Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2012
Dystans całkowity: | 537.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 24:25 |
Średnia prędkość: | 21.75 km/h |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 25.57 km i 1h 13m |
Więcej statystyk |
R-136
Pierwszy raz od wielu lat (czyli od początku zamieszkiwania we Wrocławiu) nie miałem możliwości uczestniczenia w Maratonie Wrocławskim.
Godnie jednak zostałem zastąpiony:

Wyzwanie podjęli i godnie mnie zastąpili:
Agata, Magda, Filip i Piotr.
Mi w udziale pozostało jedynie kibicowanie i wspieranie na trasie biegnących.
Dzień zacząłem od dojechania na miejsce startu i pilne wypatrywanie znajomych. Początkowo nikogo nie zauważyłem. Nawet w tradycyjnych kolejkach:

To chyba zasada wszystkich zawodów - zawsze jest tak, że ilość toalet jest zbyt mała do ilości startujących.
Obejrzałem sobie wspomnienia z poprzednich lat - uczestniczyłem w edycjach 2001-2011:
Pokręciłem się i porobiłem trochę zdjęć:



Poszedłem do biura, gdzie chwilę pogadałem ze znajomym obsługującym Mistrzostwa Wojska Polskiego i poobserwowałem na spokojnie pracę obsług stoisk:
Oprócz przygotowań do maratonu, z podobnym zaangażowaniem zawodnicy przygotowywali się do imprezy towarzyszącej:

W pewnym momencie usłyszałem wołanie i zauważyłem zbliżającą się Magdę, która dotarła na start rowerem. Wymieniliśmy kilka zdań, udzieliłem kilku porad i Magda pognała się przebrać:

Równo o godzinie 9.00 ruszyli na trasę zawodnicy na wózkach (wśród nich Ewa, którą pozdrowiłem przed startem, ale chyba mnie nie skojarzyła):

Minutę później w różnym tempie startuje masa biegaczy:



Po wybiegnięciu wszystkich z terenu startu, skrótem pognałem na Mosty Jagielońskie, gdzie urządziłem stanowisko wypatrywania znajomych:

Zostałem wypatrzony przez Filipa i Agatę (czyli wiedziałem, że ekipa jest na trasie) i pognałem dalej robiąc od czasu do czasu zdjęcia:

Na Żmigrodzkiej spotkałem się ponownie z Magdą - pogadaliśmy i pojechałem dalej:






Po pokonaniu Obwodnicy, na Moście Milenijnym znów spotykam biegnącą ekipę i od tego momentu właściwie nie odstępuję biegnących znajomych:



W pewnym momencie robię za rozpoznanie możliwego miejsca pitstopu dla Magdy, która dzielnie nadrabia stracony czas i dobiega dodatkowe metry:

Mimo zgodnego z prawem dopingu...:


... biegacze mieli okazję wpaść za kraty:

Pilotowana przeze mnie ekipa dobiega do połowy dystansu i mija go w niezłym czasie i w doskonałych humorach. Nagle słyszę swoje imię, odwracam się i widzę wielką niespodziankę: Asię z Kornelią. Dowiaduję się, że Piotrek spełnił swoje obietnice, wystartował w maratonie i jest na trasie, biegnie swoim tempem i ma jeszcze kilka kilometrów do półmetka. Postanawiam wrócić pod Stadion Miejski i się z nim przywitać.

Podczas robienia zdjęcia schodzę z roweru i później kawałek biegnę z Piotrkiem. Po zamienieniu kilku zdań podczas biegu, wracam po rower i ruszam za Piotrkiem, któremu towarzyszę podczas przebieganiu długiego, nudnego odcinka Lotnicza/Legnicka:




Przy Pl. Strzegomskim nawiązuję kontakt z Natką, która kibicuje z oddali i robi nam kilka zdjęć:

Piotrek trzyma się nieźle, więc postanawiam go opuścić i pozwolić mu walczyć w samotności z dystansem.
Sam ruszam w pogoń za będącą gdzieś na trasie pozostałą trójką.
Czasami oczywiście robię zdjęcia:




Okazuje się, że nasz Mors nie jest osamotniony w naszym Układzie Słonecznym:

Jeszcze nigdy kilometry maratonu nie mijały mi tak szybko. Z czasów wynika mi, że niedługo trójka, którą zostawiłem powinna dobiegać do mety. Nie chcę odpuszczać trasy i gnam wzdłuż kolumny biegaczy walcząc z czasem i wypatrując kogoś znajomego. Po drodze mijam Magdę, która dzielnie daje sobie radę. Kilka słów wsparcia i ciągnę dalej.
500 m przed metą zauważam Agatę, kilka metrów przed nią biegnie Filip. Zaczynają finisz:


Cofam się wzdłuż trasy wypatrując Magdy, która nieustępliwie zbliża się do końca w niezłym czasie. Kilka minut po pierwszej dwójce, na metę wpada Magda:

Zamieniamy kilka słów, po czym (co już wiem z opisu) Magda przebiera się, wsiada na rower i wraca do domu na kołach.
Ja obserwuję przez chwilę okolice mety i wracam na trasę szukając Piotra.


Po drodze po raz drugi widzę Super-Mana.
Pierwszy kontakt:

Drugi kontakt:

Magda ma konkurencję rowerową (ale tylko pod względem koloru, nie wykonania i wykończenia):

Jak zwykle w niedzielę maratońską wielu ludzi chce gdzieś dojechać:

Przy wbiegu na Wyspę Piaskową spotykam po raz ostatni tego dnia Piotra, któremu pozostały ostatnie kilometry i który miał nadal moc. Wspieram go kilkoma słowami. On biegnie dalej a ja wracam do domu:

Z późniejszych relacji dowiedziałem się, że dotarł cało na metę, gdzie czekała na niego już Asia. A tydzień później pobiegł półmaraton.
Cały dzień to ciekawe doświadczenie obserwacji maratonu z trasy, ale nie z biegu. Obym nie musiał go powtarzać w przyszłym roku.
Godnie jednak zostałem zastąpiony:

Maratońska Czwórka BS© WrocNam
Wyzwanie podjęli i godnie mnie zastąpili:
Agata, Magda, Filip i Piotr.
Mi w udziale pozostało jedynie kibicowanie i wspieranie na trasie biegnących.
Dzień zacząłem od dojechania na miejsce startu i pilne wypatrywanie znajomych. Początkowo nikogo nie zauważyłem. Nawet w tradycyjnych kolejkach:

Tradycyjne kolejki© WrocNam
To chyba zasada wszystkich zawodów - zawsze jest tak, że ilość toalet jest zbyt mała do ilości startujących.
Obejrzałem sobie wspomnienia z poprzednich lat - uczestniczyłem w edycjach 2001-2011:

Historia 30 lat Maratonu Wrocławskiego© WrocNam
Pokręciłem się i porobiłem trochę zdjęć:

Straż konna© WrocNam

Ostatnie przygotowania do 30 MW© WrocNam

Polecieć w kosmos z maratonu© WrocNam
Poszedłem do biura, gdzie chwilę pogadałem ze znajomym obsługującym Mistrzostwa Wojska Polskiego i poobserwowałem na spokojnie pracę obsług stoisk:

Biuro zawodów 30MW© WrocNam
Oprócz przygotowań do maratonu, z podobnym zaangażowaniem zawodnicy przygotowywali się do imprezy towarzyszącej:

Impreza towarzysząca© WrocNam
W pewnym momencie usłyszałem wołanie i zauważyłem zbliżającą się Magdę, która dotarła na start rowerem. Wymieniliśmy kilka zdań, udzieliłem kilku porad i Magda pognała się przebrać:

Odejście Maratonki© WrocNam
Równo o godzinie 9.00 ruszyli na trasę zawodnicy na wózkach (wśród nich Ewa, którą pozdrowiłem przed startem, ale chyba mnie nie skojarzyła):

Ruszają wózkowicze© WrocNam
Minutę później w różnym tempie startuje masa biegaczy:

Ruszają biegacze© WrocNam

Masa biegaczy© WrocNam

Ostatki biegaczy© WrocNam
Po wybiegnięciu wszystkich z terenu startu, skrótem pognałem na Mosty Jagielońskie, gdzie urządziłem stanowisko wypatrywania znajomych:

Maratończycy na Moście Jagiellońskim© WrocNam
Zostałem wypatrzony przez Filipa i Agatę (czyli wiedziałem, że ekipa jest na trasie) i pognałem dalej robiąc od czasu do czasu zdjęcia:

1. punkt żywieniowy© WrocNam

Kromera w czasie maratonu© WrocNam
Na Żmigrodzkiej spotkałem się ponownie z Magdą - pogadaliśmy i pojechałem dalej:

Rwanie w biegu© WrocNam

Pod Obwodnicą Śródmiejską© WrocNam

Walka z żywiołami© WrocNam

Przygotowanie do kolejnej walki© WrocNam

Początek Obwodnicy Śródmiejskiej© WrocNam

Biegacze na Obwodnicy© WrocNam
Po pokonaniu Obwodnicy, na Moście Milenijnym znów spotykam biegnącą ekipę i od tego momentu właściwie nie odstępuję biegnących znajomych:

Filip na Milenijnym© WrocNam

Magda napiera© WrocNam

Razem w biegu© WrocNam
W pewnym momencie robię za rozpoznanie możliwego miejsca pitstopu dla Magdy, która dzielnie nadrabia stracony czas i dobiega dodatkowe metry:

Nadrabianie kilometrów© WrocNam
Mimo zgodnego z prawem dopingu...:

Niezły doping dla Adriana© WrocNam

Muzyczny doping© WrocNam
... biegacze mieli okazję wpaść za kraty:

Maratończycy za kratami© WrocNam
Pilotowana przeze mnie ekipa dobiega do połowy dystansu i mija go w niezłym czasie i w doskonałych humorach. Nagle słyszę swoje imię, odwracam się i widzę wielką niespodziankę: Asię z Kornelią. Dowiaduję się, że Piotrek spełnił swoje obietnice, wystartował w maratonie i jest na trasie, biegnie swoim tempem i ma jeszcze kilka kilometrów do półmetka. Postanawiam wrócić pod Stadion Miejski i się z nim przywitać.

Piotr Wielki na trasie© WrocNam
Podczas robienia zdjęcia schodzę z roweru i później kawałek biegnę z Piotrkiem. Po zamienieniu kilku zdań podczas biegu, wracam po rower i ruszam za Piotrkiem, któremu towarzyszę podczas przebieganiu długiego, nudnego odcinka Lotnicza/Legnicka:

Półmetek Piotra© WrocNam

Rodzinne wsparcie© WrocNam

Rodzinny pit-stop© WrocNam

Piotr napiera na Legnickiej© WrocNam
Przy Pl. Strzegomskim nawiązuję kontakt z Natką, która kibicuje z oddali i robi nam kilka zdjęć:

Gdzieś tam jesteśmy (w centrum zdjęcia)© WrocNam
Piotrek trzyma się nieźle, więc postanawiam go opuścić i pozwolić mu walczyć w samotności z dystansem.
Sam ruszam w pogoń za będącą gdzieś na trasie pozostałą trójką.
Czasami oczywiście robię zdjęcia:

Wielki korek tramwajowy© WrocNam

Wsparcie mundurowe© WrocNam

Punkt na Ruskiej© WrocNam

Czekające kubeczki© WrocNam
Okazuje się, że nasz Mors nie jest osamotniony w naszym Układzie Słonecznym:

Morsy z Marsa© WrocNam
Jeszcze nigdy kilometry maratonu nie mijały mi tak szybko. Z czasów wynika mi, że niedługo trójka, którą zostawiłem powinna dobiegać do mety. Nie chcę odpuszczać trasy i gnam wzdłuż kolumny biegaczy walcząc z czasem i wypatrując kogoś znajomego. Po drodze mijam Magdę, która dzielnie daje sobie radę. Kilka słów wsparcia i ciągnę dalej.
500 m przed metą zauważam Agatę, kilka metrów przed nią biegnie Filip. Zaczynają finisz:

Filip finiszuje© WrocNam

Agata finiszuje© WrocNam
Cofam się wzdłuż trasy wypatrując Magdy, która nieustępliwie zbliża się do końca w niezłym czasie. Kilka minut po pierwszej dwójce, na metę wpada Magda:

Magda finiszuje© WrocNam
Zamieniamy kilka słów, po czym (co już wiem z opisu) Magda przebiera się, wsiada na rower i wraca do domu na kołach.
Ja obserwuję przez chwilę okolice mety i wracam na trasę szukając Piotra.

Po maratonie© WrocNam

Losy z nazwiskami podążają na losowanie© WrocNam
Po drodze po raz drugi widzę Super-Mana.
Pierwszy kontakt:

Super-man zstąpił© WrocNam
Drugi kontakt:

Super-man wzywa wsparcie© WrocNam
Magda ma konkurencję rowerową (ale tylko pod względem koloru, nie wykonania i wykończenia):

Rower rzucający się w oczy© WrocNam
Jak zwykle w niedzielę maratońską wielu ludzi chce gdzieś dojechać:

Koreczek na Sienkiewicza© WrocNam
Przy wbiegu na Wyspę Piaskową spotykam po raz ostatni tego dnia Piotra, któremu pozostały ostatnie kilometry i który miał nadal moc. Wspieram go kilkoma słowami. On biegnie dalej a ja wracam do domu:

Piotr podąża do mety© WrocNam
Z późniejszych relacji dowiedziałem się, że dotarł cało na metę, gdzie czekała na niego już Asia. A tydzień później pobiegł półmaraton.
Cały dzień to ciekawe doświadczenie obserwacji maratonu z trasy, ale nie z biegu. Obym nie musiał go powtarzać w przyszłym roku.
Dane wycieczki:
70.00 km (0.00 km teren) czas: 04:00 h avg:17.50 km/h
R-135
Do pracy normalnie. Zimno.
Poranne widoczki:



Po pracy przez miasto zobaczyć festiwal krasnoludków:

W parku obok Teatru Lalek trwały krasnoludkowe zabawy. Była między innymi wioska domków dla krasnali:




Można też było polepić krasnale z gliny:

Na trasie niedzielnego maratonu widać już przygotowane elementy infrastruktury drogowej:

Na Rynku trwała wystawa dotycząca zbieranie elektro-śmieci:

A na Świdnickiej wystawa na temat gazyfikacji Dolnego Śląska:

Na mieści widziałem kilka osób, które z całą pewnością wezmą udział w niedzielnym święcie biegania - biegacz biegacza pozna, szczególnie jeśli jeden z nich idzie w palczatkach.
Po powrocie do domu, wrzuciłem książki do plecaka i pojechałem jeszcze do biblioteki.
Poranne widoczki:

Mgła atakuje© WrocNam

Odra we mgle© WrocNam

Wrocław we mgle© WrocNam
Po pracy przez miasto zobaczyć festiwal krasnoludków:

Wrocławski Festiwal Krasnoludków© WrocNam
W parku obok Teatru Lalek trwały krasnoludkowe zabawy. Była między innymi wioska domków dla krasnali:

Wioska krasnoludków© WrocNam

Domek liściasty© WrocNam

Domek wrocławski© WrocNam

Domek recyklingowy© WrocNam
Można też było polepić krasnale z gliny:

Gliniane krasnoludki© WrocNam
Na trasie niedzielnego maratonu widać już przygotowane elementy infrastruktury drogowej:

Przygotowanie do maratonu© WrocNam
Na Rynku trwała wystawa dotycząca zbieranie elektro-śmieci:

Elektrorecykling© WrocNam
A na Świdnickiej wystawa na temat gazyfikacji Dolnego Śląska:

Gazowanie Dolnego Śląska© WrocNam
Na mieści widziałem kilka osób, które z całą pewnością wezmą udział w niedzielnym święcie biegania - biegacz biegacza pozna, szczególnie jeśli jeden z nich idzie w palczatkach.
Po powrocie do domu, wrzuciłem książki do plecaka i pojechałem jeszcze do biblioteki.
Dane wycieczki:
19.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:22.80 km/h
R-134
Do pracy normalnie.
Powrót normalnie, w deszczu (3,5h później).
Powrót normalnie, w deszczu (3,5h później).
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren) czas: 00:45 h avg:22.67 km/h
R-133
Do pracy normalnie.
W pracy na chwilę na poligon.
Powrót (1 h później) bawiąc się w kuriera - krótszo-dłuższą drogą.
W pracy na chwilę na poligon.
Powrót (1 h później) bawiąc się w kuriera - krótszo-dłuższą drogą.
Dane wycieczki:
19.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:22.80 km/h
R-132
Do pracy normalnie.
Powrót krótszą trasą z mocnym pociskaniem po ulicach.
Poranny widok:
Powrót krótszą trasą z mocnym pociskaniem po ulicach.
Poranny widok:

Stoi we mgle lokomotywa (i wagony)© WrocNam
Dane wycieczki:
15.00 km (0.00 km teren) czas: 00:40 h avg:22.50 km/h
R-131
W niedzielę w mieście zapowiadano dwie ciekawe imprezy - w dwóch oddalonych od siebie miejscach: przy Hali Ludowej i na Zamku w Lesnicy. Ale od czego jest rower i ładne popołudnie. Obskoczyłem obie.
Przed Halą rzucał się w oczy:



Była to jedna z reklam trzeciej miejskiej imprezy, czyli targów mieszkaniowych. Długo sobie ktoś tym Lambo w niedzielę nie pojeździł - nie trafił w tunel.
Potem już była impreza planowana czyli piknik retro w stylu lat '20:





W tym piknikowym tłumie zostałem wypatrzony przez Agatę i Filipa, którzy oddawali się błogiemu odpoczynkowi przed czekającym ich w przyszłym tygodniu wyzwaniem, połączonemu z modelingiem i fotografingiem - Agata wystylizowana zgodnie z duchem epoki, wyglądała jak wyciągnięta ze starej pocztówki. Chwilę pogadaliśmy i rozeszliśmy do swoich w dalszych zajęć.
Ja pognałem w stronę Lesnicy.
Przy okazji pooglądałem co się dzieje na Gliniankach:


Mocno cisnąc dotarłem do Leśnicy:

Pooglądałem stare rowery:



Okrążyłem Zamek, pooglądałem jak ludzie grają w petankę i pognałem do domu:

Kolejne życie przystadionowej dziury:

Po powrocie aż lepiej się pracowało.
Trasa:
Przed Halą rzucał się w oczy:

Znaczek Lambo© WrocNam

Lamborghini en face© WrocNam

Lamborghini z profilu© WrocNam
Była to jedna z reklam trzeciej miejskiej imprezy, czyli targów mieszkaniowych. Długo sobie ktoś tym Lambo w niedzielę nie pojeździł - nie trafił w tunel.
Potem już była impreza planowana czyli piknik retro w stylu lat '20:

Stara limuzyna© WrocNam

Zadek Harleya© WrocNam

Harley w całej okazałości© WrocNam

Zapowiedź drugiej impry© WrocNam

Dużo ludzi na pikniku© WrocNam
W tym piknikowym tłumie zostałem wypatrzony przez Agatę i Filipa, którzy oddawali się błogiemu odpoczynkowi przed czekającym ich w przyszłym tygodniu wyzwaniem, połączonemu z modelingiem i fotografingiem - Agata wystylizowana zgodnie z duchem epoki, wyglądała jak wyciągnięta ze starej pocztówki. Chwilę pogadaliśmy i rozeszliśmy do swoich w dalszych zajęć.
Ja pognałem w stronę Lesnicy.
Przy okazji pooglądałem co się dzieje na Gliniankach:

Człowiek (wodna) rakieta© WrocNam

Salta w wodzie© WrocNam
Mocno cisnąc dotarłem do Leśnicy:

Impreza na Zamku© WrocNam
Pooglądałem stare rowery:

Prawie kolarka© WrocNam

Prawie full MTB© WrocNam

Rowerowa scenka rodzajowa© WrocNam
Okrążyłem Zamek, pooglądałem jak ludzie grają w petankę i pognałem do domu:

Kule boules© WrocNam
Kolejne życie przystadionowej dziury:

Nie ma już reklamy ani jeziora© WrocNam
Po powrocie aż lepiej się pracowało.
Trasa:
Dane wycieczki:
36.00 km (0.00 km teren) czas: 01:30 h avg:24.00 km/h
R-130
Do pracy normalnie.
Powrót okrężną trasą zobaczyć nowego krasnala:

Przy okazji przejechałem przez zamkniętą estakadę nad Sobieskiego:

Zobaczyłem, że na Psim Polu stoi pomnik dotyczący nieistniejącego zdarzenia, czyli Bitwy na Psim Polu:

Potem przez Wilczyce powrót do Wrocławia:

Przy okazji jazdy testowanie nowej komórki i jej oprogramowania.
Trasa:
Dzisiejsze mosty:
Most Wilczycki
kat. drog.-1, ul. Wilczycka (Wilczyce - Kiełczów), rok budowy-1996, dł.-15,86 m, przepust żelbetowy
Wiadukt w ul. Bolesława Krzywoustego
kat. drog.-1, ul. Bolesława Krzywoustego, rok budowy-1978 (2011), dł.-72 m, wiadukt 4-przęsłowy o konstrukcji nośnej z belek prefabrykowanych typu Płońsk.
Powrót okrężną trasą zobaczyć nowego krasnala:

Krasnal Marzyciel© WrocNam
Przy okazji przejechałem przez zamkniętą estakadę nad Sobieskiego:

Widok na Krzywoustego© WrocNam
Zobaczyłem, że na Psim Polu stoi pomnik dotyczący nieistniejącego zdarzenia, czyli Bitwy na Psim Polu:

Obelisk na Psim Polu© WrocNam
Potem przez Wilczyce powrót do Wrocławia:

Flaga nad Halą Ludową© WrocNam
Przy okazji jazdy testowanie nowej komórki i jej oprogramowania.
Trasa:
Dzisiejsze mosty:
Most Wilczycki
kat. drog.-1, ul. Wilczycka (Wilczyce - Kiełczów), rok budowy-1996, dł.-15,86 m, przepust żelbetowy
Wiadukt w ul. Bolesława Krzywoustego
kat. drog.-1, ul. Bolesława Krzywoustego, rok budowy-1978 (2011), dł.-72 m, wiadukt 4-przęsłowy o konstrukcji nośnej z belek prefabrykowanych typu Płońsk.
Dane wycieczki:
44.00 km (0.00 km teren) czas: 02:10 h avg:20.31 km/h
R-129
Do pracy normalnie.
Powrót (4 h później) przez miasto.
Powrót (4 h później) przez miasto.
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:21.60 km/h
R-128
Do pracy okrężną drogą zobaczyć jeszcze raz krasnale na Rynku:



Na Rynku wystawa "Trzy rozdziały" pokazujące te same okolice przed wojną, zaraz po niej i obecnie:


Po pracy (3 godziny później) mała pętla po mieście. Na tyłach ul. Krzywoustego prawdziwie nadmorskie klimaty:

Przy okazji przejazd przez trzy kładki:

Dzisiejsze mosty:
Kładka nr 1 w ul. Grudziądzkiej
kat. drog.-1, ul. Grudziądzka, rok budowy-1955, kładka nad ciekiem wodnym,
dł.-11,6 m, konstrukcja trzyprzęsłowa, drewniana
Kładka nr 2 w ul. Grudziądzkiej
kat. drog.-1, ul. Grudziądzka, rok budowy-1955, kładka nad ciekiem wodnym,
dł.-11,1 m, konstrukcja trzyprzęsłowa, drewniana
Kładka nr 3 w ul. Grudziądzkiej
kat. drog.-1, ul. Grudziądzka, rok budowy-1955, kładka nad ciekiem wodnym,
dł.-11,3 m, konstrukcja trzyprzęsłowa, drewniana

Skarbonka i Ratusz© WrocNam

Skarbonka na Rynku© WrocNam

Projekt centrum© WrocNam
Na Rynku wystawa "Trzy rozdziały" pokazujące te same okolice przed wojną, zaraz po niej i obecnie:

Trzy rozdziały - Stare Miasto© WrocNam

Trzy rozdziały - moje okolice© WrocNam
Po pracy (3 godziny później) mała pętla po mieście. Na tyłach ul. Krzywoustego prawdziwie nadmorskie klimaty:

Sosny i szum© WrocNam
Przy okazji przejazd przez trzy kładki:

Widok z kładki© WrocNam
Dzisiejsze mosty:
Kładka nr 1 w ul. Grudziądzkiej
kat. drog.-1, ul. Grudziądzka, rok budowy-1955, kładka nad ciekiem wodnym,
dł.-11,6 m, konstrukcja trzyprzęsłowa, drewniana
Kładka nr 2 w ul. Grudziądzkiej
kat. drog.-1, ul. Grudziądzka, rok budowy-1955, kładka nad ciekiem wodnym,
dł.-11,1 m, konstrukcja trzyprzęsłowa, drewniana
Kładka nr 3 w ul. Grudziądzkiej
kat. drog.-1, ul. Grudziądzka, rok budowy-1955, kładka nad ciekiem wodnym,
dł.-11,3 m, konstrukcja trzyprzęsłowa, drewniana
Dane wycieczki:
22.00 km (0.00 km teren) czas: 00:55 h avg:24.00 km/h
R-127
Do pracy normalnie - później 2 h - bolid do naprawy.
Powrót dwie godziny później.
Odbiór bolidu z warsztatu (290 zł - naprawa alternatora).
Potem do nowego krasnala:

Niedaleko niego budowane jest nowe przedszkole - nowacyjne w swojej formie:

Na Rynku w weekend stanęła skarbonka do zbieranie pieniędzy na nowe centrum dziecięcej onkologi:


Wreszcie ruszyły prace na terenie dawnego Wzgórza Mikołajskiego:
Powrót dwie godziny później.
Odbiór bolidu z warsztatu (290 zł - naprawa alternatora).
Potem do nowego krasnala:

Krasnal Waguś© WrocNam
Niedaleko niego budowane jest nowe przedszkole - nowacyjne w swojej formie:

Barakowe przedszkole© WrocNam
Na Rynku w weekend stanęła skarbonka do zbieranie pieniędzy na nowe centrum dziecięcej onkologi:

Skarbonkowe krasnale I© WrocNam

Skarbonkowe krasnale II© WrocNam
Wreszcie ruszyły prace na terenie dawnego Wzgórza Mikołajskiego:

Zielony płot© WrocNam
Dane wycieczki:
33.00 km (0.00 km teren) czas: 01:25 h avg:23.29 km/h