden bloków na trasie© WrocNam
Schron na lublańskiej trasie© WrocNam
Pewien odcinek szlak prowadzi nawet przez cmentarz:
Wejście na cmentarz© WrocNam
Nietypowy monument© WrocNam
Po przejechaniu kilkunastu kilometrów stwierdziłem, że muszę uciekać z trasy i wracać do centrum, żeby oddać rower. Gdyby rower był lepszy a ja nie zamotał się w kilku miejscach, przejechałbym więcej. Ale to zostawiłem sobie na drugi dzień. A wyszło, że na następny wyjazd.
Po powrocie do hotelu, pokrzepiony pizzą, udałem się na zasłużony odpoczynek:
Lublianski Dvor© WrocNam
Trasa:
Dane wycieczki:
26.00 km (0.00 km teren) czas: 02:00 h avg:13.00 km/h
R-51
Sobota, 14 kwietnia 2012
| Aktywność:
Do pracy i z powrotem. Powrót kilka godzin później ze względu na odbywające się uroczystości z okazji jubileuszu mojego miejsca pracy:
85 lat WITI© WrocNam
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren) czas: 00:45 h avg:22.67 km/h
R-50
Standard codzienny: dom-praca-dom.
Potem udana wyprawa do Lidla po maszynkę do czyszczenia łańcucha.
Potem udana wyprawa do Lidla po maszynkę do czyszczenia łańcucha.
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren) czas: 00:45 h avg:22.67 km/h
B-19
Poniedziałek, 9 kwietnia 2012
Kategoria Przebieżka
| Aktywność:
Po wczorajszym zgłoszeniu chęci do wspólnego biegania z Filipem, rano dogadaliśmy szczegóły i punkt 11 spotkaliśmy się w miejscu uzgodnionym. Nieśpiesznym tempem odwiedziliśmy stadion, tramwajową linię na Kozanów i Gądowiankę.
Po rozstaniu przemyślałem drogę powrotu szukając sklepów otwartych w świąteczny dzień. Wyszło, że na Legnickiej widziałem Żabkę i postanowiłem tam spróbować. Nie pomyliłem się. Kolejka olbrzymia, ale dostałem swój żurek.
Rano zimno (-5 st), przy wyjściu termometr wskazywał nadal 3 stopnie na plusie (w cieniu), w czasie biegu termometr wskazywał 12 st. Wiało z nieprzewidywalnych kierunków.
Trasa (16 km w 1h 25 min.):
Po rozstaniu przemyślałem drogę powrotu szukając sklepów otwartych w świąteczny dzień. Wyszło, że na Legnickiej widziałem Żabkę i postanowiłem tam spróbować. Nie pomyliłem się. Kolejka olbrzymia, ale dostałem swój żurek.
Rano zimno (-5 st), przy wyjściu termometr wskazywał nadal 3 stopnie na plusie (w cieniu), w czasie biegu termometr wskazywał 12 st. Wiało z nieprzewidywalnych kierunków.
Trasa (16 km w 1h 25 min.):
Dane wycieczki:
0.00 km (16.00 km teren) czas: h avg: km/h