WrocNam
Wrocław łamany z Warszawą
avatar

Informacje

  • Kilometry przejechane: 33126.80 km
  • Kilometry przebiegnięte: 948.08 km
  • Godziny kręcenia: 64d 02h 21m
  • Prędkość przelotowa: 21.49 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Tak się jeździło

  • 2016
  • button stats bikestats.pl
  • 2015
  • button stats bikestats.pl
  • 2014
  • button stats bikestats.pl
  • 2013
  • button stats bikestats.pl
  • 2012
  • button stats bikestats.pl
  • 2011
  • button stats bikestats.pl
  • 2010
  • button stats bikestats.pl
  • 2009
  • button stats bikestats.pl
  • 2008
  • button stats bikestats.pl
  • 2007
  • button stats bikestats.pl

    Warto rzucić okiem i trochę poczytać

    Linki

    Statystyki roczne

    Wykres roczny blog rowerowy WrocNam.bikestats.pl

    Archiwum

    Moje małe statystyki

    Szukaj

    Wpisy archiwalne w kategorii

    Okolice

    Dystans całkowity:10379.12 km (w terenie 220.00 km; 2.12%)
    Czas w ruchu:484:29
    Średnia prędkość:21.42 km/h
    Maksymalna prędkość:63.00 km/h
    Suma kalorii:19789 kcal
    Liczba aktywności:150
    Średnio na aktywność:69.19 km i 3h 13m
    Więcej statystyk

    W Brukseli

    Wtorek, 18 października 2011 Kategoria Okolice | Aktywność:



    Kilka dni w Brukseli na całodniowych spotkaniach.
    Wcześniej tego chyba nie widziałem:
    Le Grand Bi © WrocNam

    Mały olewacz © WrocNam

    Kłódka przed Mennekenem Pisem © WrocNam

    Grand Place z innej strony © WrocNam
    Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h

    Do Brukseli

    Poniedziałek, 17 października 2011 Kategoria Okolice | Aktywność:



    Znowu wyjazd do stolicy Belgi i Europy.
    Na lotnisku we Wrocławiu trwa ładowanie transportowca:
    C-17 na Strachowicach © WrocNam

    Przelot nad Dolnym Śląskiem:
    Klasztor w Lubiążu © WrocNam

    Poligon w Świętoszowie:
    Tereny czasami odwiedzane © WrocNam

    Było trochę chmur:
    Przed wejściem w chmury © WrocNam
    Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h

    Dzień sto trzydziesty dziewiąty

    Niedziela, 16 października 2011 Kategoria Miasto, Okolice | Aktywność:



    Na wycieczkę wybrałem się dzięki Rafałowi, który zagadał do mnie przez FB i przedstawił propozycję nie do odrzucenia, czyli Mietków.
    Po wyścigu Formuły 1 pognałem na miejsce spotkania i stamtąd podążyliśmy w siną dal. Przez to, że byłem ograniczony czasowo, trasa musiała zostać zmieniona i Rafał zaproponował pętlę do Rakoszyc.
    Po drodze sporo gadaliśmy i trasa szybko mijała. W międzyczasie minęliśmy kolejny krzyż pokutny:
    Krzyż w Świdnicy Polskiej © WrocNam

    Po dojechaniu w okolice Rakoszyc okazało się, że mamy niezły czas i przedłużyliśmy trasę do Środy Śląskiej, skąd krajówką wracaliśmy do Wrocławia. Na całej trasie powrotnej wiał wmordęwind, który skutecznie nas hamował. W pewnym miejscu okazało się, że Wrocław już niedaleko:
    Sky Tower z trasy © WrocNam

    U mnie wyszły braki w kondycji, a Rafał postanowił, że musi wykorzystać świetną pogodę i złamać setkę. Rozdzieliliśmy się w Leśnicy - Rafał ruszył w kierunku Brzezinki, a ja prosto do Wrocławia.
    Po drodze zauważyłem pozytywne zmiany infrastruktury rowerowej na trasie do Leśnicy:
    Przejazd rowerowy © WrocNam

    Na Legnickiej widać przygotowania do dużych zmian oznakowań:
    Zmiany oznakowania © WrocNam

    Po powrocie do domu zabrałem kasę i pojechałem kupić trochę waluty na wyjazd do stolicy Europy. Po drodze pojechałem kawałek nowo wyasfaltowaną częścią Ruskiej:
    Wyasfaltowany kontrapas © WrocNam

    Objechałem Rynek i wróciłem do domu.
    Trasa:
    Dane wycieczki: 80.00 km (0.00 km teren) czas: 03:30 h avg:22.86 km/h

    Dzień sto trzydziesty ósmy

    Czwartek, 6 października 2011 Kategoria Okolice | Aktywność:



    Drugiego dnia pobytu w Lublanie odbywało się spotkanie robocze, które było celem mojego pobytu. Zakładałem według przesłanych planów, że będzie trwało dłużej niż działo się to w rzeczywistości. Wzmocniony roboczym lunchem, pożegnałem się z miłymi gospodarzami i popędziłem z zamkowego wzgórza do hotelu, żeby się przebrać. Nie mogłem zaprzepaścić kolejnej okazji do pojeżdżenia na rowerze w Słowenii.
    Po przebraniu się w jedynie słuszną koszulkę, znowu udałem się do wypożyczalni i ruszyłem w miasto z zawczasu przygotowaną trasą.
    Jak wczorajszego dnia, wszędzie zauważałem klarowne wskazówki odpowiadające na podstawowe pytanie: "Jak jeździć?":
    Rowerowe oznakowanie © WrocNam

    Kawałek słoweńskiej DDR © WrocNam

    Nie dziwię się, że słoweńscy rowerzyści przestrzegają przepisów - kary za ich łamanie są surowe:
    Kara za nieprzestrzeganie znaków © WrocNam

    Prawie z każdego miejsca, które odwiedziłem, widać było zamek:
    Zamek z innej strony © WrocNam

    Jednak największe wrażenie robi jego widok ze Starego Miasta:
    Najbardziej reprezentacyjny widok zamku © WrocNam

    Prawie całe centrum jest zbudowane w stylu secesyjnym - przez nie brakuje tam uroczych detali:
    Secesyjny front © WrocNam

    Po drodze, przy jednym z osiedli zakończono właśnie budowę (chyba) sieci kanalizacyjnej i najprawdopodobniej wykorzystano niezagospodarowane materiały na stworzenie terenu do terenowej jazdy na rowerze:
    Terenowy raj dla rowerzystów © WrocNam

    Wszędzie w Centrum widać stanowiska roweru miejskiego lub jego reklamy:
    Reklama roweru miejskiego © WrocNam

    Mural na jednym z budynków:
    Sklep i serwis rowerowy © WrocNam

    Nawet stary tramwaj znalazł zastosowanie - dziwne, bo w mieście obecnie nie ma sieci tramwajowej i nie widać jej pozostałości z przeszłości:
    Pub w tramwaju © WrocNam

    Po okrążeniu części miasta, podjechałem do informacji turystycznej, gdzie wyczytałem, że istnieje historyczna ścieżka dookoła miasta, związana z upamiętnieniem jego otoczenia przez Niemców w czasie II Wojny Światowej drutem kolczastym i swoistą kwarantanną. Przejazd tą trasą to cel na kolejną wizytę.
    Trasa:


    W drodze powrotnej do Wrocławia przesiadałem się we Frankfurcie, którego centrum w stylu amerykańskich miast robi wrażenie:
    Wieżowce Frankfurtu © WrocNam

    Na lotnisku parę razy widziałem przejeżdżające (i raz lądujący) największe pasażerskie samoloty świata - Airbusy A380. Inne samoloty (nawet Boeing 747) wydają się malutkie w porównaniu z nimi:
    A 380 © WrocNam

    Przy jednym z kołnierzy stał samolot linii Gulf Air pomalowany w kolory Formuły Jeden z wyścigu w Bahrajnie 2011:
    Gulf Air F1 © WrocNam
    Dane wycieczki: 18.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:18.00 km/h

    Dzień sto trzydziesty siódmy

    Środa, 5 października 2011 Kategoria Okolice | Aktywność:



    W czasie kolejnej wizyty w stolicy Słowenii, już pierwszego dnia udało mi się dostać o określonej godzinie do punktu informacji turystycznej (inaczej niż w czasie kwietniowego wyjazdu) i mogłem za całe 1 Euro wypożyczyć rower na dwie godziny. Przebrałem się w jedynie słuszną koszulkę i udałem się prawie bez planu na zwiedzanie miasta:
    Ze słoweńskim rumakiem © WrocNam

    Najpierw pod(jecha)szedłem na wzgórze, na którym położony jest zamek lubliański, górujący nad całą okolicą i widoczny zewsząd:
    Zamek Lublana © WrocNam

    Po drodze zacząłem się zastanawiać, czy nie zostać jeszcze kilka dni, żeby wystartować rekreacyjnie w zbliżającym się maratonie:
    Może jednak się skuszę? © WrocNam

    Na lublańskich DDR pełno rowerzystów. Ale nie ma zdziwienia, jeśli można się w dużej części poruszać po czymś takim:
    Słoweńska rowerostrada © WrocNam

    Żeby było ciekawiej - mało kto porusza się pod prąd, bo po drugiej stronie jezdni jest podobna droga. Dodatkowo, piesi się nie wcinają.
    Drogi są dobrze oznakowane i wiadomo, gdzie trzeba jechać:
    Rowerowe oznakowanie © WrocNam

    Przez chwilę myślałem, że przeniosłem się w jednym momencie do Wrocławia:
    Prawie jak we Wrocławiu © WrocNam

    Minąłem po drodze miejscowy browar, którego jeden z produktów posmakowałem przy kolacji:
    Browar Union © WrocNam

    Obejrzałem parę specyficznych słoweńskich murali-wlepek:
    Plastic Weapon © WrocNam

    If... © WrocNam

    Stojaki z miejskimi rowerami stoją nawet pod kościołami:
    Rowerowa światynia © WrocNam

    Niedaleko największego parku stał sobie górnik:
    Hej-ho, do pracy by się szło, ale się zpomnikowało © WrocNam

    Wejście do tegoż parku z informacjami o różnych w nim zdarzeniach:
    Parkowy informator © WrocNam

    W parku wystawa o secesji w Lublanie:
    Plenerowa wystawa o secesji © WrocNam

    Po parkowych alejkach, ale nie tylko tam, biegało pełno ludzi. We Wrocławiu takich ilości się nie spotyka:
    Grupa treningowa © WrocNam

    Przed oddaniem roweru obejrzałem sobie jeszcze wystawę o rowerzystach w Kopenhadze:
    Kopenhaska wystawa rowerowa © WrocNam

    Może kiedyś tak we Wrocławiu? © WrocNam

    Przed upływem ostatecznego czasu rumak został odstawiony do stajni:
    Rumak przed stajnią © WrocNam

    A ja udałem się na posiłek. Pizza z ziemniakami popijana miejscowym piwem:
    Posiłek ekploratora © WrocNam

    Trasa:
    Dane wycieczki: 20.00 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:20.00 km/h

    Bez dnia - konferencja Bojnice

    Środa, 28 września 2011 Kategoria Okolice | Aktywność:



    Konferencja na Słowacji - czułem się jak w czeskim filmie.
    Ale sąsiedztwo było ładne:
    Zamek Bojnice © WrocNam

    Widok z okna hotelu:
    Panorama z zamkiem Bojnice © WrocNam
    Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h

    Park linowy - reaktywacja

    Niedziela, 28 sierpnia 2011 Kategoria Okolice | Aktywność:



    Po zeszłotygodniowej porażce w starciu z parkiem linowym, zaproponowałem rewanż.
    Podszedłem jednak teraz z pewną dozą rozsądku i wybrałem trasę o niższym stopniu trudności.
    Po wdzianiu osprzętu i krótkim szkoleniu znów ruszyłem na podbój plątaniny lin i belek:
    Zaczynamy drugą rundę © WrocNam

    Po pierwszych przeszkodach czułem, że nie będzie już tak źle:
    Pójdzie jak z płatka © WrocNam

    Przeszkody śmigały w tempie ograniczonym poprzednimi uczestnikami:
    Prawie biegiem © WrocNam

    Można było sobie pozwolić na chwile odprężenia:
    Na "Znudzonego robotnika" © WrocNam

    Znowu sobie polatałem. Tym razem wiedziałem kiedy się zmienić chwyt i wszystko poszło jak z płatka:
    Daleki kuzyn Tarzana © WrocNam

    Pokonanie siatki to też nie był problem:
    Grunt to technika © WrocNam

    W pewnym momencie miałem kryzys wywołany przewidywaną trudnością pokonania przeszkody:
    Będzie cieżko... © WrocNam

    Tak jak przewidywałem, ale walczę © WrocNam

    Kryzys minął jednak szybko i dalej pędziłem w różnych stylach do końca trasy:
    Krok za krokiem © WrocNam

    Się trochę kiwa © WrocNam

    Z belki na belkę © WrocNam

    Byle sięgnąć © WrocNam

    Olewam linę i tak jest krótka © WrocNam

    Ostatnie przeszkody pokonuję na luzaka:
    To już prawie koniec © WrocNam

    Po zejściu czuję satysfakcję:
    I kto tu jest mistrzem? © WrocNam

    Potem poszedłem sobie jeszcze postrzelać z łuku. Byłem po wrażeniem swojej celności - ponad połowa strzał trafiła w cel:
    Ja i mój łuk © WrocNam

    WYNIK ROZGRYWKI park linowy : ja 1:1
    Całej relacji nie byłoby bez mojej realizatorki i reżyserki - Natki Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h

    Park linowy

    Niedziela, 21 sierpnia 2011 Kategoria Okolice | Aktywność:



    Pewnego pięknego niedzielnego poranka wybraliśmy się na zakupiony przez Grupona wypad do parku linowego Sherwood.
    Park prezentował się okazale:
    Las pali © WrocNam

    Jako że jestem dużym chłopcem i nie straszne mi są żadne przeciwności, wybrałem najwyższą trasę o najwyższym stopniu trudności.
    Zostałem ubrany w odpowiednie oporządzenie i przeszedłem krótkie szkolenie alpinistyczne:
    Szkolenie linowe © WrocNam

    Potem ruszyłem:
    Ostatnie kroki na ziemi © WrocNam

    Początek był prosty i nawet się nie zgrzałem. Na górze trochę wiało i miałem lekkie obawy, co do zabezpieczeń zapinanych przez siebie, ale po chwili parłem do przodu:
    Zaczynają się pale © WrocNam

    Chwilę później już nie było tak prosto:
    Potem idą liny © WrocNam

    Mięśnie w rękach zaczynały mnie palić, a był to dopiero początek drogi. Kolejną przeszkodą była lina, na której trzeba było przelecieć do siatki. I zaczęły się kłopoty:
    Domorosły wrocławski Tarzan © WrocNam

    Nie wybrałem odpowiedniego momentu, żeby zmienić chwyt z liny na siatkę:
    A do siatki jeden krok... © WrocNam

    Doprowadziło to do chwili beztroskiego zwisu:
    Śmy się pohuśtali © WrocNam

    Sprawdziłem w ten sposób zabezpieczenia, które zostały wykorzystane w parku - działają.
    Przy pomocy panów z obsługi zostałem doholowany do siatki, ale okazało się, że siatka jest trudnym przeciwnikiem:
    Siatka rozpaczy © WrocNam

    Po chwili pojąłem, ze nie jestem w stanie pokonać przeszkody, nie wspominając o kilkunastu kolejnych i poprosiłem o ewakuację:
    Ewakuacja z pala © WrocNam

    Po chwili poszedłem sobie jeszcze postrzelać z łuku:
    Łucznik Michał © WrocNam

    Chyba nie poszło mi tak kompletnie źle, jak na pierwszy raz - trafiłem nawet parę razy w tarczę.
    Jednak po całym poranku spędzonym w parku muszę przyznać:
    WYNIK ROZGRYWKI park linowy : ja 1:0
    Ale nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren) czas: h avg: km/h

    Dzień sto piąty

    Czwartek, 18 sierpnia 2011 Kategoria Okolice | Aktywność:



    Jeden z ostatnich dni urlopu postanowiłem wykorzystać na jakiś większy wyjazd rowerowy. Popatrzyłem na mapę i ze względu na to, że często tamtędy jeżdżę, ale nigdy nie byłem w Legnickim Polu, wybór mój padł właśnie na to miejsce:
    Wieże sanktuarium © WrocNam

    Zaplanowałem wyjazd o 7, żeby około 15-16 wrócić do domu. Okazało się, że mogłem wybrać się godzinę wcześniej, przez co dłużej miałbym korzystne warunki, a nie żarówę prosto z nieba.
    Pojechałem sobie bocznymi drogami i już kawałek za Wrocławiem zostałem pozytywnie zaskoczony rowerową ekspresówką w Gałowie:
    Wiejska rowerowa ekpresówka © WrocNam

    Szkoda, że częściej nie spotyka się takich rozwiązań,żeby koło bruku położyć kawałek równej nawierzchni dla rowerów. Po drodze spotkałem jeszcze trzy miejsca, gdzie coś takiego by się bardzo przydało.
    W Rakoszycach napotykam pierwszy w tym dniu krzyż pokutny (w rzadkim stylu maltańskim) - na zdjęciach kolejne z całej wyprawy:
    Krzyże pokutne-1 © WrocNam

    (Lewy górny róg-Rakoszyce, prawy górny róg-Tyniec Legnicki, lewy dolny róg-Ujazd Górny, prawy dolny róg-Jarosław - trzeciego, dwumetrowego, wmurowanego w poziomo w mur kościelny nie zauważyłem)

    Krzyże pokutne-2 © WrocNam

    (Lewy-Jarosław - schowany w lasku, prawy-Samborz - przerobiony na kapliczkę)

    W ściany budynków kościelnych wbudowane są epitafia, które też pojawiały się kilka razy na mojej drodze:
    Epitafia © WrocNam

    (Lewa-Rakoszyce, prawa-Ujazd Górny)

    Około godziny 10 zaczęło już nieźle przygrzewać, ale nie przeszkadzało mi to w pokonywaniu kilometrów. W pewnym momencie miałem Legnicę tuż-tuż:
    Legnica na wyciągnięcie obiektywu © WrocNam

    Około 11 zawitałem do Legnickiego Pola, gdzie poczytałem informacje na temat pól złotonośnych, obejrzałem pomnik poszukiwacza złota, przypominającego wrocławskie krasnale:
    Poszukiwacz złota © WrocNam

    Obfotografowałem sanktuarium, w którym, jak dowiedziałem się później, znajdowała się przez pewien czas szkoła pruskich kadetów, do której uczęszczał między innymi Czerwony Baron:
    Sanktuarium w Legnickim Polu © WrocNam

    Następnie udałem się do muzeum Bitwy Legnickiej, gdzie kupiłem Natce trochę pocztówek z Legnickiego Pola i okolic i przy okazji dowiedziałem się trochę na temat historii tego miejsca od miłej pani, która tam pracowała.
    Po zjedzeniu lodów o smaku gruszki, pomknąłem w kierunku Wrocławia.
    Po drodze zahaczyłem o pola złotonośne - niestety już wyczerpane.
    Znalazłem też leżącego na ulicy martwego zaskrońca - bez śladów jakichkolwiek uszkodzeń:
    Martwy wąż © WrocNam

    Wądroża Wielkiego broni woj Wądrożnik (chyba takie było jego imię):
    Wądrożnik © WrocNam

    W Ujeździe na jednym z epitafiów bardzo ładna czaszka z krzyżem do kolekcji dla Kajmana:
    Czacha dla Kajmana © WrocNam

    Ostatnie kilometry trochę mi się dłużyły, ale gładko mijały, szczególnie w miejscach, gdzie za Pietrzykowicami wylano nowy asfalt.
    Po wjeździe do Wrocławia podjechałem jeszcze do Creatora umówić się na sesję rehabilitacyjną i już byłem w domu.
    Trasa:
    Dane wycieczki: 150.00 km (0.00 km teren) czas: 06:40 h avg:22.50 km/h

    Dzień dziewięćdziesiąty

    Wtorek, 12 lipca 2011 Kategoria Miasto, Okolice, Praca | Aktywność:



    Rano rowerem na parking, gdzie przesiadłem się do bolidu.
    Po pracy, z której urwałem się dwie godziny wcześniej, bolidem na Opolską do warsztatu samochodowego.
    Po oddaniu bolidu i złożeniu roweru do domu opłotkami, czyli przez Mokry Dwór i Trestno bo Opolska i Krakowska ze względu na remont stały.
    W drodze do domu podjechałem przy okazji do Creatora rozpoznać mój udział w rehabilitacji kolan. Chyba dopiero dam radę w sierpniu. Dane wycieczki: 27.00 km (0.00 km teren) czas: 01:10 h avg:23.14 km/h

    Blogi rowerowe na www.bikestats.pl