WrocNam
Wrocław łamany z Warszawą
avatar

Informacje

  • Kilometry przejechane: 33126.80 km
  • Kilometry przebiegnięte: 948.08 km
  • Godziny kręcenia: 64d 02h 21m
  • Prędkość przelotowa: 21.49 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Tak się jeździło

  • 2016
  • button stats bikestats.pl
  • 2015
  • button stats bikestats.pl
  • 2014
  • button stats bikestats.pl
  • 2013
  • button stats bikestats.pl
  • 2012
  • button stats bikestats.pl
  • 2011
  • button stats bikestats.pl
  • 2010
  • button stats bikestats.pl
  • 2009
  • button stats bikestats.pl
  • 2008
  • button stats bikestats.pl
  • 2007
  • button stats bikestats.pl

    Warto rzucić okiem i trochę poczytać

    Linki

    Statystyki roczne

    Wykres roczny blog rowerowy WrocNam.bikestats.pl

    Archiwum

    Moje małe statystyki

    Szukaj

    Wpisy archiwalne w kategorii

    Okolice

    Dystans całkowity:10379.12 km (w terenie 220.00 km; 2.12%)
    Czas w ruchu:484:29
    Średnia prędkość:21.42 km/h
    Maksymalna prędkość:63.00 km/h
    Suma kalorii:19789 kcal
    Liczba aktywności:150
    Średnio na aktywność:69.19 km i 3h 13m
    Więcej statystyk

    Dzień trzydziesty szósty

    Niedziela, 27 marca 2011 Kategoria Okolice | Aktywność:



    Wrocławska ekipa BS budzi się po zimowym śnie. Na forum rzucone zostało hasło wspólnej wycieczki, które zostało podjęte przez trójkę wrocławskich rowerzystów: bikera81, argusiola i mnie. Stawiliśmy się prawie (ze względu na pierwszy wyścig F1 w tym roku - ciekawe czy Piotrek siedział na trybunach) punktualnie na miejscu zbiórki i ruszyliśmy znane nieznane. Plan wycieczki był zbyt ambitny dla mnie w tej chwili (czyli setka), dlatego od razu zdeklarowałem częściowy udział i chęć ucieczki w Kątach w kierunku Wrocławia. Równym tempem pokonywaliśmy kolejne kilometry aż dotarliśmy na Rynek w Kątach, gdzie się rozdzieliliśmy - ja ruszyłem w drogę powrotną, a pozostała dwójka dalej w kierunku Sobótki. Wstępnie umówiliśmy się na jakąś setkę w połowie kwietnia - będzie to chyba objazd trasy Żądła.
    Po kilkunastu dniach odpoczynku i jazdy na Natkowym miękkim siodle, cztery litery muszą się przyzwyczaić do cztrolitero-kilometrów.
    W czasie samotnego powrotu pstryknąłem kilka zdjęć:
    Kościół w Kątach Wrocławskich © WrocNam

    Poprawczak w Sadowicach © WrocNam

    Pałac w Samotworze © WrocNam

    Na Milenijnej przygotowania do kładzenia torów Tramwaju Plus:
    Czekamy na tory © WrocNam

    Trasa:
    Dane wycieczki: 57.00 km (0.00 km teren) czas: 02:30 h avg:22.80 km/h

    Wypad poza Wrocław

    Wtorek, 1 marca 2011 Kategoria Okolice | Aktywność:



    W dniach 01-02.03.11 odwiedziłem znowu najbardziej przyjazne rowerzystom miasto, w jakim byłem - Brukselę.
    Ze względów głównie zdrowotnych, nie miałem okazji poszlifować belgijskich jezdni rowerowymi kołami, ale trochę rowerów widziałem i nawet odwiedziłem sklep sportowy w celu poszukania jakiś okazji rowerowych. Większość była częściowo poza zasięgiem (czyli właściwie w polskich cenach). Z ciekawych rowerów:
    Rower transportowy © WrocNam

    Zmiana postoju rowerów miejskich:
    Transport rowerów © WrocNam

    Trochę brukselskiej architektury z Mennekenem Pisem na czele:
    Lejący chłopiec © WrocNam

    Brukselski ratusz © WrocNam

    Brukselska kamienica © WrocNam

    Brukselska kamienica I © WrocNam

    Podczas lotu powrotnego była super pogoda i bardzo dobrze widać było tereny, ponad którymi przelatywałem - więc banalna zagadka głównie dla JPbike'a: Co to za miasto?:
    Zagadka dla Jacka © WrocNam
    Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h

    Dzień dwudziesty trzeci

    Niedziela, 13 lutego 2011 Kategoria Miasto, Okolice | Aktywność:



    Postanowiłem zobaczyć jak się miewa Największy Bałwan w Polsce. Trasa okazała się prawie powtórką grudniowego wypadu w to samo miejsce, zrobioną w odwrotną stronę.
    Po drodze zobaczyłem żółto-białą strzałę w akcji:
    Trzebnicko-wrocławska strzała © WrocNam

    Po dotarciu do celu okazało się, że z bałwanem już kiepsko - zostały niewielkie ślady jego bytności:
    Resztki bałwana © WrocNam

    Parę kilometrów dalej zaczyna się najsławniejsza chyba w Polsce droga rowerowa z barierką:
    Od kraja do kraja - barierka © WrocNam

    Zaraz po wjechaniu na drogę wydaje się, że projektował ją umysł szaleńca. Jezdnia obok prowadzi prosto, a DDR (z częścią dla pieszych) idzie dziwnymi zawijasami:
    Drogowe zawijasy © WrocNam

    Czasami można zrozumieć idee postawienia barierki, ponieważ część pieszo - rowerowa prowadzona jest odcinkami rodzajem grobli:
    Pieszo-rowerowa grobla © WrocNam

    Wiele do życzenia pozostawia stan utrzymania drogi - jezdnia czysta, a na DDR pełno piachu, czasami w dużych łachach:
    Piach na ulicach © WrocNam

    W paru miejscach projektant przeszedł chyba samego siebie - część dla niezmotoryzowanych poprowadzona jest poniżej poziomu jezdni - ciekawie musi się tamtędy jechać w czasie deszczu. W przypadku jakiegokolwiek wypadku związanego z wypadnięciem samochodu z jezdni postronni ludzie mogą zostać też poszkodowani:
    Różnica poziomów © WrocNam

    Kostka ułożona jest tak, że zastanawiam się, czy traktować odcinek jako teren czy szosę - rowerem rzuca i trzęsie.
    Po kilku kilometrach barierkowych zaczęło się kilka kilometrów po jezdni i byłem już w mieście.
    Zahaczyłem o Rynek i wróciłem do domu.
    Trasa:
    Dane wycieczki: 51.00 km (0.00 km teren) czas: 02:30 h avg:20.40 km/h

    Dzień szesnasty

    Niedziela, 30 stycznia 2011 Kategoria Miasto, Okolice | Aktywność:



    Wybrałem się na przejażdżkę odwiedzić miejsca, o których czytałem na różnych wrocławskich blogach. Część z nich udało mi się znaleźć, kilku nie, a do jednej nie chciało mi się już jechać, ale kiedyś się wybiorę.
    Na początku pojechałem na Groblę:
    Głaz pamięci wodno-kanalizacyjnej © WrocNam

    Historia wodno-kanalizacyjna © WrocNam

    Przed bramą MPWiK leży kawałek szyn kolejki wąskotorowej:
    Wjazd do MPWiK na Grobli © WrocNam

    Po wyskoczeniu na główną trasę dotarłem na Księże Małe, gdzie starałem się zaleźć kamień graniczny, który podobno leży na jakimś podwórku. Nie udało mi się znaleźć kamienia, ale znalazłem jakąś rzeźbę:
    Rzeźba przy Opolskiej © WrocNam

    Przy Krakowskiej można było też zobaczyć odnowiony mural socrealistyczny:
    Mural przemysłowy © WrocNam

    Po krótkiej wizycie na Księżu, pojechałem na tereny wodonośne i okrężną drogą przez Mokry Dwór, Trestno i Opatowice wróciłem do miasta.
    Zasoby Politechniki Wrocławskiej powiększają się - stoją już: SU-22 (dzięki Argusiol), Iryda, Iskra, Mi-2:
    SU-22 © WrocNam

    Podniebne ptaki © WrocNam

    Pokręciłem się jeszcze trochę po mieście i wróciłem do domu.
    Już kawałek po wyjechaniu z domu zauważyłem klasyczną przedstawicielkę klanu, który rozpowszechnił się w czasie zimy we Wrocławiu:
    Dziura na buspasie © WrocNam

    Super pogoda. Temperatura rano koło -10, kiedy wyjeżdżałem było w słońcu już koło zera. W siedzibie IMiGW sprawdziłem, że podobna pogoda ma się utrzymać do czwartku.
    W czasie powrotu wpadł mi do głowy pomysł jutrzejszego powrotu do domu z pracy. Dane wycieczki: 36.00 km (0.00 km teren) czas: 01:55 h avg:18.78 km/h

    Dzień sto osiemdziesiąty ósmy

    Czwartek, 30 grudnia 2010 Kategoria Krasnale, Okolice, Miasto | Aktywność:



    Po rozmowie z Arkiem z "Zagoń rower do roboty" i "Chroń skroń" podczas odbierania koszulki za moją "twórczość" poetycką na temat barierki przy drodze rowerowej Wrocław - Trzebnica, postanowiłem zrobić gruntowne rozpoznanie podmiotu lirycznego mojej ody.
    Wybrałem sobie śliczny słoneczny zimowy dzień przed końcem roku i ruszyłem.
    Po dojechaniu do skrzyżowania Obwodnicy Środmiejskiej z ul. Żmigrodzką stwierdziłem zakończenie infrastruktury rowerowej w kierunku Trzebnicy:
    Ostatnie ślady rowerowej cywilizacji © WrocNam

    Skrzyżowanie uznałem za zerowy kilometr trasy na Trzebnicę. W dalszej drodze do dyspozycji pozostawała jezdnia. Dość wąska o tej porze roku. A drogi dla rowerów lub ciągu pieszo-rowerowego brak. Tak samo, jak i barierki.
    Wreszcie, po przekroczeniu Widawy (ok. 2,8km), widać jakiś ślady świadczące o zbliżaniu się do uprawnionego celu:
    Widać, że się zbliża © WrocNam

    W czasie pokonywania tych niecałych 3km musiałem zjeżdżać 4 razy na pobocze, żeby przepuścić TIRy, które nie miały możliwości wyprzedzenia mnie. Odpuszczałem tylko dlatego, że warunki na drodze były trudne (czasami lód na asfalcie), co uniemożliwiało poruszanie się z prędkością większą niż ok. 20km/h i wolę nie mieć za sobą TIRa, a pod sobą lodu.
    Przed Psarami zaczyna się barierka. Chyba jako element chodnika. Śnieg utrudnia rozpoznanie podłoża, a znaków brak:
    Wreszcie jest! © WrocNam

    Kilometr dalej (3,8km) zza zakrętu zaczyna wyłaniać się w całej okazałości obiekt westchnień wielu rowerzystów:
    Wyłania się ciąg P-R © WrocNam

    Jestem pozytywnie zaskoczony stanem odśnieżenia:
    Utrzymanie zimowe ciągu P-R © WrocNam

    Ale 200m dalej (4km) wszystko wraca do normy:
    MiG, Author i ciąg P-R © WrocNam

    Barierka bardzo ładnie komponuje się z zalegającym śniegiem. Może tak powinno być cały rok?:
    Barierka i jeszcze więcej barierki © WrocNam

    Ruszam dalej jezdnią, cały czas mając po lewej stronie ciąg z barierką chroniącą nie wiadomo przed czym.
    Przy wjeżdżaniu do Kryniczna (5,9km) ciąg się kończy. I trzeba radzić sobie samemu:
    Nieoczekiwany koniec ciągu P-R © WrocNam

    Ciąg znowu się pojawia na końcu miejscowości, żeby zaraz znowu się skończyć. O tym już nie informują znaki, ale rozkopane pobocze.
    Około 7km ciąg znowu się objawia. Przed dotarciem do Ligoty Pięknej odchodzi ładnym łukiem od drogi głównej:
    Trochę się rozeszło © WrocNam

    Ale nie powoduje to zniknięcia barierki:
    Ale barierka się ciągnie © WrocNam

    I znów mam wrażenie, że zima powinna trwać na cały rok:
    Natura wyrówna © WrocNam

    W Ligocie ciąg powstał po obu stronach drogi, ale ten kto trzymał się lewego (czyli tego, który ciągnie się od początku) może mieć trochę problemów po przejechaniu całej wioski:
    I co dalej? © WrocNam

    Ani śladu przejścia, ani żadnego znaku, że droga się kończy. Trzeba dokonać teleportacji na drugą stronę:
    Szybki przeskok na drugą stronę © WrocNam

    W Wiszni Małej (ok. 11km) odbijam w lewo na Szewce, dość mając już problemów ze śledzeniem drogi rowerowej i barierki w trudnych zimowych warunkach (termometr wskazuje -8).
    Niemniej sprawdziłem mniej więcej połowę trasy Wrocław-Trzebnica, co podsumować mogę następującymi wnioskami:
    1. Brak połączenia nowej trasy z istniejącymi w mieście (pozostaje nadal prawie 3km jazdy jezdnią - co pewnie dałoby się zlikwidować nie inwestując w barierkę).
    2. Urywanie się trasy w wioskach (Kryniczno).
    3. Brak utrzymania zimowego (co bardzo by się przydało).
    4. Bezsensowna barierka niechroniąca przed niczym.
    5. Barierka nie ciągnie się bite 12km (to jako pozytyw), ale nie wiem jak jest na odcinku Wisznia-Trzebnica (na to przyjdzie czas, kiedy zrobi się trochę cieplej).
    6. Brak odpowiedniego oznakowania (Ligota).
    W drodze powrotnej podjechałem do ślicznego kościółka w Strzeszowie:
    Kościół w Strzeszowie © WrocNam

    Przy okazji dowiedziałem się, jak długą ma historię mała wioseczka:
    Tablica w Strzeszowie © WrocNam

    Głównym celem w wiosce był krzyż pokutny, który mało już przypomina krzyż:
    Zimowy krzyż pokutny w Strzeszowie © WrocNam

    Po dobiciu się do drogi Oborniki-Wrocław spokojnie dojechałem do miasta i żeby trochę dokręcić kilometrów pojechałem okrężną drogą do domu.
    Sprawdziłem, jak sobie dają radę w czasie obfitych opadów śniegu Parasolniki:
    Zimowe Parasolniki © WrocNam

    Wycieczka bardzo udana i już niewiele pozostało do granicznego kilometrażu w tym roku.
    Trasa:
    Dane wycieczki: 50.00 km (0.00 km teren) czas: 02:40 h avg:18.75 km/h

    Dzień sto osiemdziesiąty czwarty

    Niedziela, 19 grudnia 2010 Kategoria Krasnale, Miasto, Okolice, Sprzęt | Aktywność:



    Na forum BS ogłosiłem chęć weekendowego wypadu w okolice Wrocławia i dziś o godzinie 10 pojawiłem się na Placu Solnym, w oczekiwaniu na ekipę. Kilka minut po 10 pojawił się ... Młynarz!
    Niestety nie był wyposażony w sprzęt na wyprawę i tylko pogawędziliśmy kilka ładnych minut, o tym co się ostatnio działo u nas. Pożegnaliśmy się z życzeniami na Nowy Rok i rozeszliśmy/rozjechaliśmy się swoje strony.
    Po przeprowadzonych z Piotrkiem konsultacjach co do trasy, wybrałem opcję dojazdu do Pierwoszowa drogą na Trzebnicę. Wpisywało się to całkiem dobrze w moje plany, które obejmowały również wizytę u nowego krasnala i oględziny zabarierkowanej DDR do Trzebnicy.
    Celem był kolejny obok Jezusa ze Świebodzina, najwyższy obiekt specjalny w Polsce:
    Megabałwan © WrocNam

    Zanim do niego dotarłem, podziwiałem krasnala w hotelu Jasek (na razie bez nazwy):
    Jasek © WrocNam

    Zapoznałem się też z ostatnim krzykiem technicznej mody - barierkami przy kostkowej drodze rowerowej "o mało co" Wrocław - Trzebnica:
    Ochrona przed dzikimi rolnikami © WrocNam

    Barierki przy DDR © WrocNam

    Jest tych barierek podobno ponad 12 km i służą do ... nikt za bardzo nie wie.
    W Krrynicznie postanowiłem opuścić główną drogę i ruszyłem na Malin, z którego miałem zamiar krótką trasą leśną dotrzeć do Pierwoszowa.
    Po drodze spotkałem jadącą gdzieś przed siebie znajomą rodzinę kolegi z pracy.
    Po krótkim postoju i kubku ciepłej herbaty skierowałem się w las:
    W oczekiwaniu na jeźdźca © WrocNam

    W śnieżnej koleinie jechało się całkiem znośnie, wystarczyła jednak chwila nieuwagi, żeby rower zahaczał o brzeg i próbował zrzucić z siodła. Nieocenione wtedy stawały się stuptuty, które Mikołaj za pośrednictwem Natki sprezentował w tym roku:
    Stuptuty © WrocNam

    Stuptuty w akcji © WrocNam

    Wszędzie było biało - szadź osadziła się na wszystkim:
    Wszędzie biało! © WrocNam

    Wreszcie po bojach z teren i lodem na drogach dotarłem do swojego kolegi:
    Dwa bałwany - jeden duży, drugi mały © WrocNam

    Trochę się rozgrzałem i ruszyłem z powrotem wzdłuż trasy kolejowej w kierunku Siedlca. Po drodze zauważyłem, że operator kolejowy myśli o pasażerach i przygotował paczki świąteczne przy trasie:
    Kieliszki pod pokrywą © WrocNam

    Później już zwykłą trasą przez Pasikurowice dotarłem do domu.
    Trasa:
    Dane wycieczki: 43.00 km (3.00 km teren) czas: 02:20 h avg:18.43 km/h

    Dzień sto siedemdziesiąty dziewiąty

    Sobota, 4 grudnia 2010 Kategoria Okolice | Aktywność:



    Wreszcie nadszedł dzień sprawdzenia siebie i roweru w trudnych minimasakrowych warunkach. Organizator - Wrocławski Klub Sportowy Artemis - umiejscowił w tym roku imprezę w okolicach Ślęży. Pogoda dopisała (śnieg posypał, mróz dołożył swoje) dlatego na starcie pojawili się tylko prawdziwi twardziele.
    Po dwudziestominutowych próbach upakowania roweru do srebrnego bolidu, udało mi się to i z lekkim opóźnieniem wyruszyłem z Wrocławia do Sobótki, na miejsce startu. W okolicach Małuszowa wyprzedzałem jakiegoś rowerzystę, który, sądząc po jego wyglądzie, miał zamiar wziąć udział MNM.
    Po dotarciu na parking w okolicach Schroniska pod Wieżycą skompletowałem rower, przebrałem się i ruszyłem na start. Dotarłem tam w momencie wyruszenia na trasę głównej ekipy uczestników. Było jak zwykle tłumnie i wesoło. W grupie próbowałem wyszukać znajome sylwetki, ale mi się nie udało i już zacząłem podejrzewać, że będę zmuszony sam pokonać trasę. Zarejestrowałem się i czekałem na kolejną turę startu. W międzyczasie rozdano nam mapki i kiedy zapoznawałem się z trasą, na terenie schroniska pojawił się Błażej, który szybko załatwił formalności i był gotowy do startu.
    Główni bohaterowie © WrocNam

    W bazie imprezy © WrocNam

    Walka z mapami © WrocNam

    Trasa była poprowadzona wzdłuż głównych dróg - bez szczególnych elementów terenowych, na które, stęsknieni, sami się zdecydowaliśmy między PK 10 i 9 i brnęliśmy po kolana w śniegu:
    Trasa MNM 2010 © WrocNam

    Jechało się świetnie i szybko zdobywało się PK:
    Błażej na PK 1 © WrocNam

    W pobliżu PK 3 © WrocNam

    Ponieważ już prawie na początku byliśmy lekko głodni, zadzwoniliśmy po pizzę, która momentalnie została dowieziona, a my mogliśmy się oddawać przyjemnościom dziurkowania:
    Próby znakowania © WrocNam

    PK 6 zdobyty © WrocNam

    Chodzący Blas(k) © WrocNam

    Rowery i coś z bramy © WrocNam

    Lekki mrozik (temp. w okolicach -15*C, odczuwalna, szczególnie podczas zjazdów, trochę niższa) powodowała, że dawaliśmy czasami poodpoczywać naszym rumakom i sami oddawaliśmy się intensywnej gimnastyce stóp, które najbardziej były narażone na chłód:
    Mały odpoczynek © WrocNam

    W wyniku działania pewnych sił nieczystych, które nie pozwoliły nam doliczyć do dwóch skrętów w lewo, byliśmy zmuszeni lekko zmodyfikować zaplanowaną trasę, ale wszystko dobrze się skończyło.
    Na punkcie 9 spotkaliśmy dwóch zawodników, którzy po pokonaniu trasy pieszej byli już na ukończeniu trasy rowerowej - nie to co my, turyści.
    Podjazd i szczególnie zjazd z PK 2 był już prawie ponad moje siły - podjazd zmuszony byłem pokonać w połowie na własnych dolnych kończynach, a podczas zjazdu poczułem, że tylne koło stara się wyprzedzić przednie, ale na szczęście jechałem w koleinie i niechybny pojedynczy poziomy Axel zakończył się tylko podpórką.
    Błażej nic sobie nie robił z takich problemów i gnał w dół, jakby to był czarny asfalt.
    Zajęliśmy doskonałe miejsca (6 i 7) w połowie stawki.
    Po dojechaniu do mety i zjedzeniu pieczonej na ognisku kiełbaski, rozpoczęliśmy powrót do domów:
    Czekając na załadunek © WrocNam

    Trasa:
    Dane wycieczki: 25.00 km (0.00 km teren) czas: 01:50 h avg:13.64 km/h

    Dzień sto sześćdziesiąty szósty

    Sobota, 13 listopada 2010 Kategoria Miasto, Okolice | Aktywność:



    Pogoda na szczęście nie słuchała prognoz na swój temat i powitała dzień słońcem. Po malutkich zakupach, odwiedzeniu biblioteki i małych pracach domowych, dostałem pozwolenie na krótki wypad rowerowy.
    Postanowiłem odwiedzić północną część AOW i wypróbować położony tam asfalt. Obserwując kierunek wiatru wybrałem przejazd z zachodu na wschód.
    Skierowałem się na Krzyżanowice, gdzie droga z XIX wieku przebiega pod drogą z XXI wieku. Miałem trochę problemów, żeby znaleźć swobodny wjazd na nasyp, ale po lekkim utytłaniu się w błocie wreszcie pomknąłem gładziutkim asfaltem. Odcinek 6 km pokonałem w ekspresowym tempie, pobijając rekord prędkości z lekkim wiatrem w plecy (byłem zasłonięty od główne ciągu wiatru kilkumetrowym nasypem) wynikiem 61,2 km/h i jadąc około 0,5 km z prędkościami przekraczającymi 50km/h.
    Po zjechaniu z AOW skierowałem się okrężną drogą do domu, walcząc z silnym przeciwnym wiatrem i przekraczając 4.000km w tym roku.
    Było dziś wyjątkowo ciepło - termometry pokazywały od 17 do 20 stopni - ludzie chodzili w krótkich rękawkach.
    Po drodze zauważyłem przy budynkach PWr ustawione dwa polskie samoloty:
    Złóż sobie Irydę © WrocNam

    Iryda i Iskra © WrocNam

    W okolicach Grobli Łaniewskiej trwają poważne prace w koronie wałów - chyba chodzi o budowę dróżek:
    Budowa udogodnień © WrocNam

    Trasa:
    Dane wycieczki: 40.00 km (2.00 km teren) czas: 01:50 h avg:21.82 km/h

    Dzień sto pięćdziesiąty ósmy

    Piątek, 29 października 2010 Kategoria Okolice | Aktywność:



    Czekając na transport do Wrocławia wybraliśmy się (mimo lekkiej niedyspozycji chorobowej zwalczanej lekami poleconymi przez osobistą lekarkę) z kolegą pozwiedzać trochę miasto, którego jednym z symboli jest pozostałość z Expo'58:
    Atomium © WrocNam

    Skorzystaliśmy z usług jednej z wypożyczalni - Maison des Cyclistes, skąd za kilkanaśce euro pożyczyliśmy na cały dzień dwa rumaki:
    Brukselska wypożyczalnia © WrocNam

    Pożyczony rower z Brukselą w tle © WrocNam

    Pokrążyliśmy trochę po mieście odwiedzając wiele wartych zobaczenia miejsc:
    Rowery, Menneken pis i ja © WrocNam

    Jenneken pis © WrocNam

    Brama triumfalna © WrocNam

    Metalowa wieża © WrocNam

    Japonia i Chiny © WrocNam

    Tradycja i nowoczesność © WrocNam

    Bazylika © WrocNam

    Kolejny polski akcent:
    Park Sobieskiego © WrocNam

    W całym mieście pełno takich znaków:
    Europejskie gwiazdki © WrocNam

    To jest to czego zazdroszczę najbardziej Belgom:
    Typowa brukselska ulica © WrocNam

    Odwiedziliśmy salon Mercedesa szukając pojazdów na przyszłość:
    Dwukołowe Mercedesy © WrocNam

    Skrzydlak © WrocNam

    Na jednym ze skrzyżowań ruchem kierował policjant, który zsiadł ze swojego pojazdu służbowego:
    Policyjny ścigacz © WrocNam

    Podczas podziwiania panoramy Brukseli z placu obok Pałacu Sprawiedliwości zauważyłem ciekawy widok:
    Prawie WTC © WrocNam

    Następnego dnia byliśmy znowu przy Mennekenie, który był przebrany:
    Paraolimpijczyk © WrocNam

    Trasa:
    Dane wycieczki: 35.00 km (0.00 km teren) czas: 02:30 h avg:14.00 km/h

    Dzień sto pięćdziesiąty trzeci

    Piątek, 22 października 2010 Kategoria Okolice | Aktywność:



    Kilka ostatnich dni miałem okazję spędzić w mieście, którego symbolem jest niedźwiedź wspinający się na chróścinę jagodną (drzewo truskawkowe), czyli w Madrycie:
    Symbol miasta © WrocNam

    Będąc w tam, nie mogłem pozbawić się możliwości dokładniejszego poznania miasta
    z siodełka roweru.
    Skorzystałem z jednej z madryckich wypożyczalni rowerów - Trixi.com, gdzie za niewielką opłatą i po zostawieniu zastawu można rozkoszować się jazdą mieszczuchem. W wypożyczalni zostałem miło zaskoczony obsługą, którą była między innymi para Polaków:
    Madrycka wypożyczalnia rowerów © WrocNam

    Wycieczkę zacząłem z centralnego punktu miasta (i Hiszpanii) - Puerta del Sol:
    Centrum Madrytu © WrocNam

    Skierowałem się następnie zobaczyć najstarszą odsłoniętą część historycznych murów miasta:
    Pozostałości mauretańskich murów © WrocNam

    Obok stoi pałac królewski:
    Pałac królewski © WrocNam

    Niekiedy widać elementy, które przypominają o przeszłości Hiszpanii:
    Arabski element architektoniczny © WrocNam

    Odwiedziłem pomnik upamiętniający najbardziej znanych fikcyjnych Hiszpanów i ich twórcę:
    Mieszczuch i ja z kolumną w tle © WrocNam

    Mieszczuch, Don Kichote, Sanczo Pansa i Cervantes © WrocNam

    Pojechałem później jedną z najsławniejszych arterii Gran Via do najsławniejszego madryckiego parku - Retiro:
    Wjazd do Retiro © WrocNam

    Pomnik Alfonsa XII © WrocNam

    Obok parku znajduje się najsławniejsze hiszpańskie muzeum - Prado, przed którym zaczęła się formować kolejka (było około 17.30), bo od godziny 18 do 20 wejście jest darmowe, o czym informują w kasie i właściwie przestają sprzedawać bilety od 17, chyba, że ktoś jest jednak chętny je kupić:
    Prado i kolejka © WrocNam

    Następnie zaplanowałem sobie dłuższy skok kolejną z najważniejszych madryckich arterii - Paseo de Castellana - do celu oddalonego o kilka kilometrów od ścisłego centrum miasta. Wzdłuż głównego ciągu ulicy znajduje się droga lokalna, która ułatwia włączanie się do ruchu, skręcanie, usprawnia komunikację autobusową i taksówkową oraz jazdę rowerem.
    W czasie jazdy minąłem między innymi pomniki Kolumba i odkrycia Ameryki:
    Pomnik Kolumba © WrocNam

    Odkrycie Ameryki © WrocNam

    Zobaczyłem też pomnik Jana Pawła II:
    Pomnik papieża © WrocNam

    Po pewnym czasie dotarłem do celu:
    Stadion Realu Madryt © WrocNam

    Tym razem obejrzałem go tylko z zewnątrz, ale warto odwiedzić też muzeum, które znajduje się na terenie.
    Polacy narzekają, że na polskich ulicach jest za dużo sygnalizacji świetlnej. A co mają powiedzieć Hiszpanie?:
    Trochę świateł © WrocNam

    W ogóle super się jeździ po ulicach - wystarczy pokazać, że chce się wykonać manewr np. skręcić i od razu robi się miejsce - rower wydaje się być normalnym uczestnikiem ruchu. Co ciekawe, najlepiej reagują taksówkarze.
    Stając na jednych ze świateł uwieczniłem siebie:
    Ja w Bentleyu © WrocNam

    Kończąc wycieczkę przejeżdżałem po raz kolejny obok reprezentacyjnego budynku Poczty Głównej:
    Poczta Główna © WrocNam

    Pedałując znów sławną - Gran Via, dotarłem do wypożyczalni, gdzie się znowu uwieczniłem:
    W wypożyczalni © WrocNam

    W jednym ze sklepów rowerowych zobaczyłem super wynalazek:
    Wózkorower © WrocNam

    Na Puerta del Sol zobaczyłem, że nie tylko w Polsce są problemy z krwiodawcami:
    Krwiobus © WrocNam

    Po całej wyprawie zakupiłem sobie na kolację zestaw hiszpańskich serów i małą butelkę wina:
    Hiszpańska kolacja rowerowa © WrocNam

    Trasa:
    Dane wycieczki: 17.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:17.00 km/h

    Blogi rowerowe na www.bikestats.pl