Wpisy archiwalne w kategorii
Miasto
Dystans całkowity: | 17268.52 km (w terenie 158.00 km; 0.91%) |
Czas w ruchu: | 815:21 |
Średnia prędkość: | 21.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.20 km/h |
Suma kalorii: | 3920 kcal |
Liczba aktywności: | 731 |
Średnio na aktywność: | 23.62 km i 1h 07m |
Więcej statystyk |
Dzień piąty
Niedziela, 9 stycznia 2011
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Po powrocie ze sklepu pojechałem na Rynek zobaczyć rozkręcony 19 finał WOŚP:
Rynek się zaludnił:
Politechnika Wrocławska przygotowuje się do startów w F1 - na razie mają bolid uczestniczący w jakiś uczelnianych wyścigach:
Po przejściu Rynku dookoła i obejrzeniu jego atrakcji podjechałem na Ostrów Tumski:
19 finał WOŚP© WrocNam
Rynek się zaludnił:
Rynek podczas WOŚP© WrocNam
Politechnika Wrocławska przygotowuje się do startów w F1 - na razie mają bolid uczestniczący w jakiś uczelnianych wyścigach:
Prawie Formuła 1© WrocNam
Po przejściu Rynku dookoła i obejrzeniu jego atrakcji podjechałem na Ostrów Tumski:
Nocna Katedra© WrocNam
Odra, Muzeum i Urząd© WrocNam
Dane wycieczki:
10.00 km (0.00 km teren) czas: 00:40 h avg:15.00 km/h
Dzień czwarty
Do pracy trochę krótszą drogą, żeby wrzucić stany liczników wody dla administracji i kartki Natki wędrujące w świat do skrzynki pocztowej.
Powrót bardzo okrężną drogą, żeby odebrać książkę dla Natki, zobaczyć nowe krasnale (których nie mogłem znaleźć przed Nowym Rokiem) i sfotografować oświetlone Sky Tower (do czego namawiał Rafał):
Zauważyłem, że czasami tramwaje we Wrocławiu poruszają się z prędkością światła:
W drodze powrotnej udało mi się zauważyć kolejną ogrzewaną ławeczkę (na nią głosowałem w konkursie). Ciepła była kiedy się na niej siedziało i ogrzałem sobie trochę ręce:
Powrót bardzo okrężną drogą, żeby odebrać książkę dla Natki, zobaczyć nowe krasnale (których nie mogłem znaleźć przed Nowym Rokiem) i sfotografować oświetlone Sky Tower (do czego namawiał Rafał):
Krasnalowa rodzinka© WrocNam
Budowane Sky Tower wieczorem© WrocNam
Zauważyłem, że czasami tramwaje we Wrocławiu poruszają się z prędkością światła:
Szybki tramwaj© WrocNam
W drodze powrotnej udało mi się zauważyć kolejną ogrzewaną ławeczkę (na nią głosowałem w konkursie). Ciepła była kiedy się na niej siedziało i ogrzałem sobie trochę ręce:
Kolejna ogrzewana ławeczka© WrocNam
Dane wycieczki:
26.00 km (0.00 km teren) czas: 01:30 h avg:17.33 km/h
Dzień pierwszy
Sobota, 1 stycznia 2011
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Tradycyjny wyjazd w pierwszy dzień roku, żeby dobra passa rowerowa się utrzymała przez cały rok.
Przede wszystkim pojechałem na Rynek zobaczyć jak wygląda po nocnej imprezie. Jak zwykle dużo szkła, ale na szczęście nie w takiej ilości, jak w latach poprzednich. Zaczął się demontaż sceny:
Na Szewskiej zobaczyłem po raz pierwszy przystanek Roweru Spotkań:
Potem pojechałem w kierunku Nowego Dworu i, jak w zeszłym roku, odwiedziłem Park Tysiąclecia, który przez ten rok awansował do miana obszaru leśnego:
Na tablicy, o której pisał już Rafał, są dane dotyczące innych obszarów oraz informacje na temat jednego konkretnego (zamieszkujące go zwierzaki, szczegółowy plan):
Przede wszystkim pojechałem na Rynek zobaczyć jak wygląda po nocnej imprezie. Jak zwykle dużo szkła, ale na szczęście nie w takiej ilości, jak w latach poprzednich. Zaczął się demontaż sceny:
Po Sylwestrze© WrocNam
Na Szewskiej zobaczyłem po raz pierwszy przystanek Roweru Spotkań:
Rower spotkań© WrocNam
Potem pojechałem w kierunku Nowego Dworu i, jak w zeszłym roku, odwiedziłem Park Tysiąclecia, który przez ten rok awansował do miana obszaru leśnego:
Lasy Wrocławia - Las Tysiąclecia© WrocNam
Na tablicy, o której pisał już Rafał, są dane dotyczące innych obszarów oraz informacje na temat jednego konkretnego (zamieszkujące go zwierzaki, szczegółowy plan):
Szczegółowy plan Lasu Tysiąclecia© WrocNam
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:55 h avg:17.45 km/h
Dzień sto osiemdziesiąty dziewiąty
Ostatnie kilometry w 2011 km.
Mimo że pogoda nie nastrajała do wyjazdu (marznący deszcz albo mokry śnieg), musiałem dokręcic do równej ilości. W rzeczywistości przekręciłem o dwa kilometry, ale nie wyliczyłem trasy dokładnie.
Przede wszystkim pojechałem zobaczyc palmę:
Potem podjechałem na Rynek zobaczy jak wyglądają ostatnie przygotowania do medialnego Sylwestra. Dźwięki prób słychac było prawie w całym mieście:
Parę dni temu została zauważona kolejna wycieczka/uczieka/porwanie Krasnala Wypłatnika (teraz połączona z wandalizmem):
Postawiona ocieplana ławeczka Fortum ma małą wadę - śnieg na niej topnieje i jest przez to mokra:
Przy Szewskiej stoi kilka plakatów z planami zagospodarowania tejże ulicy. Wśród nich pomysł na rowerownię:
W drodze na Ostrów Tumski zatrzymałem się na chwilę przy krasnalu piorącym w nurcie Odry swoje brudne ciuszki:
Po drugiej stronie stało stado ptactwa:
Na Katedrze niektóre rzeźby uzyskały nowe zimowe udoskonalenia:
Z Ostrowa pomknąłem w stronę Parku Szczytnickiego i Hali Ludowej:
Potem przemknąłem na drugą stronę Odry i odwiedziłem okolice znane niektórym BikeStatowiczom:
Wreszcie po pokonaniu założonego dystansu dotarłem do domu.
Małe podsumowanie:
Pokonane 4.500 km w czasie 212 godzin, czyli z prędkością około 21 km/h w różnych warunkach klimatycznych i o różnych porach dnia.
Przekręcone ponad 15.000 km z BS.
Zwykłe rowerowe usterki (wymiana napędu, dętki, szprychy). Wymiana amortyzatora. Pozyskanie nowych elementów stroju rowerowego do jazdy w każdych warunkach.
Jazda w Brukseli i Madrycie.
Na końcu najważniejsze - poznanie nowych bikerów z Wrocławia i okolic oraz kilka udanych wieloosobowych wypadów.
* * * * * * WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM SEZONIE * * * * * *
Mimo że pogoda nie nastrajała do wyjazdu (marznący deszcz albo mokry śnieg), musiałem dokręcic do równej ilości. W rzeczywistości przekręciłem o dwa kilometry, ale nie wyliczyłem trasy dokładnie.
Przede wszystkim pojechałem zobaczyc palmę:
Podmuch egzotyki© WrocNam
Potem podjechałem na Rynek zobaczy jak wyglądają ostatnie przygotowania do medialnego Sylwestra. Dźwięki prób słychac było prawie w całym mieście:
Sylwestrowy Rynek© WrocNam
Ostatnie próby przed Sylwestrem© WrocNam
Ciekawe oświetlenie© WrocNam
Parę dni temu została zauważona kolejna wycieczka/uczieka/porwanie Krasnala Wypłatnika (teraz połączona z wandalizmem):
Ucieczka Wypłatnika© WrocNam
Postawiona ocieplana ławeczka Fortum ma małą wadę - śnieg na niej topnieje i jest przez to mokra:
Ciepła ale mokra© WrocNam
Przy Szewskiej stoi kilka plakatów z planami zagospodarowania tejże ulicy. Wśród nich pomysł na rowerownię:
Plany dla Szewskiej© WrocNam
W drodze na Ostrów Tumski zatrzymałem się na chwilę przy krasnalu piorącym w nurcie Odry swoje brudne ciuszki:
Krasnal Pracz albo Nurek© WrocNam
Po drugiej stronie stało stado ptactwa:
Ptasie wały© WrocNam
Na Katedrze niektóre rzeźby uzyskały nowe zimowe udoskonalenia:
Nowy daszek© WrocNam
Z Ostrowa pomknąłem w stronę Parku Szczytnickiego i Hali Ludowej:
Zimowa panorama okolic Hali© WrocNam
Potem przemknąłem na drugą stronę Odry i odwiedziłem okolice znane niektórym BikeStatowiczom:
Znana BikeStatsowa rzeźba© WrocNam
Wreszcie po pokonaniu założonego dystansu dotarłem do domu.
Małe podsumowanie:
Pokonane 4.500 km w czasie 212 godzin, czyli z prędkością około 21 km/h w różnych warunkach klimatycznych i o różnych porach dnia.
Przekręcone ponad 15.000 km z BS.
Zwykłe rowerowe usterki (wymiana napędu, dętki, szprychy). Wymiana amortyzatora. Pozyskanie nowych elementów stroju rowerowego do jazdy w każdych warunkach.
Jazda w Brukseli i Madrycie.
Na końcu najważniejsze - poznanie nowych bikerów z Wrocławia i okolic oraz kilka udanych wieloosobowych wypadów.
* * * * * * WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM SEZONIE * * * * * *
Dane wycieczki:
19.00 km (0.00 km teren) czas: 01:15 h avg:15.20 km/h
Dzień sto osiemdziesiąty ósmy
Po rozmowie z Arkiem z "Zagoń rower do roboty" i "Chroń skroń" podczas odbierania koszulki za moją "twórczość" poetycką na temat barierki przy drodze rowerowej Wrocław - Trzebnica, postanowiłem zrobić gruntowne rozpoznanie podmiotu lirycznego mojej ody.
Wybrałem sobie śliczny słoneczny zimowy dzień przed końcem roku i ruszyłem.
Po dojechaniu do skrzyżowania Obwodnicy Środmiejskiej z ul. Żmigrodzką stwierdziłem zakończenie infrastruktury rowerowej w kierunku Trzebnicy:
Skrzyżowanie uznałem za zerowy kilometr trasy na Trzebnicę. W dalszej drodze do dyspozycji pozostawała jezdnia. Dość wąska o tej porze roku. A drogi dla rowerów lub ciągu pieszo-rowerowego brak. Tak samo, jak i barierki.
Wreszcie, po przekroczeniu Widawy (ok. 2,8km), widać jakiś ślady świadczące o zbliżaniu się do uprawnionego celu:
W czasie pokonywania tych niecałych 3km musiałem zjeżdżać 4 razy na pobocze, żeby przepuścić TIRy, które nie miały możliwości wyprzedzenia mnie. Odpuszczałem tylko dlatego, że warunki na drodze były trudne (czasami lód na asfalcie), co uniemożliwiało poruszanie się z prędkością większą niż ok. 20km/h i wolę nie mieć za sobą TIRa, a pod sobą lodu.
Przed Psarami zaczyna się barierka. Chyba jako element chodnika. Śnieg utrudnia rozpoznanie podłoża, a znaków brak:
Kilometr dalej (3,8km) zza zakrętu zaczyna wyłaniać się w całej okazałości obiekt westchnień wielu rowerzystów:
Jestem pozytywnie zaskoczony stanem odśnieżenia:
Ale 200m dalej (4km) wszystko wraca do normy:
Barierka bardzo ładnie komponuje się z zalegającym śniegiem. Może tak powinno być cały rok?:
Ruszam dalej jezdnią, cały czas mając po lewej stronie ciąg z barierką chroniącą nie wiadomo przed czym.
Przy wjeżdżaniu do Kryniczna (5,9km) ciąg się kończy. I trzeba radzić sobie samemu:
Ciąg znowu się pojawia na końcu miejscowości, żeby zaraz znowu się skończyć. O tym już nie informują znaki, ale rozkopane pobocze.
Około 7km ciąg znowu się objawia. Przed dotarciem do Ligoty Pięknej odchodzi ładnym łukiem od drogi głównej:
Ale nie powoduje to zniknięcia barierki:
I znów mam wrażenie, że zima powinna trwać na cały rok:
W Ligocie ciąg powstał po obu stronach drogi, ale ten kto trzymał się lewego (czyli tego, który ciągnie się od początku) może mieć trochę problemów po przejechaniu całej wioski:
Ani śladu przejścia, ani żadnego znaku, że droga się kończy. Trzeba dokonać teleportacji na drugą stronę:
W Wiszni Małej (ok. 11km) odbijam w lewo na Szewce, dość mając już problemów ze śledzeniem drogi rowerowej i barierki w trudnych zimowych warunkach (termometr wskazuje -8).
Niemniej sprawdziłem mniej więcej połowę trasy Wrocław-Trzebnica, co podsumować mogę następującymi wnioskami:
1. Brak połączenia nowej trasy z istniejącymi w mieście (pozostaje nadal prawie 3km jazdy jezdnią - co pewnie dałoby się zlikwidować nie inwestując w barierkę).
2. Urywanie się trasy w wioskach (Kryniczno).
3. Brak utrzymania zimowego (co bardzo by się przydało).
4. Bezsensowna barierka niechroniąca przed niczym.
5. Barierka nie ciągnie się bite 12km (to jako pozytyw), ale nie wiem jak jest na odcinku Wisznia-Trzebnica (na to przyjdzie czas, kiedy zrobi się trochę cieplej).
6. Brak odpowiedniego oznakowania (Ligota).
W drodze powrotnej podjechałem do ślicznego kościółka w Strzeszowie:
Przy okazji dowiedziałem się, jak długą ma historię mała wioseczka:
Głównym celem w wiosce był krzyż pokutny, który mało już przypomina krzyż:
Po dobiciu się do drogi Oborniki-Wrocław spokojnie dojechałem do miasta i żeby trochę dokręcić kilometrów pojechałem okrężną drogą do domu.
Sprawdziłem, jak sobie dają radę w czasie obfitych opadów śniegu Parasolniki:
Wycieczka bardzo udana i już niewiele pozostało do granicznego kilometrażu w tym roku.
Trasa:
Wybrałem sobie śliczny słoneczny zimowy dzień przed końcem roku i ruszyłem.
Po dojechaniu do skrzyżowania Obwodnicy Środmiejskiej z ul. Żmigrodzką stwierdziłem zakończenie infrastruktury rowerowej w kierunku Trzebnicy:
Ostatnie ślady rowerowej cywilizacji© WrocNam
Skrzyżowanie uznałem za zerowy kilometr trasy na Trzebnicę. W dalszej drodze do dyspozycji pozostawała jezdnia. Dość wąska o tej porze roku. A drogi dla rowerów lub ciągu pieszo-rowerowego brak. Tak samo, jak i barierki.
Wreszcie, po przekroczeniu Widawy (ok. 2,8km), widać jakiś ślady świadczące o zbliżaniu się do uprawnionego celu:
Widać, że się zbliża© WrocNam
W czasie pokonywania tych niecałych 3km musiałem zjeżdżać 4 razy na pobocze, żeby przepuścić TIRy, które nie miały możliwości wyprzedzenia mnie. Odpuszczałem tylko dlatego, że warunki na drodze były trudne (czasami lód na asfalcie), co uniemożliwiało poruszanie się z prędkością większą niż ok. 20km/h i wolę nie mieć za sobą TIRa, a pod sobą lodu.
Przed Psarami zaczyna się barierka. Chyba jako element chodnika. Śnieg utrudnia rozpoznanie podłoża, a znaków brak:
Wreszcie jest!© WrocNam
Kilometr dalej (3,8km) zza zakrętu zaczyna wyłaniać się w całej okazałości obiekt westchnień wielu rowerzystów:
Wyłania się ciąg P-R© WrocNam
Jestem pozytywnie zaskoczony stanem odśnieżenia:
Utrzymanie zimowe ciągu P-R© WrocNam
Ale 200m dalej (4km) wszystko wraca do normy:
MiG, Author i ciąg P-R© WrocNam
Barierka bardzo ładnie komponuje się z zalegającym śniegiem. Może tak powinno być cały rok?:
Barierka i jeszcze więcej barierki© WrocNam
Ruszam dalej jezdnią, cały czas mając po lewej stronie ciąg z barierką chroniącą nie wiadomo przed czym.
Przy wjeżdżaniu do Kryniczna (5,9km) ciąg się kończy. I trzeba radzić sobie samemu:
Nieoczekiwany koniec ciągu P-R© WrocNam
Ciąg znowu się pojawia na końcu miejscowości, żeby zaraz znowu się skończyć. O tym już nie informują znaki, ale rozkopane pobocze.
Około 7km ciąg znowu się objawia. Przed dotarciem do Ligoty Pięknej odchodzi ładnym łukiem od drogi głównej:
Trochę się rozeszło© WrocNam
Ale nie powoduje to zniknięcia barierki:
Ale barierka się ciągnie© WrocNam
I znów mam wrażenie, że zima powinna trwać na cały rok:
Natura wyrówna© WrocNam
W Ligocie ciąg powstał po obu stronach drogi, ale ten kto trzymał się lewego (czyli tego, który ciągnie się od początku) może mieć trochę problemów po przejechaniu całej wioski:
I co dalej?© WrocNam
Ani śladu przejścia, ani żadnego znaku, że droga się kończy. Trzeba dokonać teleportacji na drugą stronę:
Szybki przeskok na drugą stronę© WrocNam
W Wiszni Małej (ok. 11km) odbijam w lewo na Szewce, dość mając już problemów ze śledzeniem drogi rowerowej i barierki w trudnych zimowych warunkach (termometr wskazuje -8).
Niemniej sprawdziłem mniej więcej połowę trasy Wrocław-Trzebnica, co podsumować mogę następującymi wnioskami:
1. Brak połączenia nowej trasy z istniejącymi w mieście (pozostaje nadal prawie 3km jazdy jezdnią - co pewnie dałoby się zlikwidować nie inwestując w barierkę).
2. Urywanie się trasy w wioskach (Kryniczno).
3. Brak utrzymania zimowego (co bardzo by się przydało).
4. Bezsensowna barierka niechroniąca przed niczym.
5. Barierka nie ciągnie się bite 12km (to jako pozytyw), ale nie wiem jak jest na odcinku Wisznia-Trzebnica (na to przyjdzie czas, kiedy zrobi się trochę cieplej).
6. Brak odpowiedniego oznakowania (Ligota).
W drodze powrotnej podjechałem do ślicznego kościółka w Strzeszowie:
Kościół w Strzeszowie© WrocNam
Przy okazji dowiedziałem się, jak długą ma historię mała wioseczka:
Tablica w Strzeszowie© WrocNam
Głównym celem w wiosce był krzyż pokutny, który mało już przypomina krzyż:
Zimowy krzyż pokutny w Strzeszowie© WrocNam
Po dobiciu się do drogi Oborniki-Wrocław spokojnie dojechałem do miasta i żeby trochę dokręcić kilometrów pojechałem okrężną drogą do domu.
Sprawdziłem, jak sobie dają radę w czasie obfitych opadów śniegu Parasolniki:
Zimowe Parasolniki© WrocNam
Wycieczka bardzo udana i już niewiele pozostało do granicznego kilometrażu w tym roku.
Trasa:
Dane wycieczki:
50.00 km (0.00 km teren) czas: 02:40 h avg:18.75 km/h
Dzień sto osiemdziesiąty siódmy
Chciałem zobaczyć nowego krasnala, który pojawił się w przedszkolu na Wałbrzyskiej, dlatego wybrałem się na małą zimową przejażdżkę.
Celem bardziej strategicznym było zbliżenie się do granicy 4.500 km w tym roku.
Wycieczka w połowie się udała, bo krasnala nie zobaczyłem, ale trochę kilometrów przejechałem, przewietrzyłem stare kości i zobaczyłem trochę Wrocławia.
Najpierw był wyłaniający się i coraz bardziej widoczny Sky Tower:
Potem obraz, który bardzo często można zobaczyć na naszych chodnikach:
W czasie picia herbaty znowu utwierdziłem się w przekonaniu, że rower jest najlepszym środkiem indywidualnego transportu w mieście:
Odwiedziłem odnowiony cmentarz oficerów radzieckich ze świeżo zielonymi czołgami:
Spod przedszkola, w którym powinien być krasnal, ale nie było, ruszyłem w powrotną drogę do centrum. Na Placu Solnym odśnieżono i wybudowano kolejny pagórek:
Na Rynku trwały ostatnie przygotowania do piątkowej imprezy:
A pod Św. Elżbietą zaczęto przygotowywać artylerię:
W drodze do serwisu, gdzie zamierzałem kupić klocki hamulcowe, przyjrzałem się wykorzystaniu nowego miejskiego wynalazku - kontrpasów:
W stałym serwisie kupiłem dwa komplety klocków, z których jeden wymieniłem zaraz po powrocie, a drugi jeszcze poczeka:
Celem bardziej strategicznym było zbliżenie się do granicy 4.500 km w tym roku.
Wycieczka w połowie się udała, bo krasnala nie zobaczyłem, ale trochę kilometrów przejechałem, przewietrzyłem stare kości i zobaczyłem trochę Wrocławia.
Najpierw był wyłaniający się i coraz bardziej widoczny Sky Tower:
Potem obraz, który bardzo często można zobaczyć na naszych chodnikach:
W czasie picia herbaty znowu utwierdziłem się w przekonaniu, że rower jest najlepszym środkiem indywidualnego transportu w mieście:
Odwiedziłem odnowiony cmentarz oficerów radzieckich ze świeżo zielonymi czołgami:
Groby na cmentarzu oficerów radzieckich© WrocNam
Czołgi w śniegu© WrocNam
Spod przedszkola, w którym powinien być krasnal, ale nie było, ruszyłem w powrotną drogę do centrum. Na Placu Solnym odśnieżono i wybudowano kolejny pagórek:
Kolejna góra w mieście© WrocNam
Na Rynku trwały ostatnie przygotowania do piątkowej imprezy:
Ostatnie przygotowania© WrocNam
A pod Św. Elżbietą zaczęto przygotowywać artylerię:
Wytoczona lekka artyleria© WrocNam
W drodze do serwisu, gdzie zamierzałem kupić klocki hamulcowe, przyjrzałem się wykorzystaniu nowego miejskiego wynalazku - kontrpasów:
Gdzie jest kontrpas?© WrocNam
Tu też gdzieś znikł kontrpas© WrocNam
W stałym serwisie kupiłem dwa komplety klocków, z których jeden wymieniłem zaraz po powrocie, a drugi jeszcze poczeka:
Green Anti-Lock ABS Merida© WrocNam
Dane wycieczki:
23.00 km (0.00 km teren) czas: 01:35 h avg:14.53 km/h
Wesołych Świąt
Piątek, 24 grudnia 2010
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Życzenia z wczorajszej akcji na podgrzewanej ławeczce:
Wesołych Świąt!
Wesołych Świąt!
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Dzień sto osiemdziesiąty szósty
Czwartek, 23 grudnia 2010
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Małe zakupy przedświateczno-remontowe i wypad na lodowisko na Pergoli.
Przed Monopolem stanęła niedawno ogrzewana ławeczka sponsorowana przez Fortum. Dzisiaj można było z niej złożyć świąteczne życzenia, co uczyniłem:
Na Wybrzeżu Wyspiańskiego zobaczyłem coś, co powinno być normalne w całym mieście:
Wrocław był dzisiaj opanowany przez mgłę:
Na Fontannie Multimedialnej powstało w zimie lodowisko. Nie zajmuje jednak całej powierzchni wody:
Na Rynku scena nabiera kształtów - do Sylwestra coraz mniej czasu:
Przed Monopolem stanęła niedawno ogrzewana ławeczka sponsorowana przez Fortum. Dzisiaj można było z niej złożyć świąteczne życzenia, co uczyniłem:
Ogrzewana ławeczka© WrocNam
Na Wybrzeżu Wyspiańskiego zobaczyłem coś, co powinno być normalne w całym mieście:
Dobre utrzymanie DDR© WrocNam
Wrocław był dzisiaj opanowany przez mgłę:
Grunwaldzki we mgle© WrocNam
Na Fontannie Multimedialnej powstało w zimie lodowisko. Nie zajmuje jednak całej powierzchni wody:
Mało widoczne lodowisko© WrocNam
Na Rynku scena nabiera kształtów - do Sylwestra coraz mniej czasu:
Sylwestrowa scena© WrocNam
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:16.00 km/h
Dzień sto osiemdziesiąty piąty
Mimo urlopu godzinna wizyta w pracy, dzięki której pokręciłem trochę po mieście.
W zimowisku barek ludzie wyszli na lód trochę połowić:
Przy Mostach Młyńskich lód zaczyna pochłaniać Odrę:
A przy przejściu podziemnym pod Placem Dwojga Imion ptaki (chyba gęsi) postanowiły albo zrobić świąteczne zakupy, albo trochę rozgrzać nogi podczas pieszych wędrówek:
W zimowisku barek ludzie wyszli na lód trochę połowić:
Pierwsze połowy podlodowe© WrocNam
Przy Mostach Młyńskich lód zaczyna pochłaniać Odrę:
Woda i lód© WrocNam
A przy przejściu podziemnym pod Placem Dwojga Imion ptaki (chyba gęsi) postanowiły albo zrobić świąteczne zakupy, albo trochę rozgrzać nogi podczas pieszych wędrówek:
Ptaki w natarciu© WrocNam
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:19.20 km/h
Dzień sto osiemdziesiąty czwarty
Na forum BS ogłosiłem chęć weekendowego wypadu w okolice Wrocławia i dziś o godzinie 10 pojawiłem się na Placu Solnym, w oczekiwaniu na ekipę. Kilka minut po 10 pojawił się ... Młynarz!
Niestety nie był wyposażony w sprzęt na wyprawę i tylko pogawędziliśmy kilka ładnych minut, o tym co się ostatnio działo u nas. Pożegnaliśmy się z życzeniami na Nowy Rok i rozeszliśmy/rozjechaliśmy się swoje strony.
Po przeprowadzonych z Piotrkiem konsultacjach co do trasy, wybrałem opcję dojazdu do Pierwoszowa drogą na Trzebnicę. Wpisywało się to całkiem dobrze w moje plany, które obejmowały również wizytę u nowego krasnala i oględziny zabarierkowanej DDR do Trzebnicy.
Celem był kolejny obok Jezusa ze Świebodzina, najwyższy obiekt specjalny w Polsce:
Zanim do niego dotarłem, podziwiałem krasnala w hotelu Jasek (na razie bez nazwy):
Zapoznałem się też z ostatnim krzykiem technicznej mody - barierkami przy kostkowej drodze rowerowej "o mało co" Wrocław - Trzebnica:
Jest tych barierek podobno ponad 12 km i służą do ... nikt za bardzo nie wie.
W Krrynicznie postanowiłem opuścić główną drogę i ruszyłem na Malin, z którego miałem zamiar krótką trasą leśną dotrzeć do Pierwoszowa.
Po drodze spotkałem jadącą gdzieś przed siebie znajomą rodzinę kolegi z pracy.
Po krótkim postoju i kubku ciepłej herbaty skierowałem się w las:
W śnieżnej koleinie jechało się całkiem znośnie, wystarczyła jednak chwila nieuwagi, żeby rower zahaczał o brzeg i próbował zrzucić z siodła. Nieocenione wtedy stawały się stuptuty, które Mikołaj za pośrednictwem Natki sprezentował w tym roku:
Wszędzie było biało - szadź osadziła się na wszystkim:
Wreszcie po bojach z teren i lodem na drogach dotarłem do swojego kolegi:
Trochę się rozgrzałem i ruszyłem z powrotem wzdłuż trasy kolejowej w kierunku Siedlca. Po drodze zauważyłem, że operator kolejowy myśli o pasażerach i przygotował paczki świąteczne przy trasie:
Później już zwykłą trasą przez Pasikurowice dotarłem do domu.
Trasa:
Niestety nie był wyposażony w sprzęt na wyprawę i tylko pogawędziliśmy kilka ładnych minut, o tym co się ostatnio działo u nas. Pożegnaliśmy się z życzeniami na Nowy Rok i rozeszliśmy/rozjechaliśmy się swoje strony.
Po przeprowadzonych z Piotrkiem konsultacjach co do trasy, wybrałem opcję dojazdu do Pierwoszowa drogą na Trzebnicę. Wpisywało się to całkiem dobrze w moje plany, które obejmowały również wizytę u nowego krasnala i oględziny zabarierkowanej DDR do Trzebnicy.
Celem był kolejny obok Jezusa ze Świebodzina, najwyższy obiekt specjalny w Polsce:
Megabałwan© WrocNam
Zanim do niego dotarłem, podziwiałem krasnala w hotelu Jasek (na razie bez nazwy):
Jasek© WrocNam
Zapoznałem się też z ostatnim krzykiem technicznej mody - barierkami przy kostkowej drodze rowerowej "o mało co" Wrocław - Trzebnica:
Ochrona przed dzikimi rolnikami© WrocNam
Barierki przy DDR© WrocNam
Jest tych barierek podobno ponad 12 km i służą do ... nikt za bardzo nie wie.
W Krrynicznie postanowiłem opuścić główną drogę i ruszyłem na Malin, z którego miałem zamiar krótką trasą leśną dotrzeć do Pierwoszowa.
Po drodze spotkałem jadącą gdzieś przed siebie znajomą rodzinę kolegi z pracy.
Po krótkim postoju i kubku ciepłej herbaty skierowałem się w las:
W oczekiwaniu na jeźdźca© WrocNam
W śnieżnej koleinie jechało się całkiem znośnie, wystarczyła jednak chwila nieuwagi, żeby rower zahaczał o brzeg i próbował zrzucić z siodła. Nieocenione wtedy stawały się stuptuty, które Mikołaj za pośrednictwem Natki sprezentował w tym roku:
Stuptuty© WrocNam
Stuptuty w akcji© WrocNam
Wszędzie było biało - szadź osadziła się na wszystkim:
Wszędzie biało!© WrocNam
Wreszcie po bojach z teren i lodem na drogach dotarłem do swojego kolegi:
Dwa bałwany - jeden duży, drugi mały© WrocNam
Trochę się rozgrzałem i ruszyłem z powrotem wzdłuż trasy kolejowej w kierunku Siedlca. Po drodze zauważyłem, że operator kolejowy myśli o pasażerach i przygotował paczki świąteczne przy trasie:
Kieliszki pod pokrywą© WrocNam
Później już zwykłą trasą przez Pasikurowice dotarłem do domu.
Trasa:
Dane wycieczki:
43.00 km (3.00 km teren) czas: 02:20 h avg:18.43 km/h