R-53
Jako że uparty mały-pirat postanowił reaktywować jazdę na dwóch kółkach, a mi odechciewa się przy każdej podróży łączonej rozkładać i rower, i wnętrze samochodu, jakiś czas temu zakupiłem bagażnik na rumaki.
Dziś po po pracy przystąpiłem do prób scalania dwóch pojazdów. Powstała hybryda, która na próbnej trasie całkiem nieźle sobie dawała radę. Na dłuższej trasie kompilacja transportowa zostanie przetestowana przed i po Żądle w przyszłym tygodniu.
Muszę tylko popracować nad wysokością umieszczenia rumaka, żeby koła nie zasłaniały świateł.
Dziś po po pracy przystąpiłem do prób scalania dwóch pojazdów. Powstała hybryda, która na próbnej trasie całkiem nieźle sobie dawała radę. Na dłuższej trasie kompilacja transportowa zostanie przetestowana przed i po Żądle w przyszłym tygodniu.
Muszę tylko popracować nad wysokością umieszczenia rumaka, żeby koła nie zasłaniały świateł.

Bolid z rumakiem© WrocNam
Dane wycieczki:
2.00 km (0.00 km teren) czas: 00:05 h avg:24.00 km/h
Lublana pieszo
W czasie pieszej wycieczki po mieście zostałem porażony:

W czasie drogi na spotkanie mijałem pamiątkę po rzymskim mieście Emona, które dało początki Lublanie:

Podczas spotkania okazało się, że w mieście trwa strajk służb publicznych i część z ludzi, którzy mieli przyjechać w tym dniu utknęła na lotnisku. Jeszcze nie wiedziałem, że ja też odczuję skutki strajku.
Po spotkaniu przebrałem i pognałem do wypożyczalni rowerów. Zaniepokoił mnie widok:

Drzwi były zamknięte, a na szybie przyklejona była informacja o strajku:

Przechodzący obok chłopak zapytał mnie czy szukam czegoś szczególnego, a kiedy powiedziałem mu, że chodzi o rowery, wskazał mi dwa miejsca w mieście, gdzie potencjalnie mógłbym pożyczyć rower. W internecie wyszukałem jeszcze kilka miejsc i zacząłem szukać. Niestety, okazało się, że albo pora roku jeszcze nie była odpowiednia, albo rowery miejskie spowodowały niedobór rowerów w wypożyczalniach (zazwyczaj pubach, które traktują to jako dodatkową usługę).
Zrezygnowałem więc z objazdu pozostałej części trasy historycznej, zostawiając ją sobie na kolejny wyjazd i ruszyłem pieszo w kierunku górujących nad miastem zielonych wzgórz - takiej śródmiejskiej Ślęży:


I znowu dziesiątki biegaczy i setki spacerowiczów. Ale tereny zachęcają do ruchu.
Pamiątkowe ślady niedawnej wojny:


Po powrocie do cywilizacji na jednym z mostów zauważyłem objawy mody widoczne też we Wrocławiu:


W katedrze ciekawe umieszczenie zegara - nad organami i chórem:

Z tematyki rowerowej - mimo świetnej infrastruktury rowerowej, ludzi i tak jeżdżą jak im się chce (na jezdni szeroki pas rowerowy):

Na mieście widoczna jest policja:

Czasami można spotkać ciekawe znaki:

A i wybór potraw jest duży - w fast foodzie można wybierać - tylko czy wszystkie psy to Burki?:

Moja kolacja była bardziej tradycyjna:


Nie dane było mi zjeść samemu, zaraz zleciało się okoliczne towarzystwo, które po chwili dosłownie jadło mi z ręki (przy okazji - przeczytałem, że wróble są pod całkowitą ochroną i są uważane za gatunek zagrożony:


Po drodze do hotelu widziałem jeszcze plakaty strajkowe:
.

Różowa pancerna pięść© WrocNam
W czasie drogi na spotkanie mijałem pamiątkę po rzymskim mieście Emona, które dało początki Lublanie:

Pozostałości rzymskiego muru© WrocNam
Podczas spotkania okazało się, że w mieście trwa strajk służb publicznych i część z ludzi, którzy mieli przyjechać w tym dniu utknęła na lotnisku. Jeszcze nie wiedziałem, że ja też odczuję skutki strajku.
Po spotkaniu przebrałem i pognałem do wypożyczalni rowerów. Zaniepokoił mnie widok:

Aresztowane rowery© WrocNam
Drzwi były zamknięte, a na szybie przyklejona była informacja o strajku:

Informacja o strajku© WrocNam
Przechodzący obok chłopak zapytał mnie czy szukam czegoś szczególnego, a kiedy powiedziałem mu, że chodzi o rowery, wskazał mi dwa miejsca w mieście, gdzie potencjalnie mógłbym pożyczyć rower. W internecie wyszukałem jeszcze kilka miejsc i zacząłem szukać. Niestety, okazało się, że albo pora roku jeszcze nie była odpowiednia, albo rowery miejskie spowodowały niedobór rowerów w wypożyczalniach (zazwyczaj pubach, które traktują to jako dodatkową usługę).
Zrezygnowałem więc z objazdu pozostałej części trasy historycznej, zostawiając ją sobie na kolejny wyjazd i ruszyłem pieszo w kierunku górujących nad miastem zielonych wzgórz - takiej śródmiejskiej Ślęży:

Lublańska Ślęża© WrocNam

Leśna ścieżka© WrocNam
I znowu dziesiątki biegaczy i setki spacerowiczów. Ale tereny zachęcają do ruchu.
Pamiątkowe ślady niedawnej wojny:

Pamięć wojny© WrocNam

Pomnik antywojenny© WrocNam
Po powrocie do cywilizacji na jednym z mostów zauważyłem objawy mody widoczne też we Wrocławiu:

Prawie jak most we Wrocławiu© WrocNam

Specyficzne oznaki przywiązania© WrocNam
W katedrze ciekawe umieszczenie zegara - nad organami i chórem:

Zegar wewnątrz katedry© WrocNam
Z tematyki rowerowej - mimo świetnej infrastruktury rowerowej, ludzi i tak jeżdżą jak im się chce (na jezdni szeroki pas rowerowy):

Prawie jak w Polsce© WrocNam
Na mieście widoczna jest policja:

Patrol rowerowy© WrocNam
Czasami można spotkać ciekawe znaki:

Ucieczka ze szkoły© WrocNam
A i wybór potraw jest duży - w fast foodzie można wybierać - tylko czy wszystkie psy to Burki?:

Wynalazca albo pospolity psiak© WrocNam

Tylko psiak© WrocNam
Moja kolacja była bardziej tradycyjna:

Płynny doping powycieczkowy© WrocNam

Słodki doping powycieczkowy© WrocNam
Nie dane było mi zjeść samemu, zaraz zleciało się okoliczne towarzystwo, które po chwili dosłownie jadło mi z ręki (przy okazji - przeczytałem, że wróble są pod całkowitą ochroną i są uważane za gatunek zagrożony:

Towarzystwo przy stole© WrocNam

Prawie jak koliber© WrocNam
Po drodze do hotelu widziałem jeszcze plakaty strajkowe:

Plakat strajkowy© WrocNam
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h
R-52
I znów miałem okazję odwiedzić jedno z moich ulubionych zagranicznych miast - Lublanę:

Na lotnisku we Wrocławiu próbowałem nogami zatrzymać samolot:

Po przelocie i po zakwaterowaniu się w hotelu wyszedłem do miasta i skierowałem się do punktu informacji turystycznej. Nie czułem się za dobrze (lekko bolące gardło i mocno cieknący nos), więc postanowiłem wykorzystać najlepsze lekarstwo na świecie, czyli ruch na świeżym powietrzu. A co może być najlepszą jego formą? Oczywiście rower. Przed wyjazdem zaplanowałem sobie przejechanie historycznego szlaku dookoła Lublany związanego z II Wojną Światową, kiedy to całe miasto zostało otoczone murem z drutu kolczastego i właściwie odcięte od świata. Obecnie w miejscu ustawienia drutu kolczastego poprowadzona jest droga dookoła miasta, zwana Pot spominov in tovaristva albo Path of Remembrance and Comradeship.
Zanim dotarłem do informacji turystycznej zauważyłem specjalnie przygotowane dla kibiców hokeja ławeczki - w Lublanie trwały właśnie Mistrzostwa Świata w Hokeju:

Na jednym z głównych placów trały targi książki:

A w kolejnym miejscu festiwal regionalnego wina - Cvicka, czyli Kwasiarnia:

Pokrzepiony małym kieliszkiem Kwasika, od którego ścierpły mi zęby, ale który jednocześnie bardzo dobrze wchodził, wypożyczyłem na kilka godzin rower i udałem się na zaplanowaną trasę:

Na trasie nie sposób się zgubić. Wszystkie mapy turystyczne miasta mają w sposób specjalny zaznaczony szlak, zaś w rzeczywistości we wszystkich punktach węzłowych stoją drogowskazy. Szlak ma ustawiony kilometraż, często ustawione są mapki, przy trasie stoją pamiątkowe obeliski (ufundowane przez mieszkańców i zakłady Lublany):




Cała trasa ma 32,5 km i prowadzi zarówno specjalną żwirową ścieżką, jak i ulicami, na których są specjalne oznakowania:


Takiej ilości biegaczy, jaką widziałem w Lublanie, nie widziałem nigdzie indziej. Dziesiątki i setki. W każdym wieku i w każdym tempie. Ale mają niezłe tereny do biegania.
Na trasie stoją obeliski i inne pamiątki historyczne oraz architektoniczne:







Pewien odcinek szlak prowadzi nawet przez cmentarz:


Po przejechaniu kilkunastu kilometrów stwierdziłem, że muszę uciekać z trasy i wracać do centrum, żeby oddać rower. Gdyby rower był lepszy a ja nie zamotał się w kilku miejscach, przejechałbym więcej. Ale to zostawiłem sobie na drugi dzień. A wyszło, że na następny wyjazd.
Po powrocie do hotelu, pokrzepiony pizzą, udałem się na zasłużony odpoczynek:

Trasa:

Witamy w Lublanie© WrocNam
Na lotnisku we Wrocławiu próbowałem nogami zatrzymać samolot:

Samolot w chwycie nożnym© WrocNam
Po przelocie i po zakwaterowaniu się w hotelu wyszedłem do miasta i skierowałem się do punktu informacji turystycznej. Nie czułem się za dobrze (lekko bolące gardło i mocno cieknący nos), więc postanowiłem wykorzystać najlepsze lekarstwo na świecie, czyli ruch na świeżym powietrzu. A co może być najlepszą jego formą? Oczywiście rower. Przed wyjazdem zaplanowałem sobie przejechanie historycznego szlaku dookoła Lublany związanego z II Wojną Światową, kiedy to całe miasto zostało otoczone murem z drutu kolczastego i właściwie odcięte od świata. Obecnie w miejscu ustawienia drutu kolczastego poprowadzona jest droga dookoła miasta, zwana Pot spominov in tovaristva albo Path of Remembrance and Comradeship.
Zanim dotarłem do informacji turystycznej zauważyłem specjalnie przygotowane dla kibiców hokeja ławeczki - w Lublanie trwały właśnie Mistrzostwa Świata w Hokeju:

Ławeczka hokejowa© WrocNam
Na jednym z głównych placów trały targi książki:

Lublańskie targi książki© WrocNam
A w kolejnym miejscu festiwal regionalnego wina - Cvicka, czyli Kwasiarnia:

Festiwal wina© WrocNam
Pokrzepiony małym kieliszkiem Kwasika, od którego ścierpły mi zęby, ale który jednocześnie bardzo dobrze wchodził, wypożyczyłem na kilka godzin rower i udałem się na zaplanowaną trasę:

Lublański rumak© WrocNam
Na trasie nie sposób się zgubić. Wszystkie mapy turystyczne miasta mają w sposób specjalny zaznaczony szlak, zaś w rzeczywistości we wszystkich punktach węzłowych stoją drogowskazy. Szlak ma ustawiony kilometraż, często ustawione są mapki, przy trasie stoją pamiątkowe obeliski (ufundowane przez mieszkańców i zakłady Lublany):

Mapka POT© WrocNam

Oznakowanie pionowe POT© WrocNam

Kilometr zerowy POT© WrocNam

Oznakowanie kilometrowe POT© WrocNam
Cała trasa ma 32,5 km i prowadzi zarówno specjalną żwirową ścieżką, jak i ulicami, na których są specjalne oznakowania:

Trasa POT© WrocNam

Oznakowanie poziome POT© WrocNam
Takiej ilości biegaczy, jaką widziałem w Lublanie, nie widziałem nigdzie indziej. Dziesiątki i setki. W każdym wieku i w każdym tempie. Ale mają niezłe tereny do biegania.
Na trasie stoją obeliski i inne pamiątki historyczne oraz architektoniczne:

Pomnik ku czci ...© WrocNam

Dodatkowy obelisk pamiątkowy POT© WrocNam

Obelisk pamiątkowy POT I© WrocNam

Obelisk pamiątkowy POT II© WrocNam

Przejazd pod torami na trasie© WrocNam

Jeden bloków na trasie© WrocNam

Schron na lublańskiej trasie© WrocNam
Pewien odcinek szlak prowadzi nawet przez cmentarz:

Wejście na cmentarz© WrocNam

Nietypowy monument© WrocNam
Po przejechaniu kilkunastu kilometrów stwierdziłem, że muszę uciekać z trasy i wracać do centrum, żeby oddać rower. Gdyby rower był lepszy a ja nie zamotał się w kilku miejscach, przejechałbym więcej. Ale to zostawiłem sobie na drugi dzień. A wyszło, że na następny wyjazd.
Po powrocie do hotelu, pokrzepiony pizzą, udałem się na zasłużony odpoczynek:

Lublianski Dvor© WrocNam
Trasa:
Dane wycieczki:
26.00 km (0.00 km teren) czas: 02:00 h avg:13.00 km/h
R-51
Sobota, 14 kwietnia 2012
| Aktywność:

Do pracy i z powrotem. Powrót kilka godzin później ze względu na odbywające się uroczystości z okazji jubileuszu mojego miejsca pracy:

85 lat WITI© WrocNam
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren) czas: 00:45 h avg:22.67 km/h
R-50
Standard codzienny: dom-praca-dom.
Potem udana wyprawa do Lidla po maszynkę do czyszczenia łańcucha.
Potem udana wyprawa do Lidla po maszynkę do czyszczenia łańcucha.
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren) czas: 00:45 h avg:22.67 km/h
B-19
Po wczorajszym zgłoszeniu chęci do wspólnego biegania z Filipem, rano dogadaliśmy szczegóły i punkt 11 spotkaliśmy się w miejscu uzgodnionym. Nieśpiesznym tempem odwiedziliśmy stadion, tramwajową linię na Kozanów i Gądowiankę.
Po rozstaniu przemyślałem drogę powrotu szukając sklepów otwartych w świąteczny dzień. Wyszło, że na Legnickiej widziałem Żabkę i postanowiłem tam spróbować. Nie pomyliłem się. Kolejka olbrzymia, ale dostałem swój żurek.
Rano zimno (-5 st), przy wyjściu termometr wskazywał nadal 3 stopnie na plusie (w cieniu), w czasie biegu termometr wskazywał 12 st. Wiało z nieprzewidywalnych kierunków.
Trasa (16 km w 1h 25 min.):
Po rozstaniu przemyślałem drogę powrotu szukając sklepów otwartych w świąteczny dzień. Wyszło, że na Legnickiej widziałem Żabkę i postanowiłem tam spróbować. Nie pomyliłem się. Kolejka olbrzymia, ale dostałem swój żurek.
Rano zimno (-5 st), przy wyjściu termometr wskazywał nadal 3 stopnie na plusie (w cieniu), w czasie biegu termometr wskazywał 12 st. Wiało z nieprzewidywalnych kierunków.
Trasa (16 km w 1h 25 min.):
Dane wycieczki:
0.00 km (16.00 km teren) czas: h avg: km/h
R-49
Plan był taki, żeby po krótkiej wizycie w pracy skoczyć co najmniej do Urazu, a może do Brzegu, a wyszło tak, że po 3 godzinach w pracy nie było już czasu na coś dłuższego.
Pokręciłem trochę po mieście i podjechałem kupić bagażnik do wożenia rowerów na tylną klapę bolidu. Będzie teraz można wyjechać gdzieś z rowerem w więcej niż w jedną osobę i bez demontażu całego wyposażenia wewnętrznego bolidu.
Niedługo mały-pirat powinien znowu nadawać.
Po drodze przejazd w pobliżu wypożyczalni rowerów (również wieloosobowych):
Pokręciłem trochę po mieście i podjechałem kupić bagażnik do wożenia rowerów na tylną klapę bolidu. Będzie teraz można wyjechać gdzieś z rowerem w więcej niż w jedną osobę i bez demontażu całego wyposażenia wewnętrznego bolidu.
Niedługo mały-pirat powinien znowu nadawać.
Po drodze przejazd w pobliżu wypożyczalni rowerów (również wieloosobowych):

Rowerownia na Więziennej© WrocNam
Dane wycieczki:
40.00 km (0.00 km teren) czas: 01:50 h avg:21.82 km/h
R-48
Po kilku dniach kiepskiej pogody, nawały pracy i obowiązków domowych udało się wyrwać na rower.
Wymiernymi efektami przejażdżki są:
1. Kolejny magnes do kolekcji - tym razem o tematyce rowerowej:

2. Jedno z piw smakowych (miętowe) z Jarmarku Ekologicznego:
Po wyjściu skierowałem się do sklepu z bagażnikami dowiedzieć się o pewne rzeczy związane z planowanym zakupem bagażnika do przewożenia rowerów.
Potem w okolice Stadionu Miejskiego wzdłuż nowej trasy tramwajowej:


Przy stadionie trwają prace nad zabezpieczeniem osuszonego prawie miejsca pod nowy miejski staw. A mogło to być kolejne (niedaleko są Glinianki) niezłe miejsce do uprawiania sportów wodnych:


Trwają prace nad przywróceniem pierwotnej barwy podobno niebrudzącej się powłoki stadionu:

Prace posuwają się wartko do przodu bo nad całością czuwa policja:

Spod stadionu, po zahaczeniu jeszcze o nowy przystanek stadionowy, pojechałem na Jarmark Ekologiczny przy Szewskiej.

W weekend kupiliśmy z Natką zestaw austriackich serów i polskich miodów, a dziś przyszedł czas na piwo i magnes (jest duży wybór motywów rowerowych):
Mimo odporności na głupotę pewnych ludzi, jak to przeczytałem, to zaniemówiłem. A potem zacząłem zastanawiać się nad zbieraniem pieniędzy na budowę stacji diagnostycznej.
Wymiernymi efektami przejażdżki są:
1. Kolejny magnes do kolekcji - tym razem o tematyce rowerowej:

Rowerowy magnes© WrocNam
2. Jedno z piw smakowych (miętowe) z Jarmarku Ekologicznego:

Zestaw piw© WrocNam
Po wyjściu skierowałem się do sklepu z bagażnikami dowiedzieć się o pewne rzeczy związane z planowanym zakupem bagażnika do przewożenia rowerów.
Potem w okolice Stadionu Miejskiego wzdłuż nowej trasy tramwajowej:

Tramwaj na nowej trasie© WrocNam

Ekologiczna trasa tramwajowa© WrocNam
Przy stadionie trwają prace nad zabezpieczeniem osuszonego prawie miejsca pod nowy miejski staw. A mogło to być kolejne (niedaleko są Glinianki) niezłe miejsce do uprawiania sportów wodnych:

Osuszony staw stadionowy© WrocNam

W połowie oczyszczony© WrocNam
Trwają prace nad przywróceniem pierwotnej barwy podobno niebrudzącej się powłoki stadionu:

Czyszczenie powłoki© WrocNam
Prace posuwają się wartko do przodu bo nad całością czuwa policja:

Stosowny nadzór© WrocNam
Spod stadionu, po zahaczeniu jeszcze o nowy przystanek stadionowy, pojechałem na Jarmark Ekologiczny przy Szewskiej.

Jarmark ekologiczny - wiosna 2012© WrocNam
W weekend kupiliśmy z Natką zestaw austriackich serów i polskich miodów, a dziś przyszedł czas na piwo i magnes (jest duży wybór motywów rowerowych):

Zestaw magnesów© WrocNam
Mimo odporności na głupotę pewnych ludzi, jak to przeczytałem, to zaniemówiłem. A potem zacząłem zastanawiać się nad zbieraniem pieniędzy na budowę stacji diagnostycznej.
Dane wycieczki:
25.00 km (0.00 km teren) czas: 01:15 h avg:20.00 km/h
R-47
Żeby trochę przewietrzyć głowę po kilku godzinach urlopowej pracy przy kompie, podjechałem na chwilę do pracy. Głowa przewietrzyła się na kilka dni naprzód. Wiało niemiłosiernie. Ale tylko w jedną stronę.
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:21.60 km/h
R-46
Podwójnie inauguracyjna setka: pierwsza w tym roku i rozpoczynająca urlop (zaległy za zaszły rok).
Trasa:
Wybrałem się na Wzgórza Trzebnickie, odwiedzając budowaną S-8, słynny 14% podjazd i częściowo trasę zbliżającego się Żądła Szerszenia.
Nie było zbyt ciepło, wiało czasami tak, że ledwo udawało mi się pokonać granicę 15 km/h. Na ekspresówce trwają zaangażowane prace nad jej ukończeniem.
Widać, że zbliża się już wiosna:

Ptaki nic sobie nie robią z trudnego podjazdu - a przynajmniej na jego oznakowaniu i same go oznakowały:

W mieście zobaczyłem pokolorowaną skrzynkę rozdzielczą:

W połowie trasy wydawało mi się, że nie dam rady pokonać ze względu na przeciwny wiatr zamierzonego dystansu. Pod domem zobaczyłem jednak, że mam przejechane 88 km. Wyjechałem z zamiarem 100 i powiedziałem sobie, że dojadę. Pokręciłem jeszcze po mieście w poszukiwaniu zeszytu dla Natki, który znalazłem w papierniczym prawie pod domem.
Udany dzień.
Trasa:
Wybrałem się na Wzgórza Trzebnickie, odwiedzając budowaną S-8, słynny 14% podjazd i częściowo trasę zbliżającego się Żądła Szerszenia.
Nie było zbyt ciepło, wiało czasami tak, że ledwo udawało mi się pokonać granicę 15 km/h. Na ekspresówce trwają zaangażowane prace nad jej ukończeniem.
Widać, że zbliża się już wiosna:

Wiosna na Wzgórzach© WrocNam

Bociany wróciły© WrocNam
Ptaki nic sobie nie robią z trudnego podjazdu - a przynajmniej na jego oznakowaniu i same go oznakowały:

14%© WrocNam
W mieście zobaczyłem pokolorowaną skrzynkę rozdzielczą:

Mini mural© WrocNam
W połowie trasy wydawało mi się, że nie dam rady pokonać ze względu na przeciwny wiatr zamierzonego dystansu. Pod domem zobaczyłem jednak, że mam przejechane 88 km. Wyjechałem z zamiarem 100 i powiedziałem sobie, że dojadę. Pokręciłem jeszcze po mieście w poszukiwaniu zeszytu dla Natki, który znalazłem w papierniczym prawie pod domem.
Udany dzień.
Dane wycieczki:
104.00 km (0.00 km teren) czas: 04:40 h avg:22.29 km/h