Dzień sto siedemdziesiąty czwarty
Do pracy normalnie w lekkim deszcze.
Powrót przez miasto w poszukiwaniu nowego krasnala:

Przy okazji Ostrów Tumski ze świąteczną ozdobą:
Powrót przez miasto w poszukiwaniu nowego krasnala:

Krasnal Skryba© WrocNam
Przy okazji Ostrów Tumski ze świąteczną ozdobą:

Wieczorno-księżycowy Ostrów© WrocNam
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:21.60 km/h
Dzień sto siedemdziesiąty trzeci
Do pracy duatlon - rower, potem samochód.
Po pracy samochodem do warsztatu i powrót rowerem przez miasto.
Odwiedziłem powstającą nową część dworca głównego:
Po pracy samochodem do warsztatu i powrót rowerem przez miasto.
Odwiedziłem powstającą nową część dworca głównego:

Dworzec nocny© WrocNam
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:19.20 km/h
Dzień sto siedemdziesiąty drugi
Do pracy normalnie.
Powrót w drobnym deszczyku przez Rynek zrobić lekko spóźnione zakupy Mikołajkowe:

Powrót w drobnym deszczyku przez Rynek zrobić lekko spóźnione zakupy Mikołajkowe:

Miodowy Mikołaj© WrocNam

Jarmark świąteczny 2011© WrocNam
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 00:45 h avg:21.33 km/h
Dzień sto siedemdziesiąty pierwszy
Do pracy normalnie.
Powrót przez miasto i bawienie się w kuriera.
Przy okazji odwiedziłem nową arę krasnali:


Przy skrzyżowaniu Pilczyckiej i Milenijnej ułożyli już tory tramwajowe i zrobili nowy wrocławski mostek:

Pewnie ostatnie moje zdjęcie Sky Tower z żurawiem, którego mają składać w środę:

W drodze powrotnej nabyłem drogą kupna własny rozkuwacz i wieczorem przeprowadziłem prawie półgodzinną - udaną - operację zmiany łańcucha (stan kilometrów BS - 19380 km). Stary zostawiam sobie na ćwiczenia.
Pojawiły się wyniki MNM 2011. Biorąc pod uwagę cały zespół BS, zajęliśmy chwalebne 1 miejsce (od końca). Ale jak to ktoś zauważył w czasie jazdy przez nocny las - propagujemy w najlepszy sposób ideę olimpijską - ważny jest udział. Jeszcze raz dzięki za wspaniałą wyprawę.
Powrót przez miasto i bawienie się w kuriera.
Przy okazji odwiedziłem nową arę krasnali:

Fadromka i Bumarek© WrocNam

Bumarek i Fadromka© WrocNam
Przy skrzyżowaniu Pilczyckiej i Milenijnej ułożyli już tory tramwajowe i zrobili nowy wrocławski mostek:

Mostek nad torami© WrocNam
Pewnie ostatnie moje zdjęcie Sky Tower z żurawiem, którego mają składać w środę:

Sky Tower z żurawiem© WrocNam
W drodze powrotnej nabyłem drogą kupna własny rozkuwacz i wieczorem przeprowadziłem prawie półgodzinną - udaną - operację zmiany łańcucha (stan kilometrów BS - 19380 km). Stary zostawiam sobie na ćwiczenia.
Pojawiły się wyniki MNM 2011. Biorąc pod uwagę cały zespół BS, zajęliśmy chwalebne 1 miejsce (od końca). Ale jak to ktoś zauważył w czasie jazdy przez nocny las - propagujemy w najlepszy sposób ideę olimpijską - ważny jest udział. Jeszcze raz dzięki za wspaniałą wyprawę.
Dane wycieczki:
24.00 km (0.00 km teren) czas: 01:05 h avg:22.15 km/h
Dzień sto siedemdziesiąty
Do pracy normalnie w deszczu.
Powrót normalnie w wietrze.
Rano odpaliłem nowy zestaw obuwia - gumowce z Decathlonu ze stuptutami.
Kolejna płyta z historii:

Po pracy podjechałem jeszcze na Statoila przepłukać rower.
Powrót normalnie w wietrze.
Rano odpaliłem nowy zestaw obuwia - gumowce z Decathlonu ze stuptutami.
Kolejna płyta z historii:

1807-Napoleon© WrocNam
Po pracy podjechałem jeszcze na Statoila przepłukać rower.
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:20.40 km/h
Dzień sto sześćdziesiąty dziewiąty
Kolejny raz nastał dzień próby własnych możliwości - Mini Nocna Masakra 2011, odbywająca się w tym roku w okolicach między Brzegiem Dolnym a Obornikami Śląskimi, z bazą w Wałach Śląskich.
Po skrzyknięciu się przez forum BS i forum MNM, ustalone zostaje miejsce zbiórki chętnych na pokonanie trasy dojazdowej na własnych kołach.
O ustalonej godzinie pojawiam się przed bramą Targpiastu, gdzie już czeka Rafał, a po mnie pojawiają się kolejni uczestnicy peletonu do Wałów, w tym Kuba i Marcin. Ruszamy o 16, a jeden z nowo poznanych (imienia nie pamiętam) rowerzystów nadaje mocne tempo i po godzinie z małym haczkiem docieramy do bazy imprezy, gdzie czekamy na pozostałych uczestników, którzy wybrali alternatywne dla rowerów środki transportu:


W ciągu kilkudziesięciu minut pojawiają się: Krzysiek, Piotrek oraz Filip z dwoma kolegami: Maćkiem i Bartkiem, którzy towarzyszyli nam też w czasie pamiętnej MNM w 2008.
Filip zaraz po dotarciu do bay zajął się przygotowaniem oświetlenia:

Po połączeniu z Błażejem, okazuje się, że dojazd zajmie mu jeszcze chwilę. Postanawiamy poczekać na niego i opracować strategie:


W międzyczasie mija 18.00, większość rowerzystów i piechurów rusza na trasę, a z nieba zaczyna popadywać:

Okazuje się też, że Piotrek ma problem z samochodem, a właściwie kluczykami do niego, które znalazły się po nieodpowiedniej stronie drzwi. Rozpoczęła się walka o ich odzyskanie i swobodny dostęp do samochodu. Przybywa Błażej i sprawy robią się prostsze, a my ruszamy w trasę.
Zdobywamy pierwszy punkt i uskrzydleni sukcesem ruszamy dalej:

Zaczyna się jednak krótka seria usterek - zerwany łańcuch i urwany błotnik. Bez Filipa, jego umiejętności i kilku gadżetów utknęlibyśmy w środku lasu:


Pociskamy przez lasy:



Na jednym postojów Piotrek i Błażej muszą nas opuścić i wrócić do zamkniętego samochodu (przybyła odsiecz). Od tego momentu jedziemy w okrojonym składzie i prawie bez problemów zdobywamy kolejne punkty, położone w klimatycznych miejscach:








Po odnalezieniu wszystkich punktów docieramy do bazy, oddajemy karty, pobieramy nagrody (mapy) i odpoczywamy. Niektórzy wykorzystują rozpalone ognisko.
Przed północą we czwórkę zaczynamy powrót do Wrocławia. Wybieramy alternatywną, niepowtarzalną trasę przecinającą tereny elektrowni wodnej Wały:





Ciągniemy równo i dość mocno do Wrocławia, podziwiając jego panoramę.
We Wrocławiu powoli się rozjeżdżamy do własnych domów. O 1:45 otwieram drzwi, piję herbatę, kąpie się i padam.
Trasa (dzięki śladowi Galena):
DZIĘKI ZA WSPANIAŁĄ JAZDĘ I NIEZŁĄ ZABAWĘ!!!
Niedługo (w poniedziałek - mam nadzieję) wkleję linka do wszystkich zdjęć zrobionych w czasie jazdy.
Po skrzyknięciu się przez forum BS i forum MNM, ustalone zostaje miejsce zbiórki chętnych na pokonanie trasy dojazdowej na własnych kołach.
O ustalonej godzinie pojawiam się przed bramą Targpiastu, gdzie już czeka Rafał, a po mnie pojawiają się kolejni uczestnicy peletonu do Wałów, w tym Kuba i Marcin. Ruszamy o 16, a jeden z nowo poznanych (imienia nie pamiętam) rowerzystów nadaje mocne tempo i po godzinie z małym haczkiem docieramy do bazy imprezy, gdzie czekamy na pozostałych uczestników, którzy wybrali alternatywne dla rowerów środki transportu:

Chwila odprężenia przed startem© WrocNam

Biuro MNM-2011© WrocNam
W ciągu kilkudziesięciu minut pojawiają się: Krzysiek, Piotrek oraz Filip z dwoma kolegami: Maćkiem i Bartkiem, którzy towarzyszyli nam też w czasie pamiętnej MNM w 2008.
Filip zaraz po dotarciu do bay zajął się przygotowaniem oświetlenia:

Galen ładuje baterie© WrocNam
Po połączeniu z Błażejem, okazuje się, że dojazd zajmie mu jeszcze chwilę. Postanawiamy poczekać na niego i opracować strategie:

Przygotowania do startu© WrocNam

Analiza mapy© WrocNam
W międzyczasie mija 18.00, większość rowerzystów i piechurów rusza na trasę, a z nieba zaczyna popadywać:

Grupa piechurów© WrocNam

Grupa cyklistów© WrocNam
Okazuje się też, że Piotrek ma problem z samochodem, a właściwie kluczykami do niego, które znalazły się po nieodpowiedniej stronie drzwi. Rozpoczęła się walka o ich odzyskanie i swobodny dostęp do samochodu. Przybywa Błażej i sprawy robią się prostsze, a my ruszamy w trasę.
Zdobywamy pierwszy punkt i uskrzydleni sukcesem ruszamy dalej:

Przy jednym z punktów© WrocNam
Zaczyna się jednak krótka seria usterek - zerwany łańcuch i urwany błotnik. Bez Filipa, jego umiejętności i kilku gadżetów utknęlibyśmy w środku lasu:

Awaria pierwsza-Galen w akcji© WrocNam

Awaria druga© WrocNam
Pociskamy przez lasy:

A co to pośrodku lasu?© WrocNam

To coś się zbliża!© WrocNam

To tylko szaleni rowerzyści© WrocNam
Na jednym postojów Piotrek i Błażej muszą nas opuścić i wrócić do zamkniętego samochodu (przybyła odsiecz). Od tego momentu jedziemy w okrojonym składzie i prawie bez problemów zdobywamy kolejne punkty, położone w klimatycznych miejscach:

Wieża bez królewny© WrocNam

Nieważne rowery, gdy punkt w pobliżu© WrocNam

W oczekiwaniu na rowerzystów© WrocNam

Jeden z kolejnych punktów© WrocNam

Średniowieczne grodzisko© WrocNam

Ekipa prawie w komplecie© WrocNam

Podbijanie punktu w seminarium© WrocNam

Rafał stanął na wysokości© WrocNam
Po odnalezieniu wszystkich punktów docieramy do bazy, oddajemy karty, pobieramy nagrody (mapy) i odpoczywamy. Niektórzy wykorzystują rozpalone ognisko.
Przed północą we czwórkę zaczynamy powrót do Wrocławia. Wybieramy alternatywną, niepowtarzalną trasę przecinającą tereny elektrowni wodnej Wały:

Elektrownia wodna Wały© WrocNam

Twardziele w drodze do Wrocławia© WrocNam

Na zaporze elektrowni© WrocNam

Zapora elektrowni© WrocNam

Rowerowe elementy elektrowni wodnej© WrocNam
Ciągniemy równo i dość mocno do Wrocławia, podziwiając jego panoramę.
We Wrocławiu powoli się rozjeżdżamy do własnych domów. O 1:45 otwieram drzwi, piję herbatę, kąpie się i padam.
Trasa (dzięki śladowi Galena):
DZIĘKI ZA WSPANIAŁĄ JAZDĘ I NIEZŁĄ ZABAWĘ!!!
Niedługo (w poniedziałek - mam nadzieję) wkleję linka do wszystkich zdjęć zrobionych w czasie jazdy.
Dane wycieczki:
105.00 km (0.00 km teren) czas: 05:30 h avg:19.09 km/h
Dzień sto sześćdziesiąty ósmy
Do pracy normalnie.
Powrót przez miasto.
W związku z tym, że dziś odbywa się losowanie grup na Euro 2012, historyczna płyta z tego cyklu:

Na Rynku trwały przygotowania do transmisji przebiegu losowania:

Niedługo Mikołajki i na Rynku grasują duże zgrupowania ubranych na czerwono brodatych facetów z workami:

Na Rynku trwa też wystawa amatorskich zdjęć wykonanych podczas Maratonu Wrocławskiego:

Dziś premiera nowego teledysku L.U.C.a o powstaniu Wrocławia
Potem jeszcze szybki przejazd do biblioteki.
Powrót przez miasto.
W związku z tym, że dziś odbywa się losowanie grup na Euro 2012, historyczna płyta z tego cyklu:

2012-Euro© WrocNam
Na Rynku trwały przygotowania do transmisji przebiegu losowania:

Przygotowania do losowania© WrocNam
Niedługo Mikołajki i na Rynku grasują duże zgrupowania ubranych na czerwono brodatych facetów z workami:

Ekipa Mikołajów© WrocNam
Na Rynku trwa też wystawa amatorskich zdjęć wykonanych podczas Maratonu Wrocławskiego:

Wspomnienia z maratonu© WrocNam
Dziś premiera nowego teledysku L.U.C.a o powstaniu Wrocławia
Potem jeszcze szybki przejazd do biblioteki.
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:55 h avg:19.64 km/h
Dzień sto sześćdziesiąty siódmy
Po ostatnich wojażach do Warszawy i z powrotem (x2), do pracy trochę później (2h) i prawie normalnie. Powrót przez miasto.
Rano trochę ślisko po wczorajszej wieczornej mgle i nocnych przymrozkach.
Kolejna płyta z historii:
Rano trochę ślisko po wczorajszej wieczornej mgle i nocnych przymrozkach.
Kolejna płyta z historii:

1741-Prusacy© WrocNam
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:20.40 km/h
Dzień sto sześćdziesiąty szósty
Umówiłem się wczoraj wstępnie z Rafałem na jakiś wypad - najprawdopodobniej do Brzezinki.
Rano pogoda zapowiadała się nieźle, do rekordu miesięcznego brakowało niewiele, a poza tym nie samą pracą człowiek żyje. Poranny kontakt SMSem i o 12 stawia się na umówionym miejscu.
Ruszamy niezłym tempem w kierunku umówionej wcześniej Brzezinki. Po drodze zatrzymujemy się na podziwianie panoramy Wrocławia:

Potem niezły zjazd, gdzie bez kręcenia prędkość dochodzi do 50km/h.
Zaczynamy powolny powrót w stronę Wrocławia, kiedy postanawiamy odwiedzić miejscowość, która zniknęła z powierzchni ziemi - Piskorzowice: tutaj, tutaj i tutaj coś na temat historii - widać, też że jest co jeszcze tam zwiedzać. My przebijamy się przez las:

Zatrzymujemy się przy wejściu na cmentarz:

Przez chwilę siedzimy na ambonie i patrzymy na przyrodę, która nie za bardzo wyglądem przypomina jesień:


Następnie gruntowymi drogami docieramy do Janówka, gdzie odbijamy na Szaniec Pandurów i groblą tniemy w kierunku Ślęzoujścia. Stamtąd kierujemy się na Kozanów, gdzie w miejscu dorocznego szkolenia się podchorążych w budowaniu mostów pontonowych, obserwujemy karmienie ptactwa:

Do miesięcznego celu pozostało niewiele kilometrów, więc jadę jeszcze z kawałek z Rafałem w kierunku Stadionu, gdzie się żegnamy i z wiatrem wracam do domu.
Obok Kauflandu zauważam stojący tramwaj, grupkę ludzi na torach i niespodziewanego tam gościa. Jak on się tam dostał?:

Ludzie zaparli się i wypchnęli samochód z torów, a tramwaj pojechał dalej.
Na zakończenie wycieczki mogę powiedzieć:
LISTOPAD NAJBARDZIEJ ROWEROWYM MIESIĄCEM ROKU!
Dzięki Rafał z wspólne dokręcenie!
Trasa:
Rano pogoda zapowiadała się nieźle, do rekordu miesięcznego brakowało niewiele, a poza tym nie samą pracą człowiek żyje. Poranny kontakt SMSem i o 12 stawia się na umówionym miejscu.
Ruszamy niezłym tempem w kierunku umówionej wcześniej Brzezinki. Po drodze zatrzymujemy się na podziwianie panoramy Wrocławia:

Most i Wysypisko© WrocNam
Potem niezły zjazd, gdzie bez kręcenia prędkość dochodzi do 50km/h.
Zaczynamy powolny powrót w stronę Wrocławia, kiedy postanawiamy odwiedzić miejscowość, która zniknęła z powierzchni ziemi - Piskorzowice: tutaj, tutaj i tutaj coś na temat historii - widać, też że jest co jeszcze tam zwiedzać. My przebijamy się przez las:

Główna droga przez wieś© WrocNam
Zatrzymujemy się przy wejściu na cmentarz:

Piskorzowice© WrocNam
Przez chwilę siedzimy na ambonie i patrzymy na przyrodę, która nie za bardzo wyglądem przypomina jesień:

Pola z ambony© WrocNam

Zielone pola pod Wrocławiem© WrocNam
Następnie gruntowymi drogami docieramy do Janówka, gdzie odbijamy na Szaniec Pandurów i groblą tniemy w kierunku Ślęzoujścia. Stamtąd kierujemy się na Kozanów, gdzie w miejscu dorocznego szkolenia się podchorążych w budowaniu mostów pontonowych, obserwujemy karmienie ptactwa:

Walka o jedzenie© WrocNam
Do miesięcznego celu pozostało niewiele kilometrów, więc jadę jeszcze z kawałek z Rafałem w kierunku Stadionu, gdzie się żegnamy i z wiatrem wracam do domu.
Obok Kauflandu zauważam stojący tramwaj, grupkę ludzi na torach i niespodziewanego tam gościa. Jak on się tam dostał?:

Wsparcie wrocławskiej komunikacji© WrocNam
Ludzie zaparli się i wypchnęli samochód z torów, a tramwaj pojechał dalej.
Na zakończenie wycieczki mogę powiedzieć:
LISTOPAD NAJBARDZIEJ ROWEROWYM MIESIĄCEM ROKU!
Dzięki Rafał z wspólne dokręcenie!
Trasa:
Dane wycieczki:
51.00 km (0.00 km teren) czas: 02:30 h avg:20.40 km/h
Dzień sto sześćdziesiąty piąty
Po wykonaniu prawie wszystkich domowych obowiązków ruszyłem na weekendowy objazd miasta. Na promocję oficerską, którą widziałem na Rynku w czasie drogi do biblioteki, już nie zdążyłem i pognałem prosto zobaczyć Wodnego Pająka - inżynieryjną maszynę wielozadaniową Watermaster, który wczoraj został nazwany Topikiem:
Przy okazji uwieczniłem Śluzę Zacisze, która zazwyczaj jest niedostępna:

Już zbierałem się do odjazdu, kiedy zobaczyłem znajomą sylwetkę dojeżdżającą do budynku Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Był to Rafał, który też chciał skorzystać z możliwości obejrzenia niecodziennej maszyny.
Podczas gdy Rafał oglądał maszynę, ja czekałem i podziwiałem śliczne okoliczności przyrody. Przy okazji zauważyłem świadectwo dojrzałości jakiejś młodej bikerki lub młodego bikera:

Po kilku minutach ruszyliśmy w stronę nowego krasnala stojącego na Polach Marsowych:


Potem pojechaliśmy jeszcze razem na Plac Grunwaldzki, gdzie każdy z nas pojechał w swoją stronę - Rafał na dłuższą wycieczkę, a ja w kierunku domu. Na Placu Dominikańskim popatrzyłem na zegarek i postanowiłem jeszcze odwiedzić dwie nowości komunikacyjne Wrocławia.
Jedną z nich jest zestaw dwóch przystanków - wiedeńskiego i antyzatoki:

Kolejną jest pas rowerowy na Świdnickiej:

W międzyczasie przejechałem koło kolejnej miniaturki budynku sporządzonej dla osób niewidomych:

Na Armii Krajowej zauważyłem znajomy znaczek:

Wodny pająk© WrocNam
Przy okazji uwieczniłem Śluzę Zacisze, która zazwyczaj jest niedostępna:

Śluza Zacisze© WrocNam
Już zbierałem się do odjazdu, kiedy zobaczyłem znajomą sylwetkę dojeżdżającą do budynku Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Był to Rafał, który też chciał skorzystać z możliwości obejrzenia niecodziennej maszyny.
Podczas gdy Rafał oglądał maszynę, ja czekałem i podziwiałem śliczne okoliczności przyrody. Przy okazji zauważyłem świadectwo dojrzałości jakiejś młodej bikerki lub młodego bikera:

Trzeba wykorzystywać stojaki© WrocNam
Po kilku minutach ruszyliśmy w stronę nowego krasnala stojącego na Polach Marsowych:

Krasnal Trener© WrocNam

Skrót na klacie© WrocNam
Potem pojechaliśmy jeszcze razem na Plac Grunwaldzki, gdzie każdy z nas pojechał w swoją stronę - Rafał na dłuższą wycieczkę, a ja w kierunku domu. Na Placu Dominikańskim popatrzyłem na zegarek i postanowiłem jeszcze odwiedzić dwie nowości komunikacyjne Wrocławia.
Jedną z nich jest zestaw dwóch przystanków - wiedeńskiego i antyzatoki:

Przystankowe nowości© WrocNam
Kolejną jest pas rowerowy na Świdnickiej:

Rowerowe cudo© WrocNam
W międzyczasie przejechałem koło kolejnej miniaturki budynku sporządzonej dla osób niewidomych:

Kolejna miniaturka© WrocNam
Na Armii Krajowej zauważyłem znajomy znaczek:

Ktoś tu był© WrocNam
Dane wycieczki:
29.00 km (0.00 km teren) czas: 01:30 h avg:19.33 km/h