Wpisy archiwalne w kategorii
Miasto
Dystans całkowity: | 17268.52 km (w terenie 158.00 km; 0.91%) |
Czas w ruchu: | 815:21 |
Średnia prędkość: | 21.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.20 km/h |
Suma kalorii: | 3920 kcal |
Liczba aktywności: | 731 |
Średnio na aktywność: | 23.62 km i 1h 07m |
Więcej statystyk |
R-142
Do pracy normalnie.
Powrót (2,5 później) przez miasto.
Na jednym ze skrzyżowań:
Powrót (2,5 później) przez miasto.
Na jednym ze skrzyżowań:
Na wymianę© WrocNam
Dane wycieczki:
21.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:25.20 km/h
R-141
Urwałem się z pracy 2,5 godziny wcześniej i postanowiłem trochę pozwiedzać.
Wybrałem się w stronę północno-zachodnich granic miasta. Przejeżdżając przez znane tereny dotarłem w miejsce, gdzie właściwie ptaki zawracają - do osiedla Lesica:
Stoi tam parę zabudowań, większość opuszczonych, choć jedno nowe i jedno się buduje:
Wcześniej przejeżdżałem przez tereny przypominające tereny dalekowschodnie:
Po opuszczeniu cywilizowanych terenów dotarłem najpierw do (opuszczonej?) przepompowni, potem różnych pól, a następnie kierując się wskazaniami mapy z Googla przez pola do, wydawało się, przeszkody nie do pokonania:
Mapa pokazywała jednak przejazd, porozglądałem się, przedarłem przez krzewy i dotarłem do nieoznaczonego, całkiem solidnego, mostu:
Na polach widziałem różne zwierzaki i okolice Wrocławia:
Po przejechaniu mostu i kawałku lasu wjechałem w sam środek kolejnego odcinka pól irygacyjnych, gdzie zapoznałem się z infrastrukturą takich pól:
Pola irygacyjne jak zwykle swoim specyficznym aromatem pozwoliły oczyścić nos i zatoki.
Później już w cywilizowanych warunkach okrężną drogą dotarłem do domu. Na jednym z mijanych pól zauważyłem uprawę śmiesznie wyglądającej rośliny:
Droga Krzyżanowice - Wrocław zmieniła znacząco swoje oblicze:
Szukałem też ekologicznego czyścika do łańcucha - tylko w jednym serwisie o nim słyszeli.
Trasa:
Wybrałem się w stronę północno-zachodnich granic miasta. Przejeżdżając przez znane tereny dotarłem w miejsce, gdzie właściwie ptaki zawracają - do osiedla Lesica:
Dojazd do Lesicy© WrocNam
Stoi tam parę zabudowań, większość opuszczonych, choć jedno nowe i jedno się buduje:
Budynek w Lesicy© WrocNam
Wcześniej przejeżdżałem przez tereny przypominające tereny dalekowschodnie:
Prawie pola ryżowe© WrocNam
Po opuszczeniu cywilizowanych terenów dotarłem najpierw do (opuszczonej?) przepompowni, potem różnych pól, a następnie kierując się wskazaniami mapy z Googla przez pola do, wydawało się, przeszkody nie do pokonania:
Wodna przeszkoda terenowa© WrocNam
Mapa pokazywała jednak przejazd, porozglądałem się, przedarłem przez krzewy i dotarłem do nieoznaczonego, całkiem solidnego, mostu:
Sposób pokonania przeszkody© WrocNam
Na polach widziałem różne zwierzaki i okolice Wrocławia:
Kruk (?) na polu© WrocNam
Sarny na polach© WrocNam
Most i Sky Tower z Lesicy© WrocNam
Po przejechaniu mostu i kawałku lasu wjechałem w sam środek kolejnego odcinka pól irygacyjnych, gdzie zapoznałem się z infrastrukturą takich pól:
Infrastruktura irygacyjna I© WrocNam
Infrastruktura irygacyjna II© WrocNam
Infrastruktura irygacyjna III© WrocNam
Pola irygacyjne jak zwykle swoim specyficznym aromatem pozwoliły oczyścić nos i zatoki.
Później już w cywilizowanych warunkach okrężną drogą dotarłem do domu. Na jednym z mijanych pól zauważyłem uprawę śmiesznie wyglądającej rośliny:
Kępkowa roślina© WrocNam
Droga Krzyżanowice - Wrocław zmieniła znacząco swoje oblicze:
Wrocław-Krzyżanowice-XXI wiek© WrocNam
Szukałem też ekologicznego czyścika do łańcucha - tylko w jednym serwisie o nim słyszeli.
Trasa:
Dane wycieczki:
48.00 km (0.00 km teren) czas: 02:20 h avg:20.57 km/h
R-140
Wyjazd na Eko-jarmark, który rozłożył się na placu przy Szewskiej.
Dojazd na miejsce okrężną trasą przez Krakowską i tour de Wały (na wałach właściwie sami biegacze i rowerzyści, cała kupa).
Obejrzałem też nowo ustawiony w czasie dni ormiańskich chaczkar:
Po dotarciu na plac:
Mała reklama WIRu:
Na jarmarku kupiłem mapę Szlaku Odry na odcinku Wrocław - Głogów.
Dzisiejszy most:
Kładka Siedlecka (Oł)
kat. drog.-1, ul. Wilcza, rok budowy-1928, dł.-108,7 m, kładka pięcioprzęsłowa o konstrukcji nośnej z dźwigarów kratowych z jazdą dołem o pasie górnym parabolicznym
Dojazd na miejsce okrężną trasą przez Krakowską i tour de Wały (na wałach właściwie sami biegacze i rowerzyści, cała kupa).
Obejrzałem też nowo ustawiony w czasie dni ormiańskich chaczkar:
Chaczkar© WrocNam
Opis na chaczkarze© WrocNam
Po dotarciu na plac:
Eko-jarmark© WrocNam
Mała reklama WIRu:
Opis WIR-I© WrocNam
Opis WIR-II© WrocNam
Opis WIR-III© WrocNam
Na jarmarku kupiłem mapę Szlaku Odry na odcinku Wrocław - Głogów.
Dzisiejszy most:
Kładka Siedlecka (Oł)
kat. drog.-1, ul. Wilcza, rok budowy-1928, dł.-108,7 m, kładka pięcioprzęsłowa o konstrukcji nośnej z dźwigarów kratowych z jazdą dołem o pasie górnym parabolicznym
Dane wycieczki:
26.00 km (0.00 km teren) czas: 01:10 h avg:22.29 km/h
R-139
Do pracy normalnie.
Powrót z oddaniem dokumentów na podyplomówkę.
Nowy krasnal w mieście:
Krasnal po liftingu i w nowym miejscu:
Kolejna ładowarka samochodów elektrycznych:
Powrót z oddaniem dokumentów na podyplomówkę.
Nowy krasnal w mieście:
Krasnal Onkuś© WrocNam
Krasnal po liftingu i w nowym miejscu:
Krasnal Fuger na skale© WrocNam
Kolejna ładowarka samochodów elektrycznych:
Dość duża ładowarka© WrocNam
Niezła maszyna rowerowa© WrocNam
Dane wycieczki:
20.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:24.00 km/h
R-137
Do pracy (2h później).
Powrót okrężną drogą przez Strzegomską i przez warsztat samochodowy.
Potem dojazd do biblioteki.
Remont wiaduktu nad Strzegomską:
Powrót okrężną drogą przez Strzegomską i przez warsztat samochodowy.
Potem dojazd do biblioteki.
Remont wiaduktu nad Strzegomską:
Wiadukt nad Strzegomską-I© WrocNam
Wiadukt nad Strzegomską-II© WrocNam
Dane wycieczki:
22.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:22.00 km/h
R-136
Niedziela, 16 września 2012
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Pierwszy raz od wielu lat (czyli od początku zamieszkiwania we Wrocławiu) nie miałem możliwości uczestniczenia w Maratonie Wrocławskim.
Godnie jednak zostałem zastąpiony:
Wyzwanie podjęli i godnie mnie zastąpili:
Agata, Magda, Filip i Piotr.
Mi w udziale pozostało jedynie kibicowanie i wspieranie na trasie biegnących.
Dzień zacząłem od dojechania na miejsce startu i pilne wypatrywanie znajomych. Początkowo nikogo nie zauważyłem. Nawet w tradycyjnych kolejkach:
To chyba zasada wszystkich zawodów - zawsze jest tak, że ilość toalet jest zbyt mała do ilości startujących.
Obejrzałem sobie wspomnienia z poprzednich lat - uczestniczyłem w edycjach 2001-2011:
Pokręciłem się i porobiłem trochę zdjęć:
Poszedłem do biura, gdzie chwilę pogadałem ze znajomym obsługującym Mistrzostwa Wojska Polskiego i poobserwowałem na spokojnie pracę obsług stoisk:
Oprócz przygotowań do maratonu, z podobnym zaangażowaniem zawodnicy przygotowywali się do imprezy towarzyszącej:
W pewnym momencie usłyszałem wołanie i zauważyłem zbliżającą się Magdę, która dotarła na start rowerem. Wymieniliśmy kilka zdań, udzieliłem kilku porad i Magda pognała się przebrać:
Równo o godzinie 9.00 ruszyli na trasę zawodnicy na wózkach (wśród nich Ewa, którą pozdrowiłem przed startem, ale chyba mnie nie skojarzyła):
Minutę później w różnym tempie startuje masa biegaczy:
Po wybiegnięciu wszystkich z terenu startu, skrótem pognałem na Mosty Jagielońskie, gdzie urządziłem stanowisko wypatrywania znajomych:
Zostałem wypatrzony przez Filipa i Agatę (czyli wiedziałem, że ekipa jest na trasie) i pognałem dalej robiąc od czasu do czasu zdjęcia:
Na Żmigrodzkiej spotkałem się ponownie z Magdą - pogadaliśmy i pojechałem dalej:
Po pokonaniu Obwodnicy, na Moście Milenijnym znów spotykam biegnącą ekipę i od tego momentu właściwie nie odstępuję biegnących znajomych:
W pewnym momencie robię za rozpoznanie możliwego miejsca pitstopu dla Magdy, która dzielnie nadrabia stracony czas i dobiega dodatkowe metry:
Mimo zgodnego z prawem dopingu...:
... biegacze mieli okazję wpaść za kraty:
Pilotowana przeze mnie ekipa dobiega do połowy dystansu i mija go w niezłym czasie i w doskonałych humorach. Nagle słyszę swoje imię, odwracam się i widzę wielką niespodziankę: Asię z Kornelią. Dowiaduję się, że Piotrek spełnił swoje obietnice, wystartował w maratonie i jest na trasie, biegnie swoim tempem i ma jeszcze kilka kilometrów do półmetka. Postanawiam wrócić pod Stadion Miejski i się z nim przywitać.
Podczas robienia zdjęcia schodzę z roweru i później kawałek biegnę z Piotrkiem. Po zamienieniu kilku zdań podczas biegu, wracam po rower i ruszam za Piotrkiem, któremu towarzyszę podczas przebieganiu długiego, nudnego odcinka Lotnicza/Legnicka:
Przy Pl. Strzegomskim nawiązuję kontakt z Natką, która kibicuje z oddali i robi nam kilka zdjęć:
Piotrek trzyma się nieźle, więc postanawiam go opuścić i pozwolić mu walczyć w samotności z dystansem.
Sam ruszam w pogoń za będącą gdzieś na trasie pozostałą trójką.
Czasami oczywiście robię zdjęcia:
Okazuje się, że nasz Mors nie jest osamotniony w naszym Układzie Słonecznym:
Jeszcze nigdy kilometry maratonu nie mijały mi tak szybko. Z czasów wynika mi, że niedługo trójka, którą zostawiłem powinna dobiegać do mety. Nie chcę odpuszczać trasy i gnam wzdłuż kolumny biegaczy walcząc z czasem i wypatrując kogoś znajomego. Po drodze mijam Magdę, która dzielnie daje sobie radę. Kilka słów wsparcia i ciągnę dalej.
500 m przed metą zauważam Agatę, kilka metrów przed nią biegnie Filip. Zaczynają finisz:
Cofam się wzdłuż trasy wypatrując Magdy, która nieustępliwie zbliża się do końca w niezłym czasie. Kilka minut po pierwszej dwójce, na metę wpada Magda:
Zamieniamy kilka słów, po czym (co już wiem z opisu) Magda przebiera się, wsiada na rower i wraca do domu na kołach.
Ja obserwuję przez chwilę okolice mety i wracam na trasę szukając Piotra.
Po drodze po raz drugi widzę Super-Mana.
Pierwszy kontakt:
Drugi kontakt:
Magda ma konkurencję rowerową (ale tylko pod względem koloru, nie wykonania i wykończenia):
Jak zwykle w niedzielę maratońską wielu ludzi chce gdzieś dojechać:
Przy wbiegu na Wyspę Piaskową spotykam po raz ostatni tego dnia Piotra, któremu pozostały ostatnie kilometry i który miał nadal moc. Wspieram go kilkoma słowami. On biegnie dalej a ja wracam do domu:
Z późniejszych relacji dowiedziałem się, że dotarł cało na metę, gdzie czekała na niego już Asia. A tydzień później pobiegł półmaraton.
Cały dzień to ciekawe doświadczenie obserwacji maratonu z trasy, ale nie z biegu. Obym nie musiał go powtarzać w przyszłym roku.
Godnie jednak zostałem zastąpiony:
Maratońska Czwórka BS© WrocNam
Wyzwanie podjęli i godnie mnie zastąpili:
Agata, Magda, Filip i Piotr.
Mi w udziale pozostało jedynie kibicowanie i wspieranie na trasie biegnących.
Dzień zacząłem od dojechania na miejsce startu i pilne wypatrywanie znajomych. Początkowo nikogo nie zauważyłem. Nawet w tradycyjnych kolejkach:
Tradycyjne kolejki© WrocNam
To chyba zasada wszystkich zawodów - zawsze jest tak, że ilość toalet jest zbyt mała do ilości startujących.
Obejrzałem sobie wspomnienia z poprzednich lat - uczestniczyłem w edycjach 2001-2011:
Historia 30 lat Maratonu Wrocławskiego© WrocNam
Pokręciłem się i porobiłem trochę zdjęć:
Straż konna© WrocNam
Ostatnie przygotowania do 30 MW© WrocNam
Polecieć w kosmos z maratonu© WrocNam
Poszedłem do biura, gdzie chwilę pogadałem ze znajomym obsługującym Mistrzostwa Wojska Polskiego i poobserwowałem na spokojnie pracę obsług stoisk:
Biuro zawodów 30MW© WrocNam
Oprócz przygotowań do maratonu, z podobnym zaangażowaniem zawodnicy przygotowywali się do imprezy towarzyszącej:
Impreza towarzysząca© WrocNam
W pewnym momencie usłyszałem wołanie i zauważyłem zbliżającą się Magdę, która dotarła na start rowerem. Wymieniliśmy kilka zdań, udzieliłem kilku porad i Magda pognała się przebrać:
Odejście Maratonki© WrocNam
Równo o godzinie 9.00 ruszyli na trasę zawodnicy na wózkach (wśród nich Ewa, którą pozdrowiłem przed startem, ale chyba mnie nie skojarzyła):
Ruszają wózkowicze© WrocNam
Minutę później w różnym tempie startuje masa biegaczy:
Ruszają biegacze© WrocNam
Masa biegaczy© WrocNam
Ostatki biegaczy© WrocNam
Po wybiegnięciu wszystkich z terenu startu, skrótem pognałem na Mosty Jagielońskie, gdzie urządziłem stanowisko wypatrywania znajomych:
Maratończycy na Moście Jagiellońskim© WrocNam
Zostałem wypatrzony przez Filipa i Agatę (czyli wiedziałem, że ekipa jest na trasie) i pognałem dalej robiąc od czasu do czasu zdjęcia:
1. punkt żywieniowy© WrocNam
Kromera w czasie maratonu© WrocNam
Na Żmigrodzkiej spotkałem się ponownie z Magdą - pogadaliśmy i pojechałem dalej:
Rwanie w biegu© WrocNam
Pod Obwodnicą Śródmiejską© WrocNam
Walka z żywiołami© WrocNam
Przygotowanie do kolejnej walki© WrocNam
Początek Obwodnicy Śródmiejskiej© WrocNam
Biegacze na Obwodnicy© WrocNam
Po pokonaniu Obwodnicy, na Moście Milenijnym znów spotykam biegnącą ekipę i od tego momentu właściwie nie odstępuję biegnących znajomych:
Filip na Milenijnym© WrocNam
Magda napiera© WrocNam
Razem w biegu© WrocNam
W pewnym momencie robię za rozpoznanie możliwego miejsca pitstopu dla Magdy, która dzielnie nadrabia stracony czas i dobiega dodatkowe metry:
Nadrabianie kilometrów© WrocNam
Mimo zgodnego z prawem dopingu...:
Niezły doping dla Adriana© WrocNam
Muzyczny doping© WrocNam
... biegacze mieli okazję wpaść za kraty:
Maratończycy za kratami© WrocNam
Pilotowana przeze mnie ekipa dobiega do połowy dystansu i mija go w niezłym czasie i w doskonałych humorach. Nagle słyszę swoje imię, odwracam się i widzę wielką niespodziankę: Asię z Kornelią. Dowiaduję się, że Piotrek spełnił swoje obietnice, wystartował w maratonie i jest na trasie, biegnie swoim tempem i ma jeszcze kilka kilometrów do półmetka. Postanawiam wrócić pod Stadion Miejski i się z nim przywitać.
Piotr Wielki na trasie© WrocNam
Podczas robienia zdjęcia schodzę z roweru i później kawałek biegnę z Piotrkiem. Po zamienieniu kilku zdań podczas biegu, wracam po rower i ruszam za Piotrkiem, któremu towarzyszę podczas przebieganiu długiego, nudnego odcinka Lotnicza/Legnicka:
Półmetek Piotra© WrocNam
Rodzinne wsparcie© WrocNam
Rodzinny pit-stop© WrocNam
Piotr napiera na Legnickiej© WrocNam
Przy Pl. Strzegomskim nawiązuję kontakt z Natką, która kibicuje z oddali i robi nam kilka zdjęć:
Gdzieś tam jesteśmy (w centrum zdjęcia)© WrocNam
Piotrek trzyma się nieźle, więc postanawiam go opuścić i pozwolić mu walczyć w samotności z dystansem.
Sam ruszam w pogoń za będącą gdzieś na trasie pozostałą trójką.
Czasami oczywiście robię zdjęcia:
Wielki korek tramwajowy© WrocNam
Wsparcie mundurowe© WrocNam
Punkt na Ruskiej© WrocNam
Czekające kubeczki© WrocNam
Okazuje się, że nasz Mors nie jest osamotniony w naszym Układzie Słonecznym:
Morsy z Marsa© WrocNam
Jeszcze nigdy kilometry maratonu nie mijały mi tak szybko. Z czasów wynika mi, że niedługo trójka, którą zostawiłem powinna dobiegać do mety. Nie chcę odpuszczać trasy i gnam wzdłuż kolumny biegaczy walcząc z czasem i wypatrując kogoś znajomego. Po drodze mijam Magdę, która dzielnie daje sobie radę. Kilka słów wsparcia i ciągnę dalej.
500 m przed metą zauważam Agatę, kilka metrów przed nią biegnie Filip. Zaczynają finisz:
Filip finiszuje© WrocNam
Agata finiszuje© WrocNam
Cofam się wzdłuż trasy wypatrując Magdy, która nieustępliwie zbliża się do końca w niezłym czasie. Kilka minut po pierwszej dwójce, na metę wpada Magda:
Magda finiszuje© WrocNam
Zamieniamy kilka słów, po czym (co już wiem z opisu) Magda przebiera się, wsiada na rower i wraca do domu na kołach.
Ja obserwuję przez chwilę okolice mety i wracam na trasę szukając Piotra.
Po maratonie© WrocNam
Losy z nazwiskami podążają na losowanie© WrocNam
Po drodze po raz drugi widzę Super-Mana.
Pierwszy kontakt:
Super-man zstąpił© WrocNam
Drugi kontakt:
Super-man wzywa wsparcie© WrocNam
Magda ma konkurencję rowerową (ale tylko pod względem koloru, nie wykonania i wykończenia):
Rower rzucający się w oczy© WrocNam
Jak zwykle w niedzielę maratońską wielu ludzi chce gdzieś dojechać:
Koreczek na Sienkiewicza© WrocNam
Przy wbiegu na Wyspę Piaskową spotykam po raz ostatni tego dnia Piotra, któremu pozostały ostatnie kilometry i który miał nadal moc. Wspieram go kilkoma słowami. On biegnie dalej a ja wracam do domu:
Piotr podąża do mety© WrocNam
Z późniejszych relacji dowiedziałem się, że dotarł cało na metę, gdzie czekała na niego już Asia. A tydzień później pobiegł półmaraton.
Cały dzień to ciekawe doświadczenie obserwacji maratonu z trasy, ale nie z biegu. Obym nie musiał go powtarzać w przyszłym roku.
Dane wycieczki:
70.00 km (0.00 km teren) czas: 04:00 h avg:17.50 km/h
R-135
Do pracy normalnie. Zimno.
Poranne widoczki:
Po pracy przez miasto zobaczyć festiwal krasnoludków:
W parku obok Teatru Lalek trwały krasnoludkowe zabawy. Była między innymi wioska domków dla krasnali:
Można też było polepić krasnale z gliny:
Na trasie niedzielnego maratonu widać już przygotowane elementy infrastruktury drogowej:
Na Rynku trwała wystawa dotycząca zbieranie elektro-śmieci:
A na Świdnickiej wystawa na temat gazyfikacji Dolnego Śląska:
Na mieści widziałem kilka osób, które z całą pewnością wezmą udział w niedzielnym święcie biegania - biegacz biegacza pozna, szczególnie jeśli jeden z nich idzie w palczatkach.
Po powrocie do domu, wrzuciłem książki do plecaka i pojechałem jeszcze do biblioteki.
Poranne widoczki:
Mgła atakuje© WrocNam
Odra we mgle© WrocNam
Wrocław we mgle© WrocNam
Po pracy przez miasto zobaczyć festiwal krasnoludków:
Wrocławski Festiwal Krasnoludków© WrocNam
W parku obok Teatru Lalek trwały krasnoludkowe zabawy. Była między innymi wioska domków dla krasnali:
Wioska krasnoludków© WrocNam
Domek liściasty© WrocNam
Domek wrocławski© WrocNam
Domek recyklingowy© WrocNam
Można też było polepić krasnale z gliny:
Gliniane krasnoludki© WrocNam
Na trasie niedzielnego maratonu widać już przygotowane elementy infrastruktury drogowej:
Przygotowanie do maratonu© WrocNam
Na Rynku trwała wystawa dotycząca zbieranie elektro-śmieci:
Elektrorecykling© WrocNam
A na Świdnickiej wystawa na temat gazyfikacji Dolnego Śląska:
Gazowanie Dolnego Śląska© WrocNam
Na mieści widziałem kilka osób, które z całą pewnością wezmą udział w niedzielnym święcie biegania - biegacz biegacza pozna, szczególnie jeśli jeden z nich idzie w palczatkach.
Po powrocie do domu, wrzuciłem książki do plecaka i pojechałem jeszcze do biblioteki.
Dane wycieczki:
19.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:22.80 km/h
R-131
Niedziela, 9 września 2012
Kategoria Miasto
| Aktywność:
W niedzielę w mieście zapowiadano dwie ciekawe imprezy - w dwóch oddalonych od siebie miejscach: przy Hali Ludowej i na Zamku w Lesnicy. Ale od czego jest rower i ładne popołudnie. Obskoczyłem obie.
Przed Halą rzucał się w oczy:
Była to jedna z reklam trzeciej miejskiej imprezy, czyli targów mieszkaniowych. Długo sobie ktoś tym Lambo w niedzielę nie pojeździł - nie trafił w tunel.
Potem już była impreza planowana czyli piknik retro w stylu lat '20:
W tym piknikowym tłumie zostałem wypatrzony przez Agatę i Filipa, którzy oddawali się błogiemu odpoczynkowi przed czekającym ich w przyszłym tygodniu wyzwaniem, połączonemu z modelingiem i fotografingiem - Agata wystylizowana zgodnie z duchem epoki, wyglądała jak wyciągnięta ze starej pocztówki. Chwilę pogadaliśmy i rozeszliśmy do swoich w dalszych zajęć.
Ja pognałem w stronę Lesnicy.
Przy okazji pooglądałem co się dzieje na Gliniankach:
Mocno cisnąc dotarłem do Leśnicy:
Pooglądałem stare rowery:
Okrążyłem Zamek, pooglądałem jak ludzie grają w petankę i pognałem do domu:
Kolejne życie przystadionowej dziury:
Po powrocie aż lepiej się pracowało.
Trasa:
Przed Halą rzucał się w oczy:
Znaczek Lambo© WrocNam
Lamborghini en face© WrocNam
Lamborghini z profilu© WrocNam
Była to jedna z reklam trzeciej miejskiej imprezy, czyli targów mieszkaniowych. Długo sobie ktoś tym Lambo w niedzielę nie pojeździł - nie trafił w tunel.
Potem już była impreza planowana czyli piknik retro w stylu lat '20:
Stara limuzyna© WrocNam
Zadek Harleya© WrocNam
Harley w całej okazałości© WrocNam
Zapowiedź drugiej impry© WrocNam
Dużo ludzi na pikniku© WrocNam
W tym piknikowym tłumie zostałem wypatrzony przez Agatę i Filipa, którzy oddawali się błogiemu odpoczynkowi przed czekającym ich w przyszłym tygodniu wyzwaniem, połączonemu z modelingiem i fotografingiem - Agata wystylizowana zgodnie z duchem epoki, wyglądała jak wyciągnięta ze starej pocztówki. Chwilę pogadaliśmy i rozeszliśmy do swoich w dalszych zajęć.
Ja pognałem w stronę Lesnicy.
Przy okazji pooglądałem co się dzieje na Gliniankach:
Człowiek (wodna) rakieta© WrocNam
Salta w wodzie© WrocNam
Mocno cisnąc dotarłem do Leśnicy:
Impreza na Zamku© WrocNam
Pooglądałem stare rowery:
Prawie kolarka© WrocNam
Prawie full MTB© WrocNam
Rowerowa scenka rodzajowa© WrocNam
Okrążyłem Zamek, pooglądałem jak ludzie grają w petankę i pognałem do domu:
Kule boules© WrocNam
Kolejne życie przystadionowej dziury:
Nie ma już reklamy ani jeziora© WrocNam
Po powrocie aż lepiej się pracowało.
Trasa:
Dane wycieczki:
36.00 km (0.00 km teren) czas: 01:30 h avg:24.00 km/h
R-130
Do pracy normalnie.
Powrót okrężną trasą zobaczyć nowego krasnala:
Przy okazji przejechałem przez zamkniętą estakadę nad Sobieskiego:
Zobaczyłem, że na Psim Polu stoi pomnik dotyczący nieistniejącego zdarzenia, czyli Bitwy na Psim Polu:
Potem przez Wilczyce powrót do Wrocławia:
Przy okazji jazdy testowanie nowej komórki i jej oprogramowania.
Trasa:
Dzisiejsze mosty:
Most Wilczycki
kat. drog.-1, ul. Wilczycka (Wilczyce - Kiełczów), rok budowy-1996, dł.-15,86 m, przepust żelbetowy
Wiadukt w ul. Bolesława Krzywoustego
kat. drog.-1, ul. Bolesława Krzywoustego, rok budowy-1978 (2011), dł.-72 m, wiadukt 4-przęsłowy o konstrukcji nośnej z belek prefabrykowanych typu Płońsk.
Powrót okrężną trasą zobaczyć nowego krasnala:
Krasnal Marzyciel© WrocNam
Przy okazji przejechałem przez zamkniętą estakadę nad Sobieskiego:
Widok na Krzywoustego© WrocNam
Zobaczyłem, że na Psim Polu stoi pomnik dotyczący nieistniejącego zdarzenia, czyli Bitwy na Psim Polu:
Obelisk na Psim Polu© WrocNam
Potem przez Wilczyce powrót do Wrocławia:
Flaga nad Halą Ludową© WrocNam
Przy okazji jazdy testowanie nowej komórki i jej oprogramowania.
Trasa:
Dzisiejsze mosty:
Most Wilczycki
kat. drog.-1, ul. Wilczycka (Wilczyce - Kiełczów), rok budowy-1996, dł.-15,86 m, przepust żelbetowy
Wiadukt w ul. Bolesława Krzywoustego
kat. drog.-1, ul. Bolesława Krzywoustego, rok budowy-1978 (2011), dł.-72 m, wiadukt 4-przęsłowy o konstrukcji nośnej z belek prefabrykowanych typu Płońsk.
Dane wycieczki:
44.00 km (0.00 km teren) czas: 02:10 h avg:20.31 km/h
R-129
Do pracy normalnie.
Powrót (4 h później) przez miasto.
Powrót (4 h później) przez miasto.
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:21.60 km/h