Dzień trzynasty sezonu
Do pracy normalnie - znowu po Osobowickiej i Obornickiej jezdnią, bo chodnikiem i DDR się nie dało.
Powrót dłuższą drogą przez miasto.
Miasto zaczyna obradzać soplami:

Rozpoczyna się z nimi walka:

W drodze z Ostrowa zatrzymałem się na Moście Tumskim:

Wiem już czego oczekiwać, kiedy zatrzymam się w pięciogwiazdkowym hotelu - np. odśnieżenia samochodu (w weekend widziałem gościa w liberii, który usuwał śnieg z jakiegoś merca).
Powrót dłuższą drogą przez miasto.
Miasto zaczyna obradzać soplami:

Sople© WrocNam
Rozpoczyna się z nimi walka:

Czyszczenie sopli© WrocNam
W drodze z Ostrowa zatrzymałem się na Moście Tumskim:

Mosty Młyńskie© WrocNam
Wiem już czego oczekiwać, kiedy zatrzymam się w pięciogwiazdkowym hotelu - np. odśnieżenia samochodu (w weekend widziałem gościa w liberii, który usuwał śnieg z jakiegoś merca).
Dane wycieczki:
20.00 km (0.00 km teren) czas: 01:10 h avg:17.14 km/h
Dzień dwunasty sezonu
W trudnych warunkach do pracy i z powrotem.
Pieszy i rowerzysta zawsze sobie poradzi pokonać przeszkodę terenową:

Trochę mrozu i kilkucentymetrowa warstwa śniegu i robota stoi - Obwodnica Śródmiejska:

Zdjęcie z przygotowywania wczorajszego obiadu:
Pieszy i rowerzysta zawsze sobie poradzi pokonać przeszkodę terenową:

Dadzą sobie radę© WrocNam
Trochę mrozu i kilkucentymetrowa warstwa śniegu i robota stoi - Obwodnica Śródmiejska:

Zimowa budowa obwodnicy© WrocNam
Zdjęcie z przygotowywania wczorajszego obiadu:

Glazura lodowa 30%© WrocNam
Dane wycieczki:
16.00 km (0.00 km teren) czas: 01:10 h avg:13.71 km/h
Dzień jedenasty sezonu
Pojechałem zobaczyć ślady wczorajszej bytności Alleycatowców na Wzgórzu Polskim. Przy okazji wybranie pieniędzy z bankomatu i kilka obserwacji miejskich.
Kto by się przejmował i zajmował odśnieżaniem przejść dla pieszych w centrum miasta?:

Poza tym, co to za stwierdzenia: "Atak zimy". Jest styczeń, środek zimy, więc co to znaczy atak? Gdyby takie warunki były w marcu, albo jeszcze lepiej w czerwcu, wtedy bym rozumiał określenie "atak".
Przy Moście Piaskowym i na Bulwarze Dunikowskiego porobiłem trochę zdjęć.
Zimowy Ostrów Tumski:


Krasnalowi Praczowi spod śniegu nie wystaje nawet czubek czapki:

Do walki o kawałki chleba rzucane przez ludzi stanęły drużyny Kaczek i Mew:

Na Wzgórzu, mimo padającego wczoraj śniegu pozostało jeszcze trochę naszych śladów. Jednym z zadań było zrobienie w śniegu czegoś co nazywa się orłem lub aniołkiem:

Bastion Ceglarski nadal pozostaje ruiną:

Niektórzy chyba poczekają do wiosny z wyjazdem z miejsca postoju:
Nastąpiło duże przyspieszenie momentu rozpoczęcia Euro 2012 - 27.12.2009 (czyli 15 dni temu) było 891 dni. Jak tak dalej pójdzie Euro 2012 zacznie się na początki 2011 na nieskończonym stadionie:

Papa Krasnal dorobił się orkiestrowego listka:
Kto by się przejmował i zajmował odśnieżaniem przejść dla pieszych w centrum miasta?:

Przejście dla pieszych© WrocNam
Poza tym, co to za stwierdzenia: "Atak zimy". Jest styczeń, środek zimy, więc co to znaczy atak? Gdyby takie warunki były w marcu, albo jeszcze lepiej w czerwcu, wtedy bym rozumiał określenie "atak".
Przy Moście Piaskowym i na Bulwarze Dunikowskiego porobiłem trochę zdjęć.
Zimowy Ostrów Tumski:

Zamarznięta Odra z Ostrowem w tle© WrocNam

Zimowy Ostrów© WrocNam
Krasnalowi Praczowi spod śniegu nie wystaje nawet czubek czapki:

Zimowy Krasnal Pracz© WrocNam
Do walki o kawałki chleba rzucane przez ludzi stanęły drużyny Kaczek i Mew:

Walka o paszę© WrocNam
Na Wzgórzu, mimo padającego wczoraj śniegu pozostało jeszcze trochę naszych śladów. Jednym z zadań było zrobienie w śniegu czegoś co nazywa się orłem lub aniołkiem:

Alleycatowe ślady© WrocNam
Bastion Ceglarski nadal pozostaje ruiną:

Zimowy Bastion Ceglarski© WrocNam
Niektórzy chyba poczekają do wiosny z wyjazdem z miejsca postoju:

Zasypani© WrocNam
Nastąpiło duże przyspieszenie momentu rozpoczęcia Euro 2012 - 27.12.2009 (czyli 15 dni temu) było 891 dni. Jak tak dalej pójdzie Euro 2012 zacznie się na początki 2011 na nieskończonym stadionie:

Zegar tyka© WrocNam
Papa Krasnal dorobił się orkiestrowego listka:

Orkiestrowy Papa Krasnal© WrocNam
Dane wycieczki:
7.00 km (0.00 km teren) czas: 00:35 h avg:12.00 km/h
Dzień dziesiąty sezonu
Postanowiłem wziąć udział w organizowanym z okazji WOŚP Alleycat'cie Świątecznej Pomocy.
Dzięki temu zasiliłem konto fundacji dodatkowymi 5 złotymi, przeżyłem kolejną przygodę, poznałem nowych ludzi i stałem się właścicielem pierwszej szprychówki:

Na miejsce startu zgłosiłem się kilka minut wcześniej i wraz z organizatorem - Pawłem - gadając na różne tematy, obserwowaliśmy rozmaite techniki pokonywania terenu i dojazdu do celu. Zebrała nas się spora jak na warunki, dziewięcioosobowa grupa wyścigowa (edit-po sprawdzeniu okazało się, że grupa miała 11 osób):


Jak to na poważnej imprezie sportowej, towarzyszył nam reporter lokalnego radia, który przeprowadzał wywiady. Nasza grupka oraz stojące samotnie przez kilka minut rowery stanowiliśmy pewnego rodzaju sensację:

Kilka minut przed 14 organizator porozkładał opisy trasy zawierające miejsca, do których mieliśmy dotrzeć:

Już na samym początku straciłem kilka cennych sekund, myląc położenie Wzgórza Polskiego ze Słowiańskim i koniecznym sprawdzeniem na mapie. Niemniej na miejsce dotarłem nie całkiem opóźniony. Następnie musieliśmy odwiedzić dwie kwiaciarnie (Curie-Skłodowskiej, Ołbińska) i sprawdzić nazwę firmy na Czarnieckiego. Potem już tylko do mety usytuowanej na Wzgórzu Andersa:


Cały dochód z wyścigów został przeznaczony na konto WOŚP. Dwuosobowy zespół zwycięzców otrzymał przywilej wrzucenia wszystkich pieniędzy do skrzyneczek:



Zająłem zaszczytne przedostanie miejsce (edit-po sprawdzeniu okazało się, że trzecie od końca - co nie zmienia faktu, że zabawa była przednia). Ostatni zawodnik ze względu na problemy techniczne dotarł już po rozdaniu nagród:

A pod Wzgórzem Andersa impreza dopiero się rozkręcała - grały zespoły, prowadzono konkursy, prezentowano możliwości sprzętu, dokonywano próby upchnięcia jak największej ilości ludzi w autobusie (zamiast policzyć zwykłych z pasażerów na obleganych trasach obsługiwanych przez krótkie autobusy):

Po drodze (na Ołbińskiej) pomagałem wypchnąć samochód z bocznej uliczki na bardziej wyjeżdżoną, zaś pod domem wpychałem przez zaspę Golfa, który nie mógł zaparkować na wolnym miejscu.
Przed wyjazdem wymieniłem klocki w tylnym hamulcu i wymieniłem tylną oponę na znalezioną wczoraj w piwnicy prawie nieużywaną Cobrę Kelly's, która pozostała po starym rowerze. Na takiej oponie z bieżnikiem, zupełnie inaczej niż wczoraj, rower rwał się do przodu.
Dzięki temu zasiliłem konto fundacji dodatkowymi 5 złotymi, przeżyłem kolejną przygodę, poznałem nowych ludzi i stałem się właścicielem pierwszej szprychówki:

Pierwsza szprychówka© WrocNam
Na miejsce startu zgłosiłem się kilka minut wcześniej i wraz z organizatorem - Pawłem - gadając na różne tematy, obserwowaliśmy rozmaite techniki pokonywania terenu i dojazdu do celu. Zebrała nas się spora jak na warunki, dziewięcioosobowa grupa wyścigowa (edit-po sprawdzeniu okazało się, że grupa miała 11 osób):

Przed startem Alleycata© WrocNam

Same ostre© WrocNam
Jak to na poważnej imprezie sportowej, towarzyszył nam reporter lokalnego radia, który przeprowadzał wywiady. Nasza grupka oraz stojące samotnie przez kilka minut rowery stanowiliśmy pewnego rodzaju sensację:

Maszyny się grzeją© WrocNam
Kilka minut przed 14 organizator porozkładał opisy trasy zawierające miejsca, do których mieliśmy dotrzeć:

Rozkładanie opisów trasy© WrocNam
Już na samym początku straciłem kilka cennych sekund, myląc położenie Wzgórza Polskiego ze Słowiańskim i koniecznym sprawdzeniem na mapie. Niemniej na miejsce dotarłem nie całkiem opóźniony. Następnie musieliśmy odwiedzić dwie kwiaciarnie (Curie-Skłodowskiej, Ołbińska) i sprawdzić nazwę firmy na Czarnieckiego. Potem już tylko do mety usytuowanej na Wzgórzu Andersa:

Oczekiwanie na dojeżdżających© WrocNam

Na mecie© WrocNam
Cały dochód z wyścigów został przeznaczony na konto WOŚP. Dwuosobowy zespół zwycięzców otrzymał przywilej wrzucenia wszystkich pieniędzy do skrzyneczek:

Podział pieniędzy© WrocNam

Zadanie zwycięzców© WrocNam

Wrzutka© WrocNam
Zająłem zaszczytne przedostanie miejsce (edit-po sprawdzeniu okazało się, że trzecie od końca - co nie zmienia faktu, że zabawa była przednia). Ostatni zawodnik ze względu na problemy techniczne dotarł już po rozdaniu nagród:

Ostatni z pierwszych© WrocNam
A pod Wzgórzem Andersa impreza dopiero się rozkręcała - grały zespoły, prowadzono konkursy, prezentowano możliwości sprzętu, dokonywano próby upchnięcia jak największej ilości ludzi w autobusie (zamiast policzyć zwykłych z pasażerów na obleganych trasach obsługiwanych przez krótkie autobusy):

WOSP 2010© WrocNam
Po drodze (na Ołbińskiej) pomagałem wypchnąć samochód z bocznej uliczki na bardziej wyjeżdżoną, zaś pod domem wpychałem przez zaspę Golfa, który nie mógł zaparkować na wolnym miejscu.
Przed wyjazdem wymieniłem klocki w tylnym hamulcu i wymieniłem tylną oponę na znalezioną wczoraj w piwnicy prawie nieużywaną Cobrę Kelly's, która pozostała po starym rowerze. Na takiej oponie z bieżnikiem, zupełnie inaczej niż wczoraj, rower rwał się do przodu.
Dane wycieczki:
25.00 km (10.00 km teren) czas: 01:30 h avg:16.67 km/h
Dzień dziewiąty sezonu
Najpierw rano nierowerowo na Rynek do biblioteki. W czasie spaceru postanowiłem sprawdzić jak w chwili zaskoczenia zimą w styczniu daje sobie radę społeczność krasnalska.
Przede wszystkim, pojawiła się niedawno nowa postać, która od pierwszego momentu wzbudziła dużo kontrowersji:

Stoi w sklepie ProLine, na skrzyżowaniu Ruska/Kazimierza Wielkiego. Gdyby komuś coś przypominała, to ma rację.
A ze spotkań ze starymi niewielkimi mieszkańcami Wrocławia wynika, że nie jest lekko. Niektórzy byli mało widoczni i trzeba było im pomóc się zaprezentować:

Okazało się, że większość krasnali ma jakieś zadania w czasie trudnego okresu klęski śniegowej. Niektóre zaś przeciwnie, robią swoje zamiast pomagać miastu i ludziom.
Leninek wzywa wszystkich pod swój sztandar aby się zjednoczyli w walce ze śniegiem:

W tym czasie Solidarek wzywa wszystkich do protestów - nie może się jednak zdecydować czy mają być one "za" czy "przeciw":

W Turyście odezwała się dusza eksploratora, który przewidując ewentualną ciężką pracę przy odśnieżaniu, niewiele myśląc wybiera się na wycieczkę:

Podobnie jak Turysta myślał Gołębnik i chciał się wywinąć od roboty, niemniej napotkał pewne problemy natury technicznej i jego odlot jest najprawdopodobniej odwołany:

Dryndek wzywa posiłki...:

...bo niektórzy już nie dają rady:

Tym, którym nie wytrzymuje z wysiłku serce, biegnie na pomoc, przedzierając się przez zaspy, WrocLovek:

Kilku członków społeczności ma za nic wyższe społeczne dobro (walkę ze śniegowym żywiołem) i robi swoje - do grupy tej należą TynQuś i Kuźnik:


Syzyfki próbują zatamować dziurę w niebie swoją kulą:

Bankuś próbuje zwiększyć wielkość środków przeznaczonych na odśnieżanie zbierając datki. Lub przygotowuje się do jutrzejszego finału WOŚP:

Ślepak, Głuchak i W-Skers mają za zadanie nie dopuścić do zasypania Ratusza:


Aby krasnale po pracy miały gdzie bezpiecznie wrócić, czuwa strażnik bramy, który dziś jest najwyraźniej zmęczony odśnieżaniem:

Żeby wszyscy pracujący nie opadli z sił, dwa krasnale zaopatrują rzesze pracujących w zioła i dobry humor:

Zioła niestety powodują również czasami różne skutki uboczne, czego chodzącym dowodem jest Lunatyk:

Wszyscy robią to, na czym najlepiej się znają. Zwłaszcza kiedy do pracy przygrywa Barduś...:

...zaś po pracy czeka beczka chłodzonego piwa i dobra zabawa:

Oprócz tego wszędzie pełno śniegu:


Po powrocie z biblioteki, żeby utrzymać dobrą rowerową frekwencję, wybrałem się na krótką przejażdżkę, żeby (nie)zardzewieć.
Wiedziałem, że będzie ciężko. Moje "almost" slicki ledwo sobie dawały radę ze śniegiem. Ale posuwałem się cały czas do przodu:


W parku zrobiłem małą sesję rumakowi i wróciłem do domu:


W domu czyszczenie roweru, a jutro czeka mnie doczyszczanie i wymiana klocków.
Przede wszystkim, pojawiła się niedawno nowa postać, która od pierwszego momentu wzbudziła dużo kontrowersji:

Pro-Linka vel Venuska© WrocNam
Stoi w sklepie ProLine, na skrzyżowaniu Ruska/Kazimierza Wielkiego. Gdyby komuś coś przypominała, to ma rację.
A ze spotkań ze starymi niewielkimi mieszkańcami Wrocławia wynika, że nie jest lekko. Niektórzy byli mało widoczni i trzeba było im pomóc się zaprezentować:

Zasypany Solidarek© WrocNam
Okazało się, że większość krasnali ma jakieś zadania w czasie trudnego okresu klęski śniegowej. Niektóre zaś przeciwnie, robią swoje zamiast pomagać miastu i ludziom.
Leninek wzywa wszystkich pod swój sztandar aby się zjednoczyli w walce ze śniegiem:

Zimowy Leninek© WrocNam
W tym czasie Solidarek wzywa wszystkich do protestów - nie może się jednak zdecydować czy mają być one "za" czy "przeciw":

Zimowy Solidarek© WrocNam
W Turyście odezwała się dusza eksploratora, który przewidując ewentualną ciężką pracę przy odśnieżaniu, niewiele myśląc wybiera się na wycieczkę:

Zimowy Turysta© WrocNam
Podobnie jak Turysta myślał Gołębnik i chciał się wywinąć od roboty, niemniej napotkał pewne problemy natury technicznej i jego odlot jest najprawdopodobniej odwołany:

Zimowy Gołębnik© WrocNam
Dryndek wzywa posiłki...:

Zimowy Dryndek© WrocNam
...bo niektórzy już nie dają rady:

Zimowy Obieżysmak© WrocNam
Tym, którym nie wytrzymuje z wysiłku serce, biegnie na pomoc, przedzierając się przez zaspy, WrocLovek:

Zimowy WrocLovek© WrocNam
Kilku członków społeczności ma za nic wyższe społeczne dobro (walkę ze śniegowym żywiołem) i robi swoje - do grupy tej należą TynQuś i Kuźnik:

Zimowy TynQuś© WrocNam

Zimowy Kuźnik© WrocNam
Syzyfki próbują zatamować dziurę w niebie swoją kulą:

Zimowe Syzyfki© WrocNam
Bankuś próbuje zwiększyć wielkość środków przeznaczonych na odśnieżanie zbierając datki. Lub przygotowuje się do jutrzejszego finału WOŚP:

Zimowy Bankuś Pieniążek© WrocNam
Ślepak, Głuchak i W-Skers mają za zadanie nie dopuścić do zasypania Ratusza:

Zimowa Wielka Trójka© WrocNam

Ratusz w śniegu© WrocNam
Aby krasnale po pracy miały gdzie bezpiecznie wrócić, czuwa strażnik bramy, który dziś jest najwyraźniej zmęczony odśnieżaniem:

Zimowy Śpioch© WrocNam
Żeby wszyscy pracujący nie opadli z sił, dwa krasnale zaopatrują rzesze pracujących w zioła i dobry humor:

Zimowy Ziółek© WrocNam

Zimowy Życzliwek© WrocNam
Zioła niestety powodują również czasami różne skutki uboczne, czego chodzącym dowodem jest Lunatyk:

Zimowy Lunatyk© WrocNam
Wszyscy robią to, na czym najlepiej się znają. Zwłaszcza kiedy do pracy przygrywa Barduś...:

Zimowy Barduś© WrocNam
...zaś po pracy czeka beczka chłodzonego piwa i dobra zabawa:

Zimowa Bawarka© WrocNam
Oprócz tego wszędzie pełno śniegu:

Zaśnieżona Ruska© WrocNam

Zima na Rynku© WrocNam
Po powrocie z biblioteki, żeby utrzymać dobrą rowerową frekwencję, wybrałem się na krótką przejażdżkę, żeby (nie)zardzewieć.
Wiedziałem, że będzie ciężko. Moje "almost" slicki ledwo sobie dawały radę ze śniegiem. Ale posuwałem się cały czas do przodu:

Zimowa wrocławska ulica© WrocNam

Zaśnieżony Park Popowicki© WrocNam
W parku zrobiłem małą sesję rumakowi i wróciłem do domu:

Rumak w puchu© WrocNam

Stanie bez trzymanki© WrocNam
W domu czyszczenie roweru, a jutro czeka mnie doczyszczanie i wymiana klocków.
Dane wycieczki:
6.00 km (6.00 km teren) czas: 00:30 h avg:12.00 km/h
Dzień ośmy sezonu
Rano do pracy w mrozie.
Po południu do domu w zaczynającej się zadymce (teraz sypie na poważnie).
Dzisiaj wysyłam zgłoszenie do SM na jakiegoś typka, który uznał ciąg pieszo rowerowy na Legnickiej za jezdnię (nie wspominając o tym, że zaparkował nieprawidłowo).
Po południu do domu w zaczynającej się zadymce (teraz sypie na poważnie).
Dzisiaj wysyłam zgłoszenie do SM na jakiegoś typka, który uznał ciąg pieszo rowerowy na Legnickiej za jezdnię (nie wspominając o tym, że zaparkował nieprawidłowo).
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:20.40 km/h
Siódmy dzień sezonu
Rano w mrozie do pracy.
Powrót do domu w chłodzie.
Niektórzy rowerzyści lubią ekstremalne doznania i jeżdżą sobie po zamarzniętej Odrze:
Powrót do domu w chłodzie.
Niektórzy rowerzyści lubią ekstremalne doznania i jeżdżą sobie po zamarzniętej Odrze:

Sport ekstremalny© WrocNam
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:21.60 km/h
Szósty dzień sezonu
Rano do pracy. Po południu powrót.
Po drodze kupiłem klocki do hamulców, bo od tygodnia nie używałem już tylnych ze względu na hałas jakie robiły trąc metal o metal (24zł).
Na jednym z ostatnich skrzyżowań zaliczyłem glebę albo raczej przyziemienie, bo to nie była prawdziwa gleba - przy prawie zerowej prędkości na zakręcie tylne koło ujechało, a ja nie zdążyłem się podeprzeć nogą.
Przeczytałem sobie dzisiaj artykuł o rowerzystach. Strach się bać jeździć.
Po drodze kupiłem klocki do hamulców, bo od tygodnia nie używałem już tylnych ze względu na hałas jakie robiły trąc metal o metal (24zł).
Na jednym z ostatnich skrzyżowań zaliczyłem glebę albo raczej przyziemienie, bo to nie była prawdziwa gleba - przy prawie zerowej prędkości na zakręcie tylne koło ujechało, a ja nie zdążyłem się podeprzeć nogą.
Przeczytałem sobie dzisiaj artykuł o rowerzystach. Strach się bać jeździć.
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:21.60 km/h
Dzień piąty sezonu
Raniutko powolutku do pracy przy -8 st.
Powrót do domu późniutko przy -6st.
Udaje się utrzymać dobrą tendencję wyjazdową.
Do czasu, kiedy organizm lub rower odmówią posłuszeństwa/
Powrót do domu późniutko przy -6st.
Udaje się utrzymać dobrą tendencję wyjazdową.
Do czasu, kiedy organizm lub rower odmówią posłuszeństwa/
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren) czas: 00:50 h avg:21.60 km/h
Dzień czwarty sezonu
Powolutku w mrozie o wczesnej godzinie do pracy.
Powrót z pracy powolutku w mrozie o późnej godzinie. Z zahaczeniem o sklep na Długiej w celu kupienia smarowidła do amortyzatora, z którego ciągle wycieka woda.
Powrót z pracy powolutku w mrozie o późnej godzinie. Z zahaczeniem o sklep na Długiej w celu kupienia smarowidła do amortyzatora, z którego ciągle wycieka woda.
Dane wycieczki:
20.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:20.00 km/h