Wpisy archiwalne w kategorii
Okolice
Dystans całkowity: | 10379.12 km (w terenie 220.00 km; 2.12%) |
Czas w ruchu: | 484:29 |
Średnia prędkość: | 21.42 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.00 km/h |
Suma kalorii: | 19789 kcal |
Liczba aktywności: | 150 |
Średnio na aktywność: | 69.19 km i 3h 13m |
Więcej statystyk |
R-46
Podwójnie inauguracyjna setka: pierwsza w tym roku i rozpoczynająca urlop (zaległy za zaszły rok).
Trasa:
Wybrałem się na Wzgórza Trzebnickie, odwiedzając budowaną S-8, słynny 14% podjazd i częściowo trasę zbliżającego się Żądła Szerszenia.
Nie było zbyt ciepło, wiało czasami tak, że ledwo udawało mi się pokonać granicę 15 km/h. Na ekspresówce trwają zaangażowane prace nad jej ukończeniem.
Widać, że zbliża się już wiosna:
Ptaki nic sobie nie robią z trudnego podjazdu - a przynajmniej na jego oznakowaniu i same go oznakowały:
W mieście zobaczyłem pokolorowaną skrzynkę rozdzielczą:
W połowie trasy wydawało mi się, że nie dam rady pokonać ze względu na przeciwny wiatr zamierzonego dystansu. Pod domem zobaczyłem jednak, że mam przejechane 88 km. Wyjechałem z zamiarem 100 i powiedziałem sobie, że dojadę. Pokręciłem jeszcze po mieście w poszukiwaniu zeszytu dla Natki, który znalazłem w papierniczym prawie pod domem.
Udany dzień.
Trasa:
Wybrałem się na Wzgórza Trzebnickie, odwiedzając budowaną S-8, słynny 14% podjazd i częściowo trasę zbliżającego się Żądła Szerszenia.
Nie było zbyt ciepło, wiało czasami tak, że ledwo udawało mi się pokonać granicę 15 km/h. Na ekspresówce trwają zaangażowane prace nad jej ukończeniem.
Widać, że zbliża się już wiosna:
Wiosna na Wzgórzach© WrocNam
Bociany wróciły© WrocNam
Ptaki nic sobie nie robią z trudnego podjazdu - a przynajmniej na jego oznakowaniu i same go oznakowały:
14%© WrocNam
W mieście zobaczyłem pokolorowaną skrzynkę rozdzielczą:
Mini mural© WrocNam
W połowie trasy wydawało mi się, że nie dam rady pokonać ze względu na przeciwny wiatr zamierzonego dystansu. Pod domem zobaczyłem jednak, że mam przejechane 88 km. Wyjechałem z zamiarem 100 i powiedziałem sobie, że dojadę. Pokręciłem jeszcze po mieście w poszukiwaniu zeszytu dla Natki, który znalazłem w papierniczym prawie pod domem.
Udany dzień.
Dane wycieczki:
104.00 km (0.00 km teren) czas: 04:40 h avg:22.29 km/h
R-14
Do pracy skróconym standardem.
Z powodu ładniej pogody urwałem się z pracy wcześniej w ramach odbioru nadgodzin (2,5h) i pokręciłem siną słoneczną dal.
Pojechałem obejrzeć murale pod wiaduktem na Sobieskiego:
Potem dookoła - między innymi nowym łącznikiem między Bierutowską a Kiełczowską, o którym pisał Nomisek.
Na Widawie zaczyna się rozlewanie:
Na Wybrzeżu Wyspiańskiego pojawił się zdobywca trofeum:
I zdobywca w prawie całej okazałości:
Przed powrotem jeszcze mycie rumaka na Statoilu.
Trasa:
Z powodu ładniej pogody urwałem się z pracy wcześniej w ramach odbioru nadgodzin (2,5h) i pokręciłem siną słoneczną dal.
Pojechałem obejrzeć murale pod wiaduktem na Sobieskiego:
Murale twarzowe-I© WrocNam
Murale twarzowe-II© WrocNam
Murale mniej twarzowy© WrocNam
Potem dookoła - między innymi nowym łącznikiem między Bierutowską a Kiełczowską, o którym pisał Nomisek.
Na Widawie zaczyna się rozlewanie:
Zbliżają się roztopy?© WrocNam
Na Wybrzeżu Wyspiańskiego pojawił się zdobywca trofeum:
Karny...© WrocNam
I zdobywca w prawie całej okazałości:
Zdobywca© WrocNam
Przed powrotem jeszcze mycie rumaka na Statoilu.
Trasa:
Dane wycieczki:
40.20 km (0.00 km teren) czas: 01:50 h avg:21.93 km/h
Dzień sto osiemdziesiąty czwarty
Umówiłem się z Rafałem na małe poświąteczne kręcenie wykorzystujące dzień wolny (za nadgodziny) i jesienną pogodę na początku zimy. Wybór padł na prawie ukończoną pozostałą część S-8 z Wrocławia do Oleśnicy.
Najbardziej godnym zapamiętania z dzisiejszej wycieczki jest odwiedzony w Oleśnicy Pomnik Ery Kosmicznej, który można dokładnie obejrzeć TUTAJ:
Zaraz po wjechaniu na budowaną "ósemkę" w okolicach Ramiszowa zrobiliśmy małą sesję fotograficzną - (nie)stety, przejrzystość powietrza nie była zbyt dobra i kiedyś trzeba będzie tam na pewno wrócić:
Przejście, o którym pisała Magda:
Potem było kilkanaście kilometrów równiutkiego asfaltu czasami pokrytego błotem i z przeszkodami terenowymi, utrudniającymi wjazd niepowołanych osób.
Z Oleśnicy opłotkami z wiatrem w twarz wróciliśmy do Wrocławia, gdzie na Włodkowica pożegnaliśmy się, życząc sobie owocnego przyszłego roku. Rafał popedałował w kierunku domu, a ja pojechałem załatwiać obiad dla Natki. Kiedy to zrobiłem, wróciłem spokojnie do domu.
Trasa:
W czasie trasy przekroczyłem 4.500 km w tym roku.
Wczoraj zmieniłem klocki hamulcowe z tyłu na Clarksy (19,90 zł) - stare klocki były tak starte, że obudowa tarła mi o oponę i lekko ją przytarła.
Najbardziej godnym zapamiętania z dzisiejszej wycieczki jest odwiedzony w Oleśnicy Pomnik Ery Kosmicznej, który można dokładnie obejrzeć TUTAJ:
Pomnik Ery Kosmicznej© WrocNam
Pomnik Ery Kosmicznej w całej krasie© WrocNam
Opis Pomnika Ery Kosmicznej© WrocNam
Zaraz po wjechaniu na budowaną "ósemkę" w okolicach Ramiszowa zrobiliśmy małą sesję fotograficzną - (nie)stety, przejrzystość powietrza nie była zbyt dobra i kiedyś trzeba będzie tam na pewno wrócić:
Lekko zamglona panorama Wrocławia© WrocNam
S-8 prawie gotowa© WrocNam
Przejście, o którym pisała Magda:
Przejście nad łącznikiem do Długołęki© WrocNam
Potem było kilkanaście kilometrów równiutkiego asfaltu czasami pokrytego błotem i z przeszkodami terenowymi, utrudniającymi wjazd niepowołanych osób.
Z Oleśnicy opłotkami z wiatrem w twarz wróciliśmy do Wrocławia, gdzie na Włodkowica pożegnaliśmy się, życząc sobie owocnego przyszłego roku. Rafał popedałował w kierunku domu, a ja pojechałem załatwiać obiad dla Natki. Kiedy to zrobiłem, wróciłem spokojnie do domu.
Trasa:
W czasie trasy przekroczyłem 4.500 km w tym roku.
Wczoraj zmieniłem klocki hamulcowe z tyłu na Clarksy (19,90 zł) - stare klocki były tak starte, że obudowa tarła mi o oponę i lekko ją przytarła.
Dane wycieczki:
81.00 km (0.00 km teren) czas: 03:50 h avg:21.13 km/h
Dzień sto osiemdziesiąty trzeci
Rankiem miałem przez chwilę oczy jak bohater jednego z murali spotkanych w czasie wycieczki:
Po śniadaniu Natka zapytała mnie, gdzie się chcę wybrać na wycieczkę. Myślałem nawet o tym, szczególnie w aspekcie spalenia pewnej ponadmiarowej ilości jedzenia, która tradycyjnie została spożyta, ale nie chciałem w rodzinne święta opuszczać rodziny. Ale takiej propozycji nie mogłem odmówić. Szczególnie, że pogoda była znośna.
Ruszyłem w kierunku Wschodniej Obwodnicy i mostu w Łanach, z małym haczkiem na Rynek:
Potem na Grunwaldzkim podjechałem pod niecodzienny pomnik, o którego odsłonięciu czytałem parę miesięcy temu, ale nigdy nie było jakoś okazji go odwiedzić:
Potem prosto na Wschodnią Obwodnicę Wrocławia od strony północnej, z nadzieją na przejechanie przez most.
Zapowiadało się nieźle:
Niestety, okazało się, że przejazdu broni system, z którym nie można negocjować ewentualnego przejazdu:
Pozostało zrobienie fotki i zawrót w stronę Wrocławia:
Przez Psie Pole i Stare Miasto dojechałem do domu.
Na Moście Uniwersyteckim pokaz dla mew:
Ptaki siedziały tak, że była między dwoma grupami przerwa na Powodziankę:
Przed samym domem zaczęło pokapywać, ale jeszcze suchy dotarłem, mimo że podjechałem jeszcze na Statoil opłukać rower. Ale była kolejka i skończyło się na wieczornym myciu domowym.
Wielki oczy© WrocNam
Po śniadaniu Natka zapytała mnie, gdzie się chcę wybrać na wycieczkę. Myślałem nawet o tym, szczególnie w aspekcie spalenia pewnej ponadmiarowej ilości jedzenia, która tradycyjnie została spożyta, ale nie chciałem w rodzinne święta opuszczać rodziny. Ale takiej propozycji nie mogłem odmówić. Szczególnie, że pogoda była znośna.
Ruszyłem w kierunku Wschodniej Obwodnicy i mostu w Łanach, z małym haczkiem na Rynek:
Przygotowania do Sylwestra 2011© WrocNam
Potem na Grunwaldzkim podjechałem pod niecodzienny pomnik, o którego odsłonięciu czytałem parę miesięcy temu, ale nigdy nie było jakoś okazji go odwiedzić:
Pomnik zwierząt doświadczalnych© WrocNam
Potem prosto na Wschodnią Obwodnicę Wrocławia od strony północnej, z nadzieją na przejechanie przez most.
Zapowiadało się nieźle:
Podjazd na most© WrocNam
Niestety, okazało się, że przejazdu broni system, z którym nie można negocjować ewentualnego przejazdu:
Zamknięty most na WOW© WrocNam
Pozostało zrobienie fotki i zawrót w stronę Wrocławia:
Most i Odra© WrocNam
Przez Psie Pole i Stare Miasto dojechałem do domu.
Na Moście Uniwersyteckim pokaz dla mew:
Ptasi widzowie© WrocNam
Ptaki siedziały tak, że była między dwoma grupami przerwa na Powodziankę:
Powodzianka w otoczeniu© WrocNam
Przed samym domem zaczęło pokapywać, ale jeszcze suchy dotarłem, mimo że podjechałem jeszcze na Statoil opłukać rower. Ale była kolejka i skończyło się na wieczornym myciu domowym.
Dane wycieczki:
40.00 km (0.00 km teren) czas: 01:45 h avg:22.86 km/h
Dzień sto sześćdziesiąty dziewiąty
Sobota, 3 grudnia 2011
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Kolejny raz nastał dzień próby własnych możliwości - Mini Nocna Masakra 2011, odbywająca się w tym roku w okolicach między Brzegiem Dolnym a Obornikami Śląskimi, z bazą w Wałach Śląskich.
Po skrzyknięciu się przez forum BS i forum MNM, ustalone zostaje miejsce zbiórki chętnych na pokonanie trasy dojazdowej na własnych kołach.
O ustalonej godzinie pojawiam się przed bramą Targpiastu, gdzie już czeka Rafał, a po mnie pojawiają się kolejni uczestnicy peletonu do Wałów, w tym Kuba i Marcin. Ruszamy o 16, a jeden z nowo poznanych (imienia nie pamiętam) rowerzystów nadaje mocne tempo i po godzinie z małym haczkiem docieramy do bazy imprezy, gdzie czekamy na pozostałych uczestników, którzy wybrali alternatywne dla rowerów środki transportu:
W ciągu kilkudziesięciu minut pojawiają się: Krzysiek, Piotrek oraz Filip z dwoma kolegami: Maćkiem i Bartkiem, którzy towarzyszyli nam też w czasie pamiętnej MNM w 2008.
Filip zaraz po dotarciu do bay zajął się przygotowaniem oświetlenia:
Po połączeniu z Błażejem, okazuje się, że dojazd zajmie mu jeszcze chwilę. Postanawiamy poczekać na niego i opracować strategie:
W międzyczasie mija 18.00, większość rowerzystów i piechurów rusza na trasę, a z nieba zaczyna popadywać:
Okazuje się też, że Piotrek ma problem z samochodem, a właściwie kluczykami do niego, które znalazły się po nieodpowiedniej stronie drzwi. Rozpoczęła się walka o ich odzyskanie i swobodny dostęp do samochodu. Przybywa Błażej i sprawy robią się prostsze, a my ruszamy w trasę.
Zdobywamy pierwszy punkt i uskrzydleni sukcesem ruszamy dalej:
Zaczyna się jednak krótka seria usterek - zerwany łańcuch i urwany błotnik. Bez Filipa, jego umiejętności i kilku gadżetów utknęlibyśmy w środku lasu:
Pociskamy przez lasy:
Na jednym postojów Piotrek i Błażej muszą nas opuścić i wrócić do zamkniętego samochodu (przybyła odsiecz). Od tego momentu jedziemy w okrojonym składzie i prawie bez problemów zdobywamy kolejne punkty, położone w klimatycznych miejscach:
Po odnalezieniu wszystkich punktów docieramy do bazy, oddajemy karty, pobieramy nagrody (mapy) i odpoczywamy. Niektórzy wykorzystują rozpalone ognisko.
Przed północą we czwórkę zaczynamy powrót do Wrocławia. Wybieramy alternatywną, niepowtarzalną trasę przecinającą tereny elektrowni wodnej Wały:
Ciągniemy równo i dość mocno do Wrocławia, podziwiając jego panoramę.
We Wrocławiu powoli się rozjeżdżamy do własnych domów. O 1:45 otwieram drzwi, piję herbatę, kąpie się i padam.
Trasa (dzięki śladowi Galena):
DZIĘKI ZA WSPANIAŁĄ JAZDĘ I NIEZŁĄ ZABAWĘ!!!
Niedługo (w poniedziałek - mam nadzieję) wkleję linka do wszystkich zdjęć zrobionych w czasie jazdy.
Po skrzyknięciu się przez forum BS i forum MNM, ustalone zostaje miejsce zbiórki chętnych na pokonanie trasy dojazdowej na własnych kołach.
O ustalonej godzinie pojawiam się przed bramą Targpiastu, gdzie już czeka Rafał, a po mnie pojawiają się kolejni uczestnicy peletonu do Wałów, w tym Kuba i Marcin. Ruszamy o 16, a jeden z nowo poznanych (imienia nie pamiętam) rowerzystów nadaje mocne tempo i po godzinie z małym haczkiem docieramy do bazy imprezy, gdzie czekamy na pozostałych uczestników, którzy wybrali alternatywne dla rowerów środki transportu:
Chwila odprężenia przed startem© WrocNam
Biuro MNM-2011© WrocNam
W ciągu kilkudziesięciu minut pojawiają się: Krzysiek, Piotrek oraz Filip z dwoma kolegami: Maćkiem i Bartkiem, którzy towarzyszyli nam też w czasie pamiętnej MNM w 2008.
Filip zaraz po dotarciu do bay zajął się przygotowaniem oświetlenia:
Galen ładuje baterie© WrocNam
Po połączeniu z Błażejem, okazuje się, że dojazd zajmie mu jeszcze chwilę. Postanawiamy poczekać na niego i opracować strategie:
Przygotowania do startu© WrocNam
Analiza mapy© WrocNam
W międzyczasie mija 18.00, większość rowerzystów i piechurów rusza na trasę, a z nieba zaczyna popadywać:
Grupa piechurów© WrocNam
Grupa cyklistów© WrocNam
Okazuje się też, że Piotrek ma problem z samochodem, a właściwie kluczykami do niego, które znalazły się po nieodpowiedniej stronie drzwi. Rozpoczęła się walka o ich odzyskanie i swobodny dostęp do samochodu. Przybywa Błażej i sprawy robią się prostsze, a my ruszamy w trasę.
Zdobywamy pierwszy punkt i uskrzydleni sukcesem ruszamy dalej:
Przy jednym z punktów© WrocNam
Zaczyna się jednak krótka seria usterek - zerwany łańcuch i urwany błotnik. Bez Filipa, jego umiejętności i kilku gadżetów utknęlibyśmy w środku lasu:
Awaria pierwsza-Galen w akcji© WrocNam
Awaria druga© WrocNam
Pociskamy przez lasy:
A co to pośrodku lasu?© WrocNam
To coś się zbliża!© WrocNam
To tylko szaleni rowerzyści© WrocNam
Na jednym postojów Piotrek i Błażej muszą nas opuścić i wrócić do zamkniętego samochodu (przybyła odsiecz). Od tego momentu jedziemy w okrojonym składzie i prawie bez problemów zdobywamy kolejne punkty, położone w klimatycznych miejscach:
Wieża bez królewny© WrocNam
Nieważne rowery, gdy punkt w pobliżu© WrocNam
W oczekiwaniu na rowerzystów© WrocNam
Jeden z kolejnych punktów© WrocNam
Średniowieczne grodzisko© WrocNam
Ekipa prawie w komplecie© WrocNam
Podbijanie punktu w seminarium© WrocNam
Rafał stanął na wysokości© WrocNam
Po odnalezieniu wszystkich punktów docieramy do bazy, oddajemy karty, pobieramy nagrody (mapy) i odpoczywamy. Niektórzy wykorzystują rozpalone ognisko.
Przed północą we czwórkę zaczynamy powrót do Wrocławia. Wybieramy alternatywną, niepowtarzalną trasę przecinającą tereny elektrowni wodnej Wały:
Elektrownia wodna Wały© WrocNam
Twardziele w drodze do Wrocławia© WrocNam
Na zaporze elektrowni© WrocNam
Zapora elektrowni© WrocNam
Rowerowe elementy elektrowni wodnej© WrocNam
Ciągniemy równo i dość mocno do Wrocławia, podziwiając jego panoramę.
We Wrocławiu powoli się rozjeżdżamy do własnych domów. O 1:45 otwieram drzwi, piję herbatę, kąpie się i padam.
Trasa (dzięki śladowi Galena):
DZIĘKI ZA WSPANIAŁĄ JAZDĘ I NIEZŁĄ ZABAWĘ!!!
Niedługo (w poniedziałek - mam nadzieję) wkleję linka do wszystkich zdjęć zrobionych w czasie jazdy.
Dane wycieczki:
105.00 km (0.00 km teren) czas: 05:30 h avg:19.09 km/h
Dzień sto sześćdziesiąty szósty
Umówiłem się wczoraj wstępnie z Rafałem na jakiś wypad - najprawdopodobniej do Brzezinki.
Rano pogoda zapowiadała się nieźle, do rekordu miesięcznego brakowało niewiele, a poza tym nie samą pracą człowiek żyje. Poranny kontakt SMSem i o 12 stawia się na umówionym miejscu.
Ruszamy niezłym tempem w kierunku umówionej wcześniej Brzezinki. Po drodze zatrzymujemy się na podziwianie panoramy Wrocławia:
Potem niezły zjazd, gdzie bez kręcenia prędkość dochodzi do 50km/h.
Zaczynamy powolny powrót w stronę Wrocławia, kiedy postanawiamy odwiedzić miejscowość, która zniknęła z powierzchni ziemi - Piskorzowice: tutaj, tutaj i tutaj coś na temat historii - widać, też że jest co jeszcze tam zwiedzać. My przebijamy się przez las:
Zatrzymujemy się przy wejściu na cmentarz:
Przez chwilę siedzimy na ambonie i patrzymy na przyrodę, która nie za bardzo wyglądem przypomina jesień:
Następnie gruntowymi drogami docieramy do Janówka, gdzie odbijamy na Szaniec Pandurów i groblą tniemy w kierunku Ślęzoujścia. Stamtąd kierujemy się na Kozanów, gdzie w miejscu dorocznego szkolenia się podchorążych w budowaniu mostów pontonowych, obserwujemy karmienie ptactwa:
Do miesięcznego celu pozostało niewiele kilometrów, więc jadę jeszcze z kawałek z Rafałem w kierunku Stadionu, gdzie się żegnamy i z wiatrem wracam do domu.
Obok Kauflandu zauważam stojący tramwaj, grupkę ludzi na torach i niespodziewanego tam gościa. Jak on się tam dostał?:
Ludzie zaparli się i wypchnęli samochód z torów, a tramwaj pojechał dalej.
Na zakończenie wycieczki mogę powiedzieć:
LISTOPAD NAJBARDZIEJ ROWEROWYM MIESIĄCEM ROKU!
Dzięki Rafał z wspólne dokręcenie!
Trasa:
Rano pogoda zapowiadała się nieźle, do rekordu miesięcznego brakowało niewiele, a poza tym nie samą pracą człowiek żyje. Poranny kontakt SMSem i o 12 stawia się na umówionym miejscu.
Ruszamy niezłym tempem w kierunku umówionej wcześniej Brzezinki. Po drodze zatrzymujemy się na podziwianie panoramy Wrocławia:
Most i Wysypisko© WrocNam
Potem niezły zjazd, gdzie bez kręcenia prędkość dochodzi do 50km/h.
Zaczynamy powolny powrót w stronę Wrocławia, kiedy postanawiamy odwiedzić miejscowość, która zniknęła z powierzchni ziemi - Piskorzowice: tutaj, tutaj i tutaj coś na temat historii - widać, też że jest co jeszcze tam zwiedzać. My przebijamy się przez las:
Główna droga przez wieś© WrocNam
Zatrzymujemy się przy wejściu na cmentarz:
Piskorzowice© WrocNam
Przez chwilę siedzimy na ambonie i patrzymy na przyrodę, która nie za bardzo wyglądem przypomina jesień:
Pola z ambony© WrocNam
Zielone pola pod Wrocławiem© WrocNam
Następnie gruntowymi drogami docieramy do Janówka, gdzie odbijamy na Szaniec Pandurów i groblą tniemy w kierunku Ślęzoujścia. Stamtąd kierujemy się na Kozanów, gdzie w miejscu dorocznego szkolenia się podchorążych w budowaniu mostów pontonowych, obserwujemy karmienie ptactwa:
Walka o jedzenie© WrocNam
Do miesięcznego celu pozostało niewiele kilometrów, więc jadę jeszcze z kawałek z Rafałem w kierunku Stadionu, gdzie się żegnamy i z wiatrem wracam do domu.
Obok Kauflandu zauważam stojący tramwaj, grupkę ludzi na torach i niespodziewanego tam gościa. Jak on się tam dostał?:
Wsparcie wrocławskiej komunikacji© WrocNam
Ludzie zaparli się i wypchnęli samochód z torów, a tramwaj pojechał dalej.
Na zakończenie wycieczki mogę powiedzieć:
LISTOPAD NAJBARDZIEJ ROWEROWYM MIESIĄCEM ROKU!
Dzięki Rafał z wspólne dokręcenie!
Trasa:
Dane wycieczki:
51.00 km (0.00 km teren) czas: 02:30 h avg:20.40 km/h
Dzień sto pięćdziesiąty dziewiąty
Sobota, 19 listopada 2011
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Wczesnym rankiem, czyli o 4.00, wspaniała trójka Bikestatowiczów: Rafał, Marcin (u którego mikrorelacja i ja, spotyka się dworcu na Mikołajowie. Wsiadamy do pociągu. Okazuje się, ze dokładnie obok nas zatrzymuje się wagon z miejscami dla rowerów:
W środku jest już jeden uczestnik Tropiciela, a z nami wsiada jeszcze dwójka - jedzie nas zatem szóstka. Dzięki temu, że kasa na dworcu jest otwarta od 5, a po pociągu nie chodzi ekipa konduktorska, naszą podróż do Obornik sponsoruje TLK. Po kilkuminutowej podróży wysiadamy i spotykamy czwartego wspaniałego: Michała (u którego relacja. Dwoma pełnymi ekipami ruszamy do bazy rajdu, gdzie rejestrujemy się:
Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i jesteśmy gotowi do startu:
Organizatorzy przygotowali nawet specjalne pomieszczenie do przechowywania rowerów, z którego jednak nie korzystamy:
W pakiecie startowym dostajemy między innymi plakat z hasłami zachęcającymi do ruchu i kartki na pakiet porajdowy:
Kiedy zbliża się godzina startu, czyli 6.00, przenosimy się na start, dostajemy mapy i planujemy przejazd:
Na trasie dołączają do nas koledzy Bartek i Krzysztof z ekipy Rozkoszni Chłopcy i w szóstkę pokonujemy z różnym skutkiem kolejne przeszkody naturalne i stworzone przez organizatorów. Czasami się gubimy, ale znajdujemy po pewnym czasie prawidłową drogę. Raz lądujemy prawie za mapą. Błądzimy po lesie. Przebijamy się przez mgłę.Podejmujemy trudne decyzje. Walczymy za wszelką cenę. Omijamy niektóre punkty. Walczymy z trudnym terenem i o utrzymanie równowagi. Niektórzy przeżywają poważnie wyglądające upadki. Nie tracimy humoru. Czyli doznajemy wszystkiego, na co można natknąć się w czasie jazdy na orientację:
Na jednym z punktów napotykamy coś, co ostatnio lubi Monika - ze specjalną dedykacją, z powodu nieobecności:
Kilka minut przed zamknięciem trasy docieramy do mety. Odmeldowujemy się i możemy odpocząć:
Spotykamy jeszcze dwójkę znajomych z BS, którzy przybyli ze Śląska, a których nie udało się napotkać podczas startu: Darka i Wiktora.
Czekamy jeszcze na ogłoszenie wyników i losowanie nagród:
Żegnamy się z imprezą i znajomymi i ruszamy w stronę Wrocławia. W Pęgowie Michał odbija na Legnicę, a my posuwamy dalej. Padają pomysły, żeby dokręcić do 100, ale jakoś chyba nikt nie ma na to specjalnej ochoty. Korzystając z Obwodnicy Śródmiejskiej docieramy do Mostu Milenijnego, gdzie znów się rozdzielamy - Rafał jedzie w swoim kierunku, a Marcin i ja w naszym. My też po niedługiej wspólnej jeździe rozdzielamy się na naszej dzielni i docieramy do domów.
DZIĘKI ZA WSPÓLNE KRĘCENIE I ŚWIETNĄ ZABAWĘ
Trasa:
Wszystkie zdjęcia w albumie.
Droga na Tropiciela 7© WrocNam
W środku jest już jeden uczestnik Tropiciela, a z nami wsiada jeszcze dwójka - jedzie nas zatem szóstka. Dzięki temu, że kasa na dworcu jest otwarta od 5, a po pociągu nie chodzi ekipa konduktorska, naszą podróż do Obornik sponsoruje TLK. Po kilkuminutowej podróży wysiadamy i spotykamy czwartego wspaniałego: Michała (u którego relacja. Dwoma pełnymi ekipami ruszamy do bazy rajdu, gdzie rejestrujemy się:
Rejestracja ekip© WrocNam
Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i jesteśmy gotowi do startu:
Po rejestracji© WrocNam
Organizatorzy przygotowali nawet specjalne pomieszczenie do przechowywania rowerów, z którego jednak nie korzystamy:
Rowerownia Tropiciela© WrocNam
W pakiecie startowym dostajemy między innymi plakat z hasłami zachęcającymi do ruchu i kartki na pakiet porajdowy:
Hasła i kartki© WrocNam
Kiedy zbliża się godzina startu, czyli 6.00, przenosimy się na start, dostajemy mapy i planujemy przejazd:
Ustalanie trasy© WrocNam
Na trasie dołączają do nas koledzy Bartek i Krzysztof z ekipy Rozkoszni Chłopcy i w szóstkę pokonujemy z różnym skutkiem kolejne przeszkody naturalne i stworzone przez organizatorów. Czasami się gubimy, ale znajdujemy po pewnym czasie prawidłową drogę. Raz lądujemy prawie za mapą. Błądzimy po lesie. Przebijamy się przez mgłę.Podejmujemy trudne decyzje. Walczymy za wszelką cenę. Omijamy niektóre punkty. Walczymy z trudnym terenem i o utrzymanie równowagi. Niektórzy przeżywają poważnie wyglądające upadki. Nie tracimy humoru. Czyli doznajemy wszystkiego, na co można natknąć się w czasie jazdy na orientację:
Przez łąki, przez pola pędzi... BikeStats© WrocNam
Na polu minowym© WrocNam
Instruktaż przed przeszkodą© WrocNam
Pokonywanie przeszkody© WrocNam
Start na przeszkodę© WrocNam
Na jednym z punktów napotykamy coś, co ostatnio lubi Monika - ze specjalną dedykacją, z powodu nieobecności:
Indooring© WrocNam
Kilka minut przed zamknięciem trasy docieramy do mety. Odmeldowujemy się i możemy odpocząć:
Zasłużony posiłek i odpoczynek© WrocNam
Spotykamy jeszcze dwójkę znajomych z BS, którzy przybyli ze Śląska, a których nie udało się napotkać podczas startu: Darka i Wiktora.
Czekamy jeszcze na ogłoszenie wyników i losowanie nagród:
Ogłoszenie wyników Tropiciela 7© WrocNam
Żegnamy się z imprezą i znajomymi i ruszamy w stronę Wrocławia. W Pęgowie Michał odbija na Legnicę, a my posuwamy dalej. Padają pomysły, żeby dokręcić do 100, ale jakoś chyba nikt nie ma na to specjalnej ochoty. Korzystając z Obwodnicy Śródmiejskiej docieramy do Mostu Milenijnego, gdzie znów się rozdzielamy - Rafał jedzie w swoim kierunku, a Marcin i ja w naszym. My też po niedługiej wspólnej jeździe rozdzielamy się na naszej dzielni i docieramy do domów.
DZIĘKI ZA WSPÓLNE KRĘCENIE I ŚWIETNĄ ZABAWĘ
Trasa:
Wszystkie zdjęcia w albumie.
Dane wycieczki:
83.00 km (0.00 km teren) czas: 04:50 h avg:17.17 km/h
Dzień sto czterdziesty ósmy
Niedziela, 6 listopada 2011
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Umówiłem się z Rafałem, żeby pogadać o Tropicielu i kawałek przejechać.
Tradycyjnie spotkaliśmy się pod Factory i po chwili ustalania szczegółów wyjazdu, ruszyliśmy w kierunku Skałki.
Kilometry mijały szybko i kiedy dotarliśmy do Skałki, ja odbiłem w drogę powrotną, a Rafał pociągnął dalej.
Zahaczyłem o budowany nadal budynek nowego terminala lotniska:
Na trasie spotkaliśmy trochę rowerzystów, których rozpieszcza pogoda.
Trasa:
Tradycyjnie spotkaliśmy się pod Factory i po chwili ustalania szczegółów wyjazdu, ruszyliśmy w kierunku Skałki.
Kilometry mijały szybko i kiedy dotarliśmy do Skałki, ja odbiłem w drogę powrotną, a Rafał pociągnął dalej.
Zahaczyłem o budowany nadal budynek nowego terminala lotniska:
Lotnisko nadal w budowie© WrocNam
Na trasie spotkaliśmy trochę rowerzystów, których rozpieszcza pogoda.
Trasa:
Dane wycieczki:
34.00 km (0.00 km teren) czas: 01:30 h avg:22.67 km/h
Hajnówka
Poniedziałek, 24 października 2011
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Obowiązki rzuciły mnie w północno-wschodnie tereny Polski, na obrzeża Puszczy Białowieskiej, gdzie spędziłem kilka godzin.
W drodze powrotnej zobaczyłem kierunkowskaz "Święta Góra Grabarka 4 km". Decyzja była szybka i jedynie słuszna - być tam i nie zobaczyć, to strata.
Więc mała zmiana trasy i kilka minut w świętym miejscu prawosławia:
W drodze powrotnej zobaczyłem kierunkowskaz "Święta Góra Grabarka 4 km". Decyzja była szybka i jedynie słuszna - być tam i nie zobaczyć, to strata.
Więc mała zmiana trasy i kilka minut w świętym miejscu prawosławia:
Góra Grabarka© WrocNam
Główna cerkiew© WrocNam
Lasa krzyży pielgrzymkowych© WrocNam
Krzyż wojskowy© WrocNam
Krzyże kolejowe© WrocNam
Sponsorzy dzwonu© WrocNam
Wnętrze cerkwi© WrocNam
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
Z Brukseli
Czwartek, 20 października 2011
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Podróż z Brukseli z powodów technicznych trochę się przedłużyła. Wyruszyłem przed wschodem, a przyleciałem do Wrocławia po zmroku. Spędziłem kilka ładnych godzin w Kopenhadze, a dodatkowo wracałem przez Monachium:
Nie ma jak słodycze z różnych stron świata z jednej podróży (Belgia, Szwecja, Norwegia):
Klasyczny kolor kadłuba© WrocNam
Nie ma jak słodycze z różnych stron świata z jednej podróży (Belgia, Szwecja, Norwegia):
Łupy z wyprawy© WrocNam
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h