Wpisy archiwalne w kategorii
Okolice
Dystans całkowity: | 10379.12 km (w terenie 220.00 km; 2.12%) |
Czas w ruchu: | 484:29 |
Średnia prędkość: | 21.42 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.00 km/h |
Suma kalorii: | 19789 kcal |
Liczba aktywności: | 150 |
Średnio na aktywność: | 69.19 km i 3h 13m |
Więcej statystyk |
Dzień sto czterdziesty trzeci
Środa, 6 października 2010
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Korzystając z dnia urlopu wybrałem się na przejażdżkę. Uwzględniając wiatr z południowego wschodu, starałem się dobrać trasę tak, żeby wiatr w drodze powrotnej pomagał dojechać do domu. Miałem rację, bo wmordewind przez pierwsze 20 km mocno mnie osłabił. Ale potem było już lepiej.
Przy wyjeździe z Wrocławia stoi ostrzeżenie:
Jest ono dziwne z dwóch powodów:
1. Droga przy której stoi ma od początku do końca około 77 km;
2. 90 km dalej w tym kierunku zaczynają się Czechy, a tam już tak źle z drogami nie jest.
W Smardzowie natknąłem się na ulicę , której patronem jest znany Zagłębiak:
Przy wyjeździe z Wrocławia stoi ostrzeżenie:
Prorocze ostrzeżenie© WrocNam
Jest ono dziwne z dwóch powodów:
1. Droga przy której stoi ma od początku do końca około 77 km;
2. 90 km dalej w tym kierunku zaczynają się Czechy, a tam już tak źle z drogami nie jest.
W Smardzowie natknąłem się na ulicę , której patronem jest znany Zagłębiak:
Patron ulicy© WrocNam
Dane wycieczki:
66.00 km (1.00 km teren) czas: 02:50 h avg:23.29 km/h
Na południe Francji
Środa, 22 września 2010
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Sprawy służbowe wywiały mnie do Awinionu (ponad 3.400 km w obie strony, ponad 36 godzin w samochodzie i stanie w trzech wielkich korkach: w Niemczech, Francji i Polsce - wszędzie tak samo).
Jak zwykle zwracałem uwagę na sprawy rowerowe. W Awinionie (mieście parę razy mniejszym niż Wrocław) istnieje system wypożyczalni rowerów:
Mimo naprawdę wąziutkich uliczek (samochód mieści się na styk) istnieją kontrapasy:
Jadłem też lody o dość nietypowych i niespotykanych w Polsce smakach:
Na moście w Awinion© WrocNam
Kompleks Pałacu Papieskiego© WrocNam
Most w Awinionie© WrocNam
Wieczorny most na Rodanie© WrocNam
Część kompleksu pałacowego© WrocNam
Wąskie uliczki© WrocNam
Mury Awinionu© WrocNam
Słoń na trąbie© WrocNam
Jak zwykle zwracałem uwagę na sprawy rowerowe. W Awinionie (mieście parę razy mniejszym niż Wrocław) istnieje system wypożyczalni rowerów:
Wypożyczalnia rowerów© WrocNam
Mimo naprawdę wąziutkich uliczek (samochód mieści się na styk) istnieją kontrapasy:
Oznakowanie rowerowe© WrocNam
Jadłem też lody o dość nietypowych i niespotykanych w Polsce smakach:
Lody fiołkowo-lawendowo-karmelowosolne© WrocNam
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Dzień sto dwudziesty piąty
Po wczorajszym sprawdzeniu, jak wygląda budowa zachodnich obwodnic, dziś postanowiłem sprawdzić, jak sprawy się mają na wschodnim froncie robót.
Przedtem jednak zahaczyłem o Park Wschodni, który naprawdę świetnie teraz wygląda:
Na środku jednej z polan stoi jedna z pozostałości Festung Breslau:
Po objechaniu parku skierowałem się na Mokry Dwór i dalej na Blizanowice, za którymi powstaje droga Bielany-Łany-Długołęka, czyli Wschodnia Obwodnica Wrocławia. Trzeba przyznać, że prace idą do przodu:
W Trestnie przy kościele stanął odrestaurowany zegar słoneczny z XVIII wieku:
Po powrocie do cywilizacji na Oławskiej podpisałem się pod petycją w związku z akcją "Tiry na tory:
Na Rynku z okazji 30 rocznicy stanęły Postulaty Sierpniowe...:
...a na Placu Solnym zaparkował Bentley:
Kilkaset metrów przed domem, wpatrując się w zmianę świateł na skrzyżowaniu zauważyłem kawałek tęczy:
Trasa:
Przedtem jednak zahaczyłem o Park Wschodni, który naprawdę świetnie teraz wygląda:
Przełomy Oławy© WrocNam
Szuwary na Oławie© WrocNam
Na środku jednej z polan stoi jedna z pozostałości Festung Breslau:
Bunkierek w Parku Wschodnim© WrocNam
Po objechaniu parku skierowałem się na Mokry Dwór i dalej na Blizanowice, za którymi powstaje droga Bielany-Łany-Długołęka, czyli Wschodnia Obwodnica Wrocławia. Trzeba przyznać, że prace idą do przodu:
Budowa WOW I© WrocNam
Budowa WOW II© WrocNam
W Trestnie przy kościele stanął odrestaurowany zegar słoneczny z XVIII wieku:
Zegar słoneczny w Trestnie© WrocNam
Po powrocie do cywilizacji na Oławskiej podpisałem się pod petycją w związku z akcją "Tiry na tory:
TIRy na tory© WrocNam
Koleinator© WrocNam
Porównanie© WrocNam
Na Rynku z okazji 30 rocznicy stanęły Postulaty Sierpniowe...:
Sierpniowe postulaty© WrocNam
...a na Placu Solnym zaparkował Bentley:
Bentley© WrocNam
Kilkaset metrów przed domem, wpatrując się w zmianę świateł na skrzyżowaniu zauważyłem kawałek tęczy:
Bezdeszczowa tęcza© WrocNam
Trasa:
Dane wycieczki:
38.00 km (0.00 km teren) czas: 01:40 h avg:22.80 km/h
Dzień sto dwudziesty czwarty
Rano stwierdziłem patrząc przez okno, że lokomotywa coś przeskrobała, bo jest za kratami:
Do pracy normalnie.
Po drodze zauważyłem, ze słup na środku chodnika dorobił się znaku - po co stawiać coś takiego z boku, jeśli można centralnie:
Po pracy na spotkanie koleżeńskie do Paniowic w miłych okolicznościach przyrody:
Nad nami ciągle bawiły się w berka samoloty i szybowce z Szymanowa:
Kiedy zaczęło się robić ciemno i komary nie dawały wysiedzieć, zebraliśmy się do domów. Oświetlony jak choinka ciągnąłem spokojnie drogą. Moje oświetlenie dawało efekty bo widziałem po światłach wyprzedzających samochodów, że kierowcy już daleko za mną zaczynali zmieniać tor jazdy i mijali mnie dużym łukiem. Czemu inni rowerzyści o tym nie pomyślą i nie założą kamizelek i światełek?
Po dojechaniu w okolice "obwodnicy" śródmiejskiej, pomyślałem, że zrobię sobie nią skrót do Milenijnego, co też uczyniłem - super się jechało w kompletnych ciemnościach po równiutkim asfalcie z ostrym wypatrywaniem, czy nie ma jakiś niedoróbek w postaci końca drogi.
Po drodze kilka fotek z nocnych pejzaży nowych elementów infrastruktury drogowej:
Mimo stosunkowo późnej pory (21.30) przy moście na Rędzinie trwała praca.
Popołudniowo-wieczorna trasa:
Parowóz w klatce© WrocNam
Do pracy normalnie.
Po drodze zauważyłem, ze słup na środku chodnika dorobił się znaku - po co stawiać coś takiego z boku, jeśli można centralnie:
Znak przyjazny rowerzystom© WrocNam
Po pracy na spotkanie koleżeńskie do Paniowic w miłych okolicznościach przyrody:
Okoliczności przyrody© WrocNam
Nad nami ciągle bawiły się w berka samoloty i szybowce z Szymanowa:
Biały goni niebieskiego© WrocNam
Kiedy zaczęło się robić ciemno i komary nie dawały wysiedzieć, zebraliśmy się do domów. Oświetlony jak choinka ciągnąłem spokojnie drogą. Moje oświetlenie dawało efekty bo widziałem po światłach wyprzedzających samochodów, że kierowcy już daleko za mną zaczynali zmieniać tor jazdy i mijali mnie dużym łukiem. Czemu inni rowerzyści o tym nie pomyślą i nie założą kamizelek i światełek?
Po dojechaniu w okolice "obwodnicy" śródmiejskiej, pomyślałem, że zrobię sobie nią skrót do Milenijnego, co też uczyniłem - super się jechało w kompletnych ciemnościach po równiutkim asfalcie z ostrym wypatrywaniem, czy nie ma jakiś niedoróbek w postaci końca drogi.
Po drodze kilka fotek z nocnych pejzaży nowych elementów infrastruktury drogowej:
Obwodnica nocą© WrocNam
Pylony nocą© WrocNam
Mimo stosunkowo późnej pory (21.30) przy moście na Rędzinie trwała praca.
Popołudniowo-wieczorna trasa:
Dane wycieczki:
40.00 km (3.00 km teren) czas: 01:40 h avg:24.00 km/h
Dzień sto ósmy
Wykorzystując ostatni dzień urlopu planowałem dojechać do Środy Śląskiej od południa i powrócić północną drogą. Niestety pogoda pokrzyżowała trochę plany.
Ruszyłem rano, kiedy powietrze było jeszcze rześkie i skierowałem się na zachód. Po drodze zauważyłem, że zmieniono ustawienie automatu biletowego przy Lotniczej - jeszcze niedawno stał obrócony w stronę DDR:
Potem lekko pomyliłem drogi i zamiast skręcić w jednym miejsc, pojechałem prosto, przez co wbiłem się w osiedle i dojechałem tam, gdzie nigdy jeszcze nie byłem. Pozwoliło mi to jednak na zobaczenie kolejnych umocnień Festung Breslau przy Ślęzie:
Cały czas w drodze na zachód towarzyszył mi mocny wiatr w twarz, a zachodnie niebo pokrywały ciemne chmury. Po zatrzymaniu się na jednym z rozjazdów zdecydowałem, że tempo nie pozwoli mi na dotarcie w krótkim czasie do celu, a zapowiadane od około 11 deszcze nie umilą dalszej jazdy i postanowiłem wracać do Wrocławia.
Z powrotem jechało się już milej bo wiatr działał dopingująco.
Sprawdziłem stan przygotowań do Euro 2010 (oczywiście 2012 - dzięki Rafał! - to przez ENH 2010) - zaczyna być widać już trybuny:
Na Świdnickiej okazało się jednak, że nie jest jasne kiedy mają się odbyć mistrzostwa bo odliczanie się zakończyło:
Dla odwiedzających Wrocław z okazji ENH 2010 przygotowano różne drogowskazy:
Na Rynku zaczęto rozbijać namioty przed mającym się odbywać piknikiem policyjnym, o którym nie ma słowa w żadnym z mediów:
Pół kilometra przed domem spadły z nieba pierwsze krople deszczu - godzinę przed zapowiadanym czasem.
Trasa:
Ruszyłem rano, kiedy powietrze było jeszcze rześkie i skierowałem się na zachód. Po drodze zauważyłem, że zmieniono ustawienie automatu biletowego przy Lotniczej - jeszcze niedawno stał obrócony w stronę DDR:
Prawidłowo ustawiony automat© WrocNam
Potem lekko pomyliłem drogi i zamiast skręcić w jednym miejsc, pojechałem prosto, przez co wbiłem się w osiedle i dojechałem tam, gdzie nigdy jeszcze nie byłem. Pozwoliło mi to jednak na zobaczenie kolejnych umocnień Festung Breslau przy Ślęzie:
Bunkierek przy Ślęzie© WrocNam
Cały czas w drodze na zachód towarzyszył mi mocny wiatr w twarz, a zachodnie niebo pokrywały ciemne chmury. Po zatrzymaniu się na jednym z rozjazdów zdecydowałem, że tempo nie pozwoli mi na dotarcie w krótkim czasie do celu, a zapowiadane od około 11 deszcze nie umilą dalszej jazdy i postanowiłem wracać do Wrocławia.
Z powrotem jechało się już milej bo wiatr działał dopingująco.
Sprawdziłem stan przygotowań do Euro 2010 (oczywiście 2012 - dzięki Rafał! - to przez ENH 2010) - zaczyna być widać już trybuny:
Las żurawi© WrocNam
Na Świdnickiej okazało się jednak, że nie jest jasne kiedy mają się odbyć mistrzostwa bo odliczanie się zakończyło:
Ile dni zostało?© WrocNam
Dla odwiedzających Wrocław z okazji ENH 2010 przygotowano różne drogowskazy:
Śpieszący się© WrocNam
Drogowskazy ENH© WrocNam
Na Rynku zaczęto rozbijać namioty przed mającym się odbywać piknikiem policyjnym, o którym nie ma słowa w żadnym z mediów:
Policyjny obóz© WrocNam
Pół kilometra przed domem spadły z nieba pierwsze krople deszczu - godzinę przed zapowiadanym czasem.
Trasa:
Dane wycieczki:
50.00 km (3.00 km teren) czas: 02:15 h avg:22.22 km/h
Dzień sto siódmy
Środa, 14 lipca 2010
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Tata, który przyjechał na wieś na rowerze, postanowił wyciągnąć mnie na krótki objazd okolicy na swojej drugiej kolarce:
Ruszyliśmy na przejażdżkę wieczorem, kiedy już temperatura pozwalała na spokojne pokonywanie kilometrów. Początkowo trasa prowadziła drogami polnymi i leśnymi, które wąskie koła kolarek pochłaniały zadziwiająco dobrze:
Po pewnym czasie zrobiliśmy sobie dłuższy postój koło klasztoru w Św. Annie:
Kolejne kilometry dawały dużo radości:
Pod koniec wyprawy podjechaliśmy zobaczyć ruiny wiatraka w Soborzycach, który wygląda jak wieża zamkowa:
W tychże Soborzycach zrobiliśmy też mały regeneracyjny postój, który przedłużył się o wymianę dętki w taty rowerze:
Po kilku chwilach awaria została usunięta, a my pomknęliśmy w stronę domu, gdzie dotarliśmy po paru minutach.
Trasa:
Dzięki Tato za wspólny wyjazd!
Dwie szosówki© WrocNam
Ruszyliśmy na przejażdżkę wieczorem, kiedy już temperatura pozwalała na spokojne pokonywanie kilometrów. Początkowo trasa prowadziła drogami polnymi i leśnymi, które wąskie koła kolarek pochłaniały zadziwiająco dobrze:
Tata w polu© WrocNam
Po pewnym czasie zrobiliśmy sobie dłuższy postój koło klasztoru w Św. Annie:
Z Tatą© WrocNam
Droga Krzyżowa w Św. Annie© WrocNam
Kolejne kilometry dawały dużo radości:
Tata w słońcu© WrocNam
Pokonywanie kilometrów© WrocNam
Pod koniec wyprawy podjechaliśmy zobaczyć ruiny wiatraka w Soborzycach, który wygląda jak wieża zamkowa:
Wiatrak w Soborzycach© WrocNam
W tychże Soborzycach zrobiliśmy też mały regeneracyjny postój, który przedłużył się o wymianę dętki w taty rowerze:
W czasie naprawy© WrocNam
Pompowanie© WrocNam
Po kilku chwilach awaria została usunięta, a my pomknęliśmy w stronę domu, gdzie dotarliśmy po paru minutach.
Trasa:
Dzięki Tato za wspólny wyjazd!
Dane wycieczki:
29.90 km (4.00 km teren) czas: 02:00 h avg:14.95 km/h
Dzień sto szósty
Niedziela, 11 lipca 2010
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Pierwszy dzień wakacji i od razu pierwsze spotkanie z rowerem. Na wsi, u rodziców, przejrzeliśmy z Tatą rowery, żeby je ewentualnie wykorzystać w czasie wolnym. Po przeglądzie ruszyłem na krótką przejażdżkę na jednym z nich:
Ostatnie przygotowania© WrocNam
Wieczorna przejażdżka© WrocNam
Dane wycieczki:
0.10 km (0.00 km teren) czas: 00:01 h avg:6.00 km/h
Dzień setny
Niedziela, 4 lipca 2010
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Kolejna ustawiona na Forum BS wyprawa w okolice Wrocławia.
Dziś jedynie trzech odważnych chciało się zmierzyć z przeciwnościami dróg i pogody.
O godzinie 7.00 byłem na umówionym miejscu. Po chwili dojechał biker81. Oczekiwaliśmy jeszcze na argusiola, który się nie pojawił o umówionej porze. Postanowiliśmy ruszyć bez niego, lecz nieoczekiwanie na moście zauważyliśmy znajomą postać. Następnym razem trzeba dokładniej określać miejsce spotkań - my czekaliśmy pod mostem, argusiol czekał na moście.
Niezrażeni początkowym niewielkim opóźnieniem, ruszyliśmy w kierunku Lubiąża. Kolejne wioski mijaliśmy w pędzie - utrzymywaliśmy niezłe tempo przez całą drogę do naszego celu. Jedynymi przeszkodami na drodze były: zamknięty przejazd w Brzegu Dolny oraz byczy regulator ruchu, ułatwiający włączenie się stada krów do ruchu:
Przed wjazdem do Lubiąża stał sobie wiatrak:
Sam klasztor wygląda imponująco:
Klasztor przygotowywał się na rozpoczynający się we wtorek Slot Art Festiwal. W czasie naszego odpoczynku podjechał wóz obsługi Tour de Pologne:
Po krótkiej chwili ruszyliśmy w stronę Wrocławia. Po drodze zauważyłem kolejny krzyż pokutny:
Po kilkunastu kilometrach w narastającym upale dotarliśmy do Środy Śląskiej, gdzie zaplanowaliśmy kolejny odpoczynek:
Na parkingu stał rower o bardzo ciekawej konstrukcji:
Po ruszeniu rozpoczęliśmy ostatni etap naszej podróży. Znowu wioski mijały w niezłym tempie.
Wreszcie dojechaliśmy do Wrocławia, gdzie powoli zaczęliśmy się rozjeżdżać do domów.
Ja postanowiłem jeszcze odwiedzić Rynek, gdzie stanęła brama do Stolicy Kultury Wrocław 2016, przez którą przeszedłem:
Wrzuciłem też kilka złotych do puszki letniej powodziowej WOŚP:
Po powrocie do domu i pozostawieniu tam roweru poszliśmy z Natką zagłosować:
Trasa:
Dzięki za wspólną szybką jazdę!
Wszystkie zdjęcia wrzucę jeszcze wieczorem na Fotosika i dam linka. Daję linka.
Dziś jedynie trzech odważnych chciało się zmierzyć z przeciwnościami dróg i pogody.
O godzinie 7.00 byłem na umówionym miejscu. Po chwili dojechał biker81. Oczekiwaliśmy jeszcze na argusiola, który się nie pojawił o umówionej porze. Postanowiliśmy ruszyć bez niego, lecz nieoczekiwanie na moście zauważyliśmy znajomą postać. Następnym razem trzeba dokładniej określać miejsce spotkań - my czekaliśmy pod mostem, argusiol czekał na moście.
Niezrażeni początkowym niewielkim opóźnieniem, ruszyliśmy w kierunku Lubiąża. Kolejne wioski mijaliśmy w pędzie - utrzymywaliśmy niezłe tempo przez całą drogę do naszego celu. Jedynymi przeszkodami na drodze były: zamknięty przejazd w Brzegu Dolny oraz byczy regulator ruchu, ułatwiający włączenie się stada krów do ruchu:
Naturalna przeszkoda© WrocNam
Przed wjazdem do Lubiąża stał sobie wiatrak:
Wiatrak w Lubiążu© WrocNam
Sam klasztor wygląda imponująco:
Klasztor w Lubiążu© WrocNam
Brama wjazdowa - Lubiąż© WrocNam
Przed bramą klasztoru© WrocNam
Ściana klasztoru© WrocNam
Podziwianie klasztoru© WrocNam
Rzeźba w parku© WrocNam
Kolumna w parku© WrocNam
Zegar słoneczny - Lubiąż© WrocNam
Klasztor przygotowywał się na rozpoczynający się we wtorek Slot Art Festiwal. W czasie naszego odpoczynku podjechał wóz obsługi Tour de Pologne:
Obsługa Tour'u© WrocNam
Po krótkiej chwili ruszyliśmy w stronę Wrocławia. Po drodze zauważyłem kolejny krzyż pokutny:
Krzyż pokutny - Chomiąża© WrocNam
Po kilkunastu kilometrach w narastającym upale dotarliśmy do Środy Śląskiej, gdzie zaplanowaliśmy kolejny odpoczynek:
Rynek w Środzie Śląskiej© WrocNam
Ratusz w Środzie Śląskiej© WrocNam
Pomnik Rolanda© WrocNam
Na parkingu stał rower o bardzo ciekawej konstrukcji:
Bardzo nietypowy rower© WrocNam
Po ruszeniu rozpoczęliśmy ostatni etap naszej podróży. Znowu wioski mijały w niezłym tempie.
Wreszcie dojechaliśmy do Wrocławia, gdzie powoli zaczęliśmy się rozjeżdżać do domów.
Ja postanowiłem jeszcze odwiedzić Rynek, gdzie stanęła brama do Stolicy Kultury Wrocław 2016, przez którą przeszedłem:
Wrocław 2016© WrocNam
Wrzuciłem też kilka złotych do puszki letniej powodziowej WOŚP:
Letnia WOŚP© WrocNam
Po powrocie do domu i pozostawieniu tam roweru poszliśmy z Natką zagłosować:
Obowiązek obywatelski© WrocNam
Trasa:
Dzięki za wspólną szybką jazdę!
Wszystkie zdjęcia wrzucę jeszcze wieczorem na Fotosika i dam linka. Daję linka.
Dane wycieczki:
130.00 km (0.00 km teren) czas: 05:00 h avg:26.00 km/h
Dzień osiemdziesiąty siódmy-b
Sobota, 19 czerwca 2010
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Dzisiaj po raz kolejny udało się zebrać zacną ekipę, która chciała wspólnie pokręcić po okolicach Wrocławia. Naszym celem były Grody Ryczyńskie położone w głębi nadodrzańskich lasów, kawałek za Oławą.
W okolicach 9.00 na miejscu zbiórki przy fontannie obok Mostu Grunwaldzkiego zebrał się mały tłumek bikerów: Aga z Galenem, drBike, biker81, Argusiol, legendary, niezrzeszony z BS, ale z FR.org - Mix i moja skromna osoba:
Po kilku minutach oczekiwania na potencjalnych spóźnialskich ruszyliśmy na odkrywanie kolejnych atrakcji okołowrocławskich:
Mimo założonego rekreacyjnego tempa, dzięki wiatrowi, który dodawał nam poweru, w pierwszej fazie wycieczki cisnęliśmy większość czasu ponad 30km/h. Wyglądało, że będzie to najszybsza "100" w historii grupowych wyjazdów wrocławskiego BS:
W czasie pokonywania trasa robiliśmy sobie małe postoje - żeby przyjąć płyny, oddać płyny i sprawdzić jak jechać:
W miejscowości Błota skręciliśmy w kierunku celu naszej wyprawy i zaczęło się tam nic innego, tylko potwornie lekkie błoto (była to kamienista szutrówka z kałużami), które spowodowało upaskudzenie mojej boskiej koszulki BS dwoma kropkami - nie wiem, jak to przeżyję (ech, ten brak zrozumienia ironii):
Jechało się całkiem przyjemnie, mimo roztaczającego się coraz wyraźniej zapachu powodzi. Woda sięgała czasami z obu stron korony drogi:
Można się było tego spodziewać, ale rzeczywistość przekroczyła (przynajmniej moje) wyobrażenie - po zatrzymaniu się, stawaliśmy się obiektem zmasowanego ataku setek małych krwiopijców. Okazało się jednak, że nie tylko komary żyją na tych terenach:
Przez wszechogarniającą zieleń nie udało nam się wypatrzeć pozostałości grodów i minęliśmy je. Wydaje się jednak, że i tak, z powodu ciągłych ataków, nie dane byłoby nam je obejrzeć spokojnie. Daje to powód, żeby jeszcze raz odwiedzić te tereny jesienią.
Droga przez las ciągnęła się i ciągnęła, nie mniej po kilkudziesięciu minutach pojawiły się pierwsze zabudowania Oławy. W mieście zrobiliśmy małe zakupy i rozpoczęliśmy powrót do Wrocławia z przewidywanym "wmordewindem".
Kilka kilometrów za Oławą zrobiliśmy dłuższy popas na nabranie sił i, jak to tradycja nakazuje, plotki rowerowe. Ze względu na dość długi postój, w międzyczasie opuścili nas argusiol i Mix i pognali w stronę Wrocławia. Pozostała część wycieczki postanowiła porządnie wypocząć, co okazało się bardzo przydatne w czasie utrudnionego przez wiatr powrotu do domów. Aga uwieczniła nas podczas przygotowania do wyjazdu:
Wyprawa nie mogłaby się obyć bez małych komplikacji technicznych, które zostały szybko usunięte:
W czasie powrotu, ze względu na stosunkowo mały ruch, można było wreszcie pojeździć w stylu BS - kupą, a nie gęsiego:
Mijaliśmy w pędzie kolejne wioski utrzymując całkiem niezłe tempo i po kilkudziesięciu minutach mignęła nam tablica z napisem "Wrocław". Na Krakowskiej jeszcze tylko mały postój dla dodania sił na finisz i w okolicach Hubskiej powoli się rozjeżdżamy.
Dzięki za wspólne kręcenie!
Mam tylko dwa zastrzeżenia do organizacji: kto wybrał takie ruchliwe drogi?!? I czemu wiatr przez połowę drogi wiał w twarz?!?
Trasa:
W okolicach 9.00 na miejscu zbiórki przy fontannie obok Mostu Grunwaldzkiego zebrał się mały tłumek bikerów: Aga z Galenem, drBike, biker81, Argusiol, legendary, niezrzeszony z BS, ale z FR.org - Mix i moja skromna osoba:
Spotkanie przy fontannie© WrocNam
Po kilku minutach oczekiwania na potencjalnych spóźnialskich ruszyliśmy na odkrywanie kolejnych atrakcji okołowrocławskich:
Przejazd przez miasto© WrocNam
Mimo założonego rekreacyjnego tempa, dzięki wiatrowi, który dodawał nam poweru, w pierwszej fazie wycieczki cisnęliśmy większość czasu ponad 30km/h. Wyglądało, że będzie to najszybsza "100" w historii grupowych wyjazdów wrocławskiego BS:
Dojazd ekipy© WrocNam
W czasie pokonywania trasa robiliśmy sobie małe postoje - żeby przyjąć płyny, oddać płyny i sprawdzić jak jechać:
Zajęty stojak sklepowy© WrocNam
Leśny postój© WrocNam
Sprawdzanie trasy (by legendary)© WrocNam
W miejscowości Błota skręciliśmy w kierunku celu naszej wyprawy i zaczęło się tam nic innego, tylko potwornie lekkie błoto (była to kamienista szutrówka z kałużami), które spowodowało upaskudzenie mojej boskiej koszulki BS dwoma kropkami - nie wiem, jak to przeżyję (ech, ten brak zrozumienia ironii):
Ekipa w terenie© WrocNam
Pokonuję kilometry (by legendary)© WrocNam
Droga przez las© WrocNam
Jechało się całkiem przyjemnie, mimo roztaczającego się coraz wyraźniej zapachu powodzi. Woda sięgała czasami z obu stron korony drogi:
Klimat horroru© WrocNam
Ryżowe pole© WrocNam
Zalane tereny I© WrocNam
Zalane tereny II© WrocNam
Można się było tego spodziewać, ale rzeczywistość przekroczyła (przynajmniej moje) wyobrażenie - po zatrzymaniu się, stawaliśmy się obiektem zmasowanego ataku setek małych krwiopijców. Okazało się jednak, że nie tylko komary żyją na tych terenach:
Inne zwierzęta w lesie© WrocNam
Przez wszechogarniającą zieleń nie udało nam się wypatrzeć pozostałości grodów i minęliśmy je. Wydaje się jednak, że i tak, z powodu ciągłych ataków, nie dane byłoby nam je obejrzeć spokojnie. Daje to powód, żeby jeszcze raz odwiedzić te tereny jesienią.
Droga przez las ciągnęła się i ciągnęła, nie mniej po kilkudziesięciu minutach pojawiły się pierwsze zabudowania Oławy. W mieście zrobiliśmy małe zakupy i rozpoczęliśmy powrót do Wrocławia z przewidywanym "wmordewindem".
Kilka kilometrów za Oławą zrobiliśmy dłuższy popas na nabranie sił i, jak to tradycja nakazuje, plotki rowerowe. Ze względu na dość długi postój, w międzyczasie opuścili nas argusiol i Mix i pognali w stronę Wrocławia. Pozostała część wycieczki postanowiła porządnie wypocząć, co okazało się bardzo przydatne w czasie utrudnionego przez wiatr powrotu do domów. Aga uwieczniła nas podczas przygotowania do wyjazdu:
Część męskiej części wypadu© WrocNam
Wyprawa nie mogłaby się obyć bez małych komplikacji technicznych, które zostały szybko usunięte:
Nadzór nad prawidłową wymianą dętki© WrocNam
W czasie powrotu, ze względu na stosunkowo mały ruch, można było wreszcie pojeździć w stylu BS - kupą, a nie gęsiego:
Przejazd ekipy© WrocNam
Mijaliśmy w pędzie kolejne wioski utrzymując całkiem niezłe tempo i po kilkudziesięciu minutach mignęła nam tablica z napisem "Wrocław". Na Krakowskiej jeszcze tylko mały postój dla dodania sił na finisz i w okolicach Hubskiej powoli się rozjeżdżamy.
Dzięki za wspólne kręcenie!
Mam tylko dwa zastrzeżenia do organizacji: kto wybrał takie ruchliwe drogi?!? I czemu wiatr przez połowę drogi wiał w twarz?!?
Trasa:
Dane wycieczki:
104.00 km (11.00 km teren) czas: 04:30 h avg:23.11 km/h
Dzień osiemdziesiąty drugi
Miasto było nasze dzisiaj:
Święto Wrocławskiego Rowerzysty, mimo niezbyt głośnego i powszechnego rozpropagowania, zebrało na Placu Solnym i okolicach pokaźną grupę wielbicieli dwóch kółek i całej reszty sprzętu:
Nie mogło oczywiście zabraknąć przedstawicieli BS, którzy pojawili się w mocnej grupie: Aga z Galenem, Żyła, Mattik i moja skromna osoba:
Mimo, że dwójka z nas zdradziła barwy BS, okazało się, że ułatwiło to spotkanie z kolejnym BikeStatowiczem: Kojakiem:
Na przejeździe nie mogło zabraknąć ciekawie przebranych rowerzystów mających nadzieję na wygranie konkursu na najciekawsze przebranie:
Uprzedzając fakty, okazało się, że w czasie konkursu zwyciężył Meksykanin:
Z mały poślizgiem, po wysłuchaniu paru przemów, pozowaniu do zdjęcia i trudnościach z wyjechaniem z Solnego przez wąskie gardło Gepperta, zaczęliśmy się lansować na mieście:
Prędkość całego przejazdu była jak zwykle powalająca i wymagała najwyższego kunsztu w sztuce prowadzenia roweru, ponieważ niewiele przekraczała bezpieczną, umożliwiającą utrzymanie roweru w pionie bez podparcia, tj. 5km/h. Dwa razy udało się nam jednak rozpędzić do 20km/h. Nie jest to jednak nic dziwnego, jeśli popatrzy się na cały peleton i rozrzut wiekowo-sprzętowy:
Podobno zebrało nas się ponad tysiąc ludzi i prędkość przestała mieć znaczenie.
Od czasu do czasu trzeba było popędzić do przodu (żeby nie stracić kontaktu z grupą) i zrobić jakąś fotkę:
Nawet jeden z eskortujących nas policjantów na jednym ze skrzyżowań wyjął aparat i zaczął fotografować całość przejazdu (mam nadzieję, że nie w celach rozpoznawczych).
Po przejechaniu około 14 km w czasie prawie 2h, dojechaliśmy do Bulwaru Dunikowskiego, gdzie miał się odbyć bajk-piknik. Po chwili do naszej grupy dołączył drBike, na chwilę podszedł Focus, a w tłumie mignął Argusiol. Impreza się rozgrzewała:
Można było pooglądać ciekawe rowery:
Można było oznakować rower na stanowisku policji - po odczekaniu dłuższego czasu w kolejce, który można było sobie umilić rozmową:
Wśród dzieci największym wzięciem cieszył się pokaz puszczania baniek (raczej bań) mydlanych:
Jako, że mattik ciągle mi uciekał z kadru podczas przejazdu, dowód, że i on bawił się dobrze:
Po wypełnieniu ankiety dla WIRu, pogadaniu chwilę i zobaczeniu, co było do zobaczenia, postanowiłem dać sobie trzecią szansę na obejrzenie pikniku militarnego na poligonie pod Pasikurowicami. Do mojej próby dołączył się drBike, z którym połykając kilometry, dotarliśmy na poligon, na którym, oprócz kilku motocrossowców, nie działo się nic.
Za Krzyżanowicami mój towarzysz podróży zapytał mnie o łatki do dętek, co okazało się prorocze bo kilka kilometrów dalej poczułem dziwne noszenie w przednim kole. Doświadczyliśmy tego, czego odradzał djk kilka dni temu - klejenie dętki w chmarze komarów. Dzięki czujnemu oka drBike'a i moim sprawnym rękom uporaliśmy się szybko z problemem. W międzyczasie spotkaliśmy jeszcze jednego BikeStatowicza wracającego z wyprawy w okolice Wzgórz Trzebnickich - był to biker81, który się przypomniał.
Po rzuceniu okiem na pusty poligon, pognaliśmy w stronę Wrocławia.
Dzięki wszystkim za wspólny wypad!
Więcej relacji:
Mój fotoblog - prawie wszystkie zdjęcia, jakie zrobiłem.
Gazeta Wyborcza
Moje Miasto
Gazeta Wrocławska
Zakaz sięgnął bruku© WrocNam
Święto Wrocławskiego Rowerzysty, mimo niezbyt głośnego i powszechnego rozpropagowania, zebrało na Placu Solnym i okolicach pokaźną grupę wielbicieli dwóch kółek i całej reszty sprzętu:
Część zdjęcia GW© WrocNam
Nie mogło oczywiście zabraknąć przedstawicieli BS, którzy pojawili się w mocnej grupie: Aga z Galenem, Żyła, Mattik i moja skromna osoba:
Ekipa BS na Solnym© WrocNam
Zbieramy się na ŚWR-2010© WrocNam
Mimo, że dwójka z nas zdradziła barwy BS, okazało się, że ułatwiło to spotkanie z kolejnym BikeStatowiczem: Kojakiem:
Dwie Nutellki© WrocNam
Trzy Nutellki© WrocNam
Na przejeździe nie mogło zabraknąć ciekawie przebranych rowerzystów mających nadzieję na wygranie konkursu na najciekawsze przebranie:
Medialne postacie© WrocNam
Uprzedzając fakty, okazało się, że w czasie konkursu zwyciężył Meksykanin:
Zwyciężczyni konkursu© WrocNam
Z mały poślizgiem, po wysłuchaniu paru przemów, pozowaniu do zdjęcia i trudnościach z wyjechaniem z Solnego przez wąskie gardło Gepperta, zaczęliśmy się lansować na mieście:
Przygotowania do zdjęcia© WrocNam
Wyjazd z Solnego© WrocNam
Ekipa podczas przejazdu© WrocNam
Pozdrowienia z trasy© WrocNam
Podziwiajcie klatę Galena, reszta to betka© WrocNam
Prędkość całego przejazdu była jak zwykle powalająca i wymagała najwyższego kunsztu w sztuce prowadzenia roweru, ponieważ niewiele przekraczała bezpieczną, umożliwiającą utrzymanie roweru w pionie bez podparcia, tj. 5km/h. Dwa razy udało się nam jednak rozpędzić do 20km/h. Nie jest to jednak nic dziwnego, jeśli popatrzy się na cały peleton i rozrzut wiekowo-sprzętowy:
Masa nas z przodu© WrocNam
Masa nas z tyłu© WrocNam
Podobno zebrało nas się ponad tysiąc ludzi i prędkość przestała mieć znaczenie.
Od czasu do czasu trzeba było popędzić do przodu (żeby nie stracić kontaktu z grupą) i zrobić jakąś fotkę:
Żyła w żywiole© WrocNam
Nawet jeden z eskortujących nas policjantów na jednym ze skrzyżowań wyjął aparat i zaczął fotografować całość przejazdu (mam nadzieję, że nie w celach rozpoznawczych).
Po przejechaniu około 14 km w czasie prawie 2h, dojechaliśmy do Bulwaru Dunikowskiego, gdzie miał się odbyć bajk-piknik. Po chwili do naszej grupy dołączył drBike, na chwilę podszedł Focus, a w tłumie mignął Argusiol. Impreza się rozgrzewała:
Bajk-piknik© WrocNam
Odwiedziny Indianina© WrocNam
Można było pooglądać ciekawe rowery:
Elektryczny rower© WrocNam
Rowerowy chopper© WrocNam
Rower miejski© WrocNam
Ciekawy napęd© WrocNam
Można było oznakować rower na stanowisku policji - po odczekaniu dłuższego czasu w kolejce, który można było sobie umilić rozmową:
Kolejka do znakowania© WrocNam
Rozmowy w kolejce© WrocNam
Wśród dzieci największym wzięciem cieszył się pokaz puszczania baniek (raczej bań) mydlanych:
Tworzenie baniek© WrocNam
Bańka mydlana© WrocNam
Jako, że mattik ciągle mi uciekał z kadru podczas przejazdu, dowód, że i on bawił się dobrze:
Zadowolony mattik© WrocNam
Po wypełnieniu ankiety dla WIRu, pogadaniu chwilę i zobaczeniu, co było do zobaczenia, postanowiłem dać sobie trzecią szansę na obejrzenie pikniku militarnego na poligonie pod Pasikurowicami. Do mojej próby dołączył się drBike, z którym połykając kilometry, dotarliśmy na poligon, na którym, oprócz kilku motocrossowców, nie działo się nic.
Za Krzyżanowicami mój towarzysz podróży zapytał mnie o łatki do dętek, co okazało się prorocze bo kilka kilometrów dalej poczułem dziwne noszenie w przednim kole. Doświadczyliśmy tego, czego odradzał djk kilka dni temu - klejenie dętki w chmarze komarów. Dzięki czujnemu oka drBike'a i moim sprawnym rękom uporaliśmy się szybko z problemem. W międzyczasie spotkaliśmy jeszcze jednego BikeStatowicza wracającego z wyprawy w okolice Wzgórz Trzebnickich - był to biker81, który się przypomniał.
Po rzuceniu okiem na pusty poligon, pognaliśmy w stronę Wrocławia.
Dzięki wszystkim za wspólny wypad!
Więcej relacji:
Mój fotoblog - prawie wszystkie zdjęcia, jakie zrobiłem.
Gazeta Wyborcza
Moje Miasto
Gazeta Wrocławska
Dane wycieczki:
44.00 km (0.00 km teren) czas: 03:00 h avg:14.67 km/h