Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2011
Dystans całkowity: | 269.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 12:10 |
Średnia prędkość: | 22.11 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 22.42 km i 1h 00m |
Więcej statystyk |
Dzień sto trzydziesty ósmy
Czwartek, 6 października 2011
Kategoria Okolice
| Aktywność:
Drugiego dnia pobytu w Lublanie odbywało się spotkanie robocze, które było celem mojego pobytu. Zakładałem według przesłanych planów, że będzie trwało dłużej niż działo się to w rzeczywistości. Wzmocniony roboczym lunchem, pożegnałem się z miłymi gospodarzami i popędziłem z zamkowego wzgórza do hotelu, żeby się przebrać. Nie mogłem zaprzepaścić kolejnej okazji do pojeżdżenia na rowerze w Słowenii.
Po przebraniu się w jedynie słuszną koszulkę, znowu udałem się do wypożyczalni i ruszyłem w miasto z zawczasu przygotowaną trasą.
Jak wczorajszego dnia, wszędzie zauważałem klarowne wskazówki odpowiadające na podstawowe pytanie: "Jak jeździć?":
Nie dziwię się, że słoweńscy rowerzyści przestrzegają przepisów - kary za ich łamanie są surowe:
Prawie z każdego miejsca, które odwiedziłem, widać było zamek:
Jednak największe wrażenie robi jego widok ze Starego Miasta:
Prawie całe centrum jest zbudowane w stylu secesyjnym - przez nie brakuje tam uroczych detali:
Po drodze, przy jednym z osiedli zakończono właśnie budowę (chyba) sieci kanalizacyjnej i najprawdopodobniej wykorzystano niezagospodarowane materiały na stworzenie terenu do terenowej jazdy na rowerze:
Wszędzie w Centrum widać stanowiska roweru miejskiego lub jego reklamy:
Mural na jednym z budynków:
Nawet stary tramwaj znalazł zastosowanie - dziwne, bo w mieście obecnie nie ma sieci tramwajowej i nie widać jej pozostałości z przeszłości:
Po okrążeniu części miasta, podjechałem do informacji turystycznej, gdzie wyczytałem, że istnieje historyczna ścieżka dookoła miasta, związana z upamiętnieniem jego otoczenia przez Niemców w czasie II Wojny Światowej drutem kolczastym i swoistą kwarantanną. Przejazd tą trasą to cel na kolejną wizytę.
Trasa:
W drodze powrotnej do Wrocławia przesiadałem się we Frankfurcie, którego centrum w stylu amerykańskich miast robi wrażenie:
Na lotnisku parę razy widziałem przejeżdżające (i raz lądujący) największe pasażerskie samoloty świata - Airbusy A380. Inne samoloty (nawet Boeing 747) wydają się malutkie w porównaniu z nimi:
Przy jednym z kołnierzy stał samolot linii Gulf Air pomalowany w kolory Formuły Jeden z wyścigu w Bahrajnie 2011:
Po przebraniu się w jedynie słuszną koszulkę, znowu udałem się do wypożyczalni i ruszyłem w miasto z zawczasu przygotowaną trasą.
Jak wczorajszego dnia, wszędzie zauważałem klarowne wskazówki odpowiadające na podstawowe pytanie: "Jak jeździć?":
Rowerowe oznakowanie© WrocNam
Kawałek słoweńskiej DDR© WrocNam
Nie dziwię się, że słoweńscy rowerzyści przestrzegają przepisów - kary za ich łamanie są surowe:
Kara za nieprzestrzeganie znaków© WrocNam
Prawie z każdego miejsca, które odwiedziłem, widać było zamek:
Zamek z innej strony© WrocNam
Jednak największe wrażenie robi jego widok ze Starego Miasta:
Najbardziej reprezentacyjny widok zamku© WrocNam
Prawie całe centrum jest zbudowane w stylu secesyjnym - przez nie brakuje tam uroczych detali:
Secesyjny front© WrocNam
Po drodze, przy jednym z osiedli zakończono właśnie budowę (chyba) sieci kanalizacyjnej i najprawdopodobniej wykorzystano niezagospodarowane materiały na stworzenie terenu do terenowej jazdy na rowerze:
Terenowy raj dla rowerzystów© WrocNam
Wszędzie w Centrum widać stanowiska roweru miejskiego lub jego reklamy:
Reklama roweru miejskiego© WrocNam
Mural na jednym z budynków:
Sklep i serwis rowerowy© WrocNam
Nawet stary tramwaj znalazł zastosowanie - dziwne, bo w mieście obecnie nie ma sieci tramwajowej i nie widać jej pozostałości z przeszłości:
Pub w tramwaju© WrocNam
Po okrążeniu części miasta, podjechałem do informacji turystycznej, gdzie wyczytałem, że istnieje historyczna ścieżka dookoła miasta, związana z upamiętnieniem jego otoczenia przez Niemców w czasie II Wojny Światowej drutem kolczastym i swoistą kwarantanną. Przejazd tą trasą to cel na kolejną wizytę.
Trasa:
W drodze powrotnej do Wrocławia przesiadałem się we Frankfurcie, którego centrum w stylu amerykańskich miast robi wrażenie:
Wieżowce Frankfurtu© WrocNam
Na lotnisku parę razy widziałem przejeżdżające (i raz lądujący) największe pasażerskie samoloty świata - Airbusy A380. Inne samoloty (nawet Boeing 747) wydają się malutkie w porównaniu z nimi:
A 380© WrocNam
Przy jednym z kołnierzy stał samolot linii Gulf Air pomalowany w kolory Formuły Jeden z wyścigu w Bahrajnie 2011:
Gulf Air F1© WrocNam
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:18.00 km/h
Dzień sto trzydziesty siódmy
Środa, 5 października 2011
Kategoria Okolice
| Aktywność:
W czasie kolejnej wizyty w stolicy Słowenii, już pierwszego dnia udało mi się dostać o określonej godzinie do punktu informacji turystycznej (inaczej niż w czasie kwietniowego wyjazdu) i mogłem za całe 1 Euro wypożyczyć rower na dwie godziny. Przebrałem się w jedynie słuszną koszulkę i udałem się prawie bez planu na zwiedzanie miasta:
Najpierw pod(jecha)szedłem na wzgórze, na którym położony jest zamek lubliański, górujący nad całą okolicą i widoczny zewsząd:
Po drodze zacząłem się zastanawiać, czy nie zostać jeszcze kilka dni, żeby wystartować rekreacyjnie w zbliżającym się maratonie:
Na lublańskich DDR pełno rowerzystów. Ale nie ma zdziwienia, jeśli można się w dużej części poruszać po czymś takim:
Żeby było ciekawiej - mało kto porusza się pod prąd, bo po drugiej stronie jezdni jest podobna droga. Dodatkowo, piesi się nie wcinają.
Drogi są dobrze oznakowane i wiadomo, gdzie trzeba jechać:
Przez chwilę myślałem, że przeniosłem się w jednym momencie do Wrocławia:
Minąłem po drodze miejscowy browar, którego jeden z produktów posmakowałem przy kolacji:
Obejrzałem parę specyficznych słoweńskich murali-wlepek:
Stojaki z miejskimi rowerami stoją nawet pod kościołami:
Niedaleko największego parku stał sobie górnik:
Wejście do tegoż parku z informacjami o różnych w nim zdarzeniach:
W parku wystawa o secesji w Lublanie:
Po parkowych alejkach, ale nie tylko tam, biegało pełno ludzi. We Wrocławiu takich ilości się nie spotyka:
Przed oddaniem roweru obejrzałem sobie jeszcze wystawę o rowerzystach w Kopenhadze:
Przed upływem ostatecznego czasu rumak został odstawiony do stajni:
A ja udałem się na posiłek. Pizza z ziemniakami popijana miejscowym piwem:
Trasa:
Ze słoweńskim rumakiem© WrocNam
Najpierw pod(jecha)szedłem na wzgórze, na którym położony jest zamek lubliański, górujący nad całą okolicą i widoczny zewsząd:
Zamek Lublana© WrocNam
Po drodze zacząłem się zastanawiać, czy nie zostać jeszcze kilka dni, żeby wystartować rekreacyjnie w zbliżającym się maratonie:
Może jednak się skuszę?© WrocNam
Na lublańskich DDR pełno rowerzystów. Ale nie ma zdziwienia, jeśli można się w dużej części poruszać po czymś takim:
Słoweńska rowerostrada© WrocNam
Żeby było ciekawiej - mało kto porusza się pod prąd, bo po drugiej stronie jezdni jest podobna droga. Dodatkowo, piesi się nie wcinają.
Drogi są dobrze oznakowane i wiadomo, gdzie trzeba jechać:
Rowerowe oznakowanie© WrocNam
Przez chwilę myślałem, że przeniosłem się w jednym momencie do Wrocławia:
Prawie jak we Wrocławiu© WrocNam
Minąłem po drodze miejscowy browar, którego jeden z produktów posmakowałem przy kolacji:
Browar Union© WrocNam
Obejrzałem parę specyficznych słoweńskich murali-wlepek:
Plastic Weapon© WrocNam
If...© WrocNam
Stojaki z miejskimi rowerami stoją nawet pod kościołami:
Rowerowa światynia© WrocNam
Niedaleko największego parku stał sobie górnik:
Hej-ho, do pracy by się szło, ale się zpomnikowało© WrocNam
Wejście do tegoż parku z informacjami o różnych w nim zdarzeniach:
Parkowy informator© WrocNam
W parku wystawa o secesji w Lublanie:
Plenerowa wystawa o secesji© WrocNam
Po parkowych alejkach, ale nie tylko tam, biegało pełno ludzi. We Wrocławiu takich ilości się nie spotyka:
Grupa treningowa© WrocNam
Przed oddaniem roweru obejrzałem sobie jeszcze wystawę o rowerzystach w Kopenhadze:
Kopenhaska wystawa rowerowa© WrocNam
Może kiedyś tak we Wrocławiu?© WrocNam
Przed upływem ostatecznego czasu rumak został odstawiony do stajni:
Rumak przed stajnią© WrocNam
A ja udałem się na posiłek. Pizza z ziemniakami popijana miejscowym piwem:
Posiłek ekploratora© WrocNam
Trasa:
Dane wycieczki:
20.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:20.00 km/h
Dzień sto trzydziesty szósty
Do pracy trochę później.
Z pracy przez miasto odebrać futerał na komórkę. Też później.
Z pracy przez miasto odebrać futerał na komórkę. Też później.
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:21.60 km/h
Dzień sto trzydziesty piąty
Do pracy standardowo.
Powrót przez miasto.
Wieczorny widok na żurawie:
Powrót przez miasto.
Wieczorny widok na żurawie:
Wieczorne żurawie© WrocNam
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:21.60 km/h
Dzień sto trzydziesty czwarty
Pojechałem na zachód odwiedzić dwa nowe krasnale:
Przy okazji wpadłem na Jarmark Jadwiżański odbywający się w zamku w Leśnicy:
Trafiłem akurat na przemarsz smoka i jego obronę zamku przed rycerzami:
Po wygranej walce smok stworzył korowód smoków wykonanych przez dzieci i poprowadził na konkurs smoków:
W tym czasie rycerze już wypoczywali w rozbitym na podzamczu obozie:
Mogli się (podobnie jak wszyscy uczestnicy jarmarku) wzmocnić regionalnym alkoholem o chwytliwej i łatwej do zapamiętania nazwie:
Potem pojechałem w kierunku Maślić i objechałem tamtejsze śmieciowe wzniesienie.
Przy okazji pooglądałem sobie trening mistrzów prostej w jeździe na tylnym kole. Jest tam kawałek gładkiego asfaltu i prawie zerowy ruch, więc lepiej tam niż na Legnickiej:
Obejrzałem też Most Rędziński, który z tej strony też robi wrażenie:
Kawałek dalej poczułem się jak w górach - na łące pasło się stado około 100 owiec:
Po dzisiejszych odwiedzinach na jarmarku miodowym w Muzeum Etnograficznym mamy mały zapas miodów o niespotykanych zazwyczaj smakach:
Krasnalka Bajkusia© WrocNam
Krasnal Wroc-ek© WrocNam
Przy okazji wpadłem na Jarmark Jadwiżański odbywający się w zamku w Leśnicy:
Jarmark Jadwiżański 2011© WrocNam
Trafiłem akurat na przemarsz smoka i jego obronę zamku przed rycerzami:
Okrutny smok z Leśnicy© WrocNam
Przewodnik smoka© WrocNam
Zaciekła walka o zamek© WrocNam
Po wygranej walce smok stworzył korowód smoków wykonanych przez dzieci i poprowadził na konkurs smoków:
Pokaz smoków© WrocNam
W tym czasie rycerze już wypoczywali w rozbitym na podzamczu obozie:
Rycerstwo podczas odpoczynku© WrocNam
Mogli się (podobnie jak wszyscy uczestnicy jarmarku) wzmocnić regionalnym alkoholem o chwytliwej i łatwej do zapamiętania nazwie:
Reklama mocnej wódki© WrocNam
Potem pojechałem w kierunku Maślić i objechałem tamtejsze śmieciowe wzniesienie.
Przy okazji pooglądałem sobie trening mistrzów prostej w jeździe na tylnym kole. Jest tam kawałek gładkiego asfaltu i prawie zerowy ruch, więc lepiej tam niż na Legnickiej:
Stójka na motocyklu© WrocNam
Na skuterku też można© WrocNam
Obejrzałem też Most Rędziński, który z tej strony też robi wrażenie:
Most Rędziński z innej strony© WrocNam
Kawałek dalej poczułem się jak w górach - na łące pasło się stado około 100 owiec:
Prawie górskie hale© WrocNam
Po dzisiejszych odwiedzinach na jarmarku miodowym w Muzeum Etnograficznym mamy mały zapas miodów o niespotykanych zazwyczaj smakach:
Jesienne zapasy miodu© WrocNam
Dane wycieczki:
31.00 km (0.00 km teren) czas: 01:15 h avg:24.80 km/h
Dzień sto trzydziesty trzeci
Sobota, 1 października 2011
Kategoria Miasto
| Aktywność:
Jeśli Kliczko z Adamkiem zapraszają, to nie wypada nie pójść:
We Wrocławiu odbywały się dziś dwie demonstracje (Marsz Równości oraz Marsz Wyzwolenia Konopi) oraz jedna kontr-demonstracja (NOP). Uczestniczyłem w tej, która była najbardziej kolorowa i która nie wpływa szczególnie na psychę:
Kontr-demonstranci próbowali przeszkadzać, ale społeczeństwo było skutecznie chronione przed nimi od samego początku prawie do samego końca (prawie bo widziałem, że po zakończeniu marszu rzucali jajkami w uczestników - między innymi w Antyfaceta - można się nie zgadzać z czyimiś poglądami, ale robić coś takiego - to już świadczy tylko o poziomie):
W stosunku do lat poprzednich, policjantów było więcej i byli wyposażeni w większą ilość różnego typu środków obezwładniających:
Po wyjściu z Rynku i obejściu Starego Miasta, ponownie wróciliśmy na miejsce startu. gdzie impreza powoli się kończyła:
Dla postronnych całość wyglądała mniej więcej tak:
Kiedy szedłem przez Rynek po opuszczeniu Marszu, słyszałem jak ludzie się zastanawiali, co to się dzieje. Śmieszne jest też to, że widziałem kilkanaście osób, które przeszły całą trasę Marszu, ale obok i nie miały chyba odwagi włączyć się do manifestacji.
Na Rynek i z powrotem Wrocławskim Rowerem Miejskim - czekam, kiedy stacja pojawi się na Mikołajowie.
Zaprosili, to poszedłem© WrocNam
We Wrocławiu odbywały się dziś dwie demonstracje (Marsz Równości oraz Marsz Wyzwolenia Konopi) oraz jedna kontr-demonstracja (NOP). Uczestniczyłem w tej, która była najbardziej kolorowa i która nie wpływa szczególnie na psychę:
Marsz ruszył© WrocNam
Przygotowania do marszu© WrocNam
Kontr-demonstranci próbowali przeszkadzać, ale społeczeństwo było skutecznie chronione przed nimi od samego początku prawie do samego końca (prawie bo widziałem, że po zakończeniu marszu rzucali jajkami w uczestników - między innymi w Antyfaceta - można się nie zgadzać z czyimiś poglądami, ale robić coś takiego - to już świadczy tylko o poziomie):
NOP oddzieleni od społeczeństwa© WrocNam
Szczelna ochrona cywilizacji przed NOPem© WrocNam
W stosunku do lat poprzednich, policjantów było więcej i byli wyposażeni w większą ilość różnego typu środków obezwładniających:
Szczelna ochrona© WrocNam
Gładkolufowy środek przymusu bezpośredniego© WrocNam
Gazowy środek przymusu bezpośredniego© WrocNam
Po wyjściu z Rynku i obejściu Starego Miasta, ponownie wróciliśmy na miejsce startu. gdzie impreza powoli się kończyła:
Marsz wraca na Rynek© WrocNam
Balony odlatują© WrocNam
Dla postronnych całość wyglądała mniej więcej tak:
Demonstracja z boku© WrocNam
Kiedy szedłem przez Rynek po opuszczeniu Marszu, słyszałem jak ludzie się zastanawiali, co to się dzieje. Śmieszne jest też to, że widziałem kilkanaście osób, które przeszły całą trasę Marszu, ale obok i nie miały chyba odwagi włączyć się do manifestacji.
Na Rynek i z powrotem Wrocławskim Rowerem Miejskim - czekam, kiedy stacja pojawi się na Mikołajowie.
Dane wycieczki:
2.00 km (0.00 km teren) czas: 00:05 h avg:24.00 km/h